Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Od Korsyki do Świętej Heleny. Wszystkie wyspy Napoleona

Napoleon na Świętej Helenie

fot.František Xaver Sandmann/domena publiczna Napoleon na Świętej Helenie

Gdy jesienią 1815 roku – parę miesięcy po klęsce pod Waterloo – Napoleon Bonaparte spojrzał po raz pierwszy na bazaltowe zbocza Świętej Heleny, wyłaniające się zza horyzontu, bez słowa wrócił do swojej kajuty na brytyjskiej fregacie Northumberland. Przecież nie tak miał się zakończyć jego orli lot nad Europą – nie tutaj. I może wówczas przypomniał sobie, jak przed laty jako kadet szkoły wojskowej w jednym z zeszytów zapisał od niechcenia: „Święta Helena, mała wyspa”. Nawet nie przypuszczał, jak ważną rolę odegra w jego życiu. I nie tylko ona jedna.

Gdy bada się dzieje Napoleona, na myśl przychodzą różne skojarzenia. Bonaparte to przecież Wielka Armia, rewolucja w prowadzeniu wojen i nieustanny marsz jego wiarusów po polach bitewnych Europy i nie tylko. To koncertowe rozgrywanie sojuszy i wychodzenie obronną ręką z większości nietrafionych przedsięwzięć politycznych i militarnych. To jego słynny kodeks i blokada kontynentalna. I wreszcie dla nas, Polaków – próba stworzenia namiastki, co prawda podległego jemu, ale jednak państwa (chociaż niektórzy uważali, że za cara bywało lepiej, a Francuzi traktowani byli nie jako wyzwoliciele, ale bandyci).

Czy jednak Bonapartego niczym podróżnika doby wielkich odkryć geograficznych można kojarzyć z… wyspami? Okazuje się, że jak najbardziej. Przecież urodził się na wyspie i na wyspie umarł – a nie były to jedyne lądy na horyzoncie w jego burzliwej karierze.

Przypadkowy Francuz

Kiedy 15 sierpnia 1769 roku w Ajaccio, stolicy Korsyki, urodził się przyszły cesarz Francuzów, wyspa od roku znajdowała się pod panowaniem Francji. Suwerenne prawa do Korsyki Francuzi odkupili od wiecznie żądnej pieniędzy Republiki Genui, która władała nią od wieków. Tym razem wobec szerzącej się niepodległościowej rebelii Pasquale’a Paoliego, który tak naprawdę sprawował rządy na Korsyce, Genueńczycy chętnie porzucili swą posiadłość. Francuzi, korzystając z pomocy części ludności, ostatecznie pokonali Paoliego i zmusili do emigracji.

Sprawa niepodległości wyspy podzieliła domowników Napoleona. Jego ojciec opowiedział się po stronie nowych włodarzy Korsyki, z kolei dla niego samego Paoli stał się bohaterem młodzieńczych lat. Współczując losu pokonanego, tak pisał do niego: „Urodziłem się, gdy ojczyzna ginęła. Pierwszy widok, jaki ujrzałem, to trzydzieści tysięcy Francuzów plugawiących nasze wybrzeża, pogrążających tron wolności w strumieniach krwi”.

Pasquale Paoli był dla Napoleona bohaterem młodzieńczych lat.

fot.Henry Benbridge /domena publiczna Pasquale Paoli był dla Napoleona bohaterem młodzieńczych lat.

Jako uczeń szkoły wojskowej w Brienne na każdym kroku podkreślał swoje korsykańskie pochodzenie. Z chęcią też wrócił na wyspę w 1786 roku, mimo że okoliczności tego powrotu – konieczność uregulowania spraw po śmierci ojca – nie należały do przyjemnych.

Wkrótce jednak skończyła się młodzieńcza fascynacja Paolim, który wspierany przez Anglików, wybrał dalszą walkę o niepodległość. Natomiast Bonaparte po odrzuceniu jego akcesu do korsykańskich powstańców stanął po stronie rządu w Paryżu. Opuszczając wyspę w 1793 roku, nie przypuszczał, że już niedługo przestanie myśleć o sobie jako o Korsykaninie, a stanie się prawdziwym Francuzem.

Odwieczny wróg

Być może już wtedy pojawiła się niechęć Napoleona do Anglii, bez której innych wysp w dziejach Napoleona by nie było. Ufna w wyspiarskie położenie, siłę Royal Navy oraz zasobność swojego skarbca zdawała się kpić z mocarstwowych zapędów młodego artylerzysty z Korsyki.

