Szaleństwo, które ogarnia żołnierzy. Dlaczego na wojnie dochodzi do nieplanowanych rzezi?
Wiele pisze się o szaleństwie dyktatorów. Ale jak wytłumaczyć fakt, że bestialskich zbrodni dokonują zwykli żołnierze, i to bez rozkazu? O tym, jak trudno na wojnie pozostać człowiekiem, opowiada Norman Davies.
O żołnierzach, których ogarnęło szaleństwo, słyszało się zawsze. Zdarza się, że mężczyźni, których praca polega na tym, żeby się nawzajem zabijać, kierują broń przeciwko przypadkowym przechodniom – bo są pijani, bo są zrozpaczeni albo po prostu zdeprawowani. Wojna z lat 1939–1945 dostarcza własnych przykładów, podobnie jak każda inna wojna.
Masakra w Oradour
Dziwny przypadek z Oradour-sur-Glane trzeba zaliczyć do tej kategorii, bo okrucieństwu brak było jasnej motywacji. 10 czerwca 1944 roku, kiedy dywizja pancerna SS „Das Reich” próbowała się przebić z południowo- zachodniej Francji do Normandii, jedna z kompanii należących do pułku „Der Führer” zboczyła z trasy, udając się do wsi Oradour, gdzie żołnierze okrążyli mieszkańców i żywcem ich spalili.
We wsi zostały 642 ciała i rząd zwęglonych, splądrowanych domów. Dowódca kompanii wkrótce potem zginął w Normandii, więc nie można go było przesłuchać. Jego ludzie – głównie poborowi z Alzacji – zostali postawieni w stan oskarżenia, ale nie wyciągnięto konsekwencji. Co kryło się za tym straszliwym czynem?
W dywizji panowała powszechna frustracja, przemarsz przez Francję opóźniał ciągły sabotaż i zasadzki organizowane przez maquis. Dzień wcześniej uprowadzono pewnego powszechnie lubianego oficera. Były też kłótnie z powodu podziału zrabowanego przez dywizję złota. Jest całkiem możliwe, że ludzie mieli przeczucie, iż wkrótce czekają ich przesłuchania i kary dyscyplinarne. Fakty te jednak wcale nie tłumaczą, dlaczego właśnie tę kompanię, a nie jakąś inną, ogarnął morderczy szał.
Rzeź w Warszawie
Morderstwa, jakich dokonano w sierpniu 1944 roku, w pierwszym tygodniu Powstania Warszawskiego, w dzielnicach Wola i Ochota, są równie trudne do zrozumienia, zwłaszcza że tu skala była bez porównania większa niż w Oradour.
Dzielnice te – leżące na zachodnich krańcach miasta – nie miały żadnego wojskowego znaczenia. Stanowiły mieszaninę fabryk, budynków publicznych, szpitali i niskoczynszowych domów mieszkalnych. Ale przypadkiem znalazły się na trasie przemarszu oddziałów szturmowych SS, przechodzących po raz pierwszy z kontrolowanych przez Niemców dzielnic do kontrolowanego przez powstańców centrum miasta.
Dwie brygady SS – dowodzone przez Dirlewangera i Kamińskiego – nie mogły być zdziwione, że się do nich strzela. Zadziwiająca była natomiast ich reakcja. Zamiast się zająć jednostkami Armii Krajowej, które ich nękały, Niemcy zwrócili się z dziką furią przeciwko spokojnej ludności cywilnej. Podczas trwającej pięć czy sześć dni orgii działy się najpotworniejsze rzeczy, jakie tylko można sobie wyobrazić.
Wielki tłum mężczyzn i kobiet spędzono na przykościelny cmentarz, gdzie wszystkich zastrzelono z karabinów maszynowych. Właścicieli domów wywlekano na ulicę i zarzynano szablami i bagnetami. Ćwiartowano ciała ciężarnych kobiet. Żołnierze wpadali do szpitali i mordowali leżących w łóżkach pacjentów. Lekarzy i pielęgniarki, którzy błagali o umiarkowanie, masakrowano.
