Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Dlaczego Winston Churchill rozkazał zniszczyć sojuszniczą flotę?

Premier brytyjski uznał to za „najbardziej przykrą i bolesną” ze swoich decyzji. Ale nie wahał się długo przed jej podjęciem. W 1940 roku, kiedy wojska Hitlera święciły triumfy w Europie, angielscy admirałowie zostali wysłani, by zdobywać… okręty swojego najbliższego sprzymierzeńca.  Jak do tego doszło?

Francja skapitulowała 22 czerwca 1940 roku. Anglicy byli przerażeni. A co, jeśli flota sąsiadów zza Kanału La Manche wzmocni siły niemieckie? Niebezpieczeństwo wydawało się realne.

Gra toczyła się o wielką stawkę. Francuska marynarka wojenna była czwartą co do wielkości flotą świata. Na dodatek jeden z artykułów francusko-niemieckiego zawieszenia broni obligował Francuzów do skierowania swoich okrętów do wyznaczanych przez Niemców lub Włochów portów. Tam załogi miały być zdemobilizowane, a jednostki rozbrojone. Niemcy uroczyście przyrzekli, że nie będą ich używać do własnych celów.

Sęk w tym, że stojący na czele brytyjskiego rządu Winston Churchill nie wierzył w te przyrzeczenia. Jak podaje Thomas Kielinger w książce „Winston Churchill. Późny bohater”, na jednym z posiedzeń Izby Gmin w tych „gorących” dniach czerwca premier nawoływał: „Jaką wartość mają takie obietnice? Połowa państw w Europie zadaje sobie pytanie, co zostanie z tych uroczystych zapewnień”. Polityk nie ufał też dowódcy francuskiej marynarki wojennej, admirałowi Darlanowi. Uważał go za „jednego z tych dobrych Francuzów, którzy nienawidzą Anglii”.

Gdyby francuska flota dostała się w ręce wroga, układ sił na Morzu Śródziemnym zmieniłby się zdecydowanie na niekorzyść marynarki brytyjskiej. Ponadto tak wzmocniona Kriegsmarine mogłaby zapewnić sukces niemieckim siłom inwazyjnym. A desantu na brzegi Anglii spodziewano się lada chwila.

Brytyjczycy bardzo skrupulatnie brali pod uwagę te kalkulacje. Już 27 czerwca 1940 roku Rada Wojenna zaakceptowała decyzję Churchilla, którą on sam nazwał „najbardziej przykrą i bolesną, jaką kiedykolwiek podjąłem”. Zamierzano postawić Francuzom ultimatum: albo sami zneutralizują swoją flotę, albo ją stracą. Operację tę opatrzono kryptonimem „Catapult”.

Czytaj też: Ich najmniejszy błąd mógł zmienić historię świata. Kim byli tłumacze Churchilla, Roosevelta i Stalina?

Pat w Aleksandrii

W momencie, gdy zapadały decyzje co do jej losu, flota francuska była rozproszona. Część sił znajdowała się w bazach brytyjskich: w portach południowej Anglii i w Aleksandrii. Okręty stacjonujące w Anglii zostały szybko opanowane przy stosunkowo niewielkim oporze francuskich marynarzy.

Bardziej skomplikowana była sytuacja w Egipcie. Dowódca eskadry aleksandryjskiej Royal Navy, admirał Andrew Cunningham, miał przed sobą niewdzięczne zadanie. Zmuszony był przedstawić ultimatum swojemu serdecznemu przyjacielowi, francuskiemu admirałowi René Godfroyowi. Dał mu do wyboru: walkę u boku Brytyjczyków, rozbrojenie w porcie lub wyprowadzenie flotylli w morze i samozatopienie. W grę wchodziło również siłowe rozwiązanie.

Godfroy miał twardy orzech do zgryzienia. Po przejściu na stronę Brytyjczyków rząd Vichy mógłby uznać ich za dezerterów i zdrajców. Ponadto, w ramach retorsji, istniało niebezpieczeństwo zajęcia przez Niemców dotychczas nieokupowanej południowej części Francji. Po pewnym czasie  francuski admirał powiadomił więc Cunninghama, że nie pozostaje mu nic innego jak wyjść w morze i zatopić swoje okręty.

