Jedyne w pełni zwycięskie powstanie w historii Polski. Jak doszło do Powstania Wielkopolskiego i czemu Polacy zawdzięczali sukces?
Do zrywu doszło w momencie, gdy przebieg granic nie był jeszcze przesądzony. W krótkim czasie armia powstańcza zgromadziła aż 100 000 ochotników. Cieszyli się oni widocznym poparciem okolicznej ludności. W pewnej chwili wydawało się jednak, że cały ten wysiłek może pójść na marne…
Po klęsce powstania listopadowego jeden najwybitniejszych polskich mężów stanu, książę Adam Czartoryski, rozważając szansę kolejnej próby wybicia się na niepodległość, podniósł, że powstanie musi być silne, powszechne i „w porę zrobione”. Przez to ostatnie określenie rozumiał sprzyjającą sytuację międzynarodową. Polacy w zaborze pruskim odpowiedzieli pracami organicznymi Dysponowali świetnie rozwiniętą siecią różnego typu organizacji od gospodarczych po kulturalne. Przekształcili się w społeczeństwo obywatelskie.
Nastał rok 1918. Powstała dla Polaków sytuacja którą można oceniać tylko w kategoriach cudu. Rosja teraz już sowiecka przymuszona była do wystąpienia z wojny. Niemcy i Austro-Węgry podniosły klęskę. Spełniły się słowa Adama Mickiewicza:
Od niewoli moskiewskiej
austriackiej i pruskiej
wybaw nas Panie.
„Wzywamy całe Niemcy do obrony Niemców na Wschodzie…”
Teraz wydarzenia toczyły się jak lawina. Na początku listopada 1918 r. wybuchła rewolucja w Niemczech. Cesarz Wilhelm II abdykował. Na czele rządu stanął Friedrich Ebert, przywódca niemieckiej socjaldemokracji. W dniu 11 listopada Niemcy podpisały rozejm w Compiegne. Wojna zakończyła się. Niejasną była jednak sytuacja ziem zaboru pruskiego. W rozejmie w Compiegne nie znalazły się postanowienia dotyczące tych ziem. Oznaczało to, że nadal pozostawały w granicach Rzeszy Niemieckiej. Politycy polscy liczyli, że o ich losie zadecyduje konferencja pokojowa. Tymczasem strona niemiecka twardo stała na stanowisku status quo.
Sytuacja była bardzo skomplikowana. Istniała nadal administracja pruska. Nie do Poznania, ale do Stadt Posen wracały oddziały armii niemieckiej. Z nimi wiązała swe nadzieje mniejszość niemiecka licząca około 40% mieszkańców. W ich mentalności nastąpił proces, który określić można jako przedawnienie zaborów. Byli przekonani, że będą tu po wsze czasy. Szokiem była klęska militarna i groźba, że Polacy tworząc państwo upomną się o ziemie zaboru pruskiego.
Rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę akcję propagandową. Głoszono: „Wzywamy całe Niemcy do obrony Niemców na Wschodzie, do obrony nienaruszalności niemieckiej ojczyzny, do obrony własnego honoru”. Brano pod uwagę możliwość plebiscytu w Wielkopolsce. Liczono się z wybuchem powstania, ewentualną kontrakcję opierano na powracających w frontu oddziałach. Morale żołnierzy było bardzo niskie.
Inne nastroje panowały w jednostkach ochotniczych, osławionych oddziałach Grenzschutz Ost. Z frontu wracali Polacy, przymusowo wcieleni do armii pruskiej. Przeszli ciężkie boje na frontach. Byli doskonałymi żołnierzami, gotowymi do walki o wolność ojczyzny.
Powstanie czy dyplomacja?
Tymczasem w Wielkopolsce istniała trójwładza: administracja pruska, powstałe w wyniku rewolucji Rady Robotniczo-Żołnierskie, mające pełnić funkcje kontrolne i polska Naczelna Rada Ludowa z [księdzem] Stanisławem Adamskim, Wojciechem Korfantym i [redaktorem] Adamem Poszwińskim. Powstała paramilitarna Straż Ludowa. Jednym z jej organizatorów był mój dziad Józef Trzeciakowski. Polakom udało się na fali rewolucji zdobyć znaczne wpływy w Formacjach Służby Straży i Bezpieczeństwa.
