Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Niebezpieczna alchemia. Te eksperymenty kosztowały życie angielskiego króla i niemal zabiły Newtona

Alchemiczne eksperymenty były nie tylko nieskuteczne, ale i śmiertelnie niebezpieczne.

fot.William Fettes Douglas/domena publiczna Alchemiczne eksperymenty były nie tylko nieskuteczne, ale i śmiertelnie niebezpieczne.

Poszukiwanie kamienia filozoficznego swego czasu było ulubioną rozrywką uczonych. Ich laboratoria obfitowały w groźne substancje, więc zdarzało się, że badania miały opłakane skutki. Alchemiczne ambicje zabiły m.in. Karola II. Mało brakowało, by także wybitny fizyk, Isaac Newton, podzielił jego los!

Do roku 1720 alchemia zdążyła się okryć złą sławą jako zajęcie dla głupców i szarlatanów, jednak chemia – ze swoimi sztywnymi zasadami naukowymi – wiele zawdzięcza samemu jej istnieniu. Alchemicy byli odkrywcami podstawowych praw chemii.

Poszukiwanie kamienia filozoficznego bywało też jednak śmiertelnie niebezpieczne. Według niedawnych doniesień, jednego z angielskich królów uśmierciło zamiłowanie do krzątania się po własnym alchemicznym laboratorium. Jak do tego doszło?

Pazerność zabiła króla

Karol II, który przez liczne kosztowne kochanki i jeszcze kosztowniejsze wojny nieustannie cierpiał na niedostatek pieniędzy, miał nadzieję znaleźć rozwiązanie swych finansowych problemów w zamianie metali nieszlachetnych w złoto. Kazał zbudować laboratorium w piwnicach pałacu Whitehall i często prowadził w nim doświadczenia. Pamiętnikarz Samuel Pepys zwiedził je kiedyś i opisał jako „ciekawe miejsce”, w którym ujrzał „mnóstwo chemicznych szklanych naczyń, ale niczego z nich nie rozumiał”.

Angielski król Karol II padł ofiarą eksperymentów alchemicznych, które prowadził w swoim laboratorium.

fot.Hendrick Danckerts/domena publiczna Angielski król Karol II padł ofiarą eksperymentów alchemicznych, które prowadził w swoim laboratorium.

Karol wraz z pomocnikami pracował głównie z rudą rtęci i żywym srebrem, podgrzewając je w wielkich kadziach, by połączyły się z innymi substancjami. W 1967 roku Uniwersytet w Glasgow zbadał kosmyk jego włosów, wykorzystując technikę neutronowej analizy aktywacyjnej; badanie wykazało stężenie rtęci dziesięciokrotnie wyższe od normalnego.

Zatrucie rtęcią przejawiało się w zachowaniu króla. Znany z radosnego usposobienia, w roku 1684 zaczął ulegać wahaniom nastroju, drażliwości i depresji. Dworzanie myśleli, że pięćdziesięcioczteroletni władca zwyczajnie się starzeje i robi się zrzędliwy. Koniec końców 2 lutego 1685 roku w laboratorium prawdopodobnie doszło do eksplozji, która naraziła Karola na kontakt ze śmiertelną dawką trucizny, którą wciągnął wraz z powietrzem, nie będąc tego nawet świadomym.

Gdy na drugi dzień rano Karol wstał, by skorzystać z toalety, próbował coś powiedzieć, ale nie mógł. „Obecni w komnacie odczytali to jako problemy z mową”, pisał świadek. Po wizycie w ubikacji „doznał ataku apopleksji i drgawek”. Miał oprócz tego jeszcze trzy napady konwulsji, którym towarzyszyły objawy podobne do objawów udaru, po których na jakiś czas tracił mowę.

W kolejnych dniach poddawany był torturom przez swoich dwunastu lekarzy, którzy różnymi sposobami usiłowali wyciągnąć z niego złoczynne humory. Upuścili mu jednorazowo pół litra krwi, ogolili głowę i zaaplikowali na jej skórę środek wywołujący pęcherze oraz przyłożyli rozpalone do czerwoności żelazo. Następnie nałożyli na stopy żrące opatrunki, by także tutaj powstały bąble.

