Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Jak Karol Wielki z Lechitami wojował

Czy to możliwe, że Karol Wielki wojował ze Słowianami?

Co łączy pradawnych Słowian żyjących na obszarze dzisiejszej Polski z cesarzem państwa Franków – Karolem Wielkim? Pozornie nic. Słowiańszczyzna nie granicząca bezpośrednio z jego imperium niespecjalnie interesowała cesarza. Zajmował się wojnami ze światem arabskim, pobił Longobardów we Włoszech i gnębił germańskich Sasów. Świat Słowian ciągle pozostawał na dobrą sprawę nieodkryty dla cywilizowanej chrześcijańskiej Europy Karolingów, spadkobierców Rzymu. Czy jednak rzeczywiście tak było?

Otóż niekoniecznie. Są przesłanki świadczące o tym, że wojska Karola Wielkiego zawitały nad Wisłę i Odrę i nie była to przyjacielska wizyta. Wg kronikarza Frankowie najechali żyjących tu Słowian, niszczyli wszystko na swojej drodze. Najazd zakończył się zamordowaniem władcy kraju – księcia Lecha II.

Karol Młot zasłynął z powstrzymania inwazji arabskiej

W szczycie potęgi państwo karolińskie miało ponad milion kilometrów kwadratowych powierzchni – od Renu, po rzekę Ebro w Hiszpanii. Obejmowało tereny takich dzisiejszych krajów jak zachodnie Niemcy, Belgia, Holandia, Francja, Austria, Szwajcaria, Słowenia, północne Włochy, północno-wschodnia część Hiszpanii. Powszechnie z imperium karolińskim kojarzy się aktywność w zachodniej części kontynentu europejskiego i zatrzymanie ekspansji arabskiej w Europie, w tym słynną bitwę pod Poitiers w 732 roku, gdy wojska Karola Młota rozgromiły siły arabskie z Półwyspu Iberyjskiego.

W powszechnej świadomości są też wojny Karola Wielkiego – m.in. przeciw Sasom na terenie dzisiejszych Niemiec i Longobardom we Włoszech.

Słowiański poker

Niewiele natomiast wspomina się o relacjach potężnego imperium z plemionami słowiańskimi, tymczasem i ziemie Słowian były celem ekspansji cesarza, zwłaszcza że Słowianie północnego Połabia – Obodrzyci i Wieleci – sąsiadowali z niepokornymi Sasami, których Karol wielokrotnie próbował sobie podporządkować. W ten sposób waleczni, a zarazem skłóceni ze sobą Słowianie stali się naturalnym obiektem jego rozgrywek politycznych.

Karol Wielki wiedział, że barbarzyńcy mimo że mówią jednym językiem, są mocno podzieleni i wyniszczają się nawzajem. Wystarczyło umiejętnie rozgrywać ich przeciw sobie. By ograniczyć ewentualną możliwość współpracy słowiańsko – saskiej należało wbić polityczny klin w układankę plemienną. Takim klinem było plemię Obodrzyców sąsiadujące zarówno z niemieckimi Sasami, jak i najsilniejszymi spośród plemion słowiańskich na Połabiu – Wieletami, którzy co rusz ich atakowali. Dlatego też Obodrzyci ciążyli ku cesarstwu. Szukali u Karola opieki i wsparcia. W zamian oferowali sojusz w walkach cesarza tak z germańskimi Sasami, jak i słowiańskimi Wieletami.

fot.Wikimedia Commons Mapa rozwoju Imperium Franków w latach 481–814

Z doniesień kronikarza Einharda – autora Żywota Karola Wielkiego – wynika że w 789 roku Karol wspomógł sojuszniczych Obodrzyców. Ruszył ze swoją armią na wschód, by spacyfikować niepokornych Wieletów.

Lud Wieletów zawsze był nieprzyjazny Frankom, a sąsiadów swoich, poddanych albo sojuszników frankijskich, zwykł był ścigać nienawiścią oraz uciskać i nękać wojną. Król nie mogąc dłużej znieść tej pychy, postanowił nawiedzić ich wojną.

