Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Sydonia von Borck – czary, klątwa i zniszczony ród Gryfitów

Sydonia von Borck była jedną z ofiar osławionych polowań na czarownice.

fot.Lucas Cranach Starszy /domena publiczna Sydonia von Borck była jedną z ofiar osławionych polowań na czarownice.

Procesy o czary zbierały krwawe żniwo na przełomie XVI i XVII wieku, choć pierwsze procesy miały miejsce już w końcówce XIV stulecia. Jednym z czynników zapalnych tego bestialstwa była reformacja i jej następstwo – kontrreformacja oraz zmiana poglądu Kościoła na praktyki „magiczne” oraz społeczeństwo.

Zarzuty stawiane osobom oskarżonym w takich procesach bywały różne. Najpopularniejszymi były oczywiście spółkowanie oraz paktowanie z siłami diabelskimi (w tym z diabłem), latanie na miotłach, uczestnictwo w sabatach oraz ich organizowanie, sprowadzanie chorób, śmierci, niszczenie plonów itp.

Malleus Maleficarum

Szczególnie dużo procesów o czary w historii nowożytnej Europy miało miejsce w krajach niemieckich (nazwa „polowania na czarownice” jest w tym przypadku wyjątkowo trafna). To właśnie stąd pochodzili autorzy katolickiego traktatu Malleus Maleficarum (Młot na czarownice) – dominikanin Heinrich Kramer oraz Jakob Sprenger.

Księga ta, wydana w 1487 roku, stała się fundamentem i swoistym podręcznikiem postępowania z czarami i ludźmi szerzącymi te praktyki, a popularnością niemal dorównywała Biblii (przez większość była tak zresztą traktowana). Choć już w XVI wieku powstawały traktaty polemizujące z tą niechlubną pozycją, to i tak jej oddziaływanie na społeczeństwo było zbyt duże, by mogło nagle zniknąć (do 1520 roku wydano aż 13 nowych edycji!).

Szczególnie dużo procesów o czary w historii nowożytnej Europy miało miejsce w krajach niemieckich

fot.domena publiczna Szczególnie dużo procesów o czary w historii nowożytnej Europy miało miejsce w krajach niemieckich

Traktat podzielony jest na trzy części. W pierwszej czytelnik może znaleźć informacje o występowaniu praktyk magicznych oraz magii w życiu codziennym, w drugiej – o różnych formach jej występowania, a w trzeciej zaś o sposobach likwidowania osób odpowiedzialnych za szerzenie magii – wiedźm, czarownic, czarowników itp. – oraz możliwościach ich demaskowania. Nie zabrakło także szczegółowych opisów związanych z procesami i torturami, którymi mieli być męczeni oskarżeni o czary (by doprowadzić do przyznania się do często abstrakcyjnych zarzutów).

Czytaj też: Na wpół-powieszona Mary – przerażająca historia kobiety, której zadedykowano “Opowieść podręcznej”

Szukanie kozła ofiarnego

Przed wielką falą polowań na czarownice ogólne nastawienie do takich praktyk było raczej pozytywne. To właśnie wśród akuszerek i zielarek szukano pomocy w sytuacjach czasami bez wyjścia. Na naszych terenach funkcjonowało określenie „matucha” oznaczające mądrą, straszą kobietę zajmującą się zielarstwem oraz leczeniem.

Warto też zaznaczyć, że okres późnego średniowiecza i nowożytności to tzw. mała epoka lodowcowa; od początku XIII do końca XVIII wieku w Europie nastał czas zmian klimatycznych. Średnia temperatura uległa obniżeniu, przez co zimy trwały znacznie dłużej i były bardziej mroźne. Głód, który zaczął doskwierać mieszkańcom kontynentu, był straszny – zmniejszyły się plony, zwiększyła wilgoć, coraz więcej chorób rozprzestrzeniało się w miastach. Ludzie nie rozumieli, dlaczego spotykają ich takie problemy, stąd popularność nowych ugrupowań, samozwańczych liderów i idei negujących obowiązujący porządek społeczny.

Złość skierowano na Kościół, wszak była to największa instytucja zajmująca się wyjaśnianiem rzeczy, które ciężko zrozumieć i pojąć. Kościół miał problem z własnym wizerunkiem już wtedy, ponieważ bardzo zauważalna była symonia, nepotyzm i ogromne bogactwa oraz wpływy. Jednym z największych ruchów była bez wątpienia reformacja i powstanie nowych chrześcijańskich wyznań wyłamujących się spod kurateli Rzymu.

Żydzi, albigensi (katarzy) albo templariusze już nie wpływali tak mocno na nastroje społeczne – ich czas minął – więc wybrano nowego wroga. Padło na kobiety.

fot.Émile Deschamps/domena publiczna Żydzi, albigensi (katarzy) albo templariusze już nie wpływali tak mocno na nastroje społeczne – ich czas minął – więc wybrano nowego wroga. Padło na kobiety.

