Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Do diabła z wami, Polacy. Czy Anglicy naprawdę nie zaprosili naszych żołnierzy na Paradę Zwycięstwa?

Król Jerzy VI pozdrawia uczestników Parady Zwycięstwa. Zabrakło wśród nich Polaków.

fot.domena publiczna Król Jerzy VI pozdrawia uczestników Parady Zwycięstwa. Zabrakło wśród nich Polaków.

Jedno jest pewne. Na londyńskich obchodach pierwszej rocznicy zwycięstwa nad Hitlerem Polaków zabrakło. Do dzisiaj można spotkać się z przekonaniem, że nie zostali oni zaproszeni przez niewdzięcznych Brytyjczyków. Czy to kolejny przypadek historycznego mitotwórstwa?

Wśród warkotu motorów setek czołgów i innych pojazdów ulicami Londynu maszerowały kilometrowe kolumny wojska. Anglicy, Amerykanie, Francuzi, Grecy, Czesi, Luksemburczycy, Etiopczycy, Jordańczycy.

Ryk samolotów przelatujących nad dachami mieszał się z wrzawą niezliczonych tłumów, które wyległy na miasto. Ambulanse przedzierały się przez zatłoczone do granic możliwości ulice, by dotrzeć do tych, którzy zemdleli lub dostali ataku serca w falującej ciżbie. Londyn był w amoku. Tego dnia, 8 czerwca 1946 roku, cały zachodni świat świętował pierwszą rocznicę zwycięstwa nad III Rzeszą.

Stojąc w szaroburym tłumie, przechodzącym oddziałom przyglądał się ponuro Witold Urbanowicz, as myśliwski z Dywizjonu 303. W mundurowej paradzie, rozciągniętej na kilkanaście kilometrów, w ogóle nie było Polaków. Świętujący Anglicy nie mieli oczywiście ani możliwości, ani głowy do tego, by sprawdzać, jakie oddziały maszerują przez stolicę. Informacja o braku polskich żołnierzy, tak często opiewanych w brytyjskiej prasie, wielu z nich pewnie by zszokowała.

Zgromadzone tłumy podziwiają czołgi jadące w Paradzie Zwycięstwa.

fot.domena publiczna Zgromadzone tłumy podziwiają czołgi jadące w Paradzie Zwycięstwa.

Co się tak naprawdę stało? Czy Anglicy po prostu nie zaprosili swego sojusznika, zwyczajnie go lekceważąc? Polaczek zrobił swoje, Polaczek może odejść? Tak głosił mit zrodzony po paradzie w 1946 roku, chętnie powtarzany przez wielu Polaków, szczególnie tych żyjących w PRL. Jak to jednak z mitami bywa, jest w nim tylko ziarno prawdy. Rzeczywistość była o wiele bardziej skomplikowana.

W połowie 1946 roku funkcjonowały dwa polskie rządy – emigracyjny w Londynie oraz Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN) w kraju. Ten drugi zdominowany był przez komunistów, do których dołączyła część dawnych działaczy emigracyjnych w nadziei na wywalczenie opanowanej przez Sowietów Polsce jak największego marginesu swobody. TRJN był od 5 lipca 1945 roku oficjalnie uznawany przez USA, Wielką Brytanię i Francję. Równocześnie państwa te wycofały dotychczasowe poparcie dla rządu w Londynie.

Zgodnie z przyjętą w lecie 1945 roku linią polityczną brytyjskie władze zwróciły się o przysłanie żołnierzy na defiladę zwycięstwa do TRJN. Wydawało się, że Warszawa przyjmie zaproszenie. Na terenie Wielkiej Brytanii pozostawało jednak jeszcze około 140 tysięcy żołnierzy polskich, z których wielu – mimo nacisków władz brytyjskich – nie chciało wracać do kraju. Dali oni jasno do zrozumienia, że na defiladzie nie chcą być reprezentowani przez rząd krajowy. Wsparli ich niektórzy brytyjscy politycy, w tym były premier Winston Churchill. O Polaków zaczęli się też upominać ich towarzysze broni, między innymi z Royal Air Force.

Nie drażnić niedźwiedzia

Ówczesny premier brytyjski, Clement Attlee z Partii Pracy, prowadził wobec ZSRR politykę według zasady „nie drażnić niedźwiedzia”. Obawiał się, że wyzywające gesty pod adresem Stalina wywołają jego agresję i pogrzebią szanse na utrzymanie się w Europie Środkowo-Wschodniej choćby kulawej formy demokracji pod radzieckim nadzorem. Tymczasem pojawienie się w paradzie dużych, wyraźnie wyodrębnionych jednostek wojskowych polskich emigrantów niechybnie wywołałoby wściekłość Moskwy.