– napisał kronikarz.

Dlaczego sam Karol Wielki fatygował się na wyprawę na dalekie rubieże swego imperium? Co go obchodziły wojenki w słowiańskim świecie? Otóż – okazuje się, że sporo. Wieleci, którzy rośliby w siłę i podbijali innych Słowian, w tym przyjaznych wobec Franków – Obodrzyców, w przypadku sojuszu z Sasami, gwarantowaliby im wsparcie od wschodu. Tym samym ostateczna pacyfikacja Sasów wymykałaby się Karolowi z rąk, a to na niej mu najbardziej zależało.

Tak więc w 789 roku armia frankijska przerzuciła dwa mosty przez Łabę i wtargnęła w głąb kraju Wieletów. Kronikarz wspomina, że ci bronili się dzielenie, ale ostatecznie musieli ulec. Frankowie wraz posiłkami saskimi (przymuszonymi do wyprawy) i fryzyjskimi oraz ze słowińskimi Obodrzycami i Serbołużyczanami poradzili sobie z wojami księcia wieleckiego Drogowita. Zdobyli Brennę (Brandenburg), główny gród Drogowita. Jedno ze źródeł mówi nam nawet, że Karol dotarł aż do rzeki Piany, uchodzącej do Bałtyku w rejonie wyspy Uznam tuż przy Zalewie Szczecińskim.

Kilkanaście lat później – w 805 roku Karol znów ruszył na wojnę przeciw Słowianom. Tym razem armia Franków walczyła z Serbołużyczanami, zamieszkałymi w dzisiejszych środkowych Niemczech, a na południu – z Czechami.

Czy wojowie frankijscy na tym się zatrzymali, czy może ruszyli dalej w głąb słowiańszczyzny? Czy dotarli do dzisiejszej Polski?

Na taki właśnie scenariusz wskazują słowa kronikarza Einharda, który stwierdził, że Karol: „zmusił do płacenia trybutu wszystkie barbarzyńskie i dzikie narody osiadłe w Germanii między Renem a Wisłą i między Oceanem (Bałtykiem – przyp. red.) a Dunajem, mówiące prawie wspólnym językiem, ale bardzo różne w obyczajach i ubiorze”.

Imperium (Lechitów) kontratakuje

Co do tego, że pradawni „Polacy” wojowali z wojskami Franków, wątpliwości nie mieli średniowieczni kronikarze. Innego wyjścia zresztą nie było, skoro wedle ich relacji od Renu aż po Dniepr rozciągało się słowiańskie imperium Lechitów. Pojęcie „Lechitów” na określenie naszych przodków wprowadził do piśmiennictwa Wincenty Kadłubek, a wyjaśnienie jego znaczenia znajdziemy w Kronice Wielkopolskiej. Tam bowiem znajduje się podanie o trzech braciach: Lechu, Czechu i Rusie, którzy wyruszyli z Panonii (kraina nad Dunajem, na obszarze Węgier i Austrii) na północ. Czech został w Czechach i założył Pragę, Rus dotarł na Ruś, a Lech założył pierwszą stolicę państwa polskiego czyli Gniezno – w miejscu gdzie na drzewie orzeł uwił gniazdo. Lechici to ci, którzy pochodzą od protoplasty narodu i państwa, a więc Lecha.

Karol Wielki

Wg Mistrza Wincentego, którego czasem nazywa się pierwszym turbosłowianinem, Lechici z powodzeniem walczyli m.in. z Aleksandrem Wielkim. Z kolei w Kronice Wielkopolskiej wspomina się, że niejaki Krak pobił Gallów, tym samym zostając pierwszym królem Lechitów.

A co z Frankami? Wg Jana Długosza, który pisał swe roczniki w XV wieku, władcą, który walczył z imperium Karola Wielkiego był niejaki Lech/ Leszko II. Kronikarz wspomina że Leszko rządził długo, jednak zmarł nagle – zginął w bitwie z synem Karola Wielkiego.

