Kościoły w hitlerowskiej Europie. Jak wyglądały ich stosunki z nowymi władzami?
Dojście nazistów do władzy w Niemczech i ich europejskie podboje otworzyły nowy rozdział także dla kościołów w krajach, które znalazły się pod ich władzą. Współpracować, czy stawiać opór? W w miarę odsłaniania przez Hitlera jego prawdziwych zamiarów to pytanie stawało się coraz bardziej palące.
Niemieccy biskupi katoliccy, którzy ostrzegali przed antychrześcijańskimi aspektami ruchu nazistowskiego jeszcze przed 1933 rokiem, kilka tygodni po objęciu przez Hitlera urzędu kanclerza (który obiecywał przestrzeganie prawa i respektowanie instytucji Kościoła) całkowicie zmienili front, zachęcając katolików do poparcia nowego rządu. Konkordat Rzeszy z papiestwem (jeden z czterdziestu konkordatów, które Watykan zawarł z różnymi państwami w latach międzywojennych) został ratyfikowany pomimo pojawiających się od samego początku ostrzeżeń o wrogim nastawieniu reżimu nazistowskiego wobec katolickich obrzędów, organizacji i instytucji.
Sytuacja w III Rzeszy
I w rzeczywistości reżim Hitlera nie przestrzegał żadnych postanowień konkordatu. Był to jednostronny układ, korzystny dla wizerunku reżimu, gdyż pomagał mu zbudować pozycję. W praktyce nie miał żadnego wpływu na poziom ochrony Kościoła katolickiego w Niemczech.
Ataki na instytucje Kościoła rozpoczęły się jeszcze przed ratyfikacją konkordatu. Partia Centrum została szybko rozwiązana. Duża katolicka organizacja młodzieżowa wkrótce została zdelegalizowana, a katolicka prasa ocenzurowana. Kapłani bywali nękani i często wtrącano ich do więzień. Nałożono ograniczenia na procesje. Szykany były na porządku dziennym.
W latach 1933–1937 Watykan składał oficjalne noty protestacyjne ponad siedemdziesiąt razy, skarżąc się na łamanie zasad konkordatu. Na próżno. Kluczowy obszar edukacji stał się miejscem bitwy na wyczerpanie między Kościołem a państwem. Szala losów bitwy powoli przechylała się na stronę reżimu nazistowskiego, który stosował wszelkie możliwe sposoby mimo powszechnej niechęci i otwartych protestów.
Stosunek hierarchii katolickiej wobec nazizmu zasadniczo był wrogi, uważała ona bowiem antychrześcijańską istotę ideologii i całkowitej zależności obywateli od reżimu za zupełnie niezgodne z wiarą katolicką. W praktyce jednak aktom energicznej obrony Kościoła przed atakami towarzyszyła ogólna akceptacja zachowań rządu w innych sferach, aby uniknąć jeszcze większej presji. Reżim mógł być pewien poparcia Kościoła w zakresie działań wymierzonych w bolszewików oraz twardej polityki zagranicznej.
„Walka z Żydami mogłaby przerodzić się w walkę z katolikami”
Kościół katolicki w Niemczech oficjalnie nie potępił prześladowań Żydów, nawet po pogromach 9–10 listopada 1938 roku. Już w kwietniu 1933 roku arcybiskup Monachium-Freising, nieustępliwy kardynał Michael Faulhaber wyjaśniał papieskiemu sekretarzowi stanu i byłemu nuncjuszowi w Niemczech, kardynałowi Eugenio Pacelliemu (który później zostanie papieżem Piusem XII), dlaczego hierarchia katolicka „nie występuje w obronie Żydów”. „Nie jest to na tym etapie możliwe, ponieważ walka z Żydami mogłaby przerodzić się w walkę z katolikami” – argumentował. To było wyjaśnienie, które pasowało do strategii bierności Kościoła katolickiego wobec losu Żydów w nazistowskich Niemczech.
Wprawdzie Pius XI w swojej encyklice z 1937 roku zatytułowanej Mit brennender Sorge (Z palącą troską) bezpośrednio potępił rasizm, jednak encyklika, którą przygotował nie kto inny jak kardynał Faulhaber (została ostatecznie udoskonalona przez Pacellego), była mniej ostra niż wcześniejsze oświadczenia Watykanu, które zostały co prawda przygotowane, ale nie ujrzały światła dziennego, nie zawierała wyraźnego potępienia nazizmu ani też bezpośrednio nie odnosiła się do prześladowań Żydów.
Co więcej, encyklika ukazała się dość późno, a i tak spotkała się z wściekłością nazistów i wzmogła prześladowania duchownych katolickich, a na dodatek miała tylko ograniczony wpływ na terenie Niemiec. I kiedy Święte Oficjum przygotowało nową deklarację latem i jesienią 1937 roku, której celem miało być przedstawienie „konkretnych faktów” potępiających nazistowskie teorie, w tym antysemityzm, kardynał Faulhaber odradzał jej publikację ze względu na niebezpieczeństwo, jakie niósłby taki czyn dla Kościoła w Niemczech.