Z drugiej strony, zupełne zlekceważenie brytyjskich Polaków też nie wchodziło w grę. Wielu Brytyjczyków uważało, że wchodząc do boju w krytycznym momencie w sierpniu 1940 roku polski Dywizjon 303 przechylił szalę w bitwie o Anglię na rzecz aliantów. Prasa opiewała „niesamowitych Polaków”, a lotnicy z napisem „Poland” na ramieniu stali się obiektami westchnień kobiet i byli zapraszani na arystokratyczne salony.

Do 1946 roku ta fala uwielbienia już opadła, ale niektórzy wciąż ją pamiętali. Władze zostały skrytykowane przez prasę i opozycję za „niegodną” postawę wobec sojusznika. Po długich deliberacjach i przepychankach rząd podjął więc Salomonową (w swoim mniemaniu) decyzję: obok żołnierzy z Warszawy zaproszono także 25 polskich pilotów – bohaterów bitwy o Anglię.

W ostatniej chwili Brytyjczycy wysłali zaproszenia na Paradę Zwycięstwa polskim lotnikom. Ci jednak odmówili udziału. Na zdjęciu piloci z dywizjonu 303.

fot.domena publiczna W ostatniej chwili Brytyjczycy wysłali zaproszenia na Paradę Zwycięstwa polskim lotnikom. Ci jednak odmówili udziału. Na zdjęciu piloci z Dywizjonu 303.

Lotnicy otrzymali zaproszenia tuż przed 8 czerwca. Planowano umieścić ich w oddziałach RAF, u boku innych pilotów cudzoziemskich. Brytyjski minister spraw zagranicznych, Ernest Bevin, zaprosił też szefa sztabu Polskich Sił Zbrojnych, generała Stanisława Kopańskiego, oraz innych polskich dowódców wysokiej rangi. W przeciwieństwie do Attlee, Bevin nie miał złudzeń co do zamierzeń Moskwy i opowiadał się za twardą polityką wobec Kremla. Pewnego razu podczas negocjacji dyplomatycznych nawrzeszczał nawet na samego Wiaczesława Mołotowa.

Polscy wojskowi odrzucili jednak wysłane w ostatniej chwili zaproszenia. Uznali, że akceptując je, zachowaliby się nie fair wobec marynarzy, piechoty czy pancerniaków. „Niestety, wydaje się, że żadni z polskich żołnierzy, którzy walczyli na Zachodzie pod brytyjską komendą, nie wezmą udziału w paradzie. Polscy piloci, którzy brali udział w bitwie o Anglię, dostali zaproszenia, ale nie życzą sobie maszerować, jeśli żołnierze i marynarze nie mogą maszerować razem z nimi” – donosił „The Times”.

Tymczasem dla władz warszawskich już samo zaproszenie bohaterów bitwy o Anglię stało się pretekstem do odmowy wzięcia udziału w uroczystościach. Przypuszcza się, że decyzja Warszawy była spowodowana naciskami Moskwy. Attaché wojskowy TRJN w Londynie, generał Józef Kuropieska, otrzymał informację, że żołnierze z Polski nie przyjadą. Nie podano mu jednak powodów.  Ostatecznie on sam był jedynym Polakiem, który wziął udział w uroczystościach. Pojawił się na nich w roli wysłannika dyplomatycznego. Jak później wspominał, był to dla niego niezwykle przygnębiający dzień.

Brytyjski premier Clement Atlee wolał nie drażnić rosyjskiego niedźwiedzia.

fot.domena publiczna Brytyjski premier Clement Atlee wolał nie drażnić rosyjskiego niedźwiedzia.

Ci cholerni cudzoziemcy

Niektórzy Polacy oceniali jednak postępowanie Brytyjczyków na chłodno. Tak o sytuacji pisał pilot Dywizjonu 303, Rudolf Falkowski:

Spekulowaliśmy sporo na temat powyższego (tzn. defilady – przyp. red.), ale w końcu doszliśmy do wniosku, że Brytyjczycy nie byli naiwni, że dokładnie wiedzieli, co robili. Rządzenie tak wielkim imperium dało im parę lekcji. To, co – jak myśleliśmy – mogło być dyplomatycznie poprawne, okazało się też dyplomatycznie trafne. Mówiąc brutalnie: skoro wy, którzy jesteście tam, nie chcecie przyjechać tu, a wy, którzy jesteście tu, nie chcecie jechać tam, to do diabła z wami wszystkimi.

Po 8 czerwca stosunki pomiędzy brytyjskimi oficjelami i polskimi dowódcami bardzo się pogorszyły. Przyczyniło się do tego oświadczenie, które w tydzień po paradzie wydał generał Władysław Anders. Ogłosił on, że Polska jest rządzona przez agentów Moskwy, ale Polacy nie zamierzają dać się wtłoczyć do obcego im „wschodniego systemu”. Wytknął Londynowi brak polskich żołnierzy na defiladzie i zapowiedział dalszą walkę o wolną Polskę. Wywołało to także reakcję TRJN, który ostro zaprotestował u władz brytyjskich przeciw tolerowaniu takich wypowiedzi.