Takie rozwiązanie nie było jednak po myśli Brytyjczyka. Dowódca aleksandryjskiej eskadry Royal Navy podjął więc subtelną grę dyplomatyczną. W oficjalnej depeszy powiadomił Admiralicję o decyzji Godfroya, natomiast do swojego francuskiego przyjaciela wystosował prywatny list. Proponował mu, aby wykonał jakiś gest który upewni Admiralicję w Londynie, że nie chce wyjść w morze i uciec.

Admirał Andrew Cunningham miał szczególnie ciężkie zadanie. Musiał przedstawić brytyjskie ultimatum swojemu wieloletniemu przyjacielowi admirałowi René Godfroyowi.fot.domena publiczna

Admirał Andrew Cunningham miał szczególnie ciężkie zadanie. Musiał przedstawić brytyjskie ultimatum swojemu wieloletniemu przyjacielowi admirałowi René Godfroyowi.

Godfroy bez wahania przystał na to i jego okręty zaczęły wypompowywać paliwo. Wydawało się, że kryzys został zażegnany. Niestety, negocjacje w Aleksandrii zawisły na włosku, gdy do francuskiego admirała dotarła wiadomość o obecności Brytyjczyków w pobliżu portu Mers-el-Kebir pod Oranem. Mieściła się tam baza francuskiej floty.

Force H

Informacje, które przekazano Godfroyowi, były prawdziwe. 3 lipca 1940 roku w rejonie Mers-el-Kebir pojawiła się brytyjska eskadra „Force H”. Dowodził nią admirał James Somerville. W jej skład wchodziły: flagowy krążownik liniowy „Hood”, pancerniki „Valiant” i „Resolution”, lotniskowiec „Ark Royal”, oraz 2 krążowniki i 11 niszczycieli. Baza francuska pod dowództwem admirała Marcela Bruno Gensoula w tym czasie dysponowała 4 pancernikami, 6 niszczycielami i kilkunastoma okrętami podwodnymi i mniejszymi jednostkami.

Francuzi byli kompletnie oszołomieni widokiem brytyjskiej armady. „Anglicy oszaleli, kompletnie oszaleli” – wykrzykiwał jeden z oficerów. Także admirał Somerville nie był uszczęśliwiony przydzielonym zadaniem, jednak decyzja Admiralicji była niepodważalna.

Plan ataku Royal Navy na francuska flotę w Mers-el-Kebir.fot. Maxrossomachin/CC BY-SA 3.0

Plan ataku Royal Navy na francuska flotę w Mers-el-Kebir.

Poprzez swojego emisariusza brytyjski dowódca przedstawił Gensoulowi ultimatum podobne w treści do aleksandryjskiego. Francuski admirał zignorował go jednak i zaalarmował swoją Admiralicję. Wspomniał przy tym tylko o najbardziej skrajnych punktach ultimatum, czyli: albo sam zatopi swoje okręty, albo Brytyjczycy zrobią to za niego. Nie przedstawił opcji pośrednich. Nic dziwnego, że rozwścieczone francuskie dowództwo nakazało podległym sobie okrętom przygotować się do walki.

Tymczasem samoloty z „Ark Royal” zaminowały wejście do portu. Żaden okręt niedawnych sojuszników nie mógł uciec. A Somerville’a ponaglano do działania. Depesza z Londynu, którą otrzymał o godzinie 16.46, nakazywała niezwłoczną akcję, bo spodziewano się nadejścia posiłków dla sił francuskich. W efekcie punktualnie o 17.30 brytyjska flota otworzyła ogień. W Mers-el-Kebir rozpętało  się istne piekło. W ciągu kwadransa port zmienił się w cmentarzysko płonących wraków.

