Matejko wielkim malarzem był. Życie i twórczość najsłynniejszego polskiego artysty
Bez wątpienia malarstwo Jana Matejki ukształtowało historyczną wyobraźnię Polaków. Dzieła artysty szybko zyskiwały uznanie i sławę, co przekładało się na jego międzynarodową rozpoznawalność. Udane życie zawodowe nie zawsze szło jednak w parze z równie udanym życiem prywatnym.
Choć dziś Jana Matejkę przedstawia się jako geniusza malarstwa, to za swojego życia artysta często spotykał się ze słowami krytyki i opiniami pełnymi negatywnych emocji. Magdalena Czapska-Michalik zauważa, iż:
Zarzucano Matejce, że nie umie malować, że nie trzyma się faktów, fałszuje historię i tworzy legendy, że jest słaby w kolorze i rysunku, zbyt teatralny i archaiczny, zbyt ekspresyjny, nieprzystający do żadnego XIX-wiecznego prądu, odległy od akademickiej precyzji, jak i impresjonistycznej lekkości, niby realistyczny, a jednak daleki od realizmu, ignorujący zdobycze nowoczesnej sztuki. Jednak dla Polaków nazwisko Jan Matejko stało się synonimem słów: artysta, malarz.
Zdaje się, że Matejko, nie zważając na ówczesne nurty i zasady, tworzył według własnych przekonań i wizji, co zresztą zapewniło mu czołowe miejsce wśród twórców narodowej tożsamości.
Drobny, blady, małomówny…
Jan Matejko przyszedł na świat w Krakowie w 1838 roku. Dokładny dzień jego urodzin należy do kwestii spornych. Najczęściej uznaje się, że był to 24 czerwca. Ojciec Matejki, Franciszek Ksawery, pochodził z Czech, matka, Joanna Karolina Rossberg, miała polsko-niemieckie korzenie. Mały Jaś urodził się jako dziewiąte dziecko z jedenaściorga. Gdy miał siedem lat, zmarła matka. Utrzymanie rodziny spoczęło na ojcu, który zarabiał, udzielając lekcji muzyki. Był to surowy, pracowity, oszczędny i wymagający mężczyzna. Dbał o to, aby codzienność jego pociech wyznaczał twardo ustalony rozkład, wypełniony pracą i obowiązkami. W domu nie brakowało polskich książek i pieśni narodowych, które nie tylko podsycały panującą atmosferę patriotyzmu, lecz także wpłynęły na ukształtowanie postawy i wyobraźni przyszłego malarza.
Jan Matejko był drobnym i wątłym chłopcem. Jego bladą twarz zdobiły ciemne oczy i garbaty nos – pozostałość po wypadku podczas zabawy. Od najmłodszych lat mało mówił, nauka szła mu powoli, nie znał dobrze żadnego języka obcego, nawet w dorosłym życiu miewał problemy z płynnym wysławianiem się. Ale uwielbiał przeglądać książki i rysować – najpierw skupiał się na zwierzętach, ludziach, sprzętach domowych, później przerysowywał z książek dawne stroje, broń, herby, detale architektoniczne. Szczegółowe szkice tworzył i uzupełniał do końca swojego życia. Niezwykła dokładność Matejkowskich rysunków tym bardziej budzi podziw, gdy wiemy, że malarz od najmłodszych lat miał dużą wadę wzroku, z powodu której nie mógł wziąć udziału w powstaniu styczniowym. Malując, korzystał ze szkiełka powiększającego, przez co zdarzało mu się źle oddać perspektywę. Później nosił także okulary.
W latach szkolnych mały Jaś często stawał się obiektem drwin ze strony kolegów. Wyśmiewano jego wątłość, wadę wzroku, ubogi strój. Ojciec, widząc, że syn nie wybija się w nauce, chciał, aby Jan został księdzem. Jednak dzięki staraniom starszego brata, Franciszka, przyszły artysta w wieku zaledwie trzynastu lat dostał się do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych. Na tle innych wyróżniał się pracowitością, ambicją, skupieniem. Rozwijał nie tylko umiejętności malarskie, ale i pogłębiał wiedzę historyczną, tworząc „dokumentację” z dawnych epok.
