Kompania Szturmowa Kriegsmarine. To oni zaatakowali Westerplatte
Niemcy mieli obsesję na punkcie Westerplatte. Hitler wściekał się, czytając meldunki o oporze załogi polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej. Miał powody do niezadowolenia. Do jej zdobycia skierowano przecież jeden z najbardziej elitarnych oddziałów niemieckiej armii – Kompanię Szturmową Marynarki Wojennej.
W marcu 1938 roku dowódca III Oddziału Artylerii Morskiej w Swinemünde (Świnoujściu) otrzymał rozkaz wytypowania kilku oficerów i podoficerów na specjalne trzymiesięczne przeszkolenie do szkoły saperów w Rosslau-Dessau. Po powrocie do macierzystej jednostki kursanci wybrali sobie najlepszych marynarzy, którym przekazali zdobytą wiedzę. W ten sposób powstała Kompania Szturmowa Marynarki Wojennej (3. Marine-Stoßtrupp-Kompanie). Kriegsmarine uzyskała dzięki niej możliwość zajmowania obiektów znajdujących się na brzegu własnymi siłami. Uniezależniła się tym samym od jednostek lądowych Wehrmachtu.
Dowódcą formacji został mianowany cieszący się nienaganną opinią u przełożonych porucznik Wilhelm Henningsen. Organizacyjnie składała się ona z dwóch plutonów strzeleckich, plutonu łączności, plutonu saperów, plutonu moździerzy i dwóch plutonów ciężkich karabinów maszynowych. Ogółem jej stan etatowy wynosił 4 oficerów oraz 225 podoficerów i marynarzy.
Pierwsze misje
Latem 1938 roku kompania prowadziła intensywne ćwiczenia między innymi na wyspie Uznam. Zakres zajęć taktycznych obejmował desant z morza na brzeg oraz szturmowanie umocnionych obiektów na wybrzeżu w warunkach odzwierciedlających realne działania wojenne. Swój chrzest bojowy zgrupowanie przeżyło jeszcze w tym samym roku, podczas hiszpańskiej wojny domowej.
Jeden z plutonów, dowodzony przez podporucznika Waltera Schuga, został zaokrętowany jako oddział pryzowy (abordażowy) na pokład pancernika kieszonkowego „Deutschland”. Niemiecki okręt wyszedł w morze 20 września. Jednym z celów jego rejsu była zajęta przez siły republikańskie Ibiza. Oddział Schuga wylądował na wyspie, zajął tamtejszą latarnię morską i wysadził radiostację nieprzyjaciela.
Kolejną akcją, w której brała udział kompania, tym razem w całości, było zajęcie litewskiej Kłajpedy. Żołnierze porucznika Henningsena zostali przerzuceni do portu na pokładach niemieckich torpedowców rankiem 23 marca 1939 roku. Litwini nie stawili oporu i operacja przebiegła bezkrwawo. Około południa wyborowy oddział zabezpieczał wizytę Adolfa Hitlera w zaanektowanym mieście. Führer wygłosił krótkie przemówienie, w którym powitał tamtejszych Niemców jako nowych obywateli Wielkiej Rzeszy.
Westerplatte
Dwie godziny przed północą 23 sierpnia 1939 roku dla stacjonującej w Kłajpedzie kompanii szturmowej ogłoszono alarm. Żołnierzy zaokrętowano na 6 trałowców, które popłynęły na zachód. Późnym wieczorem następnego dnia na wysokości Ustki nastąpiło spotkanie niemieckiej flotylli z dowodzonym przez komandora Gustawa Kleikampa szkolnym pancernikiem „Schleswig-Holstein”.
Dariusz Kaliński
Bilans krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 39.90 zł | 26.99 zł idź do sklepu » |
Trałowce po kolei podchodziły do burt pancernika, przerzucając na jego pokład żołnierzy Henningsena oraz ich uzbrojenie i wyposażenie. Ukryto ich pod pokładem, a szturmanów umieszczono w najniżej położonych pomieszczeniach okrętu. „Schleswig-Holstein” wziął kurs na Gdańsk, do którego przybył przed południem 25 sierpnia. Zacumował w Nowym Porcie, dokładnie naprzeciwko Westerplatte.