Kościół nie mógł być obojętny – w końcu została zagrożona jego pozycja. Dlatego skupił się na szukaniu kozła ofiarnego, na którego zostanie przerzucona cała wina. Mechanizm był prosty (nie pierwszy raz Kościół wykorzystał taką zagrywkę!). A mianowicie trzeba było wybrać grupę społeczną, która jest na tyle nieistotna, by nie mogła zagrozić władzy, ale na tyle duża, by zadowoliła oskarżających (czyli większą część europejskiego społeczeństwa). Żydzi, albigensi (katarzy) albo templariusze już nie wpływali tak mocno na nastroje społeczne – ich czas minął – więc wybrano nowego wroga. Padło na kobiety.

Czytaj też: Czy zachodniopomorski pochówek antywampiryczny to tak naprawdę kości kobiety, która padła ofiarą procesu o czary?

Kobieta mniej wierna?

Autorzy wspomnianego wcześniej niechlubnego dzieła Malleus Maleficarum użyli „argumentu” potwierdzającego zasadność tej tezy. Według nich kobiety miały być bardziej podatne na zakusy sił diabelskich (spółkowanie z diabłem i paktowanie z nim) i pozbawione inteligencji, ale także częściej miały oddawać się przyjemnościom cielesnym. Cechować je miała mniejsza wiara, bo – jak dowodzili – etymologia słowa kobieta (łac. femina) pochodziła od fe (fides – wiara) oraz minus (mines – mniej). Cóż za silny argument…

Pokazuje to tylko, jak przemyślany był to krok ze strony Kościoła. Wydanie Młota na czarownice oraz rozpowiadanie bredni przemawiających za winą kobiet doprowadziło, bardzo skutecznie zresztą, do udanego sterowania ogromną liczbą zwolenników tych konfabulacji. Opisanie absurdalnych historii zawartych w Młocie na czarownice to temat na oddzielny artykuł.

Sydonia von Borck/Borcke

Sydonia urodziła się w 1548 roku na zamku w Strzmielach. Jej ojciec – Otto Borck – był hrabią i właścicielem majątku. Rodzina wywodziła się z zachodniopomorskiego rodów Borcków (w polskiej historiografii znanych także jako Borkowie), pochodzących z okolic Kołobrzegu.

Sydonia od dzieciństwa była rozpieszczana, matka (Anna von Schwiecheld) i ojciec dbali o to, by małej dziewczynce nie brakowało niczego. Uznawano ją (i w takim też dorastała przekonaniu) za najpiękniejszą kobietę na całym Pomorzu. W wieku młodzieńczym przeniosła się na dwór księcia pomorskiego Filipa I w Wołogoszczy i została jedną z dwórek na włościach panujących na Pomorzu od XII wieku Gryfitów.

Sydonia była kobietą inteligentną i piękną, więc nie mogła zapewne narzekać na brak zainteresowania ze strony różnych adoratorów.

fot.Edward Burne-Jones /domena publiczna Sydonia była kobietą inteligentną i piękną, więc nie mogła zapewne narzekać na brak zainteresowania ze strony różnych adoratorów.

Sydonia była kobietą inteligentną i piękną, więc nie mogła zapewne narzekać na brak zainteresowania ze strony różnych adoratorów. Podobno zakochała się w synu księcia Filipa – Erneście Ludwiku. Ten jednak wybrał inną kobietę, kierując się ówczesną zasadą głoszącą, iż miłość nie jest ważna, kiedy w grę wchodzi polityka. Jego wybranką została Zofia Jadwiga, córka księcia brunszwickiego.

Sydonia ciężko przeżyła to rozstanie i według legendy, opuszczając zamek, miała rzucić na cały książęcy ród Gryfitów straszną klątwę. W tej historii jest wiele niejasności. Legenda skupia się na Erneście Ludwiku, ale w niektórych opracowaniach mowa jest także o Filipie I, który miał zakochać się w młodej szlachciance, wykorzystać ją, a potem porzucić. Pytania związane z tą historią pozostaną pewnie bez odpowiedzi.

Czytaj też: Porwany przez diabły z karczmy „Rzym” czarownik Twardowski istniał naprawdę!

Tułaczka

Sydonia (wraz ze swoją siostrą Dorotą) wróciła do rodzinnego majątku w Strzmielach. Po śmierci rodziców zamek przeszedł w ręce najstarszego z rodzeństwa – Ulricha, z którym przez wiele lat siostry toczyły walkę o ojcowiznę.

Fiasko tej walki doprowadziło Sydonię i Dorotę do Marianowa, w którym osiadły na dłużej. Nowym miejscem do życia okazał się były klasztor w którym mieszkały samotne panny z zamożnych, pomorskich rodów. Choć do tego miejsca Sydonia powracała najczęściej, to przez różne okresy swego życia zmieniała miejsca pobytu (wraz z siostrą mieszkały w Szczecinie, Stargardzie, Chociwelu, Resku i wielu innych pomorskich miejscowościach).

