Dwa losy, jeden ród. Początek i koniec dynastii Romanowów

fot..Internet Archive Book Images/no restrictions Car Mikołaj II i jego rodzina
Jeden wstąpił na tron mimo strachu i oporu, drugi w milczeniu szedł na śmierć. Michał Romanow i Aleksy Romanow – pierwszy i ostatni z dynastii – choć dzieliło ich ponad trzy stulecia, ich losy naznaczyła rewolucja, wojna i bezlitosna walka o władzę.
Dwaj nastoletni chłopcy, obaj wątłego zdrowia, otwierają i zamykają historię dynastii. Obaj byli dziedzicami politycznego rodu, któremu los przeznaczył władanie Rosją w charakterze samodzierżców, ale obaj dorastali w czasach rewolucji, wojny i krwawych rzezi. Obaj zostali wybrani do odegrania świętej, lecz niewdzięcznej roli, do której nie byli przygotowani. Chociaż dzieliło ich 305 lat, o ich losie rozstrzygnęły niezwykłe i straszliwe wydarzenia, które rozegrały się daleko od Moskwy w budynkach o zadziwiająco podobnych nazwach.
Ipatjew – klasztor i dom śmierci
O wpół do drugiej w nocy 17 lipca 1918 roku w domu Ipatjewa w Jekaterynburgu na Uralu, około tysiąca dwustu kilometrów na wschód od Moskwy, Aleksy, trzynastoletni, cierpiący na hemofilię syn byłego cara Mikołaja II, został obudzony razem ze swymi rodzicami, czterema siostrami, trzema członkami świty oraz trzema psami, aby usłyszeć, że rodzina musi pilnie przygotować się do wyjazdu w bezpieczniejsze miejsce.
W nocy 13 marca 1613 roku w Monastyrze Ipatjewskim pod na wpół zrujnowanym miastem Kostroma nad Wołgą, około trzystu kilometrów na północny wschód od Moskwy, szesnastoletni Michał Romanow, cierpiący na niedowład nóg oraz tik w oku, jedyny z piątki braci, który pozostał przy życiu, został obudzony przez matkę, która oznajmiła mu, że przybyło do niego poselstwo. Musiał pilnie przygotować się do powrotu wraz z nimi do stolicy.
Słabe zdrowie, wielka odpowiedzialność
Obaj chłopcy byli przestraszeni tymi nadzwyczajnymi sytuacjami. Rodzice, działając w ich imieniu, starali się zdobyć główną nagrodę, jaką była carska korona, i chronić ich jednocześnie przed niebezpieczeństwami. Chłopców nie można było jednak ochronić, gdyż ich rodzina, na dobre czy na złe, zaangażowała się w okrutną rozgrywkę o dziedziczną władzę nad Rosją. Obaj młodzieńcy zostali wybrani, aby na swoich słabych ramionach udźwignąć straszliwe brzemię rządów. Pomimo tych wszystkich podobieństw w przełomowych momentach w życiu Michał i Aleksy zmierzali, jak się przekonamy, w całkiem różnych kierunkach. Pierwszy był na początku, a drugi u kresu swej drogi.

