Bohaterska obrona Głogowa. Jak niewielka warownia powstrzymała najazd niemieckiego króla?
Pozornie w starciu z królem niemieckim Bolesław Krzywousty nie miał żadnych szans. Jego wojsko było mniej liczne i gorzej uzbrojone, a sojusznicy nie przybyli na czas z pomocą. Mieszkańcy oblężonego Głogowa też byli już gotowi na kapitulację… Co ich powstrzymało?
Niemiecki najazd na państwo Bolesława Krzywoustego był odpowiedzią na nadmiernie samodzielną – przynajmniej zdaniem króla Henryka V – politykę piastowskiego władcy. Dzięki kolejnym działaniom księcia pozycja Polski w tej części Europy rosła. Stosunki polsko-niemieckie pogorszyło spowodowane działaniami Krzywoustego niepowodzenie Henryka na Węgrzech.
Żądny zemsty król ogłosił w połowie lipca 1109 roku „wyprawę generalną” przeciwko Polsce. Pretekstem do uderzenia na państwo Piastów stała się sprawa wygnanego Zbigniewa, który znalazł się na dworze niemieckim i zabiegał o zbrojną interwencję.
Według Galla król niemiecki poprzedził działania zbrojne listem do księcia polskiego. Zażądał w nim od Bolesława „przyjęcia z powrotem brata swego” i oddania mu połowy królestwa. Do tego domagał się rocznej opłaty 300 grzywien trybutu. Świadczenia takie zachodni władcy pobierali od czasów Mieszka II. Uchylał się od nich jedynie Bolesław Śmiały. Zamiennikiem dla tej kwoty mogło być 300 rycerzy wystawianych na każde zawołanie Henryka. Jak łatwo się domyślić, ambitny Piast odrzucił ultimatum.
Niemiecka mobilizacja
Niemiecka armia, która ruszyła na Polskę w 1109 roku, mogła liczyć nawet 10 tysięcy zbrojnych. Znalazło się w niej rycerstwo z Saksonii, Bawarii, Frankonii, Lotaryngii, a także kontyngent około dwóch tysięcy zbrojnych z Czech. Do tego należy uwzględnić jeszcze liczne służby pomocnicze towarzyszące wojsku. Wymarsz z Erfurtu nastąpił z początkiem sierpnia.
Najazd nastąpił w trudnym dla Polski momencie. Bolesław Krzywousty zajęty był właśnie obleganiem grodów pomorskich. Nie mógł od nich odstąpić. Ryzykowałby nie tylko ponowne opanowanie terenu przez Pomorzan, lecz także ich atak na Wielkopolskę.
Tymczasem około połowy sierpnia armia niemiecka dotarła pod Krosno Odrzańskie. Tam oczekiwano na posiłki czeskie pod wodzą Świętopełka. Król nie chciał się bez nich zapuszczać w wielkopolskie bagna, bo to Czesi byli doskonale zorientowani w topografii tych terenów. Liczył, że staną się jego przewodnikami na bagnach występujących pomiędzy Odrą a Obrą.
Przemyślida spóźniał się jednak, co spowodowało, że Henryk po raz pierwszy musiał zmienić swoje plany. Odstąpił od zdobywania grodu i skierował wojsko na południowy wschód, by po drodze do kolejnych twierdz połączyć się z jednostkami czeskimi. Ostatecznie nastąpiło to – jak notuje Kosmas – dopiero we wrześniu. Kronikarz nie podał jednak dokładnej daty.
Słabsze siły polskie
Krzywousty, dowiedziawszy się, że przeciwnik minąwszy Bytom Odrzański zmierza w stronę Głogowa, także wysłał tam część swoich oddziałów. Polecił im, by pilnowały pobliskich przejść na Odrze i w razie potrzeby stawiały opór najeźdźcom do czasu przybycia głównych sił. Niebawem on sam także rozbił obóz w pobliżu. „Tam […] – notował Gall Anonim – wyczekiwał nadejścia swych wojsk, stamtąd wyprawiał tu i ówdzie wywiadowców i stamtąd rozsyłał komorników po swoich i po Rusinów, i Węgrów”. Niestety, poselstwa te najprawdopodobniej zostały bez odpowiedzi.
Liczebność regularnego wojska, jakim mógł rozporządzać polski książę, szacuje się na trzy, cztery tysiące. Było ono zdecydowanie słabiej uzbrojone niż wojska niemiecko-czeskie. Tylko hufiec książęcy posiadał pancerne zbroje i lepszą broń, taką jak choćby kusze. Na dodatek pozostawało rozdzielone na dwie części, z których tylko jedna znalazła się pod Głogowem jako wsparcie grodu. Druga pozostała w tyle jako odwód, odpoczywając tymczasem po trudach walk pomorskich i umacniając pobrzeże Baryczy – drugiej naturalnej linii obronnej – na wypadek sukcesu Niemców w Głogowie.
