Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Karol Walerus. Na własną rękę postanowił wymierzyć Niemcom sprawiedliwość

Powstańcy śląscy w 1921 r.

W lipcu 1921 roku skończyło się trzecie powstanie śląskie. 12 sierpnia aliancka Rada Najwyższa rozpoczęła obrady w sprawie Górnego Śląska. Dwa miesiące później Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa podjęła decyzję o korzystniejszym dla Polski podziale Górnego Śląska. Jednak dla Walerusa nie był to koniec walki.

Karol Walerus urodził się w 1888 roku w Zawodziu, gdzie skończył szkołę i został mistrzem rzeźnickim. Mając poważny fach w ręku ruszył w świat. Pracował we Wrocławiu i Berlinie. Tam zastał go wybuch pierwszej wojny światowej.

Podczas wielkiej wojny służył w kajzerowskiej marynarce wojennej w stopniu bosmana. Po wojnie wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej. Niektórzy autorzy przypisują mu udział w wysadzeniu w powietrze pomnika dwóch cesarzy Wilhelma I i Fryderyka III, który stał na Wilhelmsplatz, dzisiejszym pl. Wolności w Katowicach.

Wydarzenie miało miejsce 13 grudnia 1920 roku, a sprawców nigdy nie udało się złapać. Ówcześni Ślązacy byli przekonani, że jednym z terrorystów musiał być Walerus. Nie może to dziwić, patrząc na jego sposób bycia i żądzę sławy.

„Ścieżka zdrowia”

Na początku 1921 roku o jednym z jego wyczynów rozpisywała się cała polska prasa ukazująca się na Śląsku. Jak wielu sobie podobnych po obu stronach barykady, tak i Walerus uczestniczył w aktach terroru. Grupa, którą prowadził bosman, 17 lutego 1921 roku natrafiła na niemiecką wędrowną orkiestrę.

Dość szybko okazało się, że Niemcy muzykami byli raczej kiepskimi, a bliżej było im do rozbójników – w instrumentach mieli ukrytą broń. Polacy byli w przewadze. Zabrali im broń i spacyfikowali, lecz Walerusowi było cały czas mało. Kazał muzykantom się rozebrać i wraz z kompanami urządził im „ścieżkę zdrowia”.

Po wybuchu III powstania śląskiego objął dowództwo Lotnego Oddziały Szturmowego, który składał się z marynarzy byłej niemieckiej floty. 3 maja poprowadził ich na budynki huty Bismarcka. Zaprawiony w bojach oddział błyskawicznie zajął zabudowania huty, a po południu 3 maja został odesłany do Sosnowca, gdzie miał przejąć kolejny po „Korfantym” budowany samochód pancerny.

Czytaj też: „Operacja Brunhilda”. Dlaczego Niemcy MUSIELI odbić Brzeg Dolny?

„Walerus-Woźniak”

„Fabryka” powstańczych samochodów pancernych mieściła się w „Odlewni Stali Woźniak Małgorzata i synowie”, Pierwszym, który tam powstał, był „Korfanty”. Prawdopodobnie w tym samym czasie i miejscu tworzono dwa inne marynarskie samochody pancerne. Najpierw zbudowano pancerkę „Woźniak–Walerus”, nad którą dowództwo objął awanturnik Walerus i którą nazwał na cześć budowniczego i własną. Kolejnym samochodem pancernym był „Nowina–Dolina”, którym dowodził zastępca por. mar. Roberta Oszka, Florian Froncze.

Oddział Walerusa ruszył ponownie do boju 9 maja 1921 roku pod Kędzierzynem. W ramach szturmu na miasto „Woźniak–Walerus” poruszał się po drodze łączącej Bierawę z Koźlem. Początkowo uderzenie szło całkiem dobrze, jednak po około godzinie pojawił się niemiecki pociąg pancerny, który zmusił marynarzy i piechurów do odwrotu.

Por. Robert Oszek oraz inż. Woźniak obok „Korfantego”

Marynarze Walerusa nie wrócili już na front nad Odrą. Pozostali w odwodzie grupy, jako „strażacy”, którzy mieli być rzucani na najbardziej zagrożone odcinki. Sposobność do walki nadarzyła się, kiedy w nocy 21 maja o godzinie 3.30 ruszyła niemiecka ofensywa.

Przeprowadziły ją oddziały grupy „Süd” gen. von Hülsena. Niemcy poruszali się dwiema kolumnami. Pierwsza z nich, licząca trzy bataliony, miała obejść górę od południa. Druga, licząca również trzy bataliony i oddziały szturmowe, miała uderzyć bezpośrednio na wzniesienie od strony Gogolina. Uderzenie od strony wzgórza Oleszyce było na tyle gwałtowne, że 8 pułk piechoty zaczął się cofać. Po utracie okolicznych miejscowości pułk wycofał się dalej na wschód. Polacy mieli stawić opór w pobliżu Góry św. Anny.

