Putin był agentem Stasi? Właśnie znaleziono jego legitymację!
Praktycznie odkąd Władimir Putin wypłynął na rosyjskiej scenie politycznej wiadomo było, że ma za sobą owocną karierę w radzieckich służbach specjalnych. Przez lata był oficerem KGB. Właśnie okazało się, że działał na rzecz nie tylko tej komunistycznej służby.
Jak donosi niemiecki „Bild”, w archiwach Stasi, czyli Ministerstwa Bezpieczeństwa NRD, odnaleziono legitymację tajnej policji wydaną na… Władimira Putina. Tak, TEGO Putina.
Dokument znajdował się w części archiwów poświęconej kadrom i edukacji. Jak podaje portal rp.pl, wydano ją 31 grudnia 1985 roku, a ważna była do końca 1989 roku, co jednak wymagało wbijania do niej co kwartał odpowiednich stempelków.
Putin w chwili wydania legitymacji miał 33 lata. Rezydował wówczas w Dreźnie, gdzie został oddelegowany do pracy w miejscowym oddziale KGB. Do funkcjonariusza dołączyła jego żona Ludmiła wraz z córeczką. W czasie służby przyszłego prezydenta w tym mieście rodzina powiększyła się o kolejną córkę.
Podwójny agent, czy rekruter?
Jak podaje fakt24.pl, szef oddziału Urzędu Federalnego Pełnomocnika ds. Materiałów Państwowej Służby Bezpieczeństwa w Dreźnie Konrad Felber zgodził się porozmawiać z „Bildem”. Wyjaśnił gazecie, że choć doskonale wiedziano o tym, że Putin pracował w Dreźnie jako agent KGB, nie zdawano sobie sprawy, że posiada również legitymację Stasi. Jak czytamy dalej w materiale opublikowanym na fakt24.pl:
[…] legitymacja Stasi pozwalała Władimirowi Putinowi na wchodzenie i wychodzenie z biur bez żadnego problemu. „Sprawiało to, że werbunek agentów stawał się łatwiejszy, ponieważ nie musiał nikomu mówić, że pracuje dla KGB” – podkreślił Konrad Felber. Nie wiadomo dlaczego Putin nie zniszczył legitymacji, ale zwrócił ją przed powrotem do Moskwy na początku 1990 roku.
Strona rosyjska nie wyklucza, że dokument z podpisem Władimira Putina i jego fotografią w cywilnym ubraniu opublikowany przez „Bild” jest autentyczny.
Źródła informacji:
- „Bild”: Władimir Putin był agentem Stasi, rp.pl [dostęp 11.12.2018].
- Niemieckie media: Putin był także agentem Stasi, interia.pl [dostęp 11.12.2018].
- Putin w niemieckich służbach specjalnych. Odnaleziono legitymację z jego nazwiskiem, tvp.info [dostęp 11.12.2018].
- Znaleziono legitymację Stasi należącą do Putina. Był podwójnym agentem?, fakt24.pl [dostęp 11.12.2018].
I z czego tu robić sensację? Ciekawe czy Amerykanie torturujący, w naszych ośrodkach swoich więźniów, mieli legitymacje UOP-u?
Słuszne pytanie. Sowieci torturujący w waszych ośrodkach więźniów mieli przecież legitymacje MBP. Czyli porządek był.
Ty sobie doczytah przygłupie zasrany, który z naszych ówczesnych prezydentów pozwolił amerykańskiemu CIA przylecieć do naszego i kogo przesłuchiwali tam i za co byli oskarżeni i przestań pierdolony tlusty kucu o wszystko oskarżać USA, bo gdyby nie ten kraj to byś stary skurwysynie do dziś mieszkal w kraju pod rządami sowieckiego buta
To trochę tak, jak gdyby uczyniono rabinowi zarzut, że jest Żydem. A tak poważniej nieco, to z artykułu wynika, że owa legitymacja była de facto czymś w rodzaju stałej przepustki. Skoro tak, to naprawdę nie ma z czego tu robić sensacji.
A dlaczego zwrócił? Bo nie była mu potrzebna, a przepisy przewidywały obowiązek zwrotu legitymacji po zakończeniu służby, jak w każdej innej służbie mundurowej świata. Z takim dokumentem wiążą się bowiem pewne określone uprawnienia, które po samym jego okazaniu mogą być przez okaziciela wykonywane. Choćby prawo dokonania przeszukania albo zatrzymania osoby. Dlatego też emerytowani policjanci i wywiadowcy całego świata legitymacje służbowe muszą bezwzględnie zwrócić. Zarówno po to, by uniemożliwić im bezprawne posługiwanie się nimi, jak i wykradzenie ich im w tym samym celu. Z tego zatem też nie ma co robić sensacji.
Masz świętą rację. Gadający po niemiecku Putin dzięki tej legitymacji mógł samodzielnie działać w stosunku do obywateli NRD. Bo legitymującemu się dokumentem STASI Putinowi żaden enerdowiec nie mógł odmówić rozmowy, co byłoby możliwe wobec KGB.