Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Dzieło życia Hitlera. Jak przedwojenni krytycy przyjęli „Mein Kampf”?

31 stycznia 1933 roku „Völkischer Beobachter" uznał dzieło Hitlera za książkę dnia.

fot.Yelkrokoyade/ CC BY-SA 4.0 31 stycznia 1933 roku „Völkischer Beobachter” uznał dzieło Hitlera za książkę dnia.

Gdy Adolf Hitler zasiadał do pisania Mein Kampf, raczej nie przypuszczał, jak złą sławę zyska pewnego dnia jego dzieło. Do dziś to jedna z najbardziej kontrowersyjnych publikacji na świecie – prawdopodobnie najczęściej omawiana i… najrzadziej czytana książka w historii.

Przebywał wówczas w więzieniu w Landsbergu, gdzie odsiadywał wyrok pięciu lat „odosobnienia w twierdzy” za zorganizowanie poprzedniej jesieni puczu piwiarnianego. Za kratkami cieszył się komfortowymi warunkami, towarzystwem swoich nazistowskich zwolenników i dużą ilością wolnego czasu. W takich właśnie okolicznościach pracował nad swoim opus magnum, do późna w nocy stukając dwoma palcami w klawisze starej maszyny do pisania Remingtona.

Rozwlekła, pretensjonalna i pełna nadęcia

Istnieją sprzeczne relacje na temat początków Mein Kampf. Najczęściej powtarzana wersja wydarzeń mówi, że książkę zamówił wydawca Hitlera i jego dawny zwierzchnik w wojsku Max Amann, który spodziewał się pikantnej i sensacyjnej historii puczu monachijskiego.

Inni sugerują, że lider nazistów czuł wielką potrzebę wyjaśnienia swoich poczynań i potępienia przeciwników politycznych. Niewykluczone również, że chciał pozbyć się kompleksu niższości intelektualnej, dołączając do Alfreda Rosenberga oraz Dietricha Eckarta, którzy już wcześniej ogłosili drukiem swoje interpretacje nazistowskiej ideologii. Niezależnie od motywów, w czerwcu 1924 roku Hitler zabrał się do pracy z niezwykłą determinacją, choć wcześniej zaliczył kilka falstartów.

W grudniu został zwolniony z więzienia w Landsbergu i kontynuował pisanie już na wolności, by ukończyć pierwszy tom w czerwcu 1925 roku. Tom drugi powstał następnego lata na Obersalzbergu i ukazał się w grudniu 1926 roku.

Mein Kampf nie od razu odniosła sukces. Była połączeniem nazistowskiego manifestu z biografią autora i zawierała wykładnię jego poglądów dotyczących rasy, antysemityzmu, antykapitalizmu, antybolszewizmu i bieżących spraw publicznych. Przyszły dyktator wypowiadał się na temat propagandy, idei Lebensraumu (przestrzeni życiowej), błędów niemieckiej rewolucji i zagrożeń stwarzanych przez ustrój demokratyczny. Jego wywody były rozwlekłe, pretensjonalne i pełne nadęcia, stanowiły świadectwo zarówno braku pewności siebie ze strony autora, jak i żywionych przez niego uprzedzeń.

Książka Hitlera stała się swego rodzaju Biblią dla nazistów. Zdjęcie z wykładu SS-Hauptsturmführera Walthera Wüsta pod hasłem: „Mein Kampf" jako lustro aryjskich poglądów.

fot.Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0 de Książka Hitlera stała się swego rodzaju Biblią dla nazistów. Zdjęcie z wykładu SS-Hauptsturmführera Walthera Wüsta pod hasłem: „Mein Kampf” jako lustro aryjskich poglądów.

Hitler tak bardzo pragnął być potraktowany poważnie, że wcisnął do swej książki każdy możliwy argument, każdy możliwy fakt wspierający jego twierdzenia i każdą niezgrabną metaforę, jaka przyszła mu do głowy. Miał nadzieję, że przytłoczy w ten sposób czytelnika i dzięki temu przekona go do swoich racji.

Miażdżąca krytyka

Kolejni recenzenci krytykowali Mein Kampf, wyrażając negatywne opinie na temat jej treści i nieporadnego stylu autora, a nawet kwestionując jego zdrowie psychiczne.