Wśród polityków wielkopolskich rysowały się różne koncepcje osiągnięcia wymarzonego celu – niepodległości. Naczelna Rada Ludowa nadzieje swe wiązała z pomyślnymi decyzjami konferencji pokojowej. Nacisk więc położono na polską aktywność dyplomatyczną. Organizacje wojskowe skupiające radykalnych działaczy niepodległościowych parły do natychmiastowego powstania. Grupa oficerów z Mieczysławem Paluchem planowała wybuch powstania na połowę stycznia 1919 r.
Podjęto zabiegi dyplomatyczne w Paryżu, aby uzupełnić traktat rozejmowy z dnia 11 listopada 1918 r. o paragraf mówiący o wycofaniu się Niemców z ziem zaboru pruskiego. Starania te zakończyły się niepowodzeniem. Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Wtajemniczeni czuli, że lada dzień dojść może do wybuchu.
Iskrą, która padła na przysłowiową beczkę prochu był przyjazd 26 grudnia 1918 r. do Poznania Ignacego Jana Paderewskiego, wkrótce premiera rządu Rzeczypospolitej. Witano go z trudnym do opisania entuzjazmem. Mistrz wygłosił płomienne przemówienie, a następnego dnia w południe przed hotelem Bazar, w którym się zatrzymał, przeszedł 12-tysięczny pochód dzieci polskich. Niemcy zorganizowali kontrmanifestację. Demolowano biura polskie, zrywano dekorujące Poznań flagi polskie i mocarstw koalicyjnych. Rzucono hasło „Obsadzić domy i nie pozwolić Niemcom przejść pod Bazar. Jeżeli będzie opór użyć broni”.
20% Polaków
Do samego wybuchu doszło spontanicznie. Pierwsze strzały padły około 17.00. Pierwszym powstańcem, który zginął podczas walk był Franciszek Ratajczak.
Następnego dnia Komisariat Naczelnej Rady Ludowej powołał na dowódcę wojsk powstańczych kapitana Stanisława Taczaka, podniesionego przez Józefa Piłsudskiego do rangi majora. W jej szeregach znalazł się ojciec piszącego te słowa Marian Trzeciakowski.
Powstanie ogarnęło całą Wielkopolskę. W pierwszych dniach w toku zaciętych walk wyzwolono znaczne jej obszary. W Poznaniu 6 stycznia 1918 r. zdobyto ostatni punkt oporu Niemców – lotnisko na Ławicy. W ręce powstańców wpadły liczne samoloty; będą ona stanowiły zaczątek polskich sił powietrznych. Tu powstała biało-czerwona szachownica, symbol polskiego lotnictwa. Narodziła się ona przez prosty zabieg: do czarnego krzyża niemieckiego wprowadzono po przekątnej barwy biało-czerwone. Tego samego dnia Niemcy dokonali ataku bombowego na Ławicę. W rewanżu polskie lotnictwo następnego dnia dokonało nalotu na Frankfurt nad Odrą.
Spontaniczne akcję zaczepne lokalnych dowódców podporządkowane zostały 8 stycznia 1919 r. Dowództwu Głównemu w Poznaniu. W dniu 16 stycznia 1919 r. na czele stanął gen. Józef Dowbor-Muśnicki. Ogłosił pobór do wojska. Wkrótce armia liczyła około 30 000 żołnierzy, w maju wzrosła to liczby 72 000. Ochotnicza Straż Ludowa skupiała w swoich szeregach 130 000 członków. W sumie około 20% Polaków zamieszkujących Wielkopolskę było zaangażowanych w działania powstańcze. Było to pierwsze powstanie, które znalazło tak powszechny odzew, bez względu na pochodzenie społeczne. Na zapleczu ofiarność na rzecz powstania była niezwykła „Za honor i zaszczyt sobie mają te ofiary”.
Niemcy nie pozostawali biernymi. Szczególnie zacięte były walki pod Rymarzewem, Kcynią i Kopanicą. Tu Niemcy użyli gazów bojowych.
