Śmierć dzieci rewolucji. Jak Stalin rozprawił się z polskimi komunistami?
„Nie uważam Czerwonej Armii za nieprzyjaciela. Przeciwnie, witam jak przyjaciela Narodu Polskiego” – stwierdził w Sejmie na kilka dni przed Bitwą Warszawską, polski komunista – Tomasz Dąbal. Przez lata wiernie służył Stalinowi, lecz ostatecznie skończył marnie – jako szef rzekomej polskiej agentury w ZSRR został skazany na śmierć. Podobny los czekał wielu rodzimych komunistów. Paradoksalnie stalinowską czystkę przetrwali ci, którzy… odsiadywali wyroki w polskich więzieniach.
Likwidacja Polskiej Partii Komunistycznej była tylko częścią gigantycznej machiny terroru, którą w latach 30. Stalin rozpętał w swoim państwie. Za początek Wielkiej Czystki uważa się zabójstwo Siergieja Kirowa, wpływowego członka biura politycznego partii (WKPb), zastrzelonego w Leningradzie w 1934 roku. Dało ono doskonały pretekst. Odtąd „trójki” NKWD mogły skazywać i zabijać w trybie doraźnym.
„Na Kremlu podejmowano decyzję: ilu skazać na najwyższy wymiar kary (rozstrzelanie), ilu na 5 lub 10 lat łagru, kogo uniewinnić” – pisał historyk rosyjski Nikołaj Iwanow w książce „Zapomniane ludobójstwo” poświęconej tzw. operacji polskiej.
Operacja polska
Stalin dążył również do obezwładnienia terrorem mniejszości etnicznych w ZSRR. Polacy – z silną identyfikacją narodową, tradycją szlachecką, odrębną kulturą i wyznaniem – poszli na pierwszy ogień. „Tego, co stało się z polską mniejszością narodową w stalinowskim ZSRR pod koniec lat 30., nie można określić inaczej niż ludobójstwem. W wirze „wielkiego terroru” zginęło 15, a może nawet 20 procent mieszkających tam Polaków” – pisze Nikołaj Iwanow, który nazywa naszych rodaków w radzieckiej Rosji „pierwszym narodem ukaranym”.
Pretekstem do rozkręcenia terroru stało odkrycie rzekomej polskiej siatki szpiegowskiej – tzw. Polskiej Organizacji Wojskowej. W rzeczywistości POW, którą w 1914 roku założył Piłsudski, nie istniała już od kilkunastu lat. Sowietom to jednak w niczym nie przeszkadzało. Iwanow wspomina:
Tysiące enkawudzistów pracowało na granicy swoich możliwości fizycznych, sporządzając fikcyjne protokoły przesłuchań, wymyślając najbardziej absurdalne historie: istnienie wielu podziemnych komórek Polskiej Organizacji Wojskowej, liczne mityczne, dobrze uzbrojone oddziały partyzanckie, składające się z miejscowych Polaków i gotowe do ataku na Armię Czerwoną, grupy trucicieli zdolne do wszystkiego itp.
Propaganda tak silnie prała mózgi, że obywatele sowieckiego państwa bali się kontaktować z osobami narodowości polskiej. W 1935 roku pracownicy polskiego konsulatu w Mińsku z przerażeniem zanotowali, że mieszkańcy miasta na wysokości ich budynku przechodzili na drugą stronę ulicy. Nie byli w stanie znaleźć hydraulika do naprawy kranu – trzeba było sprowadzić majstra z Polski.
„Być Polakiem w Związku Sowieckim w 1938 roku to mniej więcej to samo, co być Żydem w III Rzeszy” – powiedziała Polka Helena Trybel, której udało się przeżyć stalinowskie piekło. Często prości ludzie, zwyczajni chłopi, dowiadywali się, że są „polskimi szpiegami” i planują wysadzać mosty po ataku wojsk Rzeczpospolitej na ZSRR itp.
