Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„A poza tym uważam, że Kartaginę należy zniszczyć”. Dlaczego Katon tak upierał się przy tym twierdzeniu?

Katon Starszy, tu przedstawiony na renesansowym portrecie Pietro Perugino, żył w latach 234-149 p.n.e.

fot.Pietro Perugino/domena publiczna Katon Starszy, tu przedstawiony na renesansowym portrecie Pietro Perugino, żył w latach 234-149 p.n.e.

Marek Porcjusz Katon nie bez powodu otrzymał przydomek Cenzor. Całe życie bezwzględnie krytykował to, co mu się nie podobało. Nieważne, czy chodziło o nadmierny wpływ greckiej kultury, o konkretne osoby czy… o miasto. Kiedy więc skierował się przeciwko Kartaginie, była to walka na śmierć i życie.

“Katon jest jedną z najbardziej odpychających postaci w rzymskiej historii” – przyznaje starożytnik Adrian Goldsworthy. – „W swoim podręczniku do zarządzania gospodarstwem, De Agricultum, doradzał sprzedawanie niewolników, którzy stali się zbyt starzy, by pracować, choć nie wyjaśniał, gdzie znalazłby na nich nabywcę”.

Łagodząc nieco ten osąd, historyk dodaje jednak, że bohatera jego wypowiedzi nie należy zbyt szybko potępiać. Nawet, jeśli dzisiaj wrogość Katona Starszego do wszystkiego co greckie, od filozofii po… lekarzy tej narodowości, wydaje się zwykłym uprzedzeniem. Urodzony w 234 roku przed naszą erą rzymski polityk był bowiem wytrawnym graczem i wiedział, że jako „nowy człowiek”, spoza potężnych rzymskich rodów, musi się czymś wyróżnić. Przybrał więc pozę prostego, skromnego Rzymianina, będącego ucieleśnieniem tradycyjnych wartości. I w tym duchu prowadził kolejne batalie.

Grecki historyk Plutarch opisał życie Katona w swoich "Żywotach".

fot.Odysses/CC BY-SA 3.0 Grecki historyk Plutarch opisał życie Katona w swoich „Żywotach”.

Do historii przeszła zwłaszcza jedna z nich. Ta, którą rozpoczął już po osiemdziesiątce. „Za ostatnią jego publiczną przysługę uważa się zniszczenie Kartaginy” – zapisał Plutarch, grecki historyk z przełomu I i II wieku naszej ery. Ale dlaczego Katon pod koniec życia uwziął się właśnie na to miasto?

Z poselstwem u wroga

Korzenie niechęci Katona do położonej po drugiej stronie Morza Śródziemnego metropolii sięgały głęboko – czasów toczącej się w latach 218-201 przed Chrystusem drugiej wojny punickiej. Służył wówczas w armii rzymskiej. Walczył w Kapui i podczas oblężenia Tarentu, brał też udział w bitwie nad Metaurusem w 207 roku.

Mimo to przez długi czas jego antypatia nie dawała o sobie znać. Kartagina po przegranej wojnie straciła mocarstwową pozycję i nie stanowiła dla Rzymu zagrożenia. Zgodnie z warunkami pokoju przez pięćdziesiąt lat musiała spłacać mu odszkodowanie. Pozbawiono ją też wszelkich wpływów na Sardynii i Sycylii.

Przełom nastąpił niemal pół wieku później, około 153 roku przed naszą erą. Rzymianie wysłali wówczas poselstwo, by rozsądzić spór między Kartagińczykami a Masynissą, królem wschodniej Numidii i wieloletnim sojusznikiem Wiecznego Miasta. Konflikt rozpoczęła Kartagina, wypędzając pronumidyjskich polityków i dwóch synów władcy z miasta. Zakończyła go Numidia, pokonując wojska punickie i zajmując część terytorium nieprzyjaciela.

Kartagina zaskakująco szybko odżyła po przegranej wojnie z Rzymem. Ilustracja poglądowa.

fot.François de Troy/domena publiczna Kartagina zaskakująco szybko odżyła po przegranej wojnie z Rzymem. Ilustracja poglądowa.