Czytaj też: ORP Orzeł. Ostatni patrol – powstaje film o legendarnym okręcie podwodnym

Pogrom w Mers-el-Kebir

Francuski pancernik „Provence” próbował odpowiadać Brytyjczykom ogniem, lecz uszkodzony przez  pociski z ciężkich dział osiadł na dnie. Podobny los spotkał pancernik „Dunkerque”, który mimo wystrzelenia 40 pocisków do napastników nie zanotował żadnego trafienia. Z kolei pancernik „Bretagne” w wyniku eksplozji amunicji przewrócił się do góry stępką i zatonął. Zginęło na nim około tysiąca francuskich marynarzy.

Płonący pancernik „Bretagne".fot.Jacques Mulard/CC BY-SA 3.0

Płonący pancernik „Bretagne”.

Mimo brytyjskiej blokady z zaatakowanej bazy niepostrzeżenie zbiegły dwa duże niszczyciele. Z pogromu udało się wymknąć także okrętowi liniowemu „Strasbourg”. Klucząc wśród ogromnych gejzerów wody, powstałych po wybuchach ciężkich pocisków, w gęstym czarnym dymie zdołał cudem ominąć miny postawione przy wyjściu z portu. Jego ucieczki nie zdołały powstrzymać nawet wysłane w pościg brytyjskie samoloty torpedowe. Dotarł bezpiecznie do Tulonu.

W wyniku ataku na Mers-el-Kebir śmierć poniosło 1297 Francuzów, a 350 zostało rannych. I na tym się nie skończyło. Trzy dni później brytyjskie samoloty torpedowe eskadry admirała Somerville’a ponownie zaatakowały „Dunkerque”, ponieważ francuskie radio podało informację, że został on tylko nieznacznie uszkodzony.

Nie tylko w Algierii doszło do bezpośredniego starcia. 8 lipca inna brytyjska eskadra zaatakowała port w Dakarze w Senegalu. Kotwiczył tam najnowszy wówczas francuski pancernik „Richelieu”. Został on uszkodzony pojedynczą torpedą przez samolot Fairey „Swordfish”  z lotniskowca „Hermes”.

Podczas pisania tego artykułu wykorzystano między innymi książkę Thomasa Kielingera pod tytułem „Winston Churchill. Późny bohater” (Bellona 2018).

Czytaj też: Niemiecki kolos idzie na dno. Zatopienie „Bismarcka”

W tym czasie nadal ważyły się losy francuskiej eskadry w Aleksandrii. Gdy Godfroy dowiedział się o tragedii sił francuskich w Mers-el-Kebir. Rozkazał wówczas swoim podwładnym przygotować okręty do walki. I być może znowu doszłoby do rozlewu krwi, gdyby nie upór Cunninghama.

Zachowując zimną krew, przygotował on orędzie do marynarzy francuskiej floty. Przedstawił w nim, jak to określił „naszą beznadziejną sytuację, nasze szczere pragnienie, aby nie walczyć z nimi i nie strzelać do nich, gdyby próbowali uciec…”.

Taka postawa brytyjskiego admirała poskutkowała kompromisem. Godfroy przybył na pokład pancernika „Warspite” i oznajmił dyplomatycznie, że w wyniku „przeważających sił” Royal Navy zmuszony jest rozbroić swoje okręty, które odtąd pozostaną w Aleksandrii. Tak też się stało. Okręty francuskie doczekały do 1943 roku, kiedy to powróciły do działań wojennych po stronie aliantów.

Tablica upamiętniająca 1297 francuskich marynarzy, którzy zginęli w Mers-el-Kebir.fot. Mikeo1938/domena publiczna

Tablica upamiętniająca 1297 francuskich marynarzy, którzy zginęli w Mers-el-Kebir.

Czy niszczenie francuskich okrętów przez Brytyjczyków było wyrazem nadmiernej i niepotrzebnej ostrożności? Raczej nie. Późniejsze wydarzenia dowodzą, że ich obawy były w pełni uzasadnione. Gdy sprzymierzeni w listopadzie 1942 roku wylądowali w Afryce Północnej, Niemcy w odpowiedzi wdarli się do Tulonu, głównej bazy francuskiej marynarki wojennej w basenie Morza Śródziemnego.