Czytaj też: Niemcy ostrzeliwujący Niemców, niedobór papieru toaletowego i nowa nazwa dla hamburgera. Fakty i mity o II wojnie światowej

Bitwa o górę

Lotny Oddział Szturmowy został przydzielony 18 maja do 8 pułku piechoty. Miał stacjonować w Żyrowej, 2 km na południowy wschód od Góry św. Anny. Na wieść o niemieckim ataku pancerka ruszyła w stronę Jasiony i dalej, pod Zakrzów, gdzie zaatakowano z zasadzki niemiecką kolumnę poruszającą się od strony Gogolina.

Marynarze Walerusa zaatakowali z furią ze wszystkich karabinów maszynowych i ręcznych. Niemcy odpowiedzieli z lekkich dział i karabinów maszynowych, dziesiątkując atakujących marynarzy. Widząc, co się dzieje, Walerus wydał rozkaz odwrotu. Wówczas odezwały się problemy, które trapiły wszystkie improwizowane pojazdy opancerzone. Cywilne ciężarówki obłożone ciężkimi płytami pancernymi, uzbrojone w karabiny maszynowe, wyładowane po sufit amunicją i granatami, były nieprzystosowane do przewożenia tak wielkiego ciężaru. Co chwilę ujawniały mniejsze czy większe awarie.

Tak było i tym razem – samochód musiał trafić do remontu. W walkach odwrotowych oddział został zdziesiątkowany. W raporcie napisano, że „stracił zdolność prowadzenia operacji”. Mimo tego nie był to koniec walk marynarzy Walerusa.

Pod Lichynią

Wolnych od służby marynarzy Lotnego Oddziału Szturmowego przydzielono do por. mar. Oszka, który dowodził pod Lichynią Samodzielnym Oddziałem Szturmowym. Wieś przechodziła z rąk do rąk kilkanaście razy. Najintensywniejsze walki miały miejsce 4 czerwca 1921 roku.

Tego dnia rankiem Niemcy zdobyli Lichynię silnym uderzeniem z marszu. Próbowali ruszyć dalej na zachód, ale zaciekła obrona nie pozwoliła im przejść poza nasyp kolejowy. Powstańcy dość szybko się przegrupowali i uderzyli na nieumocnione pozycje Niemców. Po krótkiej walce wieś znów znalazła się w polskich rękach. Nie trwało to długo.

fot.Mixx321 – Praca własna, Atlas historii Polski, wyd. PWN Zasięg powstań śląskich

Podobnie jak w maju, Lichynia miała przechodzić z rąk do rąk jeszcze wiele razy. Już o godzinie 14.00 oddziały Selbstschutzu rozpoczęły przygotowanie artyleryjskie. Chwilę później piechota ruszyła do natarcia. Niespełna godzinę późnej wieś była w posiadaniu Niemców. Postanowili nie umacniać się we wsi, lecz ruszyć dalej w kierunku Zalesia. Po kolejnej godzinie Polacy odbili Lichynię. Walki trwały przez całą noc i pół kolejnego dnia. Wówczas oddział marynarzy został odwołany, aby stłumić bunt w dowództwie Grupy Wschód.

Następnego dnia po spacyfikowaniu buntu zawarto rozejm. Rząd w Warszawie oficjalnie odciął się od odpowiedzialności za wybuch powstania. Ponad miesiąc później, 12 sierpnia 1921 roku, aliancka Rada Najwyższa rozpoczęła obrady w sprawie Górnego Śląska. W wyniku działań zbrojnych prowadzonych przez powstańców Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa na Górnym Śląsku 12 października 1921 roku podjęła decyzję o korzystniejszym dla Polski podziale Górnego Śląska. Jednak dla Walerusa nie był to koniec walki.

Śląski watażka

Po zakończeniu III powstania śląskiego osiadł ze swoimi ludźmi po polskiej granicy w Milowicach. Była to ich główna baza wypadowa, ponieważ w strukturze organizacyjnej Zarządu Głównego Związku Byłych Powstańców oddział Walerusa występował jako „klub sportowy”. Faktycznie była to półlegalna bojówka do specjalnych zadań terrorystyczno-dywersyjnych. Głównie mieli wyłapywać niemieckich szpiegów. Po prostu porywali ich i odstawiali przez granicę do Sosnowca.

Przy Walerusie pozostali najbardziej awanturniczy marynarze: Stefan Anioł, Wiktor Dziedzic, Karol Dziurowicz, Jan Grabarz, bądź Graborz, Robert Markiewicz, Erwin Mendrys, Adam Urbański Józef Musialik, Hugo Pyrek, Piotr Rzeżucha, Franciszek Strzępa, a także jego młodszy brat – Aleks Walerus. Większość z nich miała już na koncie różne wyroki. Np. Urbański odsiedział siedem lat za morderstwo.