Niektórzy podają, że ów Leszek w bitwie z Karolem, synem Karola Wielkiego, został zwyciężony i zginął.
U Marcina Gallika znajduję o nim mianowicie następującą notatkę: „W roku 805 cesarz Karol wysłał syna swego Karola do Polski, który wyniszczywszy wszystko, księcia owej ziemi Lecha zabił, skąd powróciwszy do ojca znalazł go w lesie Wosseg, gdzie oddawał się łowom.

Z czego wniosek taki, że Polacy i przedtem, i teraz prowadzili wojny z cesarzami i królami, lecz w jakim czasie, w jakim porządku, z jakim powodzeniem i pod czyją wodzą nie wiemy z powodu braku zabytków pisanych i pisarzy, których wówczas Polacy jako poganie zupełnie nie posiadali.

Jak widzimy – kronikarz nie przesądza sprawy i zaznacza, że brak jest źródeł pisanych. Powołuje się na zapiski niejakiego Marcina Gallika. Dziś uważa się, że chodziło mu o Marcina z Opawy – dominikanina i autora historii powszechnej, napisanej dla papieża Klemensa V. Ten z kolei z całą pewnością znał kroniki Einharda, dziejopisa Karola Wielkiego.

Lech czyli Czech

Czy wydarzenia przywołane przez Długosza za Marcinem z Opawy to wyłącznie fikcja, podobnie jak postać wodza Lecha, który walczył z Frankami? Otóż – nie do końca. W baśniową przeszłość kronikarz „wpasaował” rzeczywiste fakty historyczne.

Jak podaje Einhard – autor roczników karolińskich, w 805 roku cesarz istotnie ruszył ponownie przeciw Słowianom – Czechom i Dalemińcom (jedno z plemion serbołużyckich). Frankowie starli się w bitwie z siłami wodza, który miał na imię… Lech! Dowódca słowiański zginął podczas tego starcia.

Zapewne właśnie tego Lecha miał na myśli Marcin z Opawy, gdy wspominał o władcy walczącym z Frankami. Dalsza konkluzja musiała być oczywista: skoro do boju stanął Lech, to miał za sobą Lechitów – a więc Frankowie walczyli z przodkami Polaków. Jest tylko jeden problem w tej układance: ów Lech, który stanął przeciw Frankom był wodzem jednego z plemion… czeskich!

W źródłach z epoki karolińskiej, jest wyraźnie zaznaczone, że Karol ruszył przeciw Czechom. Poza Czechami, Obodrzycami, Wieletami i Serbołużyczanami nie wymienia się z nazwy żadnych innych plemion słowiańskich, w tym takich które zamieszkiwałyby „głębiej” na wschód.

Jeśli tak, to skąd w relacji kronikarza Einharda wzięła się rzeka Wisła i informacja o zhołdowaniu przez Karola ludów żyjących w Germanii aż po tę właśnie rzekę? Dziś większość historyków uważa, że wspomniana Wisła z relacji Einharda była wyłącznie popisem jego erudycji. Wiedział , że pod pojęciem Germania starożytni historycy rozumieli po prostu obszar zamieszkały przez barbarzyńskie plemiona na wschód od Renu i północ od Dunaju. Wschodnią „granicą” Germanii była właśnie Wisła. Kronikarz, który słyszał, że cesarz ujarzmiając Sasów dokończył podbój ludów germańskich, mógł automatycznie „przesunąć” granicę tych podbojów z Łaby aż po Wisłę.

Król Karol

Czy więc w relacji Einharda o tym, że Karol zhołdował sobie Słowian żyjących aż nad Wisłą nie ma ziarna prawdy? Nie było również żadnego najazd Franków na pradawną Polskę, o którym wspomina Długosz?

