Belbuk, Swarożyc… a może Odyn? Kogo przedstawiały tajemnicze rzeźby z terenu ziem polskich?
O bogach czczonych niegdyś przez ludy słowiańskie wiemy stosunkowo niewiele. Najwięcej informacji mamy o religii plemion połabskich i Rusów. Znamy kilka imion bogów i wiemy, że stawiano im świątynie oraz posągi. Brak jednak szerszych wzmianek dotyczących terenów obecnych ziem polskich. Czy to znaczy, że religia ich dawnych mieszkańców była bardziej prymitywna niż ich zachodnich sąsiadów?
Jak przedstawiali bogów Słowianie Zachodni?
Jest w kraju Redarów pewien gród o trójkątnym kształcie i trzech bramach doń wiodących, zwany Radogoszcz, który otacza zewsząd wielka puszcza, ręką tubylców nietknięta i jako świętość czczona. Dwie bramy tego grodu stoją otworem dla wszystkich wchodzących, trzecia, od strony wschodniej, jest najmniejsza i wychodzi na ścieżkę, która prowadzi do położonego obok i strasznie wyglądającego jeziora…
– tak biskup merseburski, Thietmar, rozpoczyna opis świątyni radogoskiej, jednego z głównych ośrodków kultowych Wieletów. W grodzie tym znajdowała się świątynia, a w niej zaś posągi bóstw, ubrane „w straszliwe hełmy i pancerze”. Najważniejszym z nich był Swarożyc (w oryginale: Zuarasici). Jego imię znamy też ze źródeł ruskich, gdzie występuje jako uosobienie ognia. Można przypuszczać, że był on synem Swaroga, boga słońca.
Nie znamy dokładnej lokalizacji Radogoszczy; czasem jednak utożsamia się ją z Groß Raden w Meklemburgii. Po podbiciu grodu przez Cesarstwo Niemieckie w 1068 r. rolę głównego ośrodka kultowego przejęła Arkona na Rugii. Tam z kolei czczono Świętowita. Jak pisał na przełomie XII i XIII w. duński kronikarz, Sakso Grammatyk:
W świątyni stał olbrzymi posąg, przewyższający wielkością wszelkie rozmiary ciała ludzkiego, rażący czterema głowami i tyluż szyjami; dwie w przód, dwie w tył patrzyły, jedna na prawo, druga na lewo. (…) W prawej ręce trzymał róg urobiony z wszelakiego kruszcu, który kapłan świadomy obrzędu corocznie winem nalewał, aby móc z płynu wróżyć o urodzaju przyszłego roku.
Inne wielogłowe posągi bóstw na wyspie Rugii przedstawiały Rugiewita, Porenuta i Porewita, w Szczecinie natomiast czczono Trzygłowa. Warto zaznaczyć, że Pomorze Zachodnie w tym okresie było znacznie bliższe kulturowo Połabiu, aniżeli pozostała część obecnych ziem polskich. Z rozważań poniżej wyłączamy też terytorium Prusów, gdzie spotykamy tzw. baby kamienne, stanowiące przypuszczalnie rzeźby nagrobne zmarłych wojowników.
Z pozostałych obszarów ziem polskich mamy jedynie wzmianki Thietmara o kulcie, jaki oddawano górze Ślęży. Z kolei już kilka wieków później Długosz wymienia imiona bóstw, rzekomo czczonych przez przodków Polaków przed przyjęciem chrześcijaństwa, takie jak Łada, Jessa, Nija, czy Dzidzileyla. Nazwy te jednak wzięły się najprawdopodobniej z przyśpiewek ludowych, a traktowanie ich jako imion bóstw jest mocno dyskusyjne.
Materialne świadectwa dawnych wierzeń?
Co jednak ze źródłami archeologicznymi? Okazuje się, że uzbierać możemy całkiem spory „panteon” bóstw w postaci posągów drewnianych i kamiennych. Przyjrzyjmy się im jednak bliżej.
Ciekawe odkrycie stanowią dwa posążki z Powiercia pod Kołem. Jeden (uszkodzony, bez głowy) trzyma w rękach naczynie lub bochen chleba, drugi zaś pozbawiony jest rąk, a na głowie ma czapkę. Niestety niewiele wiadomo o ich odkryciu, co przypuszczalnie nastąpiło około połowy XIX w., posążki te bowiem przekazał do Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie hrabia Aleksander Przeździecki (1814-1871). Bochen chleba kojarzy się z kultem urodzaju. O istotnej roli pieczywa w obrzędach religijnych świadczy rytuał z kołaczem, odprawiany w świątyni arkońskiej. Kapłan stawiał ogromny kołacz przed sobą i pytał zgromadzonych, czy go widzą. Gdy ci potwierdzali, wyrażał życzenie, aby w przyszłym roku go nie widzieli (co miało zwiastować bogatsze zbiory).