Wśród kół rządowych w Londynie rozpowszechniało się przekonanie: „zrobiliśmy dla Polaków, co mogliśmy, więcej się nie dało, a oni wciąż mają pretensje”. Wielka Brytania była wyczerpana wojną i bliska bankructwa. Jej społeczeństwo nie miałoby najmniejszej ochoty walczyć ze Stalinem o wolność dla Europy Środkowej. Tym bardziej, że radziecki przywódca był postrzegany przez szerokie kręgi społeczeństwa jako może nieco surowy, ale w sumie jednak dobry wujek.

Po wojnie generał Anders i jego ludzie stali się niewygodni dla Brytyjczyków.

fot.domena publiczna Po wojnie generał Anders i jego ludzie stali się niewygodni dla Brytyjczyków.

Obecność Polskich Sił Zbrojnych była dla Brytyjczyków coraz bardziej niewygodna. Oświadczenie Andersa z 15 czerwca przepełniło czarę goryczy. Rząd Attlee miał już dość generała i postanowił możliwie szybko zamknąć nieprzyjemny „temat”. Uznano, iż należy odciągać polskich żołnierzy od polityki, pomagając im w przystosowaniu do życia w cywilu. W ten sposób mogliby stopniowo wtopić się w brytyjskie społeczeństwo.

Polityka ta i tak była łagodniejsza od oczekiwań części społeczeństwa. Jak wspominał Falkowski, spora grupa Brytyjczyków spodziewała się, że po zakończeniu wojny emigranci wrócą do siebie:

Goszcząc przez pięć lat tak wiele tysięcy, jeśli nie milionów ludzi z różnych narodowości, Wielka Brytania – przy całym zrozumieniu powodów, dla których tam byli, i tolerancji dla ich odmienności – była naprawdę szczęśliwa, że już sobie pojadą. Wszystkie nabrzmiałe animozje i uprzedzenia kumulowały się podczas wojny i tylko czekały, by znaleźć upust.

W kraju brakowało prawie wszystkiego, od jedzenia i paliwa do.. damskiej bielizny. A tu proszę: tysiące wygalantowanych żołnierzy, których kraj był wolny, niepodległy i demokratyczny, postanowiło tu zostać. Tylko garstka Brytyjczyków wiedziała i rozumiała, dlaczego ci cholerni cudzoziemcy nie chcą jechać do domu. Reszta miała to gdzieś.

Politykę „wygaszania” polskiej emigracji stosowano konsekwentnie.  Belgijskie miasteczko St. Nicolas szykowało się właśnie do rocznicy oswobodzenia i zamierzało zaprosić wyzwolicieli z 1. Dywizji Pancernej generała Stanisława Maczka. Ministerstwo spraw zagranicznych w Londynie nie wyraziło na to zgody. „W obecnych okolicznościach sądzimy, że jakiekolwiek publiczne ceremonie o charakterze rozważanym przez belgijską miejscowość byłyby czymś niewłaściwym” – napisało w swojej nocie. Dano jednocześnie Belgom do zrozumienia, że mogą zorganizować święto… ale bez udziału generałów Maczka i Kopańskiego.

Wredni Angole?

Przy pogarszających się polsko-brytyjskich relacjach łatwo narodził się mit, że Anglicy w ogóle nie zaprosili Polaków na defiladę 8 czerwca. Uznano, że są po prostu podli i niewdzięczni. O skomplikowanych okolicznościach całej sprawy powoli zapominano. W pamięci pozostał tylko obraz ubranych po cywilnemu polskich żołnierzy przyglądających się smutno dumnemu przemarszowi ich towarzyszy broni z innych, szczęśliwszych krajów. Świetnie wpisywał się on w zyskującą popularność opowieść o zdradzieckich zachodnich aliantach, którzy sprzedali Stalinowi polskich sojuszników.

Z czasem stereotyp ten rozpowszechnił się również w PRL, której władzom był akurat na rękę. Peerelowska propaganda mówiła: Zachód sojusznikiem Polski? Dobre sobie! We wrześniu 1939 roku alianci nie pomogli nam mimo układów, a później, gdy nasi dla nich walczyli i przelewali krew, nawet im nie podziękowano. I to są właśnie ci, którzy dziś plują jadem na Polskę Ludową z Radia Wolna Europa i Głosu Ameryki!

Polscy żołnierze udział w paradzie wzięli wyłącznie jako widzowie.

fot.domena publiczna Polscy żołnierze udział w paradzie wzięli wyłącznie jako widzowie.