Z różnego rodzaju dawnych sztychów, drzeworytów i starodruków kopiował portrety, detale ubiorów i uzbrojenia, zbierał materiały, robił notatki. „Gromadził kawałki materii rozmaitych, szmatki, płatki, limliki, wstążki, frędzle, galonki, które mu były pomocne jako wzory barw i łamania się świateł na fałdach niby draperii” – pisał kolega malarza ze Szkoły Sztuk Pięknych, Izydor Jabłoński. Ten bogaty zbiór, zwany przez Matejkę „skarbczykiem”, stanowił źródło pomysłów i punkt wyjścia dla wielkich obrazów historycznych. Warto zauważyć, że historyczne zainteresowania malarza rozwijały się na równi z ówczesnymi badaniami nad pamiątkami historycznymi i artystycznymi, głównie w Krakowie, dawnej stolicy Rzeczypospolitej, mieście pełnym zabytków, tradycji i śladów minionej świetności. Próbując zrozumieć, jak ukształtowała się malarska indywidualność Matejki, nie można pominąć ogromnego wpływu Krakowa i jego historii.
Czytaj też: Barwne życie i tajemnicza śmierć Caravaggia
Narodziny Mistrza
W Szkole Sztuk Pięknych Matejko uczył się do 1858 roku. Później otrzymał stypendium umożliwiające studia zagraniczne. Spełniło się marzenie młodego artysty, mógł wyjechać do Monachium. Początkowy zachwyt szybko przeminął. „Jakoś w Krakowie byłem pewniejszy siebie, chociaż zawsze słaby, ale tu, gdym zobaczył wielkie dzieła mistrzów starych i nowych, opadły zupełnie skrzydła i tylko sama niepewność wkroczyła we mnie” – pisał Matejko do przyjaciela, Stanisława Giebułtowskiego. Malarz krytycznie wyrażał się także o sposobie nauczania w monachijskiej Akademii Sztuk Pięknych. Każdą wolną chwilę wykorzystywał, zwiedzając kościoły, pałace i muzea, w których podziwiał dzieła Dürera i van Dycka. Po powrocie do Polski ukończył obraz Śmierć Bony i pracował nad tablicami do pierwszego polskiego studium mody i obyczajowości Ubiory w Polsce.
Wiosną 1860 roku Matejko wyjechał na kolejne studia zagraniczne, tym razem do Wiednia. Nie czuł się tam lepiej niż w Monachium. Duże miasto go irytowało, przeszkadzał mu hałas i gwar na ulicach. Akademia też nie spełniła oczekiwań malarza, więc szybko wrócił do ukochanego Krakowa. Radość z powrotu została przyćmiona przez śmierć ojca. „Ojciec mój umarł, gdym liczył 21 lat, a jednak dziś jeszcze, ilekroć razy przypomnę sobie o nim, to mi się serce tak uroczystym przejmie wzruszeniem, czcią i miłością, że te chwile wystarcza mi za najlepsze i najpożądańsze. Uczuć, które się tworzą w domowym ognisku, nie mogą zastąpić największe potem na świecie powodzenia i szczęścia” – wspominał później Matejko.
Malowanie przynosiło ukojenie. Artysta wynajął pracownię przy ulicy Krupniczej, skończył i wydał własnym nakładem Ubiory w Polsce. Trudną sytuację finansową polepszyła sprzedaż obrazów Śmierć Wapowskiego i Jan Kochanowski nad zwłokami Urszulki. W tym czasie powstał także słynny Stańczyk. Ale prawdziwy sukces wiązał się dopiero ze sprzedaniem Kazania Skargi. Tym dziełem Matejko wkroczył w dojrzały i płodny okres swojej twórczości.