Żołnierzy kompanii do tej pory nie poinformowano, jaki był powód tych działań, choć z pewnością mogli się tego domyślać. Wszystko stało się jasne, gdy po 17.00 na „Schleswig-Holstein” przybyli prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańska Arthur Greiser i dowódca gdańskich sił policyjnych generał Georg Friedrich-Eberhardt. Kleikamp poinformował ich o swoich rozkazach: zadaniem kompanii szturmowej, wspieranej działami jego okrętu, było zdobycie Wojskowej Składnicy Tranzytowej, czyli polskiej placówki na Westerplatte. Termin ataku wyznaczono na godzinę 4.30 następnego dnia. Niespodziewanie jednak w nocy akcję odwołano.
26 sierpnia załoga pancernika, zamiast ruszać do boju, wzięła więc udział w uroczystościach ku czci poległych marynarzy z niemieckiego krążownika „Magdeburg”, który zatonął podczas Wielkiej Wojny. Przez kolejne dni „Schleswig-Holstein” cumował na swoim miejscu. Żołnierze kompanii szturmowej rzadko wychodzili na pokład. Jeśli już to robili, to wyłącznie w sportowych strojach, aby nie rzucać się w oczy. Porucznik Wilhelm Henningsen w cywilnym ubraniu dokonał natomiast rekonesansu najbliższych okolic polskiej eksklawy. W międzyczasie niemiecki pancernik był wizytowany przez Komisarza Generalnego RP w Wolnym Mieście Gdańsku Mariana Chodackiego i Wysokiego Komisarza Ligi Narodów Carla Burckhardta.
Wojna
Wreszcie w czwartkowy wieczór 31 sierpnia komandor Kleikamp otrzymał rozkaz do ataku 1 września o godz. 4.45. Pół godziny przed północą kompania Henningsena zeszła z pokładu pancernika na ląd. Niemieccy piechurzy morscy nie wiedzieli, czego spodziewać się po przeciwniku. Za to generał Eberhardt był bardzo pewny siebie i na pytanie Kleikampa o polskie siły i możliwe umocnienia odparł beztrosko: „Polacy mają na Westerplatte najwyżej 100 żołnierzy piechoty. Stacjonują oni w koszarach. W dwie-trzy godziny musimy się z nimi uporać”. Żołnierzy majora Henryka Sucharskiego kompletnie zlekceważono.
Samo przygotowanie do natarcia obnażyło niekompetencję, a być może po prostu ignorancję niemieckich planistów. Żołnierze kompanii szturmowej nie dysponowali nawet aktualną mapą polskiego półwyspu! Jedyny dosyć leciwy plan, jaki posiadali, dostarczył im miejscowy niemiecki urzędnik portowy. Nie znali również lokalizacji polskiego systemu obrony. I to mimo tego, że od 1936 roku niemiecki wywiad dysponował dokładnymi zdjęciami lotniczymi tego teren. Doskonale widać na nich było wiele polskich obiektów.
Ludzie Henningsena próbowali rozwiązać problem doraźnie, uważnie obserwując teren placówki przez lornetki z różnych wysoko położonych punktów w porcie i nadbudówek pancernika. Rezultaty tych poczynań były jednak mizerne. Udało im się wykryć jedynie koszary i jedną z wartowni. Warto zauważyć, że świadczy to o wysokim kunszcie Polaków w maskowaniu poszczególnych obiektów na Westerplatte.