Opowiastka o braku zaproszenia na Paradę Zwycięstwa wkrótce zaczęła mieszać się z innymi, podobnymi zdarzeniami. Popularna była na przykład w Polsce Ludowej anegdota o wrednym brytyjskim generale, który podobno na propozycję uczestnictwa w defiladzie żołnierzy II Korpusu zareagował, mówiąc: „Żadnych Polaków, Greków i strażaków nie chcemy”. Tak naprawdę słowa te padły jednak aż dwa lata wcześniej. Wypowiedział je amerykański generał Mark Wayne Clark, odrzucając w ten sposób pomysł udziału żołnierzy spod Monte Cassino w zwycięskiej paradzie po zdobyciu Rzymu w czerwcu 1944 roku.

Twierdzenie, że Brytyjczycy w ogóle Polaków nie zaprosili albo wręcz „zakazali” im udziału w londyńskich uroczystościach, nadal można spotkać w niektórych polskich publikacjach. Mit okazał się bardzo trwały. Może dlatego, że tkwiące w nim ziarno prawdy było tak bardzo gorzkie?

Bibliografia:

  1. Lynne Olson, Stanley Cloud, Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski, AMF Plus Group, Andrzej Findeisen 2004.
  2. Rudolf S. Falkowski, Żużle na dłoni, Polish Institute of Arts and Sciences in Canada 2007.
  3. Trevor Burridge, Clement Attlee: A Political Biography, Jonathan Cape Ltd 1986.

Komentarze (58)

  1. amk Odpowiedz

    Tak jak większość przegranych spraw – sami sobie to załatwiliśmy. Ani Churchill ani Attlee nie mieli obowiązku niańczyć Polaków – ani w czasie wojny, ani po wojnie. Premier ma obowiązek dbać o SWÓJ WŁASNY kraj. Jeśli w interesie UK było „nie wkurzać Moskwy” – to nie wkurzać.

    Zresztą Churchill akurat do końca miał wyrzuty sumienia na tle tego, co w Europie się stało, snuł nawet jakieś plany (patrz operacja „Unthinkable”) – ale wyrzuty – wyrzutami, a polityka – polityką.

    To tylko my mamy jakieś takie spaczone – mesjańskie i romantyczne wyobrażenie o świecie.
    Reszta wie, że „moralność” i „wdzięczność” to nie są kategorie polityczne. Tam liczy się SKUTECZNOŚĆ – i nic więcej. A teraz zgrzytajcie zębami ile chcecie.

    • Anonim Odpowiedz

      Biedny ten Churchill, który miał wyrzuty sumienia, przez które pewnie nie spał po nocach. Natomiast stres odreagowywał jedząc pączki, i dlatego był taki tłusty. Nazwa tej jego Unthinlable w zasadzie mówi wszystko – niemożliwe. Tylko głupi Polacy za swoje złoto bronili nie swojego kraju.

    • Artur Odpowiedz

      Zapomniałeś dodać , że całe złoto na wypadek wojny zdeponowane przez rząd II Rzeczypospolitej w Anglii ,rząd brytyjski przejął jak zapłatę za stacjonowanie naszej armii na ziemi brytyjskiej .

  2. truso Odpowiedz

    tutaj nic nie opłaca się robić bo przyjdą Tatarzy i wszystko spalą – niestety takie kredo funkcjonuje u wszystkich państw graniczących z innymi kulturami. Przez wieki Polska krwawiła w walkach na wschodzie a Niemcy, Belgowie, Holendrzy, Francuzi itp. rozwijali swoje gospodarki. Musimy budować państwo silne ekonomicznie dla każdego obywatela. Tylko takiego kraju ludzie chcą bronić i taki kraj stać na to aby wyjść cało z opresji, sojusze to bzdury. Walka z wrogiem piosenkami, wierszami nie zrobi na nim wrażenia. Rząd który odesłał najlepsze okręty przed 1 września, rząd który nawiał przed wrogiem doskonale wiedzieli jak ogromna jest przewaga ekonomiczna zbliżającego się wroga. Państwo było w powijakach, kto się z nim identyfikował, brakowało wszystkiego. Żołnierz musi walczyć a nie poddawać się do niewoli ale musi mieć o co walczyć. Nie byłoby Katynia czy przychodzenia w łaskę do Angoli i innych gdyby nasze państwo było bogate. Po wojnie przez 50 lat gospodarki hamującej każdy rozpęd i następnych ponad 20 lat łupienia tego co zostało znów jesteśmy daleko, czyżby znów będą musiały powstać jakieś Legiony Polskie, piloci z 303, pancerniacy gen Maczka, Berlingowcy, armia Andersa. Co my na tym świecie robimy chcemy mieć swoje państwo czy nie? A jak jesteśmy u kogoś to zawsze może nam podać czarną polewkę.