fot.Johann Heinrich Wedekind / domena publiczna Michał I Romanow
Aleksy był więźniem bolszewików w Rosji rozdartej okrutną wojną domową i obcą inwazją. Teraz ubierał się pospiesznie wraz ze swymi rodzicami i siostrami. W ubraniach mieli zaszyte słynne klejnoty koronne, ukrywane na wypadek, gdyby nadarzyła im się okazja do ucieczki. Chłopiec i jego ojciec, były car Mikołaj II, wdziali zwykłe koszule wojskowe, bryczesy i czapki z daszkiem. Była caryca Aleksandra i jej nastoletnie córki miały na sobie białe bluzki i czarne spódnice, bez żadnych żakietów ani kapeluszy. Powiedziano im, żeby nie brali ze sobą zbyt wiele, ale oczywiście próbowali pozbierać swoje poduszki, torebki i pamiątki, niepewni, czy jeszcze tu wrócą ani dokąd ich zabierają. Rodzice nie mieli wielkich nadziei, że sami ujdą z życiem z tych opresji, lecz nawet w tamtej epoce serc z kamienia było wręcz nie do pomyślenia, aby ktoś mógł zrobić krzywdę niewinnym dzieciom. Zaspani, wyczerpani życiem w ciągłym niebezpieczeństwie i niepewności, niczego na razie nie podejrzewali.
Początek dynastii: niechciany car
Michał Romanow i jego matka, która po przymusowym wstąpieniu do monastyru przyjęła imię siostry Marfy, jeszcze niedawno również byli więźniami, a teraz wiedli życie zbiegów, szukając schronienia za murami klasztoru w kraju, który był rozdarty wojną domową i obcą inwazją, tak jak Rosja w 1918 roku. Oni także byli przyzwyczajeni do życia w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mieli wszelkie powody obawiać się, iż chłopiec może paść ofiarą nasłanych zabójców.
Będąc już po pięćdziesiątce, siostra Marfa, matka chłopca, wiele wycierpiała na skutek gwałtownych zwrotów politycznych, których nie brakowało w czasach tak zwanej wielkiej smuty. W ich wyniku jej ród stracił cały swój splendor i potęgę, trafiając do więzienia, aby następnie ponownie je odzyskać. Ojciec chłopca Filaret nadal przebywał w polskiej niewoli, a kilku stryjów Michała zamordowano. Chłopiec ledwo umiał czytać i pisać, zdecydowanie nie miał władczego charakteru i był przewlekle chory. Razem z matką zapewne liczyli tylko na to, że uda im się przeżyć do powrotu ojca. Ale czy on kiedykolwiek do nich wróci?
Matka i syn, rozdarci między przerażeniem i domysłami, oznajmili moskiewskim magnatom przybyłym z poselstwem, że spotkają się z nimi rankiem przed Monastyrem Ipatiewskim, niepewni, co przyniesie im świt.
Polecamy artykuł: Los zwłok ostatnich Romanowów
Młodość naznaczona strachem
Strażnicy w domu Ipatiewa w Jekaterynburgu patrzyli, jak Romanowowie schodzą po schodach i mijając ustawioną na półpiętrze wypchaną niedźwiedzicę z dwójką młodych, robią znak krzyża. Mikołaj niósł swojego chorowitego syna.

fot..Internet Archive Book Images/no restrictions Car Mikołaj II i jego rodzina
Komendant, bolszewicki komisarz Jakow Jurowski, wyprowadził rodzinę na zewnątrz. Po przejściu przez podwórze zeszli do piwnicy oświetlonej pojedynczą żarówką elektryczną. Aleksandra poprosiła o krzesło i Jurowski przyniósł dwa dla dwojga najsłabszych członków rodu, byłej carycy i Aleksego. Ona usiadła na jednym, a Mikołaj posadził syna na drugim i stanął przed nim. Nierozłączna czwórka wielkich księżnych, Olga, Tatiana, Maria i Anastazja – które wspólnie nazywano skrótem OTMA – stanęła za Aleksandrą. Jurowski pospiesznie opuścił pomieszczenie. Miał mnóstwo spraw do załatwienia. Od wielu dni zaszyfrowywał i odszyfrowywał depesze krążące między Jekaterynburgiem i Moskwą, które miały zadecydować o przyszłości byłej rodziny carskiej. Tymczasem do Jekaterynburga zbliżały się wojska białych. Czas naglił. Pluton egzekucyjny już czekał w sąsiednim pokoju, niektórzy jego członkowie byli pijani, a wszyscy uzbrojeni po zęby. Romanowowie czekali w milczeniu, ciągle jeszcze zaspani i potargani po wstaniu z łóżek. Być może mieli nadzieję, że w czasie tych pospiesznych przenosin wpadną w ręce nadciągających białych, którzy byli już tak blisko. Siedzieli, patrząc na drzwi i spokojnie wyczekując, jak gdyby za chwilę mieli pozować do grupowej fotografii.
O świcie 14 marca Michał ubrany w uroczyste, podbite futrem szaty i sobolową czapę, w towarzystwie matki wyszedł powitać poselstwo, na którego czele szli moskiewscy bojarzy, oraz prawosławni biskupi. Panował siarczysty mróz. Poselstwo zbliżyło się. Bojarzy nosili kaftany i futra, a arcybiskup niósł cudowną ikonę z Soboru Uspieńskiego, którą Michał natychmiast rozpoznał, gdyż widział ją na Kremlu, gdzie jeszcze niedawno był więziony. Aby jeszcze przychylniej usposobić Michała, trzymali również Ikonę Matki Bożej Fiodorowskiej, najbardziej czczonej przez Romanowów, którzy uważali ją za swoją opiekunkę.
Polecamy artykuł: Żony cara Michała I Romanowa
Członkowie poselstwa podeszli do Michała i jego matki, żeby pokłonić się nisko, a z ich ust na powitanie padły zdumiewające słowa: „Wielki gosudarze państwa Włodzimierskiego i Moskiewskiego, carze i wielki książę Wszechrusi – odezwał się przewodzący delegacji arcybiskup Riazania Teodoryt. – Bez władcy nawet krótko być nie można i starczy już państwu moskiewskiemu tej ruiny”, dlatego Sobór Ziemski wybrał go na swego pana, żeby „przy nim, wielkim gosudarze, ruskie carstwo przed wszystkimi państwami, jak słońce świeciło i na wszystkie strony się rozszerzało”.