Pierwszy szturm
„Schleswig-Holstein” wystrzelił swoje pierwsze pociski 1 września o godzinie 4.47. W wyniku ostrzału w murze okalającym składnicę powstało kilka dziur, przez które szturmani Henningsena zamierzali przedrzeć się na polski teren. Ruszyli do akcji o 4.56. Zaczęło się pechowo: jedna z salw pancernika omal nie trafiła w idących do ataku Niemców. Dowódca kompani zmuszony był wystrzelić ostrzegawczą racę, aby zażegnać niebezpieczeństwo.
Oba plutony strzeleckie szły na skrzydłach, w centrum posuwał się pluton saperów. Tuż za nimi obsługa przetaczała 20-milimetrowe działko automatyczne, służące za bezpośrednie wsparcie. Kompanijne moździerze 81 mm nie mogły go zapewnić, bo, jak się okazało już po wylądowaniu, zamiast granatów moździerzowych wzięto ze sobą… ćwiczebną amunicję!
W zbliżające się do składnicy niemieckie szeregi uderzył silny ogień maszynowy i moździerzowy polskiej obrony. Jeden z plutonów strzeleckich i oddział saperów stanęły w miejscu. Na teren polskiej placówki wdarł się tylko drugi pluton, jednak i on został przygwożdżony do ziemi. Również niemieckie działko automatyczne znalazło się pod celnym ogniem polskiej armaty 75 mm. Z powodu dużych strat o 6.22 Henningsen wycofał swoich ludzi. Westerplatte nie udało się zająć z marszu.
Drugi atak
Drugi tego dnia szturm na Westerplatte przygotowano już staranniej. Tym razem „Schleswig-Holstein”, w przeciwieństwie do wcześniejszego razu, położył prawdziwą nawałę ogniową, wystrzeliwując 90 pocisków kalibru 280 mm i 407 pocisków 150 mm. Ostrzał trwał około pół godziny. Atak lądowy ruszył o 8.55. Przetrzebioną kompanię Kriegsmarine wspierał tym razem pluton esesmanów z pułku SS-Heimwehr Danzig.
Natarcie wkrótce ponownie się załamało. Idący w centrum 1. Pluton Kompanii Szturmowej ugrzązł w lejach po ciężkich pociskach pancernika i plątaninie pociętych w czasie ostrzału krzewów i drzew. Esesmani natomiast skompromitowali się, utraciwszy kontakt z sąsiednimi oddziałami. Wzmagający się z każdą chwilą huraganowy ogień Polaków zmusił ich do wycofania się.
Piechurzy morscy, którzy mimo wszystko powoli posuwali się do przodu, w obliczu rejterady esesmanów, bojąc się oskrzydlenia, około godziny 12.35 także przerwali atak. W międzyczasie, próbując poderwać swoich ludzi do walki, śmiertelnie ranny został porucznik Henningsen. Dowództwo nad skrwawionym oddziałem objął porucznik Walter Schug.
1 września 1939 roku piechurzy kompanii Kriegsmarine nie mieli więc zbytnich powodów do optymizmu. Żołnierze majora Henryka Sucharskiego byli górą. Jeden z atakujących stwierdził:
Po pierwszym dniu walk nastroje wśród nas nie były dobre. Byliśmy wszyscy przekonani, że zdołamy pokonać każdy opór, ale Polacy okazali się wytrzymalsi i polska załoga broniła się nadal.
Kapitulacja „twierdzy” Westerplatte
Chcąc usprawiedliwić wstydliwe niepowodzenie dwóch pierwszych szturmów, Niemcy w komunikatach zaczęli używać w stosunku do Westerplatte określenia „twierdza”. Było to oczywistym absurdem. Kompanię szturmową tymczasowo wycofano. Przez kolejne dni nękano polską załogę, prowadząc bombardowania lotnicze i artyleryjskie. Próbowano również podpalić las na Westerplatte, co ostatecznie się nie powiodło.
