Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Powiedzenie „jak Filip z Konopi”. Kim był ten cały Filip i co miał wspólnego z konopiami?

Konopie siewne (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Konopie siewne (fot. domena publiczna)

XIX-wieczna kronika rzuca światło na historię przestrzegającą przed politycznym nierozgarnięciem i zbędnym gadulstwem. Prawdziwa geneza powiedzenia „wyskoczyć jak Filip z Konopi” okazuje się jednak o wiele bardziej prozaiczna.

Zdanie „wyskoczył jak Filip z Konopi” (powtarzane też w formie: „wyrwał się jak Filip z Konopi”) rzekomo ma źródło w autentycznym zdarzeniu z czasów Rzeczypospolitej szlacheckiej.

Ponoć pewien poseł na sejmik, nie dość dokładnie rozumiejąc, o czym panowie bracia dyskutują, zabrał głos, wypowiadając się na zupełnie inny temat. Zdarzenie to tak opisuje kronikarz, niestety dopiero XIX-wieczny:

Pan Filip z Konopi płoszywszy przez lat czterdzieści Turki, Tatary, Wołoszę za króla Olbrachta, Kazimierza i Aleksandra, osiadł nareszcie w swoim majątku. Pojechał na sejmik. Lecz chowany w obozach, wprawny bardziej do ścinania się z pohańcem niż do rozpraw publicznych, nie zważył bynajmniej na przedmiot obrady i zaczął wcale o czym innym prawić.

Pierwsza udokumentowana wzmianka o "Filipie z konopi" znajduje się w zbiorze epigramów wydanych w Krakowie w roku 1562, znanych jako "Źwierzyniec" autorstwa Mikołaja Reja (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Pierwsza udokumentowana wzmianka o „Filipie z konopi” znajduje się w zbiorze epigramów wydanych w Krakowie w roku 1562, znanych jako „Źwierzyniec” autorstwa Mikołaja Reja (fot. domena publiczna)

Nie szlachcic, ale zając. Nie z sejmu, lecz z Rusi…

Niestety, wszystko wskazuje na to, że porównanie do „filipa wyskakującego z konopi” znane było już dużo wcześniej na Rusi. A wyjaśnienie jego pochodzenia jest znacznie mniej barwne i nie dotyczy żadnego nierozgarniętego i nieobytego szlachetki ze wsi Konopie, lecz… zająca, którego na wschodnich kresach Rzeczypospolitej zwano właśnie „filipem”.

Gęste i wonne konopie były dla niego doskonałym schronieniem przed myśliwymi i ich psami. Jeśli jednak psy zdołały go w konopiach wytropić, próbując uciekać, wyskakiwał znienacka wprost pod lufy polujących.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.