Bank Angielski nie szczędził funtów na tworzenie kolejnych koalicji antyfrancuskich. To za ich sprawą kmdr Sidney Smith w 1799 roku z oddziałem kilkuset brytyjskich marynarzy oraz turecką załogą syryjskiej Akki rozwiał marzenie Napoleona o zdobyciu Konstantynopola i Indii. Kilka lat później na Półwyspie Iberyjskim wojska gen. Wellesleya, późniejszego lorda Wellingtona, wraz z hiszpańską guerillą stanęły cesarzowi Francuzów krwawą ością w gardle, skutecznie odciągając napoleońskie dywizje z innych teatrów działań wojennych.

Dumny Albion nie upadł na duchu, gdy „korsykański karzeł” – jak nazywała Napoleona brytyjska prasa – szykował się w 1805 roku do przekroczenia kanału La Manche, oraz przetrwał blokadę kontynentalną, która miała go ostatecznie rzucić na kolana.

W końcu wspomniany Wellington pod Waterloo pozbawił Napoleona wszelkich złudzeń co do snu o potędze. Natomiast gubernator Hudson Lowe, mając za nic ideały angielskiego dżentelmena, robił, co w jego mocy, aby więzień Świętej Heleny nie cieszył się zbyt długo zdrowiem i urokami życia. „Cóż to za łajdacy ci Anglicy” – wspominał po latach Napoleon.

Czytaj też: „Lew morski” Napoleona. 140 lat przed Hitlerem Bonaparte szykował się do inwazji na Anglię

Zdobyta po drodze

Malta – „tarcza Europy” przed tureckimi zakusami – stanęła na drodze Napoleona w czerwcu 1798 roku w trakcie marszu do Egiptu. Wprawnemu artylerzyście, jakim był Bonaparte, niestraszne były słynne potężne umocnienia wyspy. Tym bardziej że jego żołnierze napotkali dość niemrawą obronę ze strony mnichów zakonu maltańskiego i wojsk najemnych.

Francuzi szybko opanowali nabrzeża i część fortów. A adiutant Bonapartego, Józef Sułkowski, swoją drogą – kawaler maltański – na czele grenadierów wdarł się na mury La Valletty. Całkowicie nieprzygotowana do obrony Malta skapitulowała 12 czerwca, a w kilka dni później wielki mistrz Ferdinand von Hompesch opuścił wyspę na pokładzie austriackiego okrętu w poszukiwaniu nowej siedziby dla zakonu.

Karaibska eksterminacja

Na mocy zawartego 22 lipca 1795 roku w Bazylei pokoju z Hiszpanią rewolucyjnej Francji przypadła wyspa Haiti. Chociaż odległa od Europy, a Napoleon nigdy nie postawił na niej stopy (zresztą podobnie jak w przypadku Anglii) okazała się mieć ogromny wpływ na życie tysięcy Europejczyków, o Haitańczykach nie wspominając.

Bitwa na San Domingo

fot.January Suchodolski /domena publiczna Bitwa na San Domingo

Wśród tej rzeszy znalazły się polskie oddziały walczące wcześniej pod rewolucyjnym sztandarem we Włoszech i w Niemczech. Mieli u boku armii Bonapartego bić się o wskrzeszenie Rzeczypospolitej, a tymczasem wysłano ich do pacyfikacji powstania czarnoskórych niewolników. Wyspa okazała się dla nich masowym grobem, gdyż podobnie jak wysłani z nimi francuscy żołnierze znaleźli okrutną śmierć z rąk powstańców bądź z powodu tropikalnych chorób.

Przeciwnicy Bonapartego twierdzili nawet, że na Karaiby wysłał tych, którzy zawadzali mu w kraju. Wśród nich byli właśnie Polacy niezadowoleni z odsunięcia „sprawy polskiej” w niebyt po podpisaniu w 1801 roku pokoju w Lunéville, który przerwał konflikt Francji z Rosją i Austrią. Ale znaleźli się tam również nieprzychylni pierwszemu konsulowi żołnierze zbytnio sprzyjający ideom republikańskim.

Jeśli rzeczywiście Napoleonem kierowały takie pobudki, to efekt tej swoistej eksterminacji przeciwników politycznych był straszliwy – w ciągu 21 miesięcy Francuzi i Polacy stracili ponad 50 tys. ludzi. Po latach Napoleon miał stwierdzić, że wyprawa na Haiti była największym błędem, jaki popełnił.

