Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„Operacja Brunhilda”. Dlaczego Niemcy MUSIELI odbić Brzeg Dolny?

Koncern IG Farben w fabrykach m.in. w Brzegu Dolnym i Auschwitz (na zdj.) produkował broń chemiczną.

fot.Bundesarchiv, Bild 146-2007-0091 / CC-BY-SA 3.0 Koncern IG Farben w fabrykach m.in. w Brzegu Dolnym i Auschwitz (na zdj.) produkował broń chemiczną.

Hitler wpadł w furię, gdy dowiedział się, że w ręce Sowietów wpadła fabryka chemiczna „Anorgana” w Brzegu Dolnym nad Odrą. Nakazał zniszczenie zakładu i wyprodukowanych tam chemikaliów. Niemcy przeprowadzili błyskawiczną operację odbicia zakładu. W oddziale szturmowym byli dwaj chemicy, których zadaniem było… odkręcenie zaworów. Co Niemcy wypompowali do Odry pod osłoną nocy?

W 11. i 12. odcinku kultowego serialu „Czterej pancerni i pies” załoga Rudego walczy z desantem niemieckim, który ma zniszczyć tajną podziemną fabrykę i zabrać stamtąd materiały radioaktywne do produkcji broni atomowej III Rzeszy. W ostatniej scenie odcinka „Fort Olgierd” radzieckie samoloty bombardują okręt podwodny, na który załadowano ciężkie metalowe beczki i operacja kończy się niepowodzeniem. Podobna historia rzeczywiście się zdarzyła, tyle że nie nad morzem, a nad Odrą – w Brzegu Dolnym. I tam hitlerowcom się udało.

Od 1941 roku w wielkim kombinacie w Dyhenfurcie nad Odrą Niemcy produkowali broń chemiczną. Kosztem 500 mln marek koncern IG Farben zbudował fabrykę Anorgana G.m.b.H. Od 1943 roku do pracy wykorzystywano tam ponad 3000 więźniów z pobliskiego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Zajmowali się oni wytwarzaniem bomb i pocisków artyleryjskich, które napełniali chemicznymi środkami bojowymi o dużej toksyczności. Wielu więźniów, których wysyłano do fabryki, miało w dokumentach adnotację „RU” (niem. Rückkehr unerwünscht – „powrót niepożądany”). Często tracili przytomność w wyniku niedożywienia i zatrucia gazami. Chorych i osłabionych natychmiast likwidowano. Niemieccy „naukowcy” prowadzili także eksperymenty na osadzonych, sprawdzając odporność organizmu na różne dawki substancji trujących. Fabryka i proces produkcyjny były ściśle tajne.

Front stanął na Odrze

12 stycznia 1945 roku znad Wisły ruszyła wielka ofensywa Armii Czerwonej, nazwana potem „wiślańsko-odrzańską”. Radzieckie jednostki pancerne bez trudu przełamały pięć (!) niemieckich linii obronnych biegnących przez środek Polski i błyskawicznie dotarły do rzeki Odry. 26 stycznia Rosjanie zdobyli Trzebnicę i Ścinawę, sforsowali Odrę i utworzyli za rzeką silny przyczółek. Tego samego dnia zajęli też Dyhernfurth, miasto dzisiaj znane jako Brzeg Dolny. Niemcy bez walki wycofali się z miejscowości, niszcząc prom na rzece i most kolejowy. Więźniów-robotników z fabryki chemicznej ewakuowano kilka dni przed nadejściem Rosjan, ale większość z nich – około 2 tysiące – zostało rozstrzelanych.

W Dyhenfurcie Niemcy zostawili niezniszczony kombinat chemiczny, tysiące ton środków chemicznych i dokumentację produkcyjną. W zbiornikach pod fabryką przechowywano ogromne zapasy tabunu i sarinu, substancji wynalezionych przez niemieckich naukowców tuż przed wojną. Są to silnie toksyczne związki chemiczne z grupy fosfonianów, stosowane jako bojowe środki trujące. Wywołują paraliż i drgawki. Sarin w dużym stężeniu powoduje śmierć, tabun poraża układ nerwowy. Zgodnie z rezolucją ONZ są zaliczane do broni masowego rażenia.

Fabryka Anorgana była częścią koncernu IG Farben. Tak jak w zakładach w Auschwitz (na zdj.) wykorzystywano w niej do przymusowej pracy więźniów pobliskiego obozu.

fot.Bundesarchiv, Bild 146-2007-0065 / CC-BY-SA 3.0 Fabryka Anorgana była częścią koncernu IG Farben. Tak jak w zakładach w Auschwitz (na zdj.) wykorzystywano w niej do przymusowej pracy więźniów pobliskiego obozu.