Marynarze francuscy, nie chcąc, aby ich okręty dostały się w ręce wroga, zatopili je. Otwierali zawory denne lub odpalali ładunki wybuchowe. Los ten spotkał w sumie 77 jednostek.

Bibliografia:

  1. Bernard Ireland, Wojna na Morzu Śródziemnym, Bellona 2006.
  2. Thomas Kielinger, Winston Churchill. Późny bohaterBellona 2018.
  3. Michał Kopacz, Brytyjski atak na pancernik Dunkerque, „Morze Statki i Okręty” nr 5/2009.
  4. Jerzy Lipiński, Druga wojna światowa na morzu, Wydawnictwo Morskie 1970.
  5. Addison Beecher Colvin Whipple, Wojna na Morzu Śródziemnym, Amber 1999.
  6. Dawid Wragg, Wojna brytyjsko-francuska 1940. Zatopić Francuzów!…, Bellona 2011.

Komentarze (7)

  1. niepoprawny politycznie Odpowiedz

    Autor artykułu znakomity, przyznaję ale artykuł…

    Swego czasu pozwoliliśmy się ze sobą bardzo w co prawda merytorycznym sporze, kilka razy jednak poważnie nie zgodzić. A zatem poniżej to nic nowego, ale…

    Moja teza: to co powyżej napisano to głównie obrona post factum, błędnej decyzji i zrobienie z de facto klęski realizacji zamiarów, rzekomo „okrutnego” ale jednak koniecznego zwycięstwa; przez W. Ch., świadcząca o jego talentach i zdolnościach tak politycznych jak i oratorskich, przy których te gebelsowskie to, przyznajmy, istny „Pikuś”…
    I nic więcej, nic ponadto.

    Flota francuska miała wzmocnić flotę Hitlera?
    „Po zatopieniu floty francuskiej jedynie Włosi byli zainteresowani pozyskaniem jednostek bądź odzyskaniem surowców. Jeżeli chodzi o Strasbourga uszkodzenia były tak duże, że nie opłacało się go odbudowywać [a to już nieprawda – ze względu na brak czasu i chęci samozatopienie przeprowadzono byle jak, a bombardowania brytyjskie też były mało skuteczne].” „Po kapitulacji Włoch wrak przejęli Niemcy.” i nic nie zrobili, i jedni, i drudzy aby przywrócić pancernik do linii…
    Dlaczego?
    Przecież był to jeden z dwóch najnowocześniejszych i jedynych oceanicznych, szybkich pancerników francuskich lekkich, de facto krążowników zatem liniowych!
    „Z jednej strony [armata] 330mm/50 Modele 1931 posiadała niezaprzeczalne plusy, takie jak sporą donośność czy zdolność do strzelania pociskami o stosunkowo dużej wadze. Z drugiej jednak strony, była montowana w wieżach za ciasnych dla sprawnej i długotrwałej obsługi, a ponadto – zbyt wolno się obracających co wynikało ze zbyt słabego zasilania.” „Uzbrojenie składało się z 8 dział kalibru 330 mm w dwóch poczwórnych wieżach (wieże były podzielone na dwie części pancerną grodzią, co miało ograniczać szansę na zniszczenie jednym trafieniem całej wieży [a w praktyce było to jedynie pobożnymi życzeniami]).” „Pancerniki typu Dunkerque miały wyjątkowo krótką i pechową karierę. Nigdy nie sprawdzono ich w boju, a ich wpływ na przebieg wojny był zerowy.” (…)
    A może więc niszczyciele francuskie te słynne duże, prawie tak silne jak krążowniki?
    „…Épée otworzył ogień, ale jego działa 5,1 cala (130 mm) zepsuły się po wystrzeleniu czternastu pocisków […!!!], Fleuret nie otworzył ognia, ponieważ nie mógł trafić do celu [???], a pozostałe francuskie niszczyciele oddały między sobą sześć strzałów. […]”
    ……….
    „Chociaż Churchill obawiał się, że flota zostanie wykorzystana przez państwa Osi, to POTRZEBA OBSADZENIA, UTRZYMANIA I UZBROJENIA FRANCUSKICH STATKÓW W ELEMENTY NIEZGODNE Z NIEMIECKIM I WŁOSKIM WYPOSAŻENIEM, SPRAWIŁA ŻE BYŁO TO MAŁO PRAWDOPODOBNE.[10]”
    ???????????????? …………………….!!!!!!!!!!!!
    „Kriegsmarine i Benito Mussolini podjęli próby przejęcia elementów floty francuskiej, ale Adolf Hitler OBAWIAŁ SIĘ, ŻE PRÓBA ICH WROGIEGO PRZEJĘCIA SPROWOKUJE FLOTĘ FRANCUSKĄ DO PRZEJŚCIA NA STRONĘ BRYTYJCZYKÓW.”
    „…przywódcy francuscy Vichy nie chcieli oddać floty tak Brytyjczykom, jak i Niemcom [co znalazło potwierdzenie w Tulonie]. Chcieli ją bowiem wykorzystać jako element przetargowy przeciwko Niemcom (przez możliwość jej ponownego włączenia do floty alianckiej) i jako „argumentu” również przetargowego przeciw Hitlerowi, takiego „straszaka” (tj. groźby: użyjemy jej w obronie przed wami albo oddamy aliantom) aby utrzymać Hitlera – Niemców z dala od nieokupowanej Francji (strefa libre) i francuskiej Afryki Północnej.”
    (10 – Greene, J.; Massignani, A. (2002) [1998]. The Naval War in the Mediterranean 1940–1943)