W celu definitywnego zdławienia oporu obrońców składnicy na pole walki przerzucono transportem lotniczym specjalną jednostkę saperów z Rosslau-Dessau. 7 września o 4.26 działa pancernika „Schleswig-Holstein” ponownie plunęły ogniem w kierunku Westerplatte. Następnie z zadaniem „rozpoznania bojem” ruszyły oddziały kompanii Kriegsmarine i saperów. Chciały zlokalizować polskie stanowiska obronne przed planowanym na dzień następny generalnym szturmem. Niemcy postępowali metodycznie, kierując działa pancernika na wykryte cele. Polacy nie pozostawali im dłużni.
Do generalnego szturmu już jednak nie doszło. Major Henryk Sucharski uznał, że wyczerpały się możliwości obrony polskiej placówki. 7 września około godziny 9.45 do komandora Kleikampa dotarł meldunek, że na Westerplatte widać białe flagi. Polacy skapitulowali.
Kompania Szturmowa Marynarki Wojennej poniosła w boju o Wojskową Składnicę Tranzytową bolesne straty. Łącznie było to 15 zabitych oraz 56 ciężko i 40 lżej rannych. Mimo tego we wrześniu 1939 roku jednostka uczestniczyła jeszcze w walkach na Oksywiu i Helu. W późniejszych latach wojny brała także udział w desantach w Norwegii i na brytyjskie Wyspy Normandzkie. Następnie została zmotoryzowana i rozwinięta do wielkości batalionu.
Oddział Szturmowy Marynarki Wojennej do końca wojny walczył na froncie wschodnim, między innymi w okolicach Leningradu i w Kurlandii. Stracił tam wielu ludzi. W marcu 1945 roku resztki formacji zostały ewakuowane drogą morską do Gdyni. Kilka tygodni później piechurzy morscy Kriegsmarine wraz z innymi oddziałami niemieckimi skapitulowali na Półwyspie Helskim.
Bibliografia:
- Andrzej S. Bartelski, Straty osobowe Kriegsmarine i jednostek podległych na Wybrzeżu w czasie Wojny Polskiej 1939 roku, „Morze Statki i Okręty”, nr 4/2014.
- Waldemar Danielewicz, Mirosław Skwiot, Pancerniki kieszonkowe cz. I. Deutschland/Lützow, AJ-PRESS 1997.
- Piotr Derdej, Westerplatte-Oksywie-Hel 1939, Bellona 2009.
- Józef Wiesław Dyskant, Konflikty i zbrojenia morskie 1918-1939, Wydawnictwo Morskie 1983.
- Zbigniew Flisowski, Tu na Westerplatte, Książka i Wiedza 1974.
- Rolf Michaelis, SS-Heimwehr Danzig, Wydawnictwo Militaria 2003.
- Robert Michulec, Westerplatte – bohaterstwo ze skazą?, „Poligon” nr 1(42)/2014.
- Richard Overy, Trzecia Rzesza. Historia imperium, Buchmann Sp. z o.o. 2012.
- Marian Podgóreczny, Albert Forster. Gauleiter i oskarżony, Wydawnictwo Morskie 1977.
- Jan Szkudliński, Rzekome rewelacje o obronie Westerplatte wysnute z wątpliwych źródeł, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, t. 16(67), nr 1(251)/2015.
- Jan Szkudliński, Wojskowa składnica tranzytowa w świetle nowych niemieckich materiałów archiwalnych, „Przegląd Historyczno-Wojskowy”, t. 16(67), nr 3(253)/2015.
- Jacek Żebrowski, Dziennik działań bojowych pancernika „Schleswig-Holstein”, Wydawnictwo Adam Marszałek 1999.
Horror niemieckiej okupacji w książce:
Dariusz Kaliński
Bilans krzywd. Jak naprawdę wyglądała niemiecka okupacja Polski
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 39.90 zł | 26.99 zł idź do sklepu » |
Fajny artykuł, ale jak się pisze o sprawach morskich, to warto wiedzieć co znaczy słowo „szturman”. Lekka kompromitacja. :)
Dzięki za uwagę, ale akurat w tym kontekście chodziło o operatora jednostki specjalnej :-).