Cud nad Dunajem

Lobau – dzieląca Dunaj na dwie odnogi wyspa przez ponad miesiąc była świadkiem pierwszej porażki Napoleona, ale też jego geniuszu organizacyjnego i determinacji w kampanii 1809 roku przeciwko Austrii. Zerwanie mostów przez nurt rzeki doprowadziło bowiem do okupionego wielkimi stratami niepowodzenia walczących na lewym brzegu Dunaju sił francuskich pod Aspern i Essling. Co z tego, że strona austriacka poniosła równie krwawą ofiarę, skoro utrzymała swoje pozycje.

W tej sytuacji Napoleon podjął decyzję o odwrocie. Jednak nie na prawy brzeg, jak sugerowali co niektórzy dowódcy, ale właśnie na będącą punktem pośrednim w przeprawie wyspę Lobau, która stała się bazą do jego przyszłych działań. Tam, jak piszą historycy:

Przez sześć tygodni Napoleon pracował z błyskawiczną szybkością. Sekretarze cesarza trudzili się w pocie czoła nad korespondencją dyplomatyczną, dowódcy armii nad rozkazami wojskowymi, nade wszystko zaś adiutanci galopowali we wszystkie strony w poszukiwaniu żołnierzy. Żołnierzy, żołnierzy, żołnierzy.

W efekcie zdołał zgromadzić ich 190 tys., wspieranych przez ponad pół tysiąca armat. Ta masa żądnych odwetu za Aspern i Essling wiarusów tylko czekała na skinienie swego wodza. I doczekała się. Kiedy z początkiem lipca, tym razem podczas przeprawy nie niepokojeni przez nurt rzeki i przy anemicznym ostrzale nieprzyjaciela, stanęli z nim oko w oko, wynik mógł być tylko jeden – pogrom Austriaków pod Wagram. A wyspa Lobau na zawsze pozostała napoleońskim symbolem swoistego cudu nad Dunajem.

Czytaj też: Szarża pod Somosierrą. Jak Polacy pomogli Napoleonowi podbić Hiszpanię?

Prawie koniec

Wypoczynek na wyspie u wybrzeży Toskanii? Któż by się nie skusił? Jednak w kwietniu 1814 roku jednemu z takich turystów daleko było do optymizmu. Pokonany w wojnie z VI koalicją Napoleon decyzją cara Aleksandra I został zesłany na Elbę. W ten sposób dotychczasowy pogromca władców Europy zamienił swoje imperium na „pole kapusty”, jak nazywał miejsce zsyłki.

Szybko jednak okazało się, że przymusowe „wczasy” wcale nie muszą być traumatycznym przeżyciem. Wprost przeciwnie. Oprócz tego, że Napoleon zachował tytuł cesarski, to razem z nim wylądowało tam kilkuset jego wiernych wiarusów, wśród których znaleźli się też polscy szwoleżerowie. Ponadto zwycięzcy koalicjanci przyznali mu 2 mln franków corocznej pensji oraz pełną swobodę w gospodarowaniu wyspą, z czego z właściwym sobie entuzjazmem i energią korzystał (m.in. sadził drzewa, budował drogi, tworzył projekty akweduktów, administrację, zreformował system opieki zdrowotnej, wzniósł teatr i fortyfikacje).

Powrót Napoleona z Elby

fot.Charles de Steuben/domena publiczna Powrót Napoleona z Elby

Pobyt umilały mu także regularnie organizowane parady wojskowe, najazd i zdobycie pobliskiej wyspy Pianosy oraz… odwiedziny Marii Walewskiej.

Wiara zwycięskich mocarstw, że Napoleon zadowoli się takim spędzaniem wygnania, okazała się jednak złudna. Koronowany pensjonariusz bacznie obserwował, jak we Francji niekochany król Ludwik XVIII z dnia na dzień traci grunt pod nogami. A że nie miał zakazu opuszczania wyspy, toteż przy nadarzającej się okazji skwapliwie z tej opcji skorzystał i wiosną 1815 roku uciekł spod słońca Toskanii.

Na krańcu świata

Po „stu dniach” zakończonych klęską na polach pod Waterloo Napoleon wydawał się jeszcze groźniejszy niż przed tym ostatnim aktem swojej epopei. Ponowne pojawienie się cesarza we Francji mogło doprowadzić do kolejnej restauracji cesarstwa i wybuchu nowej ogólnoeuropejskiej wojny. Dlatego też tym razem „korsykański diabeł” trafił na prawdziwy kraniec ówczesnego świata. Ze względu na swe położenie na oceanie i odległość do najbliższego lądu (2 tys. km od zachodnich wybrzeży Afryki i prawie 3 tys. od wschodnich wybrzeży Ameryki Płd.) wyspa Święta Helena dawała gwarancję niemożności powrotu do Europy.