    Ach taaaak?
    A tak, i tą PRAWDĘ powinni znać wszyscy!!! Nawet we Francji natomiast obecnie mało kto o tym wie…

    Tj. „…iż akcja Brytyjczyków nie miała podstaw prawnych i była aktem czysto militarnym.” „Nie powiodło się przechwycenie floty francuskiej, co poczytywać możemy jako fiasko założeń planu operacji „Catapult”. „Na potępienie zasługuje też fakt starcia bojowego między Brytyjczykami i Francuzami, co położyło się cieniem na stosunkach dyplomatycznych pomiędzy Wielką Brytanią a Republiką Vichy.”
    To dlatego:
    „Somerville powiedział, że była to „największa nasza polityczna pomyłka współczesnych czasów i ustawić może przeciwko nam nawet cały świat… …wszyscy czujemy się tym bardzo zawstydzeni…”. No cóż nie docenił biedny admirał zdolności PR-owskich Churchilla (i nie gorszego sprytu popierającego go prezydenta USA. FDR)…
    Boris Johnson, obecny premier, to jednocześnie jeden z najwybitniejszych znawców tzw. kryzysu floty francuskiej 1940.: „To, co Churchill zrobił w Mers-el-Kebir, było rzeczywiście rzezią, ale było to konieczne [w innym jednak miejscu zwraca uwagę na kolosalne błędy przy próbie dyplomatycznego rozstrzygnięcia poddania floty w „Wielkim Porcie”]. To był mrożący krew w żyłach czyn watażki ze stepów Azji Środkowej, który zwykł rozbijać hurtem ludzkie czaszki.”
    ………………
    Efekt bezpośredni operacji Catapult: mimo, że fatalnie niedozbrojone do tego w przestarzały sprzęt (ich czołgi to typ, hi, hi, „Renault FT-17 z poprzedniej wojny”) „…francuskie siły kolonialne pokonały […???] Siły Wolnej Francji de Gaulle’a w bitwie o Dakar we wrześniu 1940.” Klęska ta była upokarzająca i kosztowała wiele istnień ludzkich, np. „Na Wzgórzach Golan szaleńcza szarża wiernej Vichy kawalerii Czerkiesów zdobyła pozycje karabinów maszynowych i odbiła z rąk wojsk de Gaulle’a strategiczną Al-Kunajtirę, biorąc do niewoli blisko 600 Wolnych Francuzów…”

