Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Berthe Morisot – impresjonistka, która nie cierpiała porad

fot.Édouard Manet/domena publiczna Berthe Morisot

Kiedy wiosną 1876 roku w Paryżu otwarto drugą wystawę impresjonistów, jeden z krytyków opisał jej uczestników jako „kilku wariatów, wśród których jest jedna kobieta”. Tą kobietą była Berthe Morisot. Poznajcie pierwszą damę impresjonizmu.

W świecie dziewiętnastowiecznej sztuki, zdominowanej przez mężczyzn, szczególnie wyróżniała się impresjonistka Berthe Morisot. Wbrew społecznym oczekiwaniom nie poprzestała na pełnieniu roli żony i matki, a została artystką, poświęcając się zawodowemu malowaniu. Więcej, sprzedawała swoje obrazy, co dla niektórych było nie do pomyślenia.

Nadzwyczajny talent u dziewczynek? To może być problem…

Berthe Morisot miała wszystko, co potrzebne, by zaistnieć w wielkim świecie – dobre pochodzenie, bogatą rodzinę, uprzywilejowaną pozycję, przyzwoite wykształcenie (zdobyte w domu) i talent. Problem stanowiła jedynie jej płeć.

Przyszła na świat 14 stycznia 1841 roku w Bourges we Francji. Pochodziła z zamożnej rodziny obracającej się w kręgach elity kulturalnej. Krewnym jej matki, niespełnionej pianistki, Marie-Joséphine-Cornélie Thomas, był malarz rokokowy Jean-Honoré Fragonard. Ojciec Berthe, Edmé Tiburce Morisot, z wykształcenia architekt, piastował stanowisko prefekta w Izbie Obrachunkowej.

Berthe urodziła się jako trzecie z czworga dzieci. Wraz z dwoma starszymi siostrami, Yves i Edmą, pobierała nauki w domu. Podobnie jak większość dziewcząt w tamtych czasach uczyły się historii, geografii, ortografii i arytmetyki. Ówczesne wychowanie zgodne z wymaganiami środowiska uzupełniały lekcje muzyki, śpiewu, haftowania, układania kwiatów, dobrych manier i rysunku. Zdobyte umiejętności miały uczynić „młodą pannę miłą w oczach przyszłych pretendentów do ręki”, jak zauważa Dominique Bona, autorka biografii „Berthe Morisot. Tajemnica kobiety w czerni”.

fot.domana publiczna Berthe Morisot miała wszystko, co potrzebne, by zaistnieć w wielkim świecie – dobre pochodzenie, bogatą rodzinę, uprzywilejowaną pozycję, przyzwoite wykształcenie (zdobyte w domu) i talent

Matka sióstr Morisot była otwarta na artystyczny rozwój córek, więc kiedy zauważyła, że większy talent przejawiają w rysowaniu niż w graniu na fortepianie, bez oporów posłała je na lekcje malarstwa do Geoffroya-Alphonse’a Chocarne’a. Po kilku miesiącach Yves porzuciła malowanie, a Berthe i Edma były zmęczone smętną nauką w przygnębiającym, ciemnym mieszkaniu. Ich nowym nauczycielem został Joseph-Benoît Guichard, który, zauważywszy ponadprzeciętne zdolności sióstr, tak pisał do pani Morisot:

Pani córki mają natury szczególne, a moje nauczanie rozwinie w nich nie zdolności pozwalające rysować dla uprzyjemnienia czasu; one zostaną malarkami. Czy Pani zdaje sobie sprawę, co to oznacza? W Pani środowisku zamożnego mieszczaństwa będzie to istna rewolucja, powiedziałbym wręcz: katastrofa. Czy jest Pani przekonana, że pewnego dnia nie zechce Pani przekląć sztuki, która, skoro raz wtargnęła do Pani spokojnego domostwa, stanie się jedyną panią losów dwójki Pani dzieci?

Wbrew ostrzeżeniom pani Morisot nie zamierzała odwieść córek od malowania. Wręcz przeciwnie – niewiele starsza od swoich pociech, chętnie uczestniczyła w ich życiu, towarzysząc w wyprawach do pracowni malarza. Z pracowni Berthe i Edma niekiedy przenosiły się do Luwru, który – w czasach, gdy akademie sztuk pięknych były jeszcze zamknięte dla kobiet – pełnił rolę „szkoły”. Dziewczęta, w dni otwarte dla uczniów i studentów, mogły tam kopiować dzieła starych mistrzów, w ten sposób rozwijając swoje umiejętności. Dzięki regularnym pobytom w Luwrze poznały też innych początkujących malarzy i marszandów.

Po trzech latach nauki u Guicharda siostry Morisot zaczęły pobierać lekcje u słynnego Camille’a Corota, który zachęcał je do malowania w plenerze. Dla młodych kobiet było to nowe doświadczenie. „Nie zajmujcie się zbytnio tatą Corotem – mawiał ich nauczyciel – natura jest najlepszym doradcą”.