    • woytek60 Odpowiedz

      okrety odeslano bo nie mialy szans na baltyku.w takim razie po co je bylo kupowac?.gdyby te pieniadze przeznaczono na budowe baterii nadbrzeznych takich jak ta Laskowskiego.jakby to fajnie wygladalo gdyby szlezwik dostal sie pod ostrzal naszej ciezkiej artyleri

    • Stanisław Kmita Odpowiedz

      wszystko prawda , ale w Polsce tzw. V kolumna działała zawsze /teraz też działa/ , pragmatyzmu żadnego bo np Beck prowokował zamiast rozmawiać ,,politycznie z Hitlerem” , a Sikorski stał się niewygodny bo chciał tworzyć silną Polskę , kto piasek sypie w szprychy Polskiemu Państwu? … ano ktoś , kto zawsze od XVIII wieku starał się o autonomię a teraz utworzyć chce Polin , jak połączycie te wszystkie kropki niepowodzeń to wyjdzie Wam ten sam wynik , w czasie II Wojny mieli swoje getta za swoje pieniądze zbudowane , swoją policję , markę swoja i autonomię do 1942 r. , wtedy Hitler zaczął wprowadzać swój diaboliczny plan , a teraz są ,,najbardziej poszkodowanym” narodem

  3. Michał Bednarski Odpowiedz

    Ten artykuł jest tak zmanipulowany że aż boli
    Sam fakt że uznano komunistyczny rząd, i do niego poszło zaproszenie wystarczy. I jeszcze się dziwią że polscy piloci nie przyjęli zaproszenia w takich okolicznościach
    Najpierw im dali mokrą szmatą w twarz a potem łaskawie zaprosili. Jeśli autor tego tekstu czuje się zaproszony ilekroć ktoś go zwyzywa i opluje to tak – można stawiać tezę, że Polacy na tą paradę zostali zaproszeni.
    Z resztą nie pierwszy raz na tej stronie mocno manipulują. Na zasadzie, że najpierw jest nagłówek który ustala kierunek myślenia dla leniwych. Potem powiedzą trochę prawdy, a na koniec odpowiednia interpretacja dla tych, co im się chciało doczytać. Żeby przypadkiem nie wyciągnęli niesłusznych wniosków.

    • dyzma Odpowiedz

      Ile Ty synku masz lat, że tak pitolisz??? Ale już wyszedłeś z piaskownicy, pewnie, skoro pisać potrafisz. Historii IPN nie zmieni, choćby chciał.

      • qwas Odpowiedz

        A ty dziadku żołędny wychynąwszy z wczesnego PRL-u gdzieś na Ślonsku, czytaj ze zrozumieniem, a jak szkoła nie nauczyła, co to czytać ze zrozumieniem, bo rzucałeś na nią kamieniami, to się dokształć, a jak zabierasz głos to rób to merytorycznie.

        • Marek

          Po krotkim komentarzu stwierdzam ,ze sam do wyksztalconych nie nalezysz. Nie wiem co czytasz … zakladam ,ze FB i jakies dziwne forum ;)

      • Amigos Odpowiedz

        Jakbyś dyzma czytywał Biuletyn IPN to byś wiedział, że IPN pisze na ten temat podobnie do tego artykułu. Ale najpierw trzeba czytać, żeby to wiedzieć.

  4. jurek Odpowiedz

    A teraz to trzeba świecić Angolom w oczy niewdzięcznością i uprzedzać inne nacje że taka ich wdzięczność (także w przyszłości….) Może inni się dwa razy teraz zastanowią zanim im pomogą (np. najpierw wystawiać rachunek i dopiero pomagać)

  5. rabarbar Odpowiedz

    Wychodzi na to że wszyscyśmy wyklęci. Spiski, urazy i mity krążą nad nami.
    Prawie wszyscy Polacy sądzą, że walczyliśmy przez całe sześć lat wojny, a tacy Brytyjczycy siedzieli za piecem. A tymczasem było dokładnie odwrotnie.

    • Marcin Odpowiedz

      Żartujesz? Oczywiście że walczyliśmy przez sześć lat wojny. Co nie znaczy że Brytyjczycy w tym czasię się obijali. Walczyli, skutecznie, ale na zapleczu mieli swój własny, wolny kraj. A my terror okupacyjny.

  6. Jacek Gostkowski Odpowiedz

    A jak wyglądała sprawa zapłaty za samoloty używane przez Polskich Lotników w bitwie o Anglie.czy naprawdę zapłaciliśmy za nie złotem wywiezionym w 1939 z polski czy to koleiny mit?