Na szczęście, choć Piasta zawiedli zagraniczni sojusznicy, mógł liczyć na pospolite ruszenie. Było to wsparcie w sile nawet kilkunastu tysięcy dusz. Ostatecznie wojska Bolesława przewyższyły więc liczebnie siły niemiecko-czeskie. Warto podkreślić, że w obronie kraju udział brali na polecenie władcy także chłopi. Na korzyść Polaków działał poza tym fakt, że mimo skupienia Krzywoustego na sprawie Pomorza, już wcześniej zlecił on umocnienie i przygotowanie grodów na granicy z Niemcami. Rozkaz objął Lubusz, Krosno Odrzańskie, Bytom Odrzański, Głogów i Wrocław.
Pod Głogowem
Podążająca wzdłuż Odry armia niemiecka nadciągnęła pod Głogów 24 sierpnia, w dzień Świętego Bartłomieja. Tam też w nieznanym mieszkańcom miejscu, na północ od grodu, przekroczyła główne koryto rzeki. Być może, jak twierdzi Karol Maleczyński, odbyło się to w okolicy Żarkowa, u ujścia małej rzeczki. Manewr ten umożliwił uderzenie na miasto od słabszej, wschodniej strony. Oddziały wroga z impetem zaatakowały głogowskie podgrodzie, doszczętnie je niszcząc.
Stacjonujące w namiotach pod warownią wojska Krzywoustego zostały zupełnie zaskoczone. Szybko je rozbito. Tylko części udało się schronić wewnątrz twierdzy. Przez chwilę wydawało się, że plan Niemców się powiedzie, a gród zostanie zdobyty w pierwszym natarciu. Na szczęście głogowianie zamknęli bramy na czas. Ich siły, liczące początkowo około 300 uzbrojonych wojów wspomaganych przez całą lokalną społeczność, zostały jednak mocno nadwątlone. Już w tej pierwszej fazie oblężenia wyczerpano też prawie cały zapas dostępnych środków obronnych, co nie zapowiadało długiego oporu…
Obrońcy mogli jednak liczyć na stały kontakt z Bolesławem przebywającym w pobliżu z drugą częścią swoich sił. Na zwołanej pośpiesznie naradzie starszyzna grodowa postanowiła wysłać do niego poselstwo. Potrzeba konsultacji była tym pilniejsza, że u bram grodu zjawił się poseł niemiecki, żądając poddania Głogowa. Za poddanie się Henryk V gwarantował mieszkańcom zachowanie życia i mienia. Mimo że pokusa musiała być duża, postanowili oni nie ulegać namowom, zanim nie uzyskają od polskiego władcy zgody na kapitulację.
Król niemiecki, widząc, że bez decyzji Krzywoustego nic nie uzyska, zgodził się na pięciodniowy rozejm. Jednocześnie wymógł na znajdującej się w dramatycznym położeniu załodze wydanie mu na ten czas zakładników, w tym syna komesa grodowego.
Warunkiem oddania zakładników było wysłanie poselstwa do księcia i doprowadzenie do „zawarcia pokoju lub jakiegoś układu”. Niemiecki władca przyrzekł przy tym zwolnić ich bez względu na rezultaty misji.
Trzeba zaznaczyć, że obie strony konfliktu miały w tym rozejmie swój interes. Henryk V, biorąc zakładników, spodziewał się dostać warownię w swoje ręce choćby za cenę wiarołomstwa. Głogowianie, korzystając z przerwy, naprędce umacniali dostępnymi w grodzie materiałami te miejsca w fortyfikacjach grodu, które nie wytrzymałyby kolejnego szturmu.
Gniew Bolesława
Jak na wysłane do niego poselstwo zareagował Bolesław? Podobno uniósł się gniewem, a nawet zagroził swoim poddanym szubienicą, gdyby ze względu na zakładników się poddali. Dodał też, jak przekazuje Gall Anonim, że „lepiej będzie i zaszczytniej, jeśli zarówno mieszczanie, jak i zakładnicy zginą od miecza za ojczyznę, niż gdyby, kupując zhańbiony żywot za cenę poddania grodu, mieli służyć obcym”.