(…) Aby zapobiec odgryzieniu przez króla języka podczas drgawek, lekarze włożyli mu do ust patyk, który poranił gardło. Potem upuścili trzysta mililitrów krwi z żyły szyjnej. Nakarmili go ekstraktem z ludzkiej czaszki i magicznym bezoarem. Gdy stracił przytomność, upuścili dalszych trzysta sześćdziesiąt mililitrów krwi. Umarł czwartego dnia od wystąpienia objawów, krótko przed południem w piątek 6 lutego (…).

Artykuł stanowi fragment książki Eleanor Herman „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

fot.materiały promocyjne Artykuł stanowi fragment książki Eleanor Herman „Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewsku”, która ukazała się nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Sekcja wykazała, że choć wszystkie inne narządy wyglądały normalnie, a w mózgu nie było śladów krwawienia, obrzęku ani guza, to opływający go, zazwyczaj krystalicznie czysty płyn zmieszany był z surowicą – zawierającą białko częścią osocza krwi – co, jak teraz wiemy, oznacza, że naruszona została bariera krew-mózg.

W książce z 2003 roku The Sickly Stuarts (Chorowici Stuartowie) jej autor Frederick Holmes, emerytowany profesor Centrum Medycznego Uniwersytetu Kansas, napisał, że wyjaśnić to można jedynie w ten sposób, iż król wziął wdech z dużą ilością oparów rtęci. Rtęć jako jedna z niewielu substancji jest w stanie pokonać barierę krew-mózg, która chroni przed toksynami.

Nauka w oparach rtęci

Kilka lat później sir Isaac Newton, ojciec nowoczesnej fizyki, omal nie podzielił losu króla Karola. Newton także eksperymentował z rtęcią, ołowiem, arsenem i antymonem, choć nie kierowała nim chęć szybkiego zbicia fortuny – pragnął zrozumieć procesy chemiczne towarzyszące przeistaczaniu się jednej substancji w inną.

Gotował je nad otwartym ogniem, wdychając opary. „Po zmieszaniu rtęci z solą – pisał w swoim dzienniku – umieściłem je nad ogniem do odparowania. Sól szybko uleciała, pozostawiając rtęć, która skrzepła, tworząc twardą, nierówną grudkę”. Newton nawet wypróbował smak trucizny, stwierdzając, iż jest „mocny, kwaskowy, nieprzyjemny”.

Newton eksperymenty z rtęcią niemal przypłacił śmiercią. Na szczęście w porę zaprzestał swoich badań.

fot.Pelagio Palagi/domena publiczna Newton eksperymenty z rtęcią niemal przypłacił śmiercią. Na szczęście w porę zaprzestał swoich badań.

(…) Zawsze ekscentryczny, w roku 1693, w wieku pięćdziesięciu lat, Newton stał się samotnikiem. Powiedział wszystkim przyjaciołom, że nie chce ich więcej widzieć z powodu najróżniejszych zmyślonych przykrości, jakich doznał z ich strony. Cierpiał na paranoję, utratę pamięci, bezsenność i brak apetytu będące symptomami zatrucia rtęcią.

W roku 1979 neutronowa analiza aktywacyjna i absorpcyjna spektrometria atomowa kosmyka włosów Newtona, które podobno zostały obcięte tuż po jego śmierci w 1727 roku, wykazały przekroczoną czterokrotnie normę zawartości ołowiu, arsenu i antymonu oraz piętnastokrotnie przekroczoną normę zawartości rtęci. Można przypuszczać, że ich poziom we włosach uczonego w roku 1693 był znacznie wyższy.

W przeciwieństwie do króla Karola, który najwyraźniej przyjął śmiertelną dawkę oparów rtęci, bawiąc się zestawem małego chemika, Newton przeżył długotrwałe lekkie podtruwanie być może dzięki temu, że odłożył na bok toksyczne gotowanie i skupił się na optyce, rachunkach, astronomii i paru jeszcze innych mniej zabójczych dziedzinach wiedzy. Już po sześciu miesiącach choroby odzyskał dawny stan ducha – który jedynie odrobinę różnił się na korzyść od stanu podczas zatrucia – i dożył wieku osiemdziesięciu czterech lat.

Źródło:

Powyższy tekst stanowi fragment książki Eleanor Herman, Trucizna, czyli jak pozbyć się wrogów po królewskuwydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Fascynująca podróż przez historię śladami trucizny:

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.