Brak pewności w działaniach prowadził prostą drogą do dalszych zaniechań niemieckich dostojników kościelnych, gdy presja wywierana na Kościół katolicki uległa nasileniu. Podczas wojny wywózki i eksterminacja Żydów nie zostały publicznie potępione przez katolickich biskupów niemieckich w przeciwieństwie do odważnego gestu, jakim było wystąpienie przeciwko „akcji eutanazyjnej” biskupa Augusta von Galena z Münster w 1941 roku. Tymczasem żołnierze niemieccy, katolicy i protestanci, zasilali szeregi armii hitlerowskiej z pełnym poparciem Kościołów, wspierani przez duchownych i w przekonaniu, że barbarzyńska inwazja na Związek Radziecki jest krucjatą przeciwko ateistycznemu bolszewizmowi w obronie wartości chrześcijańskich.
Państwa satelickie
W niemieckich państwach satelickich Kościoły chrześcijańskie w najlepszym razie wybiórczo zapewniały wsparcie dla Żydów i innych ofiar brutalnej polityki rasistowskiej. W katolickiej Chorwacji koszmarne sadystyczne praktyki ustaszów wobec Serbów i Romów, ale także Żydów, nie spotkały się z żadnym publicznym potępieniem ze strony Watykanu. Ante Pavelić, szara eminencja władzy w Chorwacji, został nawet przyjęty na audiencji u papieża.
Co więcej, franciszkanie brali udział w najokrutniejszych akcjach ustaszów. Zachowując lojalność wobec chorwackiego państwa, prymas Chorwacji arcybiskup Alojzy Stepinac interweniował za to trzydzieści cztery razy w imieniu Żydów i Serbów, jednoznacznie potępiając rasizm. Udało mu się wywrzeć wystarczający nacisk, aby zapobiec aresztowaniu i deportacji żydowskich małżonków i dzieci z małżeństw mieszanych.
Prawie wszyscy biskupi w Słowacji, którą rządził prezydent Jozef Tiso (wyświęcony ksiądz katolicki), wspierali antyżydowską politykę rządu, choć zdarzały się wyjątki. Co ciekawe, ze względu na popularność prezydenta-księdza Watykan nie zdecydował się pozbawić Tiso sutanny ani też nie podjął takiego kroku w przypadku szesnastu innych kapłanów, którzy służyli w Radzie Państwa w Bratysławie. Nawet wielebny Domenico Tardini, asystent sekretarza stanu w Watykanie, wydawał się zakłopotany, komentując w lipcu 1942 roku: „Każdy widzi, że Stolica Apostolska nie jest w stanie zmusić Hitlera do posłuszeństwa. Ale kto zrozumie, że nie mamy nawet żadnej kontroli nad księdzem?”.
Hierarchowie Kościoła katolickiego na Węgrzech zdecydowanie popierali rządy admirała Horthyego i aż do 1944 roku nie zgłaszali żadnych zastrzeżeń w kwestii jego antyżydowskiej polityki. Nuncjusz papieski i głowa Kościoła katolickiego na Węgrzech interweniowali tylko, aby zapobiec wywózkom ochrzczonych Żydów. Deportacje jednak nie zostały przerwane.
Dopiero z dużym opóźnieniem biskupi wystosowali słaby protest w postaci listu do wiernych, gdy prawie pół miliona Żydów węgierskich trafiło już w 1944 roku do Auschwitz-Birkenau. Ostry antysemityzm w Rumunii, który doprowadził do śmierci setek tysięcy Żydów w ramach programu realizowanego przez lidera, marszałka Antonescu, spotkał się w najlepszym razie z obojętnością, jeśli nie zgodą hierarchów Kościoła prawosławnego.
Możliwe, że aktywność nuncjusza papieskiego w Bukareszcie przyczyniła się w 1942 roku do obudzenia oporu reżimu rumuńskiego, który opierał się presji Niemców naciskających na wywózkę do obozów zagłady kolejnych 300 000 Żydów. Jednak Antonescu, świadomy trudności, z jakimi spotykali się hitlerowcy w Związku Radzieckim, od kilku miesięcy starał się nie wychodzić przed szereg i podchodził z niechęcią do kwestii deportacji pozostałych w Rumunii Żydów, by w 1944 roku pozostawić sobie możliwość manewru i rozpocząć negocjacje z aliantami.