Hitler wpadł w furię, gdy zameldowano mu, że fabryka i chemikalia dostały się w ręce Sowietów. Kategorycznie zażądał przeprowadzania kontrataku, odbicia zakładu i zniszczenia go. Wydał także rozkaz nakazujący wysadzanie tego typu instalacji, gdyby miały zostać zajęte przez nieprzyjaciela. Obawiał się, że Stalin nakaże natychmiastowe użycie zdobytych gazów bojowych przeciwko Niemcom. Ale Rosjanie przez kilka dni  nie domyślali się, że mają w rękach coś cennego i dopiero 31 stycznia do ochrony fabryki skierowali pluton zwiadu z 74 Samodzielnego Batalionu Ochrony Przeciwchemicznej.

Czytaj też: Dobry esesman z Auschwitz. Edward Lubusch pozostał człowiekiem w nieludzkich czasach

Nadchodzi „Brunhilda”

Tymczasem fabryka była „na celowniku”. Akcją jej odzyskania zniszczenia miał dowodzić generał Max Sachsenheimer, młody i zdolny oficer, który był o krok od objęcia komendy w Twierdzy Głogów. Zdecydowano się jednak dać mu trudniejsze zadanie i rozkazano mu pokierowanie operacją specjalną, której nadano kryptonim „Brunhilda”. Generał osobiście przeprowadził nad Odrą rozpoznanie, w czasie którego omal nie zginął, gdy Rosjanie otworzyli ogień z drugiego brzegu. Zginęło dwóch towarzyszących mu żołnierzy, ale Sachsenheimer nie został nawet draśnięty. Potem także sprzyjało mu szczęście.

4 lutego po zmroku jego ludzie zajęli pozycje nad rzeką i o godz. 5 nad ranem ruszyli naprzód. Najpierw po częściowo zniszczonym moście kolejowym przeszedł mały oddział rozpoznawczy, który unieszkodliwił radzieckie posterunki nad rzeką (te, które ostrzelały generała). Dzięki temu na drugą stronę mogła bezpiecznie przejść główna grupa szturmowa. Sachsenheimer nakazał żołnierzom maszerowanie wzdłuż bocznicy kolejowej, którą wypatrzył wcześniej przez lornetkę, a która prowadziła prosto do zakładów chemicznych. Dzięki temu oddział szturmowy nie błądził w ciemnościach.

Pojawienie się Niemców za rzeką było dla Sowietów ogromnym zaskoczeniem. Byli pewni, że „faszyści” nie są już zdolni do wykonywania operacji zaczepnych. Nieliczne oddziały znajdujące się Dyhenfurtcie wpadły w panikę i uciekły. Kilka kompani porzuciło broń. Poza tym większość radzieckich żołnierzy nawet nie zauważyła niemieckiego kontrnatarcia, bo „zatracili się w zabawie”, uczestnicząc w libacji w niedalekim pałacu rodziny von Hoym. Niemcy przeszli przez las i po 15-minutowej wymianie ognia wyparli dwie grupki pilnujące fabryki chemicznej Anorgana. To ona była celem ataku.

Większość radzieckich żołnierzy nawet nie zauważyła niemieckiego kontrnatarcia, bo „zatracili się w zabawie”, uczestnicząc w libacji w niedalekim pałacu rodziny von Hoym.

fot.Sławomir Milejski/CC BY-SA 3.0 pl Większość radzieckich żołnierzy nawet nie zauważyła niemieckiego kontrnatarcia, bo „zatracili się w zabawie”, uczestnicząc w libacji w niedalekim pałacu rodziny von Hoym.

Instalacje techniczne okazały się sprawne, więc około godz. 6 odkręcono zawory i pod nadzorem dwóch profesorów chemii rozpoczęto tłoczenie skroplonego gazu rurociągami do Odry. Naukowcy zapewnili, że po zmieszaniu z wodą trucizna zostanie zneutralizowana i nie będzie niebezpieczna, a także stanie się trudna do zidentyfikowania. O jej toksyczności przekonało się kilku żołnierzy, którzy dostali się w zasięg wyziewów gazu i stracili na pewien czas wzrok. Wszystkie zbiorniki zostały opróżnione, tabun i sarin spuszczono do Odry, a dokumentację techniczną zniszczono. Jednak budynków fabryki nie wysadzono w powietrze.

Sachsenheimer zarządza odwrót

Maciej Szczerepa i Robert Primke w wydanej niedawno książce „Operacja Brunhilda. Brzeg Dolny 1945” piszą:

Generał otrzymał od naukowców zaświadczenie o zakończeniu pracy, poinformował o tym dowództwo, a następnie zarządził odwrót, który zrealizowano bez większych strat. W meldunku dziennym Grupy Armii „Środek” z 5 lutego 1945 roku zanotowano: »Dobrze przygotowana przez grupę Sachsenheimer operacja „Brunhilda” całkowicie zaskoczyła nieprzyjaciela i została pomyślnie przeprowadzona«. 