Część naukowców uważa, że niekoniecznie. Odziały wojsk frankijskich mogły dotrzeć aż nad Wisłę i podbić tamtejsze plemiona choćby podczas wyprawy przeciw Awarom w 791 roku, ludowi pochodzenia azjatyckiego, który założył państwo (kaganat) w Panonii i prześladował zarówno Franków jak i Słowian. Pod koniec VIII wieku Karol Wielki zdecydował się spacyfikować Kaganat Awarski. Główne siły frankijskie pod wodzą samego Karola, maszerowały wzdłuż Dunaju, ale część wojsk szła drogą północną – przez Czechy. I właśnie wtedy – w drodze powrotnej mogła „zahaczyć” o śląskie plemię Gołęszyców, żyjące w rejonie dzisiejszego Cieszyna. Tym samym dotarliby do górnej Wisły, za którą swoje siedziby mieli Wiślanie.

Karol Wielki i papież Hadrian I

Czy taki kontakt miał na myśli kronikarz? Czy to wtedy Frankowie podporządkowali sobie Słowian nad Wisłą? Niektórzy badacze (Edward Rymar) uważają, że wojska Karola mogły podbić słowiańszczyznę aż do Wisły również podczas wyprawy na Czechy i Serbołużyczan w 805 roku.

Do najbardziej kontrowersyjnych (a zarazem najbardziej zbliżonych do rewelacji turbolechickich) należą teorie głoszone jeszcze po drugiej wojnie światowej przez antropologa Jana Czekanowskiego i językoznawcę Mikołaja Rudnickiego, mówiące o tym, że w czasach najazdu karolińskiego istniała rozległa federacja plemion lechickich (do których również zaliczają się się ludy połabskie), żyjących na obszarze od Łaby do Wisły. Ta właśnie organizacja miała być celem ataku Franków i to właśnie ona rozpadła się pod wpływem najazdu cesarza. Skutkiem takiego rozbicia był powrót do rozdrobnienia plemiennego i zhołdowanie sobie przez cesarza całej zachodniej słowiańszczyzny.

Czy tak było? Na dzień dzisiejszy naukowcy odrzucają tak śmiałą tezę. Jedno jest pewne – postać Karola Wielkiego musiała mocno „promieniować” na cały słowiański świat. Czy stało się to na drodze głębokich podbojów, sięgających aż terenów dzisiejszej Polski, czy też może w wyniku kontaktów natury handlowo – politycznej między Frankami a ludami nad Wisłą – tego nie wiadomo. W każdym razie – jak spuentował to Jerzy Strzelczyk w świetnych „Bohaterach Słowian Połabskich” o wpływie cesarza na Słowian najlepiej świadczy fakt, że to właśnie od jego imienia Karol, nawet na dalekiej Rusi wzięło się słowiańskie słowo oznaczające nadrzędnego władcę – czyli… króla….

Bibliografia:

  1. Jacques Le Goff Kultura Europy Średniowiecznej, Warszawa 1970
  2. Gerard Labuda: Studia nad początkami państwa polskiego. T. II. Poznań: Wydawnictwo Naukowe UAM, 1988
  3. Henryk Łowmiański, Początki Polski, t. V, Warszawa 1973
  4. Pierr Riché, Karolingowie. Ród który stworzył Europę, Warszawa: Volumen, Niezależna Oficyna Wydawnicza, 1997
  5. Marian Henryk Serejski, Karol Wielki na tle swoich czasów, Warszawa 1959
  6. Jerzy Strzelczyk, Bohaterowie Słowian Połabskich, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2017
  7. Jerzy Strzelczyk: Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian. Poznań: Rebis, 2007.