Czytaj też: Matejko wielkim malarzem był. Życie i twórczość najsłynniejszego polskiego artysty

„Malarki domowe”

Siostry Morisot po kilku latach nauki zapragnęły pokazać swoje dzieła przed szerszą publicznością. Celem młodych artystek był Salon Paryski, czyli wielka wystawa organizowana co dwa lata w Palais l’Industrie. W 1864 roku spełniło się marzenie Berthe i Edmy – ich obrazy zostały przyjęte na Salon. Berthe miała wtedy 23 lata, dla kobiet było to osiągniecie niemal nieosiągalne. Opinia publiczna była zdumiona. Jak pisze Małgorzata Czyńska w książce „Kobiety z obrazów. Nowe historie”:

Krytycy początkowo zaliczali je do grona „malarek domowych” i nie odróżniali jednej siostry od drugiej. To nic, bo obie i tak poczuły się dumne i pasowane na artystki.

Zachowały się tylko trzy obrazy Berthe z czasów nauki u Guicharda i Corota (w tym płótna „Wspomnienia znad brzegów Oise” oraz „Stara droga do Auvers”, które zaprezentowano na Salonie). Młoda artystka była perfekcjonistką, nad jednym dziełem potrafiła spędzić rok. Potem nadchodziły chwile zwątpienia w swój talent, co sprawiało, że malarka wpadała w złość i wybuchała. Właśnie podczas jednego z takich wybuchów pocięła i zniszczyła większość wczesnych dzieł. Próbowała utemperować dziki i agresywny charakter, skrywając go pod maską pozornego i chłodnego dystansu. Dziewczęta nie mogły pozwolić sobie na okazywanie emocji, szczególnie w towarzystwie. Małgorzata Czyńska zauważa:

Tylko najbliżsi wiedzieli, że pod tajemniczą powściągliwością Berthe drzemią demony, że najmłodsza z panien Morisot to diabeł w spódnicy. Zamykała się w sobie, odmawiała jedzenia. Za to malowała tak zajadle, że zdarzało jej się mdleć przy sztalugach.

Dla Berthe malarstwo było ucieczką, sposobem na zatrzymanie w kadrze ulotnych chwil, zwłaszcza tych ukazywanych z kobiecej perspektywy, tak rzadko spotykanej w ówczesnej sztuce. Artystka portretowała głównie postacie kobiece – swoją matkę, Edmę, służące, kobiety pracujące, skupione na lekturze i ręcznych robótkach, zamknięte w hermetycznym świecie. Jako kobieta z wyższych sfer nie mogła swobodnie bywać w kabaretach i barach, a to właśnie te miejsca stanowiły częste tematy w twórczości jej kolegów po fachu. Stąd krytycy zwykli opisywać sztukę Berthe takimi określeniami jak: kobieca, urocza i delikatna, a nawet pełna (kobiecego) wahania, mimo że pod względem technicznym i estetycznym jej obrazy nie odbiegały od tych tworzonych przez mężczyzn i ocenianych jako: żywiołowe, nowatorskie i oryginalne.

fot.domena publiczna Artystka portretowała głównie postacie kobiece

Malarka nieustannie starała się udowodnić, że zasługuje na uznanie. Jej obrazy prezentowano na niemal wszystkich wystawach impresjonistów, więc z jednej strony musiano zauważać i doceniać wysoki poziom twórczości, ale z drugiej – w oczach krytyków – Berthe niekiedy bywała tylko kobietą, która zajmuje się malowaniem dla rozrywki. W dojrzałym już wieku stwierdziła: „Nie sądzę, by jakikolwiek mężczyzna kiedykolwiek traktował kobietę jako równą sobie, a tylko o to proszę, ponieważ znam swoją wartość”.

Czytaj też: Walter Keane i tajemnica wielkich oczu. Historia malarskiego oszustwa

Kobieta wyemancypowana

Po wyjściu za mąż Edma porzuciła malarstwo i poświęciła się wychowaniu dzieci. Berthe wcale nie śpieszyło się do zamążpójścia. W 1868 roku w Luwrze wraz z siostrą poznała malarza Édouarda Maneta, który swoimi obrazami wywoływał kontrowersje, ale i tworzył podwaliny pod impresjonizm. Poznanie Maneta było dla Berthe jak spełnienie marzeń. Podziwiała jego styl, idący w parze z odwagą i nowatorstwem. Z kolei Édouard – kilka miesięcy po poznaniu panien Morisot – pisał do swojego przyjaciela:

Podzielam Twoje zdanie, obie siostry Morisot są urocze. Szkoda, że to nie mężczyźni. Mimo to jako niewiasty mogłyby się przysłużyć sprawie malarstwa, gdyby każda z nich poślubiła jakiegoś przedstawiciela akademizmu i w ten sposób zasiała ferment w obozie tych zidiociałych zaślepieńców.