Wojsko polskie na czele z gen. Szeptyckim wkracza do Katowic – 22 czerwca 1922

Na większość wybryków Walerusa i jego ludzi przymykano oko. Miarka się przebrała, kiedy 16 października w Milowicach Pyrek i Mendrys skatowali dwóch mężczyzn, tak że jeden skonał na miejscu. Los drugiego jest nieznany. Dwa tygodnie później aresztowano Karola Walerusa, Hugona Pyrka, Franciszka Strzępę, Karola Dziurowicza, Erwina Mendrysa, Aleksa Wałerusa i Piotra Rzeżucha.

Żaden z nich nie przyznał się do winy. Mendrys próbował zrzucić winę na innych, w tym marynarzy kpt. mar. Oszka. Zeznawał:

Przypominam sobie natomiast, że dnia tego, kiedy wszedłem na kordon, zobaczyłem, że dwóch Ślązaków z bojówki kapitana Oszka oraz Walerus Karol i Hugo Pyrek bili jakiegoś nieznanego człowieka, który miał być szpiegiem. Człowiek ten był poraniony okropnie, tak że krew zapryskała ściany. Kiedy wszedłem tam, zatoczył się na mnie i powalał mi krwią rękę i ubranie. Zobaczywszy to, wyszedłem z kordonu i poszedłem sobie umyć ręce. Co się stało z tym człowiekiem, nie wiem.

Późniejsze śledztwo wykazało, że drugą z ofiar był Rafał Warkocz z Michałkowic. Jego ciała nigdy nie znaleziono. Jakby tego było mało, okazało się, że 17 października Walerus zastrzelił niejakiego Kołodziejczyka. W policyjnym raporcie zapisano:

Kołodziejczyk był dawniej w biurze naszej organizacji, a po powstaniu wstąpił do Orgeschu. Był on sprawcą napadu na Walerusa w Zawodziu w kawiarni, przy którym Walerus został postrzelonym w rękę. Kołodziejczyka ciężko rannego odstawiono do szpitala w Bogucicach, gdzie z powodu odniesionej rany zaraz zmarł.

Walerus trafił przed sąd, jednak dawni koledzy z okresu walk niepodległościowych nie zapomnieli o nim.

Czytaj też: „Oddanie Śląska Polsce równałoby się wręczeniu zegarka małpie”. Warto pamiętać o tych słowach brytyjskiego premiera

Ratunek

Rudolf Kornke, prezes Zarządu Głównego Związku Byłych Powstańców Śląskich pisał w obronie Walerusa:

Ośmielamy się zwrócić do Wysokiego Sądu z prośbą wzięcia pod uwagę poniżej podanych argumentów o Panie Karolu Walerusie. Walerus jest stałym charakterem cośkolwiek za porywczy, od początku naszej pracy plebiscytowej przyczynił się w bardzo wielkiej mierze w zwalczaniu terroru niemieckiego. Przy jego nadzwyczajnej odwadze razem z jego ludźmi był postrachem wszystkich bojówek niemieckich.

Naturalnie trzy lata takiej walki z ukrycia, która pociągnęła za sobą skompromitowanie wobec władz niemieckich i alianckich, Walerus i jego ludzie wyszli cośkolwiek z równowagi życiowej. Konstatujemy jednakże, że – jak dotąd, tak i nadal – Walerus był i jest dzielnym Polakiem i jako powstańcy, którzy razem z nim walczyli, którzy widzieli jego dzielność, poczuwamy się do obowiązku zaapelować w ten sposób do Wysokiego Sądu i prosić o jak najprędsze rozstrzygnięcie sprawy Walerusa i wypuszczenie go na wolność.

Tak też się stało. Walerus i jego towarzysze zostali zwolnieni. Co prawda pół roku później otrzymali akt oskarżenia, jednak nie stanęli przed sądem. Kiedy sprawa morderstwa trzech osób ucichła, prokuratura umorzyła sprawę, a Walerus otworzył w Katowicach restaurację.

Zmarł 30 maja 1935 roku. W jego pogrzebie uczestniczyła cała śląska śmietanka polityczno-towarzyska, która przez lata gościła w jego restauracji, z wojewodą Michałem Grażyńskim na czele.

Bibliografia:

  1. Dobrzycki W., Powstania śląskie, Warszawa 1971.
  2. Zagórski S., Białe kontra Czerwone, Kraków 2018.
  3. Zarzycka Z., Polskie działania specjalne na Górnym Śląsku 1919–1921, Warszawa 1989.

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.