Katolicki dziennik „Bayerische Vaterland” sięgnął po szyderstwo i przekręcił tytuł dzieła Hitlera na Sein Krampf (Jego skurcz). Późniejszy opozycjonista Otto Strasser twierdził, że również naziści przyjęli książkę swojego lidera bez entuzjazmu, a wielu członków partii miało prywatnie przyznawać, że nigdy jej nie przeczytało.

Ten sam autor opisał też osobliwą grę: pierwsza osoba, która przyznałaby się do lektury Mein Kampf, miała zapłacić rachunek w barze za wszystkich zebranych. Brat Strassera, Gregor, odpowiedział stanowczym „nie”. Goebbels pokręcił głową, a Göring wybuchnął głośnym śmiechem. Nawet włoski dyktator Benito Mussolini powiedział o dziele swego sojusznika, że jest to „nudne tomisko, którego nigdy nie byłem w stanie przeczytać”.

Sprzedaż szła zatem raczej opornie, ale do końca 1925 roku wyczerpał się prawie cały dziesięciotysięczny nakład pierwszego wydania. W ciągu kolejnych kilku lat wzrost popularności Hitlera napędzał popyt na jego książkę i w rezultacie Niemcy kupili jeszcze 300 tysięcy jej egzemplarzy. Dalszy milion rozszedł się w 1933 roku, gdy przywódca nazistów został kanclerzem.

Artykuł stanowi fragment książki Rogera Moorhouse'a „Trzecia Rzesza w 100 przedmiotach”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Artykuł stanowi fragment książki Rogera Moorhouse’a „Trzecia Rzesza w 100 przedmiotach”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Łączny nakład osiągnął za życia autora niezwykłą wielkość 12,45 milionów. Nazistowskie państwo rozdawało nawet dzieło swojego wodza wszystkim nowożeńcom. Był to przewrotny podarunek, ofiarowywany w celu szybszej indoktrynacji młodej pary.

Lektura zakazana

Nawet po śmierci Führera i upadku nazistowskiego reżimu Mein Kampf wciąż budziła niepokój. Jej publikację po wojnie blokował rząd Bawarii, właściciel praw autorskich, ale w 2016 roku związana z tym ochrona wygasła i odtąd książkę Hitlera mógł wydać każdy.

Mając to na uwadze, przygotowano jej nową edycję, opatrzoną kompleksowym naukowym komentarzem, który sprawił, że całość rozrosła się z 700 do 2000 stron. Celem było zabezpieczenie niefrasobliwego czytelnika przed uwodzicielskim wpływem słów Hitlera.

Redaktorzy tego wydania byli przerażeni, gdy okazało się, że Mein Kampf znów stała się bestsellerem. Wywołało to w niemieckich mediach wiele bolesnych przemyśleń na temat współczesnej siły oddziaływania nienawistnej nazistowskiej ideologii.

Wątpliwe jednak, by wielu czytelników Hitlera – dawnych i współczesnych – rzeczywiście zapoznało się choćby z połową Mein Kampf. Niegdyś była ona znaczącym symbolem lojalności wobec rządzącego reżimu, obowiązkową pozycją w domowej biblioteczce wiernego nazisty i użyteczną demonstracją dobrej wiary ze strony mniej przekonanych do narodowosocjalistycznej ideologii. Dla dzisiejszych odbiorców jest to rodzaj historycznej ciekawostki i toksyczny relikt przeszłości, ale niewiele więcej.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Rogera Moorhouse’a Trzecia Rzesza w 100 przedmiotach, która została wydana nakładem Znaku Horyzont.

Tytuł, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Więcej o materialnej historii nazistowskich Niemiec:

Komentarze (2)

  1. Gonzaga Odpowiedz

    A,oto „odkrywcze”cytaty z „dzieła” wodza:
    Życie to walka-silny zabija słabego!
    Ostateczny pokój zapanuje wówczas gdy ostatni człowiek zabije przedostatniego!

  2. Jacek Blimel Odpowiedz

    O ile mi wiadomo to „mein kampf” hitler nie pisał sam, dyktował swojemu zastępcy rudolfowi hessowi, w czasie odbtwania kary. Hess zresztą ją zredagował. Dziwie się autorowi artykułu że tego nie wiedział. j

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.