Co ciekawe, zupełnie inaczej przedstawia ten dialog późniejszy kronikarz Wincenty Kadłubek. Ani słowem nie wspomina o irytacji księcia. A udzielona posłom odpowiedź brzmi w jego zapisie niemal poetycko:
Nad trutnia nic gnuśniejszego, nic łagodniejszego nad owada miododajnego. Oba jednak, ten od ula, tamten od gniazda, odganiają oso jady. Raczej więc stracić zakładników niż wolność! Wszak pożyteczniej jest nie oszczędzić życia kilku ludzi niż z powodu małodusznego niedołęstwa wystawić wielu na niebezpieczeństwo.
Nic dziwnego, że tak piękne słowa zdaniem skryby obudziły w obrońcach wolę walki z najeźdźcą… O ile rzeczywiście padły. Niezależnie jednak od tego, co dokładnie powiedział polski władca, jest faktem, że jego odpowiedź okazała się odmowna. Taką też informację posłowie po powrocie przekazali niemieckiemu królowi.
Warto przypomnieć, że zgodnie z ówczesnym feudalnym prawem zwyczajowym załoga była bezwzględnie zobowiązana do wypełnienia woli księcia, do którego należał gród. Jeśli ten nie zwolnił poddanych z obowiązku obrony, musieli oni walczyć do końca.
Zgodnie z wcześniejszą umową mieszkańcy warowni poprosili o wydanie zakładników. Niestety, Henryk nie zamierzał dotrzymać danego słowa. Stwierdził, że wypuści ich wyłącznie w wypadku poddania grodu. Następnie zaczął przygotowywać się do ataku. Nie miał innego wyjścia. To tutaj znajdowało się wszak najdogodniejsze miejsce do przekroczenia Odry, poza tym bez zajęcia Głogowa Niemcy nie mogli zapuścić się w głąb państwa Piastów, ponieważ twierdza i jej silna załoga zagrażałyby tyłom ich wojsk. Ryzykowaliby też kolejne starcie z głogowianami w drodze powrotnej z Wielkopolski.
Napastnicy byli przy tym świetnie przygotowani do natarcia. Dysponowali całym zestawem machin oblężniczych. Część przyrządów przyciągnęli ze sobą, inne zbudowali na miejscu z drewna, którego w okolicy nie brakowało. Sięgali też po najprostsze drabiny, które stosowali podczas szturmów.
Król Henryk V liczył przy tym, że złamie Polaków za pomocą okrutnego podstępu. Polecił przywiązać co znaczniejszych zakładników do machin oblężniczych. Był wśród nich także syn komesa. Niemiecki monarcha chciał skłonić w ten sposób obrońców do otwarcia bram i uniknąć dalszego rozlewu krwi. Mylił się. „Polacy wcale nie oszczędzali synów i krewnych bardziej niż Niemców i Czechów” – zanotował Gall.
Czy świadczy to o niezwykłym jak na te czasy patriotyzmie mieszkańców? Niekoniecznie. Ich determinacja mogła przecież wynikać nie tyle z przywiązania do instytucji państwa, ile z książęcego nakazu. Decydujący okazał się raczej strach przed Bolesławem i ewentualnymi konsekwencjami poddania grodu.
Koniec oblężenia i odejście spod Głogowa
Mimo ponawiania ataków Głogowa nie udało się zdobyć. Sytuacja Niemców tymczasem stale się pogarszała. Rosła liczba ofiar, topniały zasoby żywności. Na dodatek wojsko Henryka było stale nękane przez oddziały Krzywoustego.
W końcu, po mniej więcej trzytygodniowym bezskutecznym postoju król postanowił działać. Nie przerywając – jak twierdzi Kosmas – oblężenia, wysłał część swojej armii, by pustoszyła terytorium wroga. Na czele tego oddziału postawił Świętopełka. Jego zadaniem było zajęcie się odcinkiem od Głogowa „aż do grodu Ryczyn” (lokalizowanym przez większość historyków z grodziskiem leżącym na północ od Brzegu).
Wojska polskie cały czas podążały za wrogiem. Polski książę wiedział, że nie może sobie pozwolić na otwartą walkę z przeważającymi siłami wroga, stosował więc metody wojny podjazdowej. Dziesiątkował oddziały, które oddalały się od głównych sił w celu zbadania terenu bądź zdobycia prowiantu. A że ryzyko jego ataku rosło zwłaszcza w nocy, niemieccy wojowie zwali go „Bolesławem, który nie śpi”. Warto dodać, że wraz ze swoim władcą do walki z najeźdźcą stanęli również chłopi.