    I tak naprawdę moi drodzy „nędznie” wyglądał rzekomy sukces Pana Winstona, był on nim tylko na papierze, a że papier cierpliwy jest…

    Co napisał jeden z najwybitniejszych na świecie z żyjących, znawca tematu, czyli niestety (lub stety), JA – skoro się już mamy chwalić :), od ponad półwieku nie mogący do końca zrozumieć nonsensu śmierci francuskich marynarzy i szczerze ich opłakujący, skoro nikt praktycznie nawet w ich ojczyźnie, tego już obecnie nie robi…

    • Anonim Odpowiedz

      Trzeba to napisać że akcje Catapult, dało się przeprowadzić bezkrwawo, co pokazały wydarzenia w Aleksandrii, oraz w Anglii, gdzie jednak kilku Francuzów zginęło. Natomiast rzeź w Mers El Kebir, to zarówno przykład głupoty Anglików jak i nieudolności oraz lekceważenia wszystkich zasad bezpieczeństwa przez Francuzów. Francuzi w Afryce czuli się tak bezpieczni że zaniedbali nawet patrolowania przez okręty podwodne okolic Mers El Kebir. Nie było też lotów patrolowych lotnictwa Vichy, tak jakby Francuzi oddzieleni w Afryce od Europy morzem Śródziemnym, dalej tkwili na „Linii Maginota” i toczyli swoją „Dziwna wojnę” z 1939 roku. Ale to był już rok 1940, kiedy po zaledwie 6 tygodniach wojny z Niemcami – Francja skapitulowała. I wtedy Anglia w osobie Churchila, pokazała pokonanej Francji, że nie ma sojuszników tylko swoje interesy, więc z równą łatwością jak w 1939 roku wspólnie z Francją porzuciła pokonaną Polskę, tak samo w 1940 roku, porzuciła pokonaną Francję, a przy okazji postanowiła przejąć co się da z francuskiej floty, a w razie problemów zatopić lub poważnie uszkodzić ich okręty. To dzięki wygodnictwu Francuzów ich najlepsze pancerniki, a właściwie szybkie krążownik liniowe, Strasbourg i Dunkerque, stały w porcie rufami do mola, w celu wygodnego wypłynięcia, pomimo oczywistego faktu że całe uzbrojenie dwie czterodzialowe wieże artylerii głównego kalibru miały od strony dziobu, podobnie jak pancerniki Jean Bart i Richeliu. Tak dziwaczne zgrupowanie całej artylerii od dzioby okrętu, posiadały chyba tylko jeszcze, dwa angielskie pancerniki Rodney i Nelson. Francuzi montując w ten sposób artylerie główną, zniszczyli swoją doktryne wojenną, która w ich czołgach nakazywał montowanie trzech biegów do tylu i jednego do przodu na wypadek gdyby jednak wróg zaszedł ich od tylu. Więc szybkie krążownik liniowe Francji nie miały chyba nigdy uciekać. Co do dziwnego kalibru ich dział 330 mm. to ich przeciwnikami miały być niemieckie krążownik liniowe Scharnhorst i Gneisenau, oraz „pancerniki kieszonkowe” , Admiral graf Spee, Admiral Scheer oraz Dueutschland przemianowany na Lutzow, ( z obawy Hitlera że Niemcy mogą podzielić los Moskwy zatopionej w 2022 roku, ).będące raczej ciężkimi krazownikami z artylerią 280 mm. A także zmodernizowane pancerniki Włoskie z 1 wojny, typu Conte di Cavaur, artyleria 320 mm. Anglicy dali Francuzom w Mers El Kebir 3 możliwości – zatopienie okrętów, popłyniecie do Aleksandrii i internowania, oraz odpłonięcie do Indochin. I gdyby Francuzi mieli mądrego dowódcę, to mogli by uratować swoje najlepsze okręty – Strasbourg i Dunkerque oraz Magadora i Volte i okręty podwodne. Wystarczyło podzielić swoje siły, a przy okazji angielskie. Stare pancerniki i niszczyciele wysłać do Aleksandrii, natomiast najlepsze i najnowsze krążowniki liniowe i duże niszczyciel oraz okręty podwodne powinny popłynąć niby do Indochin, a tak naprawdę do Dakaru, gdzie już stał pancerniki Richelieu, albo do portu w Casablance gdzie stał pancerniki Jean Bart. Ale obydwie strony wybrały najgorsze z możliwych rozwiązanie – walkę. A tu dzięki posiadaniu lotniskowca i samolotów torpedowych przewagę mieli Anglicy, ( zresztą ciekawe gdzie było lotnictwo Vichy ). Podsumowując Anglicy zachowali się z gracją – słonia w składzie porcelany, natomiast Francuzi pokazali obok lenistwa umysłowego całkowicie złą wolę w ratowaniu swoich okrętów oraz życia i zdrowia marynarzy. Bo pomimo angielskiego ultimatum można było przy pomocy prostego fortelu wyprowadzić Anglików w pole, dodatkowo ratujac życie marynarzy, co zniszczyła głupią postawa dowódcy Francuzów – Gensoula. Dowódca Francuzów w Aleksandrii wykazał się mądrością, elastycznością i dbaniem o życie marynarzy, ten w Mers El Kebir tego nie potrafił a szkoda, bo utrata starego pancerniki mimo że bolesna to jednak niewielka szkoda, natomiast bezsensowna i niepotrzebna śmierć 1297 marynarzy to tragedia za którą odpowiada zarówno Churchill jak i Gensoul.