    • bombacjusz Odpowiedz

      Mit. Anglicy w 1947 anulowali prawie całe zadłużenie rządu RP na Uchodźctwie. Policzyli tylko za usługi cywilne wykraczające poza zakres potrzeb wojennych. Więcej szczegółów w książce „Odyseja Skarbu Rzeczpospolitej”

  7. calm Odpowiedz

    A co śmieszne? zapłatę za samoloty to generał Tatar zabrał ku czerwonym w złocie na wkupne. ONI zapłacili mu ciupą bo taką mają monetę czerwoni, ale o już inna historia. Dziś Mam kupę satysfakcji i hecy z tego że Angole, Szwedzi i Francuzi kupują najwięcej mieszkań w Polsce bo nasz RZĄD jest ksenofobiczny i faszystowski, przez co ciapate nie chcą u nas rezać sąsiadów. I to jest chichot historii !!! Szkoda że nas wydupili po II SW, ale tak czy owak mamy swój pogląd na życie i kręgosłup mimo upływu lat i dalej jesteśmy tam gdzie byliśmy. Dzięki Bogu że ten kraj się budzi i ludzie widzą w sobie nawzajem braci i wspólnotę. NIECH ŻYJE POLSKA !!!

    • Nasz publicysta |Anna Dziadzio Odpowiedz

      @hwyhobo: Nie przypominam sobie drogi hwyhobo, abyśmy dołączyli do jakiejkolwiek partii albo jakiejkolwiek byli organem prasowym. Pozdrawiamy :)

  8. Anonim Odpowiedz

    Trudno o komentarz w kraju, w którym w ciągu 20 lat rozgrabiono to co zbudowano w ciągu lat 50
    pozostawiając obecnie ruiny. Ponadto walczy się tylko z tym co było lub co jest, a nie mówi się o co się walczy. Przy chamstwie posłanek i posłów nie można poważnie dyskutować.

  9. Logo Odpowiedz

    Anglia i Francja to zdrajcy a zdrajcy nigdy sie nie ufa na obrone panstwa nie ma ze nie ma kazdy pieniadz powinnien sie znalesc nawet i 14%pkb. Powinnismy miec swoje i nie byc od nikogo zalezni.

  10. Anonim Odpowiedz

    Tego dnia, 8 czerwca 1946 roku, cały zachodni świat świętował pierwszą rocznicę zwycięstwa nad III Rzeszą. Dlaczego?

  11. Rico Odpowiedz

    Churchil chciał dla Polaków jak najlepiej ale nie dostawał niestety poparcia od ówczesnego rządu amerykańskiego z Roosveltem na czele i jego następcy.No niestety to nie był Reagan , szkoda . Gen.Patton był.stanowczy wobec Niemców i Rosjan ,dlatego go odsunięto na boczny tor i potem ten niewyjaśniony jeszcze do dzisiaj jego wypadek na prostej drodze w grudniu 1945 roku po którym zmarł wkrótce w wyniku odniesionych ran. Polytyka,polytyka to jest…………

  12. Anonim Odpowiedz

    Bieżąca polityka wygrała z moralnością i honorem. Pamiętajmy, że historia nigdy się nie kończy i każdy dzień dopisuje nową stronę.

  13. Anonim Odpowiedz

    ciekawe czy dzisiaj gdyby zaistniała potrzeba w godzinie „W” dostaniemy pomoc od NATO w ciągu 48 – 72 h – tyle czasu potrzeba rosyjskim czołgom na dotarcie do Warszawy.

    • Tadeusz Odpowiedz

      Pewni było by jak w II Wojnę Światową dużo krzyku a pomoc pozorowana. Chyba że zachód przestraszył by się i chronił własną du.ę na Polskim terenie,

  14. PTB Odpowiedz

    Churchil tylko on chciał III Wojny z komunistami zaraz po II formowanie niemieckich dywizji ale Amerykanie się nie zgodzili i to jest nasz sojusznik który sprzedał nas na g…. okręcie

    • Conri Odpowiedz

      Nie zapominajmy, że w środowisku Roosvelta kręciło się sporo radzieckich agentów m.in. Tyler Kent. Prezydent USA ogłupiony poradami komunistów podejmował korzystne dla nich decyzje. Stąd my straciliśmy tak wiele.

    • Anonim Odpowiedz

      Jaką 3 wojna ? Anglicy osiedli przy herbacie, Churchill zezarł jeszcze jakiś tort i ustalili że im się ta 3’wojna nie opłaca.