Gdy zaprzeczali, byli poddawani przeraźliwym torturom. Kiedy w końcu przyznawali się do uczestnictwa w rzekomym spisku, nie czekała ich wolność, a kula w tył głowy. Ówczesny szef NKWD – Nikołaj Jeżow radził swoim podwładnym: „Kontynuujcie w tym duchu, wyciągajcie zeznania i na nic nie zwracajcie uwagi”. Operacja polska pochłonęła ponad 110 tys. ofiar, a pierwszymi byli ci, którzy w imię budowy urojonego komunistycznego raju, wypierali się swojej polskości…
Czytaj też: Czy Józef Stalin kazał wymordować cztery miliony Ukraińców?
Polszczyzna do poprawki
Wspomniany wcześniej Tomasz Dąbal po wydaleniu z Polski robił karierę w ZSRR. Budował m.in. marchlewszczyznę (zlokalizowany w obwodzie wołyńskim Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej Polski Rejon Narodowy w ZSRR, który wziął nazwę od towarzysza Juliana Marchlewskiego).
Rejony autonomiczne dla narodów zamieszkujących w ZSRR miały być realizacją tzw. polityki korienizacji, a więc umożliwienia poszczególnym mniejszościom w sowieckim państwie wypracowania własnego modelu komunizmu. W praktyce była to mrzonka. Kilkadziesiąt tysięcy Polaków żyjących w strefie autonomicznej poddawano silnej sowieckiej propagandzie, zwalczano Kościół, posunięto się nawet do tak absurdalnych działań, jak… reforma ortografii języka polskiego, by uczynić ją bardziej proletariacką. Żeby nauka czytania i pisania po polsku przychodziła łatwo szerokim masom, należało ortografię uprościć – zrezygnować z „ó”, zostawiając tylko „u” itd.
Tego ambitnego zadania podjął się kolejny wielbiciel Stalina, literat, twórca rodzimego futuryzmu Bruno Jasieński. W ojczyźnie zasłynął on tomikiem wierszy „But w butonierce”, ale pod koniec lat 20. ubiegłego wieku wyrzekł się polskości. Wyjechał do ZSRR i jako zadeklarowany komunista zajął się często napastliwą wobec dawnego kraju twórczością propagandową, w której wychwalał sowiecki świat. Do tego stopnia doceniano jego talent, że partia podarowała mu (jako jedynemu obcokrajowcowi) daczę na prestiżowym osiedlu pisarzy pod Moskwą.
Spaleni słońcem
Tomasz Dąbal, który w 1918 roku witał Sowietów u bram Warszawy, został aresztowany w 1936 roku, niedługo po likwidacji marchlewszczyzny. W połowie lat 30. po fiasku dobrowolnej sowietyzacji mniejszości narodowych (zauważono, że polscy chłopi w autonomii jedynie pozorują poddanie się kolektywizacji rolnictwa), postanowiono wszelkie „obce” narody w ZSRR zrusyfikować. Polityka narodowościowa zmieniła się o 180 stopni. „Polski spisek” jako wytłumaczenie represji był już przygotowany przez komórki propagandy.
Dąbal w latach 1934–1935 pełnił funkcję wiceprezesa Akademii Nauk Białorusi. Na swoje nieszczęście w komunistycznych fantazmatach i utopiach posunął się za daleko. Propagował ideę budowy kanałów głębokowodnych, łączących Mińsk z Morzem Bałtyckim i Morzem Czarnym. Taki projekt inżynieryjny miał być dowodem wielkości ZSRR. Inaczej jednak spojrzało na sprawę NKWD. Dąbal idealnie pasował do układanki. Uznano, że jest szefem polskiej agentury POW na Białorusi, a same kanały miały posłużyć polskiej flocie do ataku na ZSRR. Wydawałoby się, że taki nonsens „nie przejdzie”, a jednak…
„Po moskiewskich procesach pokazowych, na których oskarżeni przyznawali się do podobnych niewiarygodnych bzdurnych planów, społeczeństwo sowieckie było na tyle zastraszone, iż mogło zaakceptować każdy nonsens – pisał Iwanow w „Zapomnianym Ludobójstwie”. Dąbal został wzięty w kocioł tortur. Przyznał się do wszystkiego. 21 sierpnia 1937 roku skazano go na śmierć. Wyrok wykonano tego samego dnia.
