Kiedy Kraków stał się polski?

fot.domena publiczna Kiedy Kraków przeszedł w ręce Polaków?
Kraków nęcił Mieszkowego syna. Bolesław Chrobry zapewne nieraz obmyślał, jak zabrać Kraków okrutnemu wujowi Bolesławowi II Starszemu. Słyszał niejedno o słynnym grodzie, prawdopodobnie też nieraz go odwiedzał. Kiedy miasto przeszło w ręce Polaków?
Bolesław Chrobry, nawet jeżeli jego ojciec planował podzielić swoje włości między wielu następców, od nastoletnich lat musiał uczyć się rządzenia. Zapewne z początku towarzyszył rodzicielowi w podróżach po kraju i wojennych wyprawach, z czasem otrzymywał bardziej odpowiedzialne zadania, także związane z polityką zagraniczną.
Mieszko I swego czasu był sojusznikiem Bolesława Starszego. Po śmierci ósmej żony, księżnej Dobrawy, siostry czeskiego księcia, wszedł jednak na wojenną ścieżkę ze szwagrem i postanowił uszczuplić jego posiadłości. Zagrożony Bolesław Starszy wezwał na pomoc Lutyków, grupę kilku słowiańskich plemion, żyjących między Łabą a Odrą. Na nic zdały się nawet ofiary z ludzi złożone słowiańskim bogom, gdyż Mieszko I znalazł sojuszniczkę w osobie cesarzowej Teofano, wdowy po Ottonie II i regentki małego króla Ottona III. Zwyciężył i zabrał szwagrowi poważny fragment jego włości (być może chodziło o południową część dzisiejszego Dolnego Śląska).
Później napięcie na linii Praga–Gniezno rozładowano, nie obeszło się bez podróży wysłanników z jednej i drugiej strony. A któż nadawałby się lepiej na przedstawiciela Mieszka I jak nie jego syn, który był zarazem siostrzeńcem czeskiego księcia?
Świat widziany z Wąwelu
Kraków musiał być postojem Bolesława na drodze z Mieszkowego państwa do Pragi. Robił wrażenie. Pełen był ludzi różnych nacji, bowiem znajdował się na ważnym trakcie handlowym łączącym Kijów z czeską stolicą. Jakże prowincjonalne zdały się wtedy Gniezno i Poznań, leżące na uboczu szlaków kupieckich karawan! Ze wschodu przybywali Słowianie i zamieszkujący Ruś wikingowie. Od zachodu przez Pragę, Ratyzbonę i Lyon ciągnęli kupcy frankijscy, żydowscy i muzułmańscy. Wieźli różne towary, ale najcenniejszym byli niewolnicy. Chłonne rynki muzułmańskie były gotowe przyjąć każdą liczbę, a handlarze żywym towarem zacierali tylko ręce.
Nie było problemu z zakwaterowaniem. Kraków, położony nad nieokiełznaną rzeką Wisłą, która jeszcze kilkaset lat miała czekać na uregulowanie swojego biegu, obejmował powierzchnię ponad 20 hektarów. Najbardziej na południu wysuniętą częścią Krakowa było wzgórze zwane Wąwel (z czasem „ą” straci swój ogonek i stanie się Wawelem), a zabudowania ciągnęły się na północ, wzdłuż dzisiejszej ulicy Grodzkiej, i sięgały mniej więcej miejsca, gdzie można obecnie spacerować Sukiennicami.

fot.domena publiczna Kraków, położony nad nieokiełznaną rzeką Wisłą, która jeszcze kilkaset lat miała czekać na uregulowanie swojego biegu, obejmował powierzchnię ponad 20 hektarów.
Widać było prace inwestycyjne. W 973 roku lub krótko potem krakowskie podgrodzie otoczono wałem. Mniej więcej w tym czasie na Wąwelu zbudowano kościół pod wezwaniem Świętych Feliksa i Adaukta. W święta kościelne raczej nie pękał w szwach, bo większość mieszkańców Krakowa wciąż oddawała cześć starym bogom.
Miasto zdawało się starsze nawet od słowiańskich bogów. Bolesław syn Mieszka z dziejami swojego rodu, sięgającego ledwie kilka pokoleń wstecz, mógł poczuć się jak nuworysz. Już w II wieku grecki geograf Ptolemeusz wspominał o mieście Carrodunum, które wielu identyfikowało z Krakowem. Oczywiście w nadwiślańskim grodzie nikt nie czytał Ptolemeusza, lecz wystarczyło spojrzeć z Wąwelu na drugą stronę rzeki na mający setki lat Kopiec Kraka, poświęcony jednemu z pradawnych władców, by pojąć starożytność tego miejsca.
Kraina mlekiem i miodem płynąca
Kopce, kurhany typowe bardziej dla krajów skandynawskich, były jednym ze znaków rozpoznawczych Krakowa i okolicznych ziem. Echa historii dawnych krakowskich władców przetrwały jedynie zdeformowane w podaniach, które spisano dopiero na początku XIII wieku – pojawia się tam mądry król Krak i jego synowie, którzy zabili „srogiego potwora”, i córka Wanda, która objęła rządy po tym, jak jeden z jej braci zginął z rąk drugiego.
Kraków był centralnym grodem plemienia, które w źródłach z IX wieku zwano Wiślanami. Wątpliwe, by podróżujący w misji dyplomatycznej Bolesław Chrobry miał czas zboczyć ze szlaku, aby lepiej poznać ich ziemie, z pewnością jednak chętnie słuchał, jak wyglądają. Wznoszono tu grody, bardziej rozległe niż w sąsiednich krainach. Nie były usytuowane w centralnych miejscach, lecz na uboczach, na skraju puszcz i lasów – budowano je bardziej dla ludzi, niż aby tymi ludźmi rządzić. Na wypadek niebezpieczeństwa miejscowi chronili się w grodach. Gdy nie było szans na skuteczną obronę, wymykali się i uciekali właśnie do puszcz i lasów, gdzie znikali nieprzyjaciołom z oczu.