  15. Leszek1 Odpowiedz

    Podane tu fakty odpowiadaja prawdzie.
    Anglicy uznajac marionetkowy komunistyczny rzad zdradzili nas po rza drugi, po roku 1939.
    Z wszystkimi tego konsenkencjami, bo nie zaproszenie Polskich zolnierzy na parade zwyciestwa, bylo tylko drobnym, ale wymownym gestem, ze murzyn juz zrobil swoje.
    Z kolei polska dyplomacja miala poczucie honoru i zludna wiare z umowy miedzynarodowe, co okazalo sie zguba dla Polski.
    Gdyby Alianci, zgodnie z zawarta umowa uderzyli na Niemcy od zachodu to weszl by jak w maslo i mogli opanowac Berlin w ciagu kilku dni.
    Tam nie bylo zadnej powaznej obrony, poniewaz wszystkie sily Hitler rzucil na Polske.
    Teraz wiadomo, ze nalezalo zgodzic sie na propozycje Hitlera, dolaczyc do Panstw Osi i dozbrajac sie na potege – w czym Niemcy by nam pomogli.
    Coz, poczucie Honoru kosztuje

    • Krzysztof Odpowiedz

      Świat jest tak cholernie skonstruowany, że poważnie traktuje się tego, kto ma armię, flotę i realną władzę, a nie tego, komu z całej władzy zostało parę pieczątek, chorągiewka i jedna gruba książka. Cofnięcie uznania rządowi londyńskiemu i uznanie TRJN nie było żadną „zdradą”, tylko (i aż) oficjalnym potwierdzeniem oczywistego wówczas dla każdego faktu, iż rząd londyński był skończonym politycznym bankrutem, i to od dłuższego czasu. Na co zresztą solennie sobie zapracował. A z bankrutem interesów się nie robi! Co chyba oczywiste.
      Co do przystąpienia Polski do państw Osi, to mógłbyś, z łaski swojej, nie opowiadać bajek? Gdyby tak się stało, to, znając rzeczywisty stosunek Hitlera do Polski i Polaków, dumnym polskim oficerom byle niemiecki gefrajter plułby w gębę, jak pluł żołnierzom innych formacji kolaboranckich. Natomiast waleczni polscy żołnierze nadzorowaliby likwidację gett żydowskich, pacyfikowali białoruskie i ukraińskie wioski albo pilnowali obozów koncentracyjnych, jak żołnierze innych formacji kolaboranckich. A po klęsce III Rzeszy Polska wprawdzie i tak kończyłaby się na Bugu, ale zaczynała w najlepszym wypadku na Warcie i Noteci. Jeżeli o to chodzi, to jednak czasem NAPRAWDĘ lepiej podjąć beznadziejną walkę niż się zeszmacić.

      • Anonim Odpowiedz

        Kolejny mądry inaczej. „polscy żołnierze nadzorowaliby likwidację getta żydowskich, pacyfikowali białoruskie i ukraińskie wioski albo pilnowali obozów koncentracyjnych, jak żołnierze innych formacji kolaboracyjnych”. Czy Rumunii, Węgrzy, Słowacy, pilnowali jakichś obozów koncentracyjnych ? Czy nadzorował likwidację jakichś gett zydowskich ? Czy pacyfikowali białoruskie i ukraińskie wioski ? Wiec nie pisz bredni co robili by Polacy. Kto robił to wszystko o czym napisałeś – Ukraińcy, Łotysze, Litwini, Estonczycy. Natomiast Polacy mogli zrobić to samo co tacy kolaboracji Hitlera jak Francuzi i Rumunii, którzy w 1944 zmienili front i sojusznika.

  16. Dzika Anika Odpowiedz

    Wiecie co, ja rozumiem że to jest POLITYKA i że każde państwo gra o swoje. Jednak… ta wojna była pełna improwizacji i działań mało politycznych, zgodnych z konwencjami czy prawem. Poruszyła i zmieniła wszystkie kraje i cały świat. Polacy walczyli w niej na wszystkich frontach z zaangażowaniem nieporównywalnym do innych okupowanych krajów Europy. Szkoda, że nikt ze zwycięzców nie pokusił się o to, żeby jakoś oficjalnie dać znać o tym bohaterstwie i okazać publicznie zrozumienie dla fatalnej sytuacji Polski i Polaków po wojnie. Przecież jasne było, że Polacy walczyli na tych wszystkich frontach za zgodą i zgodnie ze strategią rządu polskiego w Londynie, a nie tego powołanego po „wyzwoleniu” przez Sowietów…Dlatego nie dziwię się, że Polacy poczuli się oszukani, wykorzystani i zostawieni na pastwę Sowietów.
    Cóż, kto wie czy po tak gorzkiej lekcji Polacy kiedykolwiek jeszcze zdobędą się na takie bohaterstwo i bezinteresowność jak w bitwach II wojny światowej…

  17. ropuch Odpowiedz

    Czytając powyższe komentarze odnoszę wrażenie, że „honor” to główny problem mentalny naszego narodu. Wzięło się z niego tyle nieszczęść narodowych, klęsk i rozlewającej się żółci. Dlaczego to dotknęło właśnie Nas ??????