Ten sam los spotkał wielkiego literata, który chciał przebudować polską ortografię. Jasieński został aresztowany przez NKWD w 1937 roku pod zarzutem „polskiego nacjonalizmu”. Gorliwie zaprzeczał, ale po serii przesłuchań pisał listy, w których błagał o wykonanie wyroku śmierci. Ostatecznie skończył w zbiorowej mogile na Kommunarce – miejscu straceń NKWD.
Zobacz też: Dlaczego Władysława Gomułkę usunięto z partii i aresztowano? Czym naraził się Stalinowi?
Towarzysze jadą do Moskwy
Stalin za jednym zamachem rozprawił się także z Komunistyczną Partią Polski. W 1937 roku Międzynarodówka Komunistyczna (Komintern) zatwierdziła rozwiązanie KPP, którą oskarżono o infiltrację przez polski wywiad. Od tej pory poszczególni towarzysze byli wzywani do Moskwy przed oblicze „słońca narodów”. Była to podróż w jedną stronę, bo nigdy już z niej nie wracali.
Po przyjeździe czekało ich więzienie, krótki, sfingowany proces i wyrok śmierci. Z czasem kolejni wzywani do Moskwy oficjele zdali sobie sprawę, że mogą podzielić los poprzedników. Mimo to jechali, licząc, że kiedy już staną przed wodzem rewolucji, zdołają się wybronić.
Na początku 1936 roku Komunistyczna Partia Polski liczyła ponad 17 tys. członków z czego ok. 4 tys. przebywało w ZSRR. Wielką czystkę przeżyło około 100 osób, w tym ci, którzy siedzieli za kratami w Berezie Kartuskiej i innych więźniach II RP – m.in. Bolesław Bierut i Władysław Gomułka. To oni po wojnie z pomocą NKWD i Armii Czerwonej instalowali w Polsce reżim komunistyczny, budując wasalną wobec ZSRR Polskę Ludową.
Bibliografia:
- Nikołaj Iwanow: Zapomniane ludobójstwo. Polacy w państwie Stalina. „Operacja polska” 1937–1938, Kraków: Znak Horyzont 2014.
- Krzysztof Jaworski: Bruno Jasieński w sowieckim więzieniu: aresztowanie, wyrok, śmierć, Kielce 1995.
- Krzysztof Jaworski: Dandys. Słowo o Brunonie Jasieńskim. Warszawa: Wydawnictwo Iskry 2009.
- Marek A. Koprowski, Na gruzach Marchlewszczyzny, Biały Dunajec – Ostróg 2014.
- Walter Krywicki: Byłem agentem Stalina. Kraków: Aramis 1990.
- Timothy Snyder: Skrwawione ziemie, B. Pietrzyk (tłum.), Warszawa: Świat Książki 2011.
- Tomasz Sommer: Operacja antypolska NKWD. Warszawa: 3S Media 2014.
- Słownik biograficzny działaczy polskiego ruchu robotniczego t. 1, Warszawa 1978.
- Paweł Wieczorkiewicz: Łańcuch śmierci. Czystka w Armii Czerwonej 1937–1939, Warszawa 2001.
Łezka mi się w oku nie zakręciła.
Przeczytałem z zainteresowaniem. Mam tylko uwagę dot reformy ortografii. Zdjęcie które ma ilustrować ten problem przedstawia owszem tekst polski, bez polskich znaków diakrytycznych. Ale,,, Został wydany w Krakowie, na terenie RP. Można to zobaczyć przyglądając się zdjęciu. „Reforma” ortografii dotyczyła więc owszem języka polskiego, ale w Polsce, a nie w ZSRR.Jasieński w ZSRR znalazła sie po wyjeździe z Francji a nie Polski
Józef Mützenmacher – a tej kanalii się udało.
No i kto by pomyślał że towarzysz Dąbal, który w 1917, służył Legionach, wyjedzie do swojej ojczyzny Rosji. Każdy dostaje to na co zasłużył, Komuniści z polski śmierć na rozkaz swojego Idola-Stalina. Szkoda tylko że ich koledzy z PPS nazywający się sanacją, nie odstawili swoich kumpli z KPP, na Rosyjską granicę tylko zrobili im przysługę i zamknęli w polskim więzieniu.