Manet dopiero po pewnym czasie docenił i uznał talent Berthe. Podczas ich pierwszego spotkania, patrząc, jak młoda malarka kopiuje dzieło Rubensa, próbował dawać jej rady. A Berthe nienawidziła słuchać porad z ust innych. W swoim notatniku zapisała: „Rady jednych i drugich dręczą mnie i zniechęcają do rzeczy, które jeszcze nie zdążyły trafić na swoje miejsce”.

fot.domena publiczna W 1868 roku w Luwrze wraz z siostrą poznała malarza Édouarda Maneta

Berthe stworzyła z Édouardem zaskakującą i silną relację. Byli do siebie przywiązani. Wielu biografów Morisot stwierdza wprost, że młoda artystka nie tylko podziwiała, ale i kochała Édouarda. Jednak na drodze do stworzenia poważniejszego związku stała… żona malarza. Manetowi nie przeszkadzało to w portretowaniu zdolnej Berthe. Już niedługo po zapoznaniu poprosił ją o pozowanie do obrazu „Balkon”, na którym największą uwagę zwracają ciemne, wyraziste oczy malarki. Berthe tylko dla Édouarda zgadzała się porzucić własne płótna i pozować przez kilka godzin. Manet stworzył w sumie czternaście wizerunków malarki, żadnej kobiety nie malował tak często. Małgorzata Czyńska w swojej książce pisze:

To, że Berthe, dziewczyna z dobrego domu, pozowała Manetowi, a na jego płótnach gościły przecież tanie prostytutki i luksusowe kurtyzany, mniej martwiło państwo Morisot niż fakt, że ich córka postanowiła pozostać kobietą niezamężną, samodzielną i pracującą.

Malowanie nie było dla Berthe jedynie rozrywką, której oddawała się w wolnych, pełnych nudy chwilach. Traktowała je jak pracę. Uważała, że to życie zawodowe, a nie mężczyzna, pozwala wypełniać dni. Nie uznawała społecznych konwenansów, według których dla kobiety lepiej było wyjść za mąż, niż pracować i zachować niezależność. Nie oznaczało to jednak, że wykluczała zamążpójście. Żoną w końcu została, ale jak na ówczesne czasy bardzo późno, mając 34 lata. Wyszła za mąż za brata Édouarda Maneta, Eugène’a. Nawet po ślubie sygnowała swoje obrazy panieńskim nazwiskiem.

Czytaj też: Zobacz z bliska dzieła największych mistrzów malarstwa. Właśnie udostępniono jedyną w swoim rodzaju kolekcję

Obraz jak krucha, rozmazana chwila

„Im więcej się chce, tym bardziej się chce” – zapisała Berthe w swoim notatniku. Malowała nieustannie, nie przeszkadzała jej w tym rola żony i matki. Doczekała się ukochanej córeczki, Julii, która była jej ulubioną modelką. Dziewczynka rośnie na płótnach swojej matki-artystki, często w towarzystwie ojca. Eugène był jednym z niewielu mężczyzn portretowanych przez Berthe. Co znamienne, przez większość życia artystka nie posiadała własnej pracowni. Malowała w salonie lub w sypialni, po skończonej pracy płótna zasłaniała parawanem, a farby i pędzle chowała w szafkach, ukrywając w ten sposób ślady swojego wysiłku. Brakowało jej tego miejsca, które Virginia Woolf nazwałaby „własnym pokojem” – osobistej przestrzeni, chroniącej marzenia i cele.

fot.domena publiczna Doczekała się ukochanej córeczki, Julii, która była jej ulubioną modelką

Sposób życia narzucony przez społecznie ustanowiony, tradycyjny podział ról, i kobiece doświadczenia ukształtowały twórczość Berthe Morisot. Malowała to, co było jej bliskie i to, co znała: głównie rodzinne sceny rodzajowe i pejzaże. Choć przez większość czasu mierzyła się z porównaniami do Maneta, wypracowała charakterystyczny styl, oparty na swobodnych, delikatnych pociągnięciach pędzla i srebrzystej palecie barw. Prace Berthe tchną spokojem, kontrastującym z jej wybuchowym charakterem, sprawiają wrażenie niedokończonych, zamglonych, często melancholijnych. Są przy tym świetliste i zdecydowane w swoim wyrazie. Twórczość Morisot to kwintesencja impresjonizmu. W takich obrazach, jak „Kołyska”, „Zabawa w chowanego”, „Lustro” czy „Lektura”, potrafiła odmalować łagodność i subtelność uczuć swoich bohaterek oraz intymną atmosferę.

Berthe zmarła w wieku zaledwie 54 lat. Zaraziła się grypą, gdy opiekowała się swoją córką. W akcie zgonu w rubryce „zawód” zapisano „bez zawodu”, na jej płycie nagrobnej wyryto tylko: „Berthe Morisot, wdowa po Eugènie Manecie”.

Bibliografia:

  1. Bartolena S., Degas i impresjoniści, Warszawa 2006.
  2. Bona D., Berthe Morisot. Tajemnica kobiety w czerni, Warszawa 2017.
  3. Cendrowski S., Historia, sztuka, ludzie, Warszawa 2017.
  4. Czyńska M., Kobiety z obrazów. Nowe historie, Warszawa 2021.
  5. Roe S., Prywatne życie impresjonistów, Warszawa 2007.

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.