  18. Markoni Odpowiedz

    Lekcja jest tylko taka by nigdy już nie stawać po ;Jedynie słusznej stronie ; i pilnować tylko naszych Polskich interesów . I skończyć z mitologią ;Naszych Sojuszników i Przyjaciół ;.

  19. Waldi Odpowiedz

    po przeczytaniu tego artykułu dalej uważam że nie zaproszono nas na defiladę… 25-ciu żołnierzy? to ma być to co ma zmienić tą opinię? to chyba żart, naszych żołnierzy w GB były setki tysięcy a oni dali 8-go zaproszenie 25 osobom? jakaś kpina a do tego ich naiwność względem Moskwy + niepamięć tego że gdyby nie Polacy w bitwie o Anglię to Hitler prawdopodobnie by ją zajął a oni pokazali tak niewiele wdzięczności? za obronę ICH wolności? tfuu tyle myślę o anglikach i nie obchodzą mnie ich plany i podejścia, wiadomo każdy kraj ma swoje interesy ale brak pomocy naszym żołnierzom dzięki którym nie stracili wolności to blizna która nigdy się nie zagoi… Ruskie i Niemcy to nasi najgorsi wrogowie od zawsze i tak zapewne pozostanie bo historia lubi się powtarzać a następni w kolejce są właśnie angole i francuzi….

    • Anfridith Odpowiedz

      No jak będziesz traktować każdego jak wroga i żył emocjonalnie przeszłością, to tak będzie. To już nie są lata 80-te. Dzisiaj to powinno się liczyć wspólne dbanie Europejczyków o zjednoczoną i silną Europę(zwłaszcza, że Polska może na tym dużo uzyskać), a nie wzajemne wypominanie sobie historii które do niczego nie prowadzi.

      • Anonim Odpowiedz

        Nie ma, nie było i nie bedzie żadnej zjednoczonej i silnej europy. Są Niemcy, którzy przy pomocy Francji chcą zrealizować swój stary projekt Mitteleuropy. Nie udał się w czasie 1 WS, ani podczas 2 WS, to próbują zrobić to samo pod przykrywką UE. Jeśli ktoś jeszcze mię widzi tego co robią Niemcy dla własnych korzyści to musi być ślepy.

  20. Klyta A Odpowiedz

    Komentarz Waldiego – dobry!!!🌹🇵🇱Ale przecież My Polacy ( nie mylić z obywatelami ) walczymy o PRAWDĘ a Ona została ukrzyżowana — o tu jest odpowiedż , wiemy że Przyjdzie !!! 🙏🌹🇵🇱🇵🇱🇵🇱

  21. Anonim Odpowiedz

    Ciekawy artykuł, budzi wiele opinii i komentarzy, co ze względu na poruszaną kontrowersyjną tematykę jest zrozumiałe. Dla mnie między innymi jest przykładem na to, że kompromisy nie zadowalają żadnej ze stron, w tym przypadku rządu RP na emigracji i komunistycznego. Oczywiście lepiej być silnym, bogatym w korzystnym położeniu geopolitycznym, niż słabym, biednym, pomiędzy młotem, a kowadłem. Dlatego jedynym rozwiązaniem dla nas, pomimo wszelkich wad i słabości jest umiejętna polityka sojuszy, która w dzisiejszych czasach oznacza bycie w UE i NATO oraz dbanie by mieć w nich silną pozycje. Jest to tez istotne dzisiaj ze względu na globalizację w sferze gospodarczej.

    Mam pytanie do autora i czytelników: Jak wytłumaczyć obecność Czechów na paradzie londyńskiej w 1946 ?

  22. Anonim Odpowiedz

    ,,Zawstydzony Winston Churchill, który wówczas nie był już premierem, oświadczył w Izbie Gmin: „Wyrażam głęboki żal, że żaden z oddziałów polskich, które walczyły u naszego boku w tylu bitwach i które przelały swoją krew dla wspólnej sprawy, nie zostały dopuszczone do udziału w Paradzie Zwycięstwa. Będziemy w tym dniu myśleli o tym wojsku. Nigdy nie zapomnimy o ich dzielności ani o ich bojowych wyczynach, które związane są z naszą własną sławą pod Tobrukiem, Cassino i Arnhem”.”

    • Atanazy Pustelnik Odpowiedz

      Tak to prawda, że i sami Anglicy uznali za haniebne niezaproszenie przedstawicieli wszystkich formacji polskich sil zbrojnych na zachodzie na paradę zwycięstwa. Np. już premier Harold Macmillan uznał to za powód do „wielkiego wstydu” dla UK, a w 2003. Tony Blair oficjalnie za ten niewątpliwie haniebny postępek przeprosił nie tylko weteranów ale i nas jako naród…

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.