Walka w Wersalu
Tymczasem w Wersalu 18 stycznia 1918 r. rozpoczęła obrady konferencja pokojowa. Delegacja polska zabiegała o to, aby w dokumentach znalazły się zmiany, jakie niosło za sobą Powstanie Wielkopolskie. Dzięki poparciu marszałka Ferdynanda Focha ustalono granicę pokrywającą się z linią frontu. W dniu 7 maja 1919 r. przedstawiono stronie niemieckiej warunki podpisania pokoju. Przyjęte zostały z oburzeniem. Niemcy nie chcieli pogodzić się z utratą większości ziem zaboru pruskiego. Przed podpisaniem traktatu pokojowego chcieli postawić koalicję przed faktami dokonanymi.
W sytuacji poważnego zagrożenia Armia Wielkopolska została podporządkowana została Naczelnemu Dowództwu Wojska Polskiego, na którego czele stał Józef Piłsudski. Niemcy tymczasem przygotowywali się do ataku. Przewodzić miał feldmarszałek Paul von Hindenburg, nota bene pochodzący z Poznania.
Jednak obawa przed zdecydowanymi krokami koalicji powstrzymała Niemców od ataku. Walki ustały. Po stronie polskiej zginęło około 1700 żołnierzy, około 6000 zostało rannych. W owym czasie Armia Wielkopolska liczyła już 100 000 żołnierzy. Odegrała ważną rolę w walkach o granice Rzeczypospolitej. Brała udział w odsieczy Lwowa, a następnie wojnie polsko-bolszewickiej.
W dniu 28 czerwca 1919 r. podpisany traktat pokojowy. Wielkopolska znalazła się w granicach niepodległego państwa polskiego. Decydujący był tu czyn powstańczy. Nie pozostał on bez wpływu na losy Pomorza Gdańskiego i Górnego Śląska.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy, porządkującej najważniejsze ze zjawisk i idei funkcjonujących w polskiej pamięci historycznej: Węzły pamięci niepodległej Polski. Publikacja ta ukazała się w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Znak, Muzeum Historii Polski oraz Fundacji Węzły Pamięci.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.
Sorry ale fragment o szachownicy jest błędny – stanowiła oznaczenie które pojawiło sie w zaborze austriackim u pilota Stanisława Steca
Nie jest prawdą, że kpt.Taczaka awansował do stopnia majora J. Piłsudski. Jakoś umknęło Panu, ze Piłsudski do trzeciej dekady stycznia 1919 r. nie zareagował na prośbę NRL o przysłanie wysokiej rangi oficerów do kierowania powstaniem. Dopiero na wyraźne stwierdzenie Korfantego, że w2 takim razie poproszą o takich oficerów Komitet Narodowy Polski i samego Dmowskiego, Piłsudski przysłał gen. Dowbór- Musnickiego, licząc, że carski oficer nie dogada się z pragmatycznymi poznańczykami. Zresztą, zorganizowaną przez Dowbór- Musnickiego armie zabrał pod koniec 1919 r. na front wschodni. Brat mojego dziadka Ignacy Kurzawski zginął wkrótce pod Kijowem. Więc może niech Pan wstanie z kolan przed „legendą Piłsudskiego” w sprawie Powstania Wielkopolskiego. Jak Pan wytłumaczy fakt, że o0bradfujący wówczas zwołany przez Naczelnika Sejm nie dopuścił do obrad Wielkopolan?
A na majora kpt. Taczka awansowała Naczelna Rada Ludowa.
Przepraszam , a powstania Śląskie ?
Brak konsekwencji odnośnie dat. Co powstańcy mogli zrobić w styczniu 1918 roku w Ławicy? NIC. Ich tam jeszcze wtedy nie było :)
„Jedyne zwycięskie Powstanie”, błędne sformułowanie. Powstanie Wielkopolskie nie było powstaniem o niepodległą Polskę, było to powstanie regionalne o przyłączenie się do macierzy tak jak walki o Wilno, Lwów czy Powstania Śląskie. Wszystkie te walki i powstania na przełomnie lat 1918-1919 były dlatego że nasza dyplomacja pod przewodnictwem Dmowskiego tego nie załatwiła tych spraw, trzeba było wywalczyć krwią i z bronią w ręku.