W Bułgarii, gdzie Żydzi stanowili tylko niewielką część populacji i antysemityzm miał charakter stosunkowo umiarkowany, postawa hierarchów Kościoła prawosławnego znacznie różniła się od ich odpowiedników w Rumunii. Cerkiew od razu wyraziła swój sprzeciw wobec planowanej deportacji Żydów. Powstrzymanie wywózek Żydów z Bułgarii (choć na terenach niedawno wcielonych w granice Bułgarii Macedonii i Tracji akcja „oczyszczania rasowego” trwała w najlepsze) nie miało jednak nic wspólnego z jakimikolwiek protestami ze strony Kościoła, do którego król miał dość nieprzychylny stosunek. Decyzja miała charakter oportunistyczny. Rząd bułgarski uznał po prostu, że działania tego rodzaju są nierozsądne w świetle dużego prawdopodobieństwa, że Niemcy przegrają wojnę.
W okupowanej Europie
W okupowanych przez Niemców krajach Europy stanowisko Kościołów i ich reakcja na prześladowania Żydów znacznie się różniły. W krajach nadbałtyckich i na Ukrainie kler opowiadał się po stronie skrajnych nacjonalistów, idei antysemityzmu oraz podzielał antysowieckie antypatie obywateli. Nie sprzeciwiał się okrutnym praktykom nacjonalistów, a może nawet po cichu wspierał działania skierowane przeciwko Żydom. Katoliccy księża i zakonnicy w Polsce pomagali Żydom, ponosząc ogromne ryzyko. Udało im się uratować tysiące Żydów, choć wśród kleru znaleźli się również księża dopasowujący się do niechętnego czy wręcz wrogiego nastawienia lokalnych społeczności do Żydów.
Kościoły katolickie i protestanckie w Holandii już w lipcu 1942 roku głośno protestowały w obronie Żydów i opowiadały się przeciwko wywózkom. Hierarchia katolicka otrzymała wcześniej zgodę na te działania ze strony Stolicy Apostolskiej. Utrzymany w ostrej tonacji telegram z protestem przeciwko wywózkom trafił do komisarza Rzeszy Arthura Seyss-Inquarta. Został on też odczytany we wszystkich kościołach 26 lipca 1942 roku.
Protest jednak nie przyniósł żadnych sukcesów. Za to mszcząc się za publiczne skrytykowanie działań okupanta (w odróżnieniu od indywidualnych protestów duchowieństwa Kościoła protestanckiego) i bezkompromisową postawę arcybiskupa Utrechtu Joachima de Jonga, aresztowano kilkuset ochrzczonych Żydów i w ciągu dwóch tygodni wysłano ich do obozu zagłady w Auschwitz-Birkenau. Chociaż duchowni z Holandii, a także z sąsiedniej Belgii brali udział w tworzeniu sieci pomocy ratujących Żydów, nie ośmielili się publicznie skrytykować programu wywózek.
Dla francuskiego episkopatu katolickiego, który tak ciepło powitał marszałka Pétaina jako odnowiciela wartości religijnych i zwiastuna odrodzenia moralnego, kwestia żydowska właściwie nie miała znaczenia. Biskupi francuscy bez sprzeciwu przyjęli antyżydowskie ustawy wprowadzone w latach 1940–1942. Ich stosunek do tej kwestii zmienił się jednak wraz z rozpoczęciem deportacji latem 1942 roku. Pojawiły się słabe obawy, że publiczny protest może prowokować odwet wobec Kościoła, jednak niektórzy biskupi jasno i wyraźnie sprzeciwiali się deportacjom w publicznych oświadczeniach i listach duszpasterskich.
Działania te zaniepokoiły przedstawicieli reżimu Vichy, jednak protesty ucichły tak szybko, jak się pojawiły. Rząd zaapelował do episkopatu o lojalność w stosunku do Pétaina, osładzając bierną akceptację ulgami podatkowymi i dotacjami dla stowarzyszeń religijnych.
Gdy na początku 1943 roku deportacje zostały wznowione, nikt już się nie sprzeciwiał. Poszczególni członkowie duchowieństwa i przedstawiciele organizacji świeckich – katolicy i protestanci na równi – a także domy zakonne pomagały ukrywać setki Żydów, wśród których było mnóstwo dzieci (jednym z tych uratowanych był późniejszy sławny historyk holokaustu Saul Friedländer). Jednak przywódcy duchowi Kościoła katolickiego przyjęli fatalistyczną postawę, akceptując to, czego nie da się zmienić.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Iana Kershawa Do piekła i z powrotem. Europa 1914-1949, która została wydana nakładem Znaku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
Piekło dwóch wojen światowych opisane przez wybitnego historyka:
Ian Kershaw
Do piekła i z powrotem. Europa 1914–1949
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 69.90 zł | 47.53 zł idź do sklepu » |
Znaczy poza Żegotą nie było w Europie organizacji statutowo chroniącej Żydów?
W Bułgarii to rządził car wtedy, królem się go chyba nie nazywa