Bagnetami sieczono dzieci. Ulice i domy, które spłynęły krwią, podpalano. Liczbę ofiar szacuje się na 40 000–50 000. Oszalała banda niemieckich skazańców i rosyjskich renegatów sprzymierzyła się i zjednoczyła siły, żeby wymordować jak najwięcej Polaków na jak najwięcej możliwych sposobów. Podobnych scen nie ma w Piekle Dantego, nie ma też dla nich żadnego wiarygodnego uzasadnienia.
Zbrodnia w Nemmersdorf
Jeśli chodzi o sowiecką stronę Europy, historycy muszą się zastanawiać nad straszliwym incydentem z Nemmersdorfu. W październiku 1944 roku czołówka jednostek Armii Czerwonej walczących na Froncie Bałtyckim dotarła do granicy Prus Wschodnich i szykowała się do pierwszego najazdu na terytorium Niemiec.
Ale 21 października pierwsze oddziały najeźdźców przedostały się przez źle strzeżoną granicę, wkroczyły do najbliższej wsi, dokonały masakry na mieszkańcach, po czym się wycofały. Dwa dni później władze niemieckie odnalazły szczątki ofiar i porobiono fotografie.
Kiedy wieść o masakrze dotarła do Berlina, ministerstwo propagandy Goebbelsa postanowiło wykorzystać zdjęcia jako dowód zdziczenia bolszewików. Wydaje się, że zdaniem niemieckiej prasy zdjęcia niemieckich kobiet odartych z ubrania i ukrzyżowanych na wrotach stodół miały umocnić w Prusach Wschodnich wolę samoobrony. Ale prasa się myliła. Ludność zaczęła się pakować i wyjeżdżać. W dodatku zaczęły krążyć plotki, że masakra była dziełem nie bolszewików, ale samych Niemców.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Normana Daviesa „Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo”, która została wydana nakładem Znaku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
Dowiedz się, jak wyglądała II wojna światowa w Europie:
Norman Davies
Europa walczy 1939-1945
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 79.00 zł | 53.72 zł idź do sklepu » |
„Oszalała banda niemieckich skazańców i rosyjskich renegatów sprzymierzyła się i zjednoczyła siły, żeby wymordować jak najwięcej Polaków na jak najwięcej możliwych sposobów.”? W czasie „rzezi Woli”?
Nie można pisać w tak skrótowy sposób, bez wyjaśnienia. Przeczyta to ktoś, kto nie zna dobrze historii i pomyśli, że rzezi mieszkańców Woli dokonali Rosjanie, którzy szli na wschód walczyć z Niemcami. A chodzi o kolaboracyjne oddziały, które były przeciwko władzy rosyjskiej i walczyły po stronie niemieckiej (ROA). Dowiedziono jednak, że zrzucano na nich winę, żeby wybielić oddziały niemieckie i sugerować, że to nie była zaplanowana akcja, tylko jakieś takie wybryki rozbestwionych degeneratów. Tyle, że to nie jest prawda.
Nie ROA tylko RONA. ROA była Własowa a RONA Kamińskiego.
Przywołanie rzezi Woli jest bez sensu bo to było zaplanowane a nie spontaniczne
Przecież rzeź woli była na rozkaz Hitlera, który kazał zniszczyć miasto i wymordowac mieszkańców
Artykuł nie odpowiada na pytanie zawarte w tytule. Autor podaje kilka przykładów. Dlaczego akurat te a nie tysiąc innych?
Słowem nic nowego, ba brak jakiejkolwiek konkluzji.
Przytoczono przykłady mordów, ale nie odpowiedziano na pytanie zawarte w tytule.
Gniot nie fakty… Sowieci byli najeźdźcami ??? Pomijając ich dokonania szli dobić nazistowskiego gada.
Rzeź Warszawy była dokonana na rozkaz Hitlera. To nie był wybryk zdziczałych wykolejeńców. Mogli zabić z własnej inicjatywy kilkaset osób ale nie około 60.000. W pewnym momencie Niemcy zaprzestali ludobójstwa w Warszawie i zaczęli mieszkańców wywozić z miasta. Powodem było zaprzestanie brania jeńców na froncie zachodnim przez polskie oddziały. Sposób okazał się bardzo skuteczny. Dokumentów nie ma, świadkowie nie żyją, można wierzyć lub nie.