Na wygnanie mogło z Napoleonem udać się jedynie kilkanaście osób. Byli przy nim m.in. marszałek Bertrand, generałowie de Montholon i Gourgaud oraz hrabia Las Cases – autor słynnego „Pamiętnika Świętej Heleny”. Byli jeszcze służący Marchand i Korsykanin Santini.

Upokorzony przez znienawidzonych Anglików odebraniem tytułu cesarskiego na co dzień musiał się zadowolić stopniem generała. „Równie dobrze mogliby mnie tytułować arcybiskupem, w końcu byłem też głową kościoła” – wspominał Napoleon z sarkazmem. Poddany nadzorowi złośliwego służbisty gubernatora Lowe’a, dzieląc czas między uprawę ogródka, czytanie książek, lepienie garnków i dyktowanie testamentu, pogromca generałów, królów i cesarzy wytrwał w bazaltowym więzieniu 6 lat.

Gubernator Lowe nie wyraził zgody nawet na napis na nagrobku, skutkiem czego grób przez lata pozostał bezimienny. Ciało wróciło do ojczyzny dopiero po prawie dwudziestu latach i spoczęło w paryskim Kościele Inwalidów.

Kiedy jeszcze na Świętej Helenie opuszczano trumnę z ciałem Napoleona do grobu, rozległy się salwy armatnie. To Anglicy oddali ostatnie honory zmarłemu. Ciekawe, czy akurat z angielskich honorów cesarz byłyby zadowolony?

Bibliografia

  1. Bielecki R., Encyklopedia wojen napoleońskich, Warszawa 2001.
  2. Leśniewski S., Maltę podbił błyskawicznie, na Haiti wysłał ekspedycję, którą zdziesiątkował bunt miejscowych i tropikalne choroby, Ale Historia [dostęp: 18.12.2020].
  3. Leśniewski S., Napoleoński amok Polaków, Kraków 2019.
  4. Leśniewski S., Wagram 1809, Warszawa 2003.
  5. Macdonell A.G., Napoleon i jego marszałkowie, tłum. F. Rutkowski, Londyn 1992.
  6. Rodak W., Polscy legioniści na Haiti. Jak nasi pacyfikowali powstanie niewolników na Santo Domingo, Polska Times [dostęp: 18.12.2020].
  7. Storace A.G., Napoleon and „his” islands, We Connect [dostęp: 18.12.2020].
  8. Tarle E., Napoleon, Kraków 1991.
  9. Tulard J., Napoleon – mit zbawcy, Warszawa 2003.
  10. Zimmerman M., Wygnany cesarz na przeklętej wyspie, Onet [dostęp: 18.12.2020].

Komentarze (1)

  1. Anonim Odpowiedz

    Wojna z 1812 roku z Rosją, pokazała że Napoleon wcale nie jest geniuszem militarnym i podejmuje głupie decyzje, które kosztowały go przegraną wojnę z Rosją i miękkie lądowanie na wyspie Elbie. Mógł sobie spokojnie żyć do śmierci jako udzielany książę, ale zachciało mu się powrotu do Francji, z której po klęsce pod Waterloo, sam wyjechał do Anglii. A że Anglicy wysłali co na wyspę Świętej Heleny, to ryzyko, które sam Napoleon podjął. W kwestiach geopolitycznych był Napoleon amatorem, zamiast odbudować Koronę z trzech zaborów Pruskich i dwu Austriackich, która zapewniła by spokój na granicy z Rosją. Stworzył Napoleon potworka Księstwo Warszawskie z którego wycisnąć 100 tyś. żołnierzy na wojnę z Rosją. Co ciekawe KW było sojusznikiem Francji. Natomiast wrogowie, czasowo będący sojusznikami z Prus dali tylko 20 tyś. wojska, a Austria 30 tyś. Czyli tylko połowę z tego co musiała wystawić Polska armia. Zamiast zmusić ich do wystawienia po 50 tyś. żołnierzy, a wojsko Polskie wysłać do odzyskania ziem zaborów Rosyjskich, używał Polaków jako mięsa armatniego, zamiast robić to z Prusami i Austrią. Głupota i bezmyślność Napoleona zemścić się po klęsce wojny z Rosją, Prusy i Austria, zostały sojusznikami Rosji i pobily wojska Napoleona. A mały Korsykanin wyjechał na Elbe, gdzie jednak niczego nie przeanalizowal i niczego się nie nauczył, czego efektem było Waterloo i wyjazd na wyspę Świętej Heleny, będący konsekwencją jego wyjazdu do Anglii. Napoleon na wyspie Świętej Heleny wylądował na własne życzenie wierząc Anglikom, a nie został tam wysłany przez zwycięską koalicję.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.