Katon, który był jednym z posłów, po przybyciu do „upadłej” metropolii nie wierzył własnym oczom. Jak pisze Plutarch:

Katon (…) zastał miasto bynajmniej nie w stanie biedy i miernoty, jak zakładali Rzymianie, ale raczej pełne żywotnych wojowników, kipiące ogromnym bogactwem, wypełnione bronią wszelkiego rodzaju i wojskowym zaopatrzeniem, i wcale pokaźnie z tego powodu zadufane w sobie.

Dla polityka rozkwit Kartaginy oznaczał jedno: śmiertelne zagrożenie dla Rzymu. Rozwiązanie, które wkrótce zaproponował Senatowi, było bardzo proste. Trzeba uderzyć we wroga zanim on zaatakuje. I tym razem zlikwidować go na dobre.

Kampania nienawiści

Niemal natychmiast po powrocie z wyprawy Katon zaczął przekonywać współobywateli do swojego planu. Mimo wieku nie stracił nic z dawnej zaciętości. Z wigorem opowiadał senatorom, jak to porażki nie osłabiły Kartaginy, ale wręcz ją wzmocniły. Jego zdaniem obecny konflikt z Numidią stanowił jedynie preludium do rozprawy z Wiecznym Miastem.

Jako świetny mówca i performer uciekał się do najróżniejszych chwytów. Plutarch opisuje, jak pewnego razu niby przypadkiem upuścił w Senacie figę. A kiedy pozostali podziwiali jej „rozmiar i urodę”, wytknął, że kraj, z którego owoc pochodzi, znajduje się w odległości zaledwie trzech dni żeglugi od Rzymu. Zwrócił w ten sposób uwagę jednocześnie na dobrobyt i bliskość odwiecznego wroga.

Ten sam historyk przekazał słynne zdanie, które kończyło odtąd każdą wypowiedź polityka. Najlepiej znane jest w wersji łacińskiej: Ceterum censeo Carthaginem esse delendam, czyli „A poza tym uważam, że Kartaginę należy zniszczyć”. W rzeczywistości nie wiemy, jak dokładnie brzmiało. Plutarch pisał po grecku i w jego relacji przyjęło formę Δοκεῖ δέ μοι καὶ Καρχηδόνα μὴ εἶναι, czyli „Wydaje mi się, że Kartaginy powinno nie być”.

Katon zwracał uwagę współobywateli na bliskość Kartaginy, oddalonej - jego zdaniem - zaledwie o trzy dni żeglugi od Rzymu.

fot.BishkekRocks/domena publiczna Katon zwracał uwagę współobywateli na bliskość Kartaginy, oddalonej – jego zdaniem – zaledwie o trzy dni żeglugi od Rzymu.

Trzeba przy tym pamiętać, że nie wszystkich od razu udało się przekonać do kolejnej wojny. Przeciw racjom Katona występował między innymi Publiusz Korneliusz Scypion Nazyka Korkulum, zięć Scypiona Afrykańskiego. Odwrotnie niż rywal, na koniec każdej wypowiedzi w Senacie dodawał: „Kartaginę należy oszczędzić”.

Jak twierdzi Diodor Sycylijski, Scypion argumentował, że zniszczenie największego wroga Rzymu zaburzy polityczną równowagę w tworzącym się imperium. Jego obecność zmusza bowiem do czujności i posłuszeństwa. Gdy go zabraknie, państwu grozi chaos i rozprzężenie, które pociągną je na dno. Przypisywanie mu takich profetycznych fraz wydaje się jednak przesadą. Możliwe również – tak podaje z kolei Tytus Liwiusz – że polityk zwracał po prostu uwagę na brak pretekstu do wszczęcia wojny, nie sprzeciwiając się samej idei zmiażdżenia potężnego rywala…

Podatny grunt

Rzeczywiście wydaje się, że Katon, żądając zniszczenia Kartaginy, uderzył w czuły punkt. Zdawano sobie sprawę z tego, że metropolia szybko podniosła się po przegranej wojnie. W końcu już dekadę od jej zakończenia mieszkańcy miasta oświadczyli Rzymowi, iż są w stanie spłacić z góry całe odszkodowanie – za czterdzieści lat do przodu! Wszystko wskazywało na to, że klęska nadspodziewanie im posłużyła.

