Jak nazistowska propaganda przedstawiała Polaków? Zbadano materiały szkoleniowe niemieckiej policji w Generalnym Gubernatorstwie
„Służba w Polsce jest służbą we wrogim kraju” – podkreślali oficerowie SS, odpowiedzialni za szkolenie niemieckiej Policji Porządkowej. I robili wszystko, by przeciętny funkcjonariusz traktował mieszkańców okupowanej strefy jak zwierzęta. A nawet gorzej.
Skierowane do funkcjonariuszy Ordnungspolizei (Orpo) materiały propagandowe przeanalizował w artykule opublikowanym na łamach „Dziejów Najnowszych” doktor Marcin Przegiętka z IPN. Jak przekonuje, dbałość o światopogląd „zwykłych” policjantów była dla niemieckich władz kluczowa. To właśnie oni – ponad dwukrotnie liczniejsi niż funkcjonariusze Policji Bezpieczeństwa – najczęściej mieli kontakt z ludnością okupowanej Polski.
„Szkolenie światopoglądowe miało nie tylko ułatwić funkcjonariuszom rozpoznawanie przeciwnika, ale również prowadzić do osobistego zaangażowania się w walkę, czego konsekwencjami były radykalizacja i brutalizacja polityki okupacyjnej” – podkreśla badacz. Dygnitarze III Rzeszy podeszli do tematu kompleksowo: oprócz comiesięcznych pogadanek, zapewniano policjantom własną prasę branżową, filmy, reportaże i literaturę. Wszystko – oczywiście – z określonym przekazem ideologicznym.
Choć Polacy nie byli głównym tematem indoktrynacji – prym wiodły treści antysemickie i antykomunistyczne oraz pseudonauka o rasie – przekazy na ich temat pojawiały się dość regularnie i miały spójny charakter. Jak pisze Przegiętka:
Obraz Polski, jaki się wyłania z tych doniesień prasowych, jest skrajnie negatywny. Prezentowano ją jako kraj zacofany, zabobonny, pełen kryminalistów, co miało pozostawać w związku z niskim poziomem kultury Polaków. Ze szczególnym upodobaniem operowano takimi pojęciami, jak „polski zbrodniarz” (polnischer Verbrecher).
Propaganda niemiecka podkreślała polskie „okrucieństwo” i „dwulicowość”. Kreowano obraz Polaka-mordercy, nagłaśniając przypadki zabijania Niemców czy volksdeutschów. Tak na przykład opisywał zmagania z mieszkańcami kraju nad Wisłą SS-Obergruppenführer Friedrich Wilhelm Krüger:
To nie jest otwarta walka z honorowym, umundurowanym przeciwnikiem, lecz niszczenie zdemoralizowanego podziemia broniącego się wszelkimi dostępnymi zbrodniczymi środkami bandytów i skrytobójców, którzy nie cofną się przed popełnieniem żadnej zbrodni wobec swoich rodaków i współplemieńców, jeśli przynieść mogą jakiekolwiek korzyści.
Dążono do tego, by policjanci byli jak najbardziej wrogo nastawieni do polskiej i żydowskiej ludności. Nieraz przybierało to formę bardzo drobiazgowych poleceń. Funkcjonariuszom Orpo nakazano między innymi, by nie rozpoczynali komunikatów od… słowa „proszę”. „Polecenia wydawane Polakom i Żydom miały brzmieć jak rozkazy” – wyjaśnia Przegiętka.
Taka anonimowa wypowiedź znalazła się na przykład w wydanym w 1940 roku quasi-reportażu Polizeireiter in Polen:
To już nie są ludzie! To są zwierzęta! Ale nie. Nie należy krzywdzić zwierząt, ponieważ zwierzęta nie są tak nikczemnie bestialskie jak ta banda morderców. To nie są ludzie, ale nie są też zwierzęta, nie, to są jakieś pomioty, które nie należą do tego świata.
W innym tekście ostrzegano szczególnie przed Polkami, których „mimo ich naiwności, prostactwa i bezmyślności” nie należało lekceważyć. „Polacy w przypadku utraty bądź choćby zagrożenia niepodległości, zawsze kierują do działania kobiety” – podkreślał anonimowy autor. Sugerował nawet, że Polki już w czasie kampanii wrześniowej strzelały do niemieckich żołnierzy z ukrycia. Choć oczywiście ich najważniejszymi narzędziami działania były intrygi oraz seks – w końcu Polacy od wieków prowadzili politykę „za pomocą łóżka”.
„Treści przekazywane w szkoleniu światopoglądowym współgrały z linią propagandy niemieckiej i przyczyniały się do dehumanizacji Polaków w oczach funkcjonariuszy Orpo” – zaznacza Przegiętka. Okazało się to szkodliwe tym bardziej, że dla tego negatywnego obrazu nie było żadnej alternatywy. W efekcie nawet „zwykli” policjanci, w innych warunkach pozbawieni zbrodniczych skłonności, często działali z niepotrzebnym okrucieństwem.
Źródło:
Wiadomości ze świata nauki przygotowujemy w oparciu o publikacje naukowe z ostatnich 18 miesięcy. Sięgamy do najbardziej prestiżowych periodyków historycznych, by znaleźć i opowiedzieć naszym Czytelnikom o najciekawszych, a często przemilczanych odkryciach polskich (i nie tylko) naukowców. Dzisiejszy artykuł powstał w oparciu o:
- Marcin Przegiętka, Obraz Polaków w szkoleniu światopoglądowym niemieckiej Policji Porządkowej w Generalnym Gubernatorstwie (1939-1945), „Dzieje Najnowsze” nr 4/2018, s. 57-78.
Jeśli jesteś wydawcą lub autorem i chciałbyś, abyśmy sięgnęli do konkretnej publikacji – skontaktuj się z nami.
Tak szkolno „rasę panów”w latach 1939-1945. W ciągu 6 lat Niemieckim zbrodniarzom tak to weszlo w krew że dziś nienawiść do Polski i Polaków wysysają Niemcy z mlekiem matki. Podobnie nadal uważają się za „nadludzi”, którzy mogą pouczać Polaków i inne państwa w Europie. Niemiecka idea Mitteleuropy Lenin wiecznie żywa.
Bzdury. Proszę nie podpinać się pod moje zdanie o Niemcach, ja osobiście uważam ich za zwyczajnych sąsiadów Polski, do tego kulturalnych. Więcej, Polacy mają utarte zdanie i proszę nie szczuc tutaj. Jak pan chce, panie Anonim, proszę pisać na forach „politycznych”, a tu bez szkalowania. Hitlerowcy i faszyści byli wśród Niemców, ale tak jak komuniści i czekiści byli wśród Rosjan a Konfederacja Korony Polskiej wśród Polaków.