Na początku XVII wieku Sydonia powróciła do Marianowa na stałe. Opiekowała się psem Jurgiem i kotem Chimem oraz poznawała sztukę ziołolecznictwa (te wszystkie elementy – także kot i pies – zaważyły na przyszłym wyroku).

Sądzono, że rzucona przez Sydonię klątwa na ród Gryfitów działa, ponieważ odnotowywano większą liczbę zgonów w pomorskiej dynastii

fot. Cornelius Krommeny/domena publiczna Sądzono, że rzucona przez Sydonię klątwa na ród Gryfitów działa, ponieważ odnotowywano większą liczbę zgonów w pomorskiej dynastii

Wiele współlokatorek byłego klasztoru nie pałało do niej przyjaźnią. Sądzono, że rzucona przez Sydonię klątwa na ród Gryfitów działa, ponieważ odnotowywano większą liczbę zgonów w pomorskiej dynastii (ostatni przedstawiciel tego rodu, Bogusław XIV, zmarł w 1637 roku). Ponadto Sydonia nadal sądziła się o majątek po rodzicach i zmarłej w 1600 roku siostrze Dorocie. Popadała w coraz większe konflikty z sąsiadami i współlokatorkami, była oskarżana o zniesławienia oraz przekręty finansowe. Cięty język i skłonność do konfliktów sprowadzały na Sydonię coraz większe problemy.

Proces, wyrok oraz śmierć

W końcu w 1612 roku (późnej także w 1619 roku) Sydonię oskarżono o czary. Najpoważniejszym zarzutem było oczywiście rzucenie klątwy na ród Gryfitów, ale do uwięzienia przyczyniły się także zwierzęta, którymi Sydonia się otaczała (kot Chim i pies Jurgen), zajmowanie się ziołami i leczenie ludzi naturalnymi sposobami.

Jesienią 1619 roku Sydonię uwięziono i przetransportowano do zamku Oderburg w Grabowie. Proces rozpoczął się na początku grudnia. Sydonii długo udało się odpierać absurdalne zarzuty i oskarżenia (proces był nieuczciwy i nie była to praktyka nowa w takich przypadkach). Męczące tortury doprowadziły w końcu do nieuniknionego – przyznania się do winy.

Sydonię skazano na ścięcie mieczem (był to przywilej przysługujący szlachcicom). Wyrok wykonano w sierpniu lub wrześniu 1620 roku nieopodal Bramy Młyńskiej należącej do murów miejskich ówczesnego Szczecina. Ciało kobiety po egzekucji zostało spalone zgodnie z procedurą traktowania czarownic, a prochy prawdopodobnie rozrzucono po okolicy.

Piękna i zarazem przerażająca historia Sydonii znana jest głównie dlatego, że według legendy jej klątwa doprowadziła do wygaśnięcia rodu Gryfitów. Pomorze Zachodnie musiało uznać protektorat Szwecji i Brandenburgii.

Jest to jednak także historia pokazująca bezwzględność w stosunku do osób oskarżanych bezpodstawnie o czary. Kościół dopiął swego – zrzucił z siebie winę, znalazł idealną grupę społeczną, by odciągnąć od siebie oskarżenia. Taka polityka nie była i nie jest Kościołowi obca nawet współcześnie, wszak nadal zręcznie potrafi lawirować w rożnych – najczęściej dla siebie niewygodnych – sytuacjach.

Bibliografia:

  1. Baranowski B., Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952 [nowa edycja, wydawnictwo Replika 2021].
  2. Boras Z., Książęta Pomorza Zachodniego, Poznań 1996.
  3. Kopaliński W., Słownik mitów i tradycji kultury, Warszawa 1985.
  4. Koprowska-Głowacka A., Czarownice z Pomorza i Kujaw, Gdynia 2010.
  5. Labuda G., Historia Pomorza, Poznań 1969.
  6. Pałęga M., Procesy o czary na Pomorzu Zachodnim w XVI i XVII wieku, na podstawie akt Archiwum Książąt Szczecińskich i Książęcego Sądu Nadwornego [W:] Czary i czarownictwo na Pomorzu, Stargard 2008.

Komentarze (1)

  1. maviswj Odpowiedz

    Mój mąż wrócił do mnie z pomocą Doktora UDAMA, pomagając mi odbudować związek po 7 miesiącach zerwanego związku. Teraz żyję szczęśliwie z mężem, a on traktuje mnie jak królową. Wszystko dzięki UDAMA. Skontaktuj się z UDAMA poprzez telefon/WhatsApp (+1) 818 532 9812) lub e-mail (UDAMAADA (@) GMAIL . COM). To będzie odpowiedź na twój problem, zaufaj mi. Jestem żywym świadectwem jej dobrej pracy. .

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.