Tymczasem sytuacja Wiecznego Miasta ewoluowała – co również zauważano – w zupełnie innym kierunku. Goldsworthy opowiada:

W Rzymie w latach 50. II wieku przed Chrystusem narastało poczucie niepewności. Wojny z pierwszych dekad tego stulecia wygrywane były z łatwością przez rzymskie armie, złożone z bardzo doświadczonych oficerów i żołnierzy. Stopniowo pokolenie wojny z Hannibalem stało się zbyt stare na służbę wojskową, a jego wiedza i umiejętności zostały stracone.

W pamięci mieszkańców imperium tkwiła jeszcze żywo kampania Hannibala, który dotarł niemal do bram Rzymu. Nic dziwnego, że obawiano się, iż osłabione państwo nie poradzi sobie z następnym, równie błyskotliwym przeciwnikiem. Podzielano też podejrzenia Katona, że po raz kolejny zagrożenie może nadejść z tej samej strony. Słowa polityka doskonale oddawały te nastroje – a jednocześnie oferowały „proste” rozwiązanie.

Rozumiano jednak także, że nie można rozpocząć wojny bez powodu. „Zatroskany jak zawsze tym, by uniknąć oskarżenia o łamanie wysoko cenionej cnoty fides [wierności – przyp. A.W.], Senat postanowił po prostu poczekać, aż nadarzy się odpowiednia okazja” – relacjonuje historyk i archeolog Richard Miles.

Po zdobyciu Kartaginy w 146 roku przed naszą erą Rzymianie zrównali ją z ziemią. Na ilustracji Gajusz Mariusz wśród ruin miasta.

fot.W. H. Weston, W. Rainey/domena publiczna Po zdobyciu Kartaginy w 146 roku przed naszą erą Rzymianie zrównali ją z ziemią. Na ilustracji Gajusz Mariusz wśród ruin miasta.

Czekano do 149 roku przed naszą erą. Wtedy Rzymianie postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, stawiając Kartagińczykom coraz bardziej absurdalne żądania. Najpierw kazali im dostarczyć 300 zakładników, wybranych spośród dzieci możnych rodów. Następnie zażyczyli sobie przekazania całego znajdującego się w mieście uzbrojenia i broni. Struna pękła, gdy mieszkańcom miasta polecono… wyprowadzić się i wybudować sobie nową siedzibę, oddaloną o kilkanaście kilometrów od morza.

Katon nie dożył rozpoczęcia wojny. Zdołał jednak jeszcze wytypować człowieka, który ją skutecznie poprowadzi. Gdy usłyszał o osiągnięciach Scypiona Afrykańskiego Młodszego, dającego „dowody rozsądku i śmiałości” w kontaktach z wrogami imperium, stwierdził podobno: „Tylko on ma rozum, ale reszta to ulotne cienie”. I rzeczywiście, to Scypion w 146 roku przed naszą erą zrównał Kartaginę z ziemią.

Inspiracja:

Inspiracją dla artykułu była wydana przez Znak Horyzont książka Bena Kane’a Hannibal. Pola krwi, fascynująca powieść o losach wodza, który niemal zdołał rzucić Rzym na kolana.

Bibliografia:

  1. Adrian Goldsworthy, The Fall of Carthage. The Punic Wars 265-146 BC, Cassell 2003.
  2. Richard Miles, Carthage Must Be Destroyed. The Rise and Fall of an Ancient Mediterranean Civilization, Allen Lane 2010.
  3. Plutarch’s Lives. Themistocles and Camillus, Aristides and Cato Major, Cimon and Lucullus, Loeb Classical Library 1968.
  4. James S. Ruebel, Cato and Scipio Africanus, “The Classical World” t. 71, nr 3 (11.1977).

Komentarze (1)

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.