Ostatecznie król niemiecki musiał dać za wygraną. Zaproponował Krzywoustemu sumę 300 grzywien za możliwość wycofania się z Polski. Zrezygnował również z poparcia sprawy Zbigniewa. Bolesław nie przystał jednak na żadne ustępstwa.
Psie Pole – fakt czy mit?
Gall Anonim opowiada, że po otrzymaniu tak stanowczej odpowiedzi Henryk udał się pod Wrocław, „gdzie jednak nic więcej nie zyskał jak [tylko] trupy na miejsce żywych i odstąpił od miasta”. Rzeczywiście mogło dojść wówczas do jakiejś drobnej potyczki. Być może niewielki oddział niemiecki, oddzielony od głównej kolumny wojsk, starł się z wojskami Krzywoustego?
Co ciekawe, piszący wiele lat później Wincenty Kadłubek twierdził, że pod dolnośląskim grodem, na Psim Polu, doszło do decydującej bitwy. Jego zdaniem wojska niemieckie zostały tam ostatecznie rozgromione przez Polaków. Żadne źródła tego jednak nie potwierdzają.
Po tym, jak nie udało mu się zdobyć kolejnego miasta, Henryk jeszcze przez jakiś czas próbował maszerować na wschód, tym razem w stronę Krakowa. W końcu, w okolicach Ryczyna, ogłoszono odwrót. Był to najwyższy czas. Straty w ludziach były już i tak wysokie, morale wojsk spadało z dnia na dzień, a pogoda robiła się coraz gorsza. Poza tym, by iść dalej, najeźdźcy musieliby przebyć wyjątkowo trudną do sforsowania przesiekę oddzielającą Dolny i Górny Śląsk.
Rezultaty wojny
Jak zakończyła się wyjątkowo nieudana z punktu widzenia niemieckiego monarchy wojna z 1109 roku? Nie wiemy o tym zbyt wiele. Źródła nie wspominają nawet, czy w jej następstwie podpisano jakikolwiek układ, choć Gall pisze o zawartym „pokoju, przyjaźni i braterstwie trwałym”. Najprawdopodobniej bez porozumienia się nie obyło. Jeśli tak, składały się nań obopólne ustępstwa. Król zrezygnował pewnie z planu podziału Polski między braci. Zbigniew w każdym razie pozostał na wygnaniu. Przeniósł się do Czech, a do ojczyzny wrócił dopiero po rokowaniach polsko-czeskich w roku 1112.
Henryk nie uzyskał też raczej zaległego trybutu. Gall Anonim kilkakrotnie podkreślał, że władca opuścił ziemie Piasta, „trupy tylko wioząc ze sobą jako trybut”. Potwierdzałby to zapis z Roczników erfurckich, mówiący o tym, że polski książę aż do 1135 roku ani razu nie odwiedził dworu cesarskiego w celu wypełnienia obowiązków lennika.
Dowiedz się więcej:
- Czaja D., Warownia głogowska w dobie pierwszych Piastów. Znaczenie militarne Głogowa w X–XII wieku, Towarzystwo Ziemi Głogowskiej, Głogów 2010.
- Czaja D., Funkcje grodów warownych w państwie pierwszych Piastów na przykładzie Głogowa [w:] Głogów – średniowieczne miasto nad Odrą, red. Krzysztof Czapla, Wydawnictwo Pracowni Badań Regionalnych Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, Głogów 2018.
- Działania militarne w Polsce południowo-zachodniej, red. Wiesław Wróblewski, Comandor, Warszawa 2002.
- Maleczyński K., Wojna polsko-niemiecka 1109 r., Instytut Śląski, Wrocław 1946;
- Olejnik K., Głogów 1109, Bellona, Warszawa 1999.
- Olejnik K., Cedynia, Niemcza, Głogów, Krzyszków, Krajowa Agencja Wydawnicza, Kraków 1988.
- Obronność polskiej granicy zachodniej w dobie pierwszych Piastów, red. Lech Leciejewicz, Ossolineum, Wrocław 1984.
- Szymczak J., Grody w Polsce środkowej i zachodniej w okresie rozbicia dzielnicowego, ZGWN, Łódź 1980.
Razi ciągłe powtarzane słowo „Niemcy”. Rzetelnemu historykowi to nie powinno się zdarzać. Niemcy powstały dopiero w 19 wieku. To było Cesarstwo Rzymskie I TO BEZ DODATKU „NARODU NIEMIECKIEGO”.
Czyli kraj Krzywoustego napadli Rzymianie… A może Chińczycy? Mongołowie albo w ogóle kosmici?
Mitologia i bajki dla dzieci a dla znających historie stek bzdur