fot.Earnest Lipgart / domena publiczna Mikołaj II Romanow na portrecie pędzla Earnesta Lipgarta.
Prosili go więc, by „okazał im swoją łaskę i nie wzgardził ich błaganiem” oraz „raczył przybyć do Moskwy tak szybko, jak to możliwe”. Michał i jego matka nie byli jednak zadowoleni. „Powiedzieli nam – pisali w swoim sprawozdaniu członkowie poselstwa – z wielkim gniewem i płaczem, że On Panem i Władcą państwa moskiewskiego być nie chce, a Ona jego na moskiewskie panowanie nie pobłogosławi, i przez długi czas do cerkwi przed krzyż iść nie chcieli”. Można sobie wyobrazić gniewne okrzyki matki i szloch zawstydzonego chłopca. W 1613 roku czapka Monomacha, będąca odpowiednikiem carskiej korony, nie była wcale kuszącą propozycją.
Historia zatacza koło
Kwadrans po drugiej nad ranem Aleksy i jego rodzina nadal czekali w sennym milczeniu, gdy towarzysz Jurowski i dziesięciu uzbrojonych zbirów weszło do pomieszczenia, dodatkowo jeszcze powiększając panujący tam tłok. Jeden z nowo przybyłych zauważył, że „cherlawy i blady” Aleksy przyglądał im się „szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami”. Jurowski kazał Aleksemu i całej rodzinie wstać, a zwracając się do Mikołaja, oznajmił: „Wobec faktu, że wasi krewni kontynuują ofensywę przeciwko Rosji Sowieckiej, prezydium Uralskiej Rady Obwodowej postanowiło skazać was na śmierć”.
„Boże, o mój Boże! – zawołał były car. – O mój Boże, co to znaczy?”. Jedna z dziewcząt krzyknęła: „O mój Boże, nie!”. Mikołaj odwrócił się. „Nie rozumiem was. Przeczytajcie jeszcze raz, proszę”.
Odmowa Michała bynajmniej nie zniechęciła moskiewskich bojarów. Sobór Ziemski przygotował zawczasu odpowiedzi, jakich członkowie poselstwa mieli udzielić na każdą z ewentualnych obiekcji Michała. Magnaci długo „bili czołem” o ziemię, usiłując przebłagać Michała. „Ucałowali Krzyż i pokornie prosili”, żeby chłopiec, którego nazywali „naszym gosudarem”, zgodził się zostać carem. Romanowowie żywili urazę po wielu latach prześladowań i upokorzeń ich rodu. Mieli szczęście, że w ogóle jeszcze żyli. Michał ponownie odmówił „z żałosnym płaczem i gniewem”.

fot.Autor nieznany / domena publiczna Piwnica Domu Specjalnego Przeznaczenia gdzie zamordowano carską rodzinę.
Jurowski jeszcze raz odczytał wyrok śmierci i teraz Aleksy oraz pozostali członkowie rodziny żegnali się znakiem krzyża, Mikołaj zaś ciągle powtarzał:
– Co? Co?
– To! – krzyknął Jurowski.
Strzelił do byłego cara. Członkowie plutonu egzekucyjnego podnieśli broń, wycelowali w rodzinę i zaczęli strzelać jak opętani wśród ogłuszającego pandemonium huku broni palnej, „kobiecych krzyków i jęków”, komend wykrzykiwanych przez Jurowskiego, paniki i dymu. „Nikt nic nie słyszał” – wspominał Jurowski. Kiedy jednak strzelanina osłabła, zdali sobie sprawę z tego, że carewicz Aleksy i kobiety są prawie nietknięte. Przerażony, osłupiały i nadal siedzący na swoim krześle, Aleksy patrzył na nich szeroko otwartymi oczami przez chmurę dymu prochowego i tynku, który odpadł ze ścian, niemal przesłaniając słabą poświatę żarówki oświetlającej tę scenę z piekła rodem: wywrócone krzesła, drgające nogi, krew, „jęki, krzyki, ciche szlochanie”.
W Kostromie, po sześciu godzinach przekonywania, bojarzy na kolanach, z płaczem błagali Michała, żeby przyjął koronę, gdyż w przeciwnym razie Bóg ześle na Ruś ostateczną zgubę. W końcu Michał zgodził się, ucałował krzyż i przyjął carskie berło. Magnaci przeżegnali się i pospieszyli całować stopy nowego cara. Zrujnowana stolica, zniszczone państwo i zdesperowany lud z niecierpliwością oczekiwały jego przybycia. Najpierw jednak musiał przebyć niebezpieczną drogę do Moskwy.


Dodaj komentarz