fot.Poznaniak/CC BY-SA 3.0 Kraków był centralnym grodem plemienia, które w źródłach z IX wieku zwano Wiślanami.
Przypuszczalnie jednym ze źródeł zamożności mieszkańców tych okolic były kopalnie srebra, a „magia kruszców” przyciągała z różnych stron ludzi przedsiębiorczych i ambitnych. Kraków, jak i inne ziemie widoczne z Wąwelu, kusiły swoim bogactwem. Od południa miały naturalną zasłonę w postaci Karpat, która powinna chronić przed ludami mieszkającymi po drugiej stronie gór. Byli to, wyliczając od wschodu, Madziarzy zwani również Węgrami, mówiący niezrozumiałym językiem; Morawianie, słowiańskie plemię, po którego potędze pozostały jedynie wspomnienia; wreszcie Czesi, których mowa była zbliżona do mowy Morawian.
W długim łańcuchu gór znajduje się obniżenie, dzięki któremu można pokonać tę przeszkodę. Geografowie nazywają je Bramą Morawską. Nazwa bardzo obrazowa, bo zaiste była to brama dla wszystkich zmierzających z południa do Krakowa – kupców, wędrowców i wrogich armii. Jedną z takich armii w połowie X wieku poprowadził czeski książę Bolesław zwany Srogim, ojciec Bolesława Starszego. Wcielił Kraków do swojego państwa, co oznaczało, że na Wąwelu zaczęli stacjonować czescy wojowie, a miejscowa ludność musiała płacić daniny księciu z Pragi.
Czytaj też: Czy Bolesław Chrobry został koronowany na króla w 1000 roku?
Kraków dla Polaków
Bolesław syn Mieszka czynił przygotowania do zajęcia Krakowa. Różnie mógł kusić kniaziów, wodzów i bogatych kmieci z Krakowa i okolicznych grodów: że mówią tą samą mową, że otworzy im handlowe szlaki na północ, że daniny będą mniejsze, kiedy usunie się czeskich wojów z Wąwelu… Imion sojuszników Chrobrego nie znamy. Można się tylko domyślać, że wśród nich znaleźli się nieznanego imienia książę z pradawnego rodu Toporów, rezydujący w Tyńcu koło Krakowa, i krakowski biskup Poppon.
Czekał tylko na odpowiedni moment. Wuj, Bolesław Starszy, po masakrze w Libicach został tknięty paraliżem, co poczytywano za karę za złamanie przysięgi złożonej księciu Sobiesławowi i jego braciom. Zmarł 7 lutego 999 roku. Chrobry nie zwlekał ani chwili. Wprawdzie sezon wojenny trwał od wiosny do jesieni, ale nie dla księcia gnanego żądzą sławy. Brnąc przez zaspy, maszerując przez skute lodem bagna i rzeki, miał tylko jeden cel – zdobyć Kraków. Sroga zima nie mogła go zatrzymać. Czeska załoga nie spodziewała się ataku. Została wymordowana.

fot.domena publiczna Chrobry czynił przygotowania do zajęcia Krakowa.
Prawdopodobnie pierwszy dzień polskich rządów na Wąwelu spędzono na zmywaniu śladów krwi i wyrzucaniu ciał czeskich wojów. Tych, których wzięto żywcem, zapewne sprzedano handlarzom niewolników. Chrobry nie poprzestał na zajęciu Krakowa. Nie mógł czekać bezczynnie na to, aż jego kuzyni, trzej synowie Bolesława Starszego, ruszą odzyskać miasto. Kraków i Pragę dzieliło około 420 kilometrów. Kupieckie karawany pokonywały ten dystans w ciągu 21 dni, ale jeżeli ktoś się śpieszył, mógł skrócić podróż do 2 tygodni. Tyle czasu miał polski władca.
Wojowie księcia, najpewniej pod jego przewodem, ruszyli na południowy zachód, w kierunku Pragi. Zatrzymali się dopiero na Bramie Morawskiej, w pewnym sensie ryglując dostęp Czechom do Krakowa. Osiadłe tam niewielkie plemię Gołęszyców uznało władzę Bolesława Chrobrego. Ich losy splotły się także po upływie niemal tysiąca lat od tamtych wydarzeń. Dzisiaj razem z Bolesławem na dwudziestozłotowym banknocie znajduje się rotunda, romański kościół pod wezwaniem Świętego Mikołaja wzniesiony w gołęszyckim grodzie Cieszynie.
Źródło:


Dodaj komentarz