      • niepoprawny politycznie Odpowiedz

        „Strasbourg i Dunkerque, stały w porcie rufami do mola…” – stosunkowo szybko z tym sobie poradziły, oddały kilka salw (Strasbourg nawet uciekł) ale ich waga, tj. salwy burtowej art. gł., przy fakt podobnym zasięgu, wobec wagi salwy brytyjskiej pancerników i krążowników liniowych biorących udział w operacji, burtowej liczniejszych i większych dział głównych kal. 381 mm brytyjskich wobec tej 330 mm francuskich, to istny „śmiech na sali”.

        „Rodney i Nelson…” – posiadały 3 wieże z działami 406 mm, spisywały(by) się zawsze świetnie w bitwach ale ze względu na układy waszyngtońskie rozbrojeniowe były zbyt małe, ich maszynownie dawały tylko w praktyce 20 węzłów.

        „…ich przeciwnikami miały być niemieckie krążownik liniowe Scharnhorst i Gneisenau, oraz „pancerniki kieszonkowe”…” Nawet na początku wojny wzięły udział w operacji ich – kieszonkowych, przechwycenia razem z Brytyjczykami, ale im się nie udało ich przechwycić.
        Scharnhorst i Gneisenau pierwotnie miały być uzbrojone w działa 381 mm lub 356 mm ale ze względu na brak możliwości ich szybkiej produkcji (WB zaś odmówiła sprzedaży 356 mm) zostały do końca wojny niedozbrojone (najpierw typ Bismarck miał pierwszeństwo – następnie miano je przezbroić w 41. lub 42. w większy kaliber, ale Hitler miał dość klęsk swojej floty nawodnej).

        Wszystkie nowe pancerniki włoskie, zresztą znakomite w porównaniu z francuskimi (tylko ostatnie dwie serie amerykańskich były od nich lepsze), miały wyłącznie działa kal. 381 mm artylerii głównej i już pierwsza ich zwodowana seria miała wyporność aż 5 tys. ton powyżej ustaleń waszyngtońskich…

        A co do tego jak powinni się zachować uczestnicy dramatu to łatwo nam mówić o tym post factum…

        Co do ostatniego wniosku to pełna zgoda – no i jeszcze tutaj dodałbym oschłego, butnego, nienawidzącego Francuzów oficera brytyjskiego wybranego do negocjacji…