W Muzeum Regionalnym w Szczecinku z kolei przechowywany jest kamienny posążek, zwany przez mieszkańców Belbukiem. Nazwa ta odnosi się do domniemanego bóstwa słowiańskiego (tzw. Białego Boga, boga dobra, którego przeciwieństwem miał być Bóg Czarny, czyli bóg zła). Trudno powiedzieć, dlaczego akurat to imię przylgnęło do figury. Została ona wydobyta z Jeziora Komorze ok. 1880 r., a w 1947 r. trafiła do Szczecinka. Jest to w zasadzie surowa bryła kamienia, o lekko zaznaczonych rysach twarzy. Być może miała związek z usytuowanym tuż nad jeziorem grodziskiem, datowanym na okres od IX do XI w. Nasuwa się skojarzenie z przytoczonym wyżej opisem świątyni radogoskiej, także położonej nad jeziorem i wśród lasów (obszar ten jeszcze w XII w. opisywany był jako rozległe pustkowie).
Inspiracje skandynawskie i romańskie
W 1887 r. z Jeziora Pakoskiego wyłowiono drewnianą rzeźbę przedstawiającą głowę ludzką. Rzeźbę próbowano łączyć z Wikingami, bądź Celtami. Niedawno zaś historyczka sztuki, Anna Błażejewska, uznała, że głowa mogła być inspirowana chrześcijańską sztuką ottońską, ale przedstawiała bóstwo pogańskie. Miałaby zatem powstać w latach 30-tych XI w., w okresie tzw. reakcji pogańskiej. Przypuszczalnie po powrocie do chrześcijaństwa wrzucono posąg do jeziora. Interpretację jednak utrudnia brak kontekstu archeologicznego i datowania, co niestety jest bolączką w badaniach wielu podobnych znalezisk, uznawanych za słowiańskie figury kultowe.
Z Pomorza Gdańskiego pochodzi kilka ciekawych znalezisk, które zostały swego czasu przez badaczy uznane za słowiańskie posągi kultowe. Pierwsze to głaz z Leźna pod Kartuzami, znaleziony w 1865 r., rzeźbiony z trzech stron motywami figuralnymi, wyobrażającymi jeźdźca na koniu, postać z naczyniem do picia w prawej ręce oraz postać z nieproporcjonalnie szerokimi rękoma i twarzą przypominającą ptasi dziób. Jak twierdzi wspomniana już wcześniej badaczka, Anna Błażejewska, treści ukazane na głazie z Leźna mają raczej związek z mitologią nordycką, nie zaś słowiańską. Porównać go bowiem można z przedstawieniami na stelach gotlandzkich (VIII-X w.). Ukazują one zwykle zmarłego wojownika na koniu, udającego się do krainy zmarłych – Walhalli, witanego przez Walkirię, trzymającą w rękach róg z napojem. Z kolei postać „ptakopodobna” może symbolizować Odyna, który w jednym z mitów przemienia się w orła. Odkrycie to może świadczyć zatem o obecności osadników skandynawskich na tych terenach.
Z kolei w okolicach Tczewa leży wieś Nowy Wiec, gdzie w pobliskim torfowisku w 1928 r. odkryto kamienne dwugłowe popiersie. Ze względu na bliskość wsi o nazwie Swarożyn, pojawiła się koncepcja, że jest to przedstawienie Swarożyca, stąd bowiem miałaby wywodzić się nazwa miejscowości. Jednak w najstarszym zapisie (z XIII w.) wieś wzmiankowano jako Swarzyszewo, co wywieść można od imienia Swarzysz. Ponownie zatem imię bóstwa nijak ma się do znaleziska. Ciekawe jest jednak to, że w odległości ok. 700 m od torfowiska, w którym odkryto rzeźbę, znajdowały się dwie osady, datowane na okres od VIII do XII w. Tuż przy torfowisku jest natomiast Jezioro Starowieckie, możliwe więc, że dawniej sięgało ono dalej, potem zaś jego część zarosła. Ponownie zatem pojawia się podobny kontekst, jak w przypadku Radogoszczy i domniemanego miejsca kultowego nad Jeziorem Komorze. Tam jednak mieliśmy do czynienia z ledwo obrobioną bryłą. Zaś posąg z Nowego Wieca został wykonany przez rzeźbiarza, posiadającego już zdecydowanie wyższe umiejętności. Jego styl nasuwa skojarzenia z rzeźbą romańską, przypuszczalnie więc jego autor zapoznał się z nią. Poniżej popiersia znajdują się tajemnicze znaki. Niestety oryginał posążka zaginął, a podstawie zachowanej kopii można stwierdzić, że znaki są nieco zbliżone do runów, ale też do alfabetu łacińskiego. Nie układają się jednak w żaden sensowny ciąg. Czy mogły one być zniekształconą formą inskrypcji, którą autor przechował w pamięci z odległej wyprawy? Czy może posążek ten jest tylko fałszerstwem? Trudno to dzisiaj stwierdzić.