Internet:

  1. https://naszahistoria.pl/jak-pierwsi-piastowie-grali-z-niemcami-i-czesto-ich-ogrywali/ar/12789196

Źródła historyczne:

  1. Einhard, Żywot Karola Wielkiego, J. Parandowski (tłum.), A. Gieysztor, Wrocław 1950
  2. Jan Długosz, Roczniki czyli Kroniki sławnego Królestwa Polskiego, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2019
  3. Mistrz Wincenty tzw. Kadłubek, Kronika Polska, tł. i oprac. B. Kürbis, Wrocław 1996
  4. Kronika wielkopolska. Kazimierz Abgarowicz (tł.), Brygida Kürbis (red.). Kraków: Towarzystwo Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, 2010

Komentarze (3)

  1. Marek Musialik Odpowiedz

    Czytałem o mieczu z wyrytym napisem” oje krelam”. Oje to inaczej ster czyli ster królom. Wydatowano go na okres przedkaroliński. Teoria, że król od Karola bierze w łeb. Chyba na odwrót.

  2. nep Odpowiedz

    Z takich tekstów wyłania się przepaść ignorancji we współczesnym nauczaniu szkolnym. Słowiańszczyzna była pewną rzeczywistością, o której jednak już wiemy sporo. Pewnym bytem politycznym. Znamy układy handlowe, sieci, relacje. Nie jest to wcale terra incognito, a jednak w naszym szkolnictwie ciągle jest…

  3. Atanazy Pustelnik Odpowiedz

    Już w XIX wieku filolog A. Tyszyński zauważył, że „…toponim Polesie nie pochodzi od „lasu” – bo tamże go nigdy w czasach historycznych nie było, a od Lechii – Lachów „przezwanych” tak już przez Nestora…”
    „Polska nie nazwaną została od pola [jak się obecnie powszechnie uważa]; kraj o którym jego kronikarz lszy mówił, iż był cały lasami okryty: „Polonia regio est nemorosa.” Gall, nie mógł być nazwanym od pola. Gdy więc pierwiastkiem wyrazu Polska, Polacy nie jest dźwięk ‚pole’, być musi przyimek ‚po’, który też był powszechnym u Słowian w odcienianiu imion właściwych (Po-morze, Po-lesie, Po-dole, Po-łowcy, Po-labij itp). I nazwiska: Podlasie Pod-Lachią a Polesie Po-Lechią (‚po’ ma tu znaczenie od zewnętrznego względu) zapewne oznaczają; pierwiastkiem bowiem tych nazwisk nie mógł być ‚las’. Jako leżąca za ‚lasem’ przy ‚lesie’ pod ‚lasem’, może się uważać wioska, miasto (Zalesie, Przyborze, Podhajce itp), ale nie cała prowincya, sama zwłaszcza w lasy obfitująca.” „…ziemia Europy była zawsze, i w czasach nam bliższych, miejscem napływu pokoleń Azyi. Scytowie, Sarmatowie, Hunnowie, Alanie i Roxolanie, Awarowie, Kozacy, Połowcy, Pieczeniegi, Ukry, Bulgarowie, Madźjary, już od Uralu, już od stóp Kaukazu w wiekach już historycznej wiedzy wpłynęli do Europy.”„Oparci na wskazówkach dziejowych, na śladach dotąd nie startych, owszem, na powszechnej dziś wierze poważnych głosów, twierdzimy: iż owe tajemne ludy środka wschodu Europy, były to b e z p o ś r e d n i e nam przodki, były (w liczniejszych gałęziach swoich) ludem, który w późniejszym czasie rozrodzony: ogólne imie Słowian (*) otrzymał. Mniemanie iż naród Słowian jest w siedliskach swoich niedawnym, dopiero w wieku V, na europejskiej ziemi zjawionym, ma i dziś wprawdzie wyznawców…”

    Tak więc to my Polac[h]y z Karola synem walczyć jak najbardziej mogliśmy, choć jeszcze nie razem z Po-[A]lanami, którzy wówczas ledwie być może, jak chce prof. Buko, się pod Kaliszem „wykluwali” dopiero…
    I nie trzeba być turbolechitą aby widzieć kompletny nonsens etymologiczny (ale oczywiście nie polityczny) wywodzenia nazwy Polacy od Polan…

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.