  2. niepoprawny politycznie Odpowiedz

    Dodam, że Hitler dosłownie „piał” z zachwytu i „ryczał” z radości, gdy się dowiedział co się stało w dawnym rzymskim Portus Magnus…
    A W.Ch. wysłał szlochając, zdając sobie bowiem sprawę ze swej klęski i głupoty, depeszę tajną, aby każdy z dyplomatów ambasad zrobił wszystko, by Vichy nie podpisały przymierza, nie zawarły sojuszu z państwami Osi…

  3. niepoprawny politycznie Odpowiedz

    No i Anonim ma rację …lotniskowce… O ile państwa osi miały porównywalną na euroatlantyckim teatrze wojny liczbę najcięższych okrętów artyleryjskich, to żadnego lotniskowca. Włosi mieli liczne pancerniki ale nie wyrażali zgody na użycie ich poza Morzem Śródziemnym właśnie ze względu na brytyjskie lotniskowce, nie Gibraltar jak to się pisze – tą cieśninę zawsze można było sforsować choćby z zaskoczenia, bo była i jest niewielka ale krótka.

    Przy okazji warto zadać sobie pytanie konkludujące: dlaczego tak często wraca się do wyżej opisanych wydarzeń?
    Otóż chodzi głównie politykom, o rozwiązanie dylematu, kazusu prawno-moralno-etycznego jednocześnie, czy można zabić ludzi nie będących stroną konfliktu w którym my bierzemy udział, w imię rzekomych i prawdziwych wyższych celów?
    Czy Churchill był zatem: „…wyraźnym przykładem postępowania godnego męża stanu, wartym studiowania i naśladowania…”, czy „…okazał się mężem stanu, z mocą rozwagi i determinacji podejmującym decyzję…” zniszczenia tej stawiającej opór części floty francuskiej? I czy tym przykładem można usprawiedliwić mu podobne zbrodnie?
    (Z. Rogers, 2020.)
    A może to jego, Winstona, zwykła bezmyślna zbrodnia wywołana skłonnością do paniki i wyolbrzymiania zagrożeń (np. maniakalnie wręcz ponawiane próby zatopienia pancernika Tirpitz ogromnym kosztem poczyniane, w tym i ludzkim), którą co i rusz usiłuje się wytłumaczyć pokrętnie i w sposób nieuprawniony wzniośle, lub zamieść pod dywan?

    • Anonim Odpowiedz

      Włosi to fakt lotniskowca nie mieli ale Niemcy zaczęli budowę aż dwu Graf Zeppelin oraz Peter Strasser. Budowę tego drugiego przerwano w 1940 roku i już nigdy nie wznowiono. Natomiast Grafa Zeppelina budowano dalej od roku 1941, aż do początku 1943 roku, kiedy to budowę w zaawansowaniu około 90% przerwano i zaczęto okręt rozbrajac z artylerii. W 1945 został zatopiony przez Niemców, a następnie wyrobyty przez Rosjan i ostatecznie zatopiony przez rosyjski niszczyciel, torpedami. Zresztą leży sobie na Bałtyku, na północ od portu we Władysławowie. Dlaczego Rosjanie zatopili Grafa Zeppelina pozostaje zagadką, mieli by dziś obok Kuzniecowa drugi lotniskowiec, taki z prawdziwego zdarzenia.

      • niepoprawny politycznie Odpowiedz

        Bardziej dokończone niż szczeciński Graf Zeppelin (mój ojciec wracając z niewoli miał okazję widzieć tego olbrzyma w porcie, głównie wspominał dziury i wyrwy oraz nieliczne pordzewiałe nadbudówki) były włoskie lotniskowce „Aquila” i „Sparviero” efekt przebudowy pasażerskich transatlantyków. Już, już miały być one użyte bojowo, gdy… Włochy skapitulowały. Przejęli je Niemcy, ale nie mając odpowiednio przygotowanych marynarzy, nigdy nie użyli ich bojowo.

Odpowiedz na „niepoprawny politycznieAnuluj pisanie odpowiedzi

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.