Autentyki czy fałszerstwa?
Podobnych bezkontekstowych odkryć, zarówno z rejonów ziem polskich, jak i terenów sąsiednich jest jeszcze wiele. W ich poczet wlicza się też rzecz jasna słynny „Światowid” ze Zbrucza, ale to temat na osobny tekst. Niestety interpretacja tych znalezisk jako posągów słowiańskich jest problematyczna, przede wszystkim ze względu na brak kontekstu, umożliwiającego choćby przybliżone datowanie. Nie zostały one bowiem znalezione na stanowiskach archeologicznych, w warstwach kulturowych datowanych za pomocą innych artefaktów (takich jak np. ozdoby, militaria, czy nawet ceramika), lecz są to odkrycia przypadkowe. O niektórych świadczyć może stylistyka wykonania, która pozwala czasem uchylić rąbka tajemnicy. Zawsze jednak pozostaje ryzyko, że dany przedmiot to tylko „radosna twórczość” dziewiętnastowiecznych fałszerzy. Widocznie musimy pogodzić się z tym, że pewne odkrycia już na zawsze pozostaną owiane mgłą tajemnicy.
Bibliografia:
- A. Błażejewska, „Skandynawski mit na kamieniu z Leźna?” [w:] Argumenta, articuli, qaestiones: studia z historii sztuki średniowiecznej, red. A. Błażejewska, E. Pilecka, Toruń 1999, s. 265-290.
- M. Dembińska, J. Gąssowski, „Materialne przejawy kultu” [w:] Historia kultury materialnej Polski w zarysie: opracowanie zbiorowe. T. I, Od VII do XII wieku, red. M. Dembińska, Z. Podwińska, Wrocław 1978, s. 320-342.
- J. Duma, „*Jutrьjь Bogь i *Bělьjь Bogь jako bóstwa światłości u pogańskich Słowian”, [w:] „Onomastyka i dialektologia. Prace dedykowane Pani Profesor Ewie Rzetelskiej-Feleszko”, red. H. Popowska-Taborska, J. Duma,, Warszawa 1997, s. 73-78.
- A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1982.
- „Głowa z Jankowa”, artykuł online: http://jankowo.org/glowa-bostwa-z-jankowa/, dostęp: 20.09.2019.
- L. J. Łuka, „Wierzenia pogańskie na Pomorzu wschodnim w starożytności i we wczesnym średniowieczu”, Gdańsk 1973.
- J. N. Sadowski, „Wykaz zabytków przedhistorycznych na ziemiach polskich”, z. I, Kraków 1877.
- I. Skrzypek, „Śladami Belbuka”, Rocznik Koszaliński 1995, nr 25, s. 21-34.
- Thietmar, „Kronika biskupa merseburskiego Thietmara”, wyd. M. Z. Jedlicki, Poznań 1953.
Dziwny kraj w którym wszystko ginie dziwnym trafem nie można ustalić wieku bo znaleziono coś w przypadkowym miejscu czyli nie ma innych metod ? Wygodne tłumaczenie coś tam odkryliśmy ale nie wiadomo nie można zdatowac wogole to nam się nie chce nie mamy czasu kasy ktos tam blokuje badania temat do szafy w ciemnej piwnicy i koniec tematu tak można opisać jakiekolwiek badania w naszym kraju brak słów …
Nasze współczesne religie przedstawiają kosmos i wszechświat jako byt zwariowany, który domaga się czystej myśli. O której wiedzy w zasadzie nie ma żadnej. Cóż to jest ta czysta myśl? Podobno wynika z ultimatum jakie stawia ziemska władza kosmosowi i wszechświatowi. Pan Bóg musi być wszechmocny i spełniać wszelkie nadzieje, a jeśli nie potrafi to bogiem go nie nazywamy