Czytaj też: Walter Keane i tajemnica wielkich oczu. Historia malarskiego oszustwa
„Mała kapryśnica”
Po odniesieniu pierwszych większych sukcesów i osiągnięciu finansowej stabilizacji malarz mógł pomyśleć o małżeństwie. Jego wybranką została Teodora z zaprzyjaźnionej z Matejkami rodziny Giebułtowskich, u której często bywał mały Jaś, szczególnie po śmierci matki. Giebułtowscy nie mieli lepszej sytuacji finansowej od Matejków, ale to w ich domu dorastający Jan znalazł rodzinne ciepło i poznał przyjaciół. Teodora była pierwszą i jedyną miłością Matejki. Nie miała łatwego charakteru. Jego ojciec nazywał ją „małą kapryśnicą”, a biografowie artysty przedstawiają jego ukochaną jako kobietę apodyktyczną, zarozumiałą, próżną, chciwą. Często urządzała awantury i była chorobliwie zazdrosna. Jednak lisy pisane przez małżonków wskazują, że w związku, z pewnością pełnym gwałtowności, nieporozumień i żalów, nie brakowało troski i ciepłych uczuć.
Żona była największą muzą Matejki, zawładnęła jego wyobraźnią. Przedstawiane kobiety mają najczęściej rysy Teodory – Bona Sforza (Hołd pruski), Barbara Radziwiłłówna (Zygmunt August z Barbarą na dworze radziwiłłowskim w Wilnie) czy niewierna małżonka sułtana Hassana (Utopiona w Bosforze). Tuż po ślubie, w 1865 roku, Matejko namalował portret żony w sukni ślubnej, którą sam zaprojektował. Podczas jednej z kłótni, w szale zazdrości Teodora zniszczyła obraz. Jednak w 1879 roku malarz stworzył jego replikę.
Małżeństwo doczekało się pięciorga dzieci, najmłodsze zmarło jeszcze w niemowlęctwie. To była jedna z trudniejszych chwil w rodzinie Matejków. Cieniem na szczęściu kładła się także choroba Teodory – prawdopodobnie chorowała na cukrzycę, która wówczas nie była w pełni zdiagnozowanym schorzeniem. Kobietę leczono morfiną, co – jak łatwo się domyślić – wpłynęło na jej stan psychiczny i zmienność nastrojów. W 1882 roku umieszczono ją w szpitalu psychiatrycznym. Mimo że wyszła z niego rok później, nie zamieszkała ponownie z mężem.
Czytaj też: Kto i dlaczego ukradł ciało Michała Anioła?
Profesor jak dobry opiekun
Matejko szybko dojrzał jako artysta i zdobył uznanie, na które wskazywały udział w światowych wystawach i przyznawane medale. Jednak niektóre jego dzieła spotykały się z nieprzechylnymi recenzjami. Tak było w przypadku Rejtana, namalowanego w 1866 roku. Krytycy zarzucali malarzowi fałszowanie historii i nietrzymanie się faktów, Matejko zaś twierdził, że jako artysta ma prawo intepretować i oceniać wydarzenia historyczne. Obraz, krytykowany przez polskich odbiorców, został wystawiony na światowej wystawie w Paryżu i zdobył złoty medal.
Malarską działalność Matejko łączył z nauczeniem. W 1873 roku mianowano go dyrektorem Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, funkcję tę sprawował aż do śmierci. Jako nauczyciel odznaczał się pracowitością, pilnością, dobrym zorganizowaniem, był szanowany przez uczniów. Odgrywał rolę dobrego opiekuna, który dba nie tylko o rozwój talentu swoich uczniów, lecz także ich warunki bytowe – z własnej pensji fundował stypendia, nagrody, wycieczki. Bez wątpienia sprawdził się jako pedagog, kształcąc tak zdolnych artystów, jak Stanisław Wyspiański, Józef Mehoffer, Włodzimierz Tetmajer i Jacek Malczewski.
Matejko malował i pracował do swoich ostatnich dni, mimo pogarszającego się stanu zdrowia. Zmarł 1 listopada 1893 roku w wyniku pęknięcia wrzodu żołądka. Miał 55 lat. Do ostatnich chwil czuwała przy nim Teodora.
Bibliografia:
- Czapska-Michalik M., Jan Matejko [1838-1893], Warszawa 2006.
- Krawczyk J., Matejko i historia, Warszawa 1990.
- Michałowski J.M., Jan Matejko, Warszawa 1979.
- Serafińska S., Jan Matejko. Wspomnienia rodzinne, Kraków 1955.
- Szypowska M., Jan Matejko wszystkim znany, Poznań 2016.
Dodaj komentarz