Rano Rosjanie próbowali kontratakować, wzięli też pierwszych jeńców, którzy zdradzili prawdziwy cel operacji. Jednak Niemcy bronili się twardo i Sowieci dopiero w godzinach popołudniowych odzyskali inicjatywę. Przy wsparciu dział samobieżnych Su-76 zaczęli spychać przeciwników w stronę rzeki. Dopiero po całonocnej walce i ściągnięciu na pomoc czołgów T-34 czerwonoarmistom udało się zlikwidować przyczółek i odzyskać teren. Hitlerowcy wycofali się na zachodni brzeg 6 lutego rano.

Maciej Szczerepa i Robert Primke twierdzą, że operacja „Brunhilda” udała się Niemcom tylko częściowo. Gazy bojowe co prawda wypompowano do Odry, ale fabryki nie wysadzono i ponownie w stanie nienaruszonym dostała się w ręce Sowietów. Być może stało się tak, dlatego że idący inną drogą saperzy nie dotarli do kombinatu chemicznego – ich oddział został rozproszony przez Rosjan. Zeznania wziętych do niewoli Niemców potwierdziły, że jednym z ich zadań było wysadzenie fabryki.

Hitler wydał rozkaz niszczenia niemieckich fabryk, by nie dostały się w ręce wroga.

fot.Bundesarchiv, Bild 146-2007-0069 / CC-BY-SA 3.0 Hitler wydał rozkaz niszczenia niemieckich fabryk, by nie dostały się w ręce wroga.

Akcja „Brunhilda” uzmysłowiła Rosjanom wartość zakładów „Anograna”. 8 lutego w fabryce zaczęła pracę specjalna komisja techniczna. Według radzieckich źródeł 9 lutego odnaleziono książkę zawierającą formuły chemiczne i dokumenty niezbędne do produkcji chemicznych środków bojowych. Pobrano też próbki, które wysłano do dwóch niezależnych laboratoriów w Moskwie. Szczerepa i Primke opisują:

Badania potwierdziły, że był to tabun i sarin. Wprawdzie formułę sarinu znano (w ZSRR) już wcześniej, ale tabun stanowił niespodziankę. W marcu 1945 roku pułkownik K.A. Pietrow zdołał przeprowadzić syntezę tego związku na bazie uzyskanej w Brzegu Dolnym formuły. Natychmiast (6 marca) podjęto decyzję o demontażu urządzeń fabryki i wywiezieniu ich do Zakładu Chemicznego nr 91 w Stalingradzie. Fakt ten potwierdzałby, że operacja „Brunhilda” nie została zrealizowana.

Czytaj też: „Znakomicie sprawdził się w obliczu wroga”. Jak przebiegała kariera wojskowa Josefa Mengelego?

Hitler zakazał gazów

Przebieg operacji „Brunhilda” i zażarta walka o fabrykę chemiczną w Brzegu nasuwa też pytanie o to, dlaczego Niemcy nie zdecydowali się w czasie II wojny światowej użyć gazów bojowych, chociaż je produkowali. Zapewne wynikało to z osobistych doświadczeń Hitlera, który w czasie walk na froncie zachodnim w czasie I wojnie światowej był poddany działaniu gazu i widział skutki ataków gazowych.

Przekonano się wtedy, że gazy bojowe „nie słuchają rozkazów” – w przypadku zmiany kierunku wiatru, rozpylony gaz może zaszkodzić również stronie atakującej. Niemieccy sztabowcy obawiali się także odwetowego ataku Brytyjczyków, którzy za pomocą lotnictwa mogli zrzucić gazy bojowe na niemieckie miasta, nie narażając siebie w żaden sposób. Niezależnie od decyzji Hitlera o ich nieużywaniu, produkcja gazów bojowych w III Rzeszy trwała przez całą wojnę. Wytwarzano je „na wszelki wypadek”, by mieć czym odpowiedzieć, gdyby wróg użył ich jako pierwszy.

Wiele tysięcy ton broni chemicznej, w tym m.in. tabunu, adamsytu, luizytu i iperytu zatopiono po wojnie w Bałtyku. Niestety dotąd nie zostały zneutralizowane i do dzisiaj stanowią poważne zagrożenie ekologiczne. Ten problem pojawił się także w Brzegu Dolnym, gdy obiekty fabryki Anorgana przejęły polskie zakłady chemiczne Rokita. Jeszcze wiele lat po wojnie zmagano się tam z głębokim skażeniem gleby i wód gruntowych przez chemiczne odpady poprodukcyjne.

Bibliografia:

  1. M. Szczerepa, R. Primke, Operacja Brunhilda. Brzeg Dolny 1945, Wydawnictwo Ridero.
  2. H. Ahlfen, Walka o Śląsk 1944/1945, Wydawnictwo Dolnośląskie.
  3. „Panorama Brzegu Dolnego”, nr 10 (124)/2020.
  4. M. Łazarz, Czterej pancerni i pies. Przewodnik po serialu i okolicach, wyd. TorusMedia.

 

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.