Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Era antysemityzmu i eugeniki. Jaki naprawdę był „złoty wiek” Europy?

Ofiarami czystek rasowych jeszcze przed wybuchem I wojny światowej byli Ormianie. Szacuje się, że w latach 1894-1896 zginęło ich około 80 000.

fot.Bain News Service/domena publiczna Ofiarami czystek rasowych jeszcze przed wybuchem I wojny światowej byli Ormianie. Szacuje się, że w latach 1894-1896 zginęło ich około 80 000.

Hasła higieny rasowej. Projekty „komór śmierci”, w których łagodna muzyka towarzyszyłaby planowej eksterminacji. U zarania XX wieku Europa swoje największe zbrodnie miała jeszcze przed sobą. I właśnie przygotowywała pod nie grunt.

We Włoszech, podobnie jak w Niemczech, radykalny nacjonalizm był [na początku XX wieku] zaledwie lokalną ciekawostką. Może gdyby nie doszło do wybuchu wojny światowej idee te pozostałyby w uśpieniu. Niestety raz zasiane ziarno nacjonalizmu przyniosło trujący plon.

Koncepcje nacjonalistyczne definiowały „naród” nie poprzez terytorium, lecz pochodzenie etniczne – przez ludzi, którzy zasługiwali na to, aby uznać ich za godnych tworzenia narodu. Na przykład francuski nacjonalista Edmond Archdéacon przed wyborami w 1902 roku głosił, że jest zdeklarowanym przeciwnikiem internacjonalizmu: „Jako antysemita żądam, aby 150 000 Żydów i ich sługusów, czyli 25 000 masonów, zaprzestało wyzysku i rujnowania 38 mln Francuzów”. Twierdził, że reprezentuje „prawdziwą republikę, republikę francuską”.

Idee „silne i nierozcieńczone”

W rzeczywistości, we Francji, podobnie jak w innych częściach Europy, nacjonalizm jako ruch polityczny nie potrafił pokonać wewnętrznych podziałów i nie był zdolny do sięgnięcia po władzę, a jednocześnie odegrał tak istotną rolę, aby wymusić na rządach zmianę polityki. I chociaż nacjonalistyczni liderzy i politycy skazani byli na marną egzystencję gdzieś na marginesie francuskiej sceny politycznej, ich idee – naród zdefiniowany przez wyłączenie tych uznanych za niegodnych (najczęściej Żydów) – pozostały silne i nierozcieńczone w podzielonej francuskiej kulturze.

"Żądam, aby 150 000 Żydów i ich sługusów, czyli 25 000 masonów, zaprzestało wyzysku i rujnowania 38 mln Francuzów" - mówił Edmond Archdeacon przed wyborami w 1902 roku.

fot.domena publiczna „Żądam, aby 150 000 Żydów i ich sługusów, czyli 25 000 masonów, zaprzestało wyzysku i rujnowania 38 mln Francuzów” – mówił Edmond Archdeacon przed wyborami w 1902 roku.

Podobnie wyglądała sytuacja w dużej części Europy. Antysemityzm stał się terminem, którym zaczęto nazywać dobrze znane już zjawisko, rozpowszechnione na całym kontynencie europejskim:nienawiść do Żydów. Tradycyjna chrześcijańska niechęć do „zabójców Chrystusa”, zakorzeniona w europejskim społeczeństwie od  wielu wieków, nadal była zjawiskiem powszechnym, promowanym na równi przez wszystkich chrześcijańskich duchownych – katolickich, protestanckich, prawosławnych.

Innym źródłem tej głębokiej nienawiści były resentymenty o naturze gospodarczej i społecznej, jako że Żydzi umiejętnie wykorzystali wszelkie okazje do wzbogacenia się dzięki wolnemu obrotowi dóbr, garściami czerpiąc korzyści z rozwoju życia ekonomicznego i kulturalnego. Przez to gdy doszło do spowolnienia rozwoju gospodarek, szybko stali się kozłami ofiarnymi. Jednak w drugiej połowie XIX wieku znane od wielu lat, często wyjątkowo agresywne formy nienawiści do Żydów zostały zastąpione czymś znacznie gorszym.

Pojawiły się doktryny rasowe, które zawierały pseudonaukowe, czysto biologiczne uzasadnienia dla poparcia nienawiści i uzasadnienia prześladowań. Dawniej zdarzało się (choć nie można uznać tych działań za godne naśladowania), że Żyd mógł zdecydować się na przejście na chrześcijaństwo (czasem bywał zmuszany). Jednak „antysemityzm biologiczny” nie zostawiał nawet takiej furtki. Według tych nowych koncepcji esencja „żydostwa” znajdowała się „we krwi”. Żyd nie mógł już stać się Francuzem lub Niemcem, tak jak kot nigdy nie stanie się psem.

„Drapieżne bestie w ludzkiej skórze”

Taka doktryna prowadziła prostą drogą nie tylko do dyskryminacji, ale do całkowitego wykluczenia. A od tego już bardzo blisko do fizycznego zniszczenia. Antysemicka retoryka mogła przerażać. Aby opisać Żydów, niemieccy antysemici używali języka znanego z bakteriologii. Z kolei na przykład, skądinąd popularny i podziwiany burmistrz Wiednia, Karl Lueger nazwał Żydów „drapieżnymi bestiami w ludzkiej skórze”, a wcześniej zasłynął stwierdzeniem, że „problem żydowski zostanie rozwiązany, jeśli wszystkich Żydów wsadzi się na duży statek, a następnie zatopi się go na otwartym morzu”.

Bez względu na retorykę, antysemityzm w polityce w czasie „złotej ery” poprzedzającej wybuch pierwszej wojny światowej (przynajmniej w Europie Zachodniej) stopniowo wygasał. Chociaż takie stwierdzenie może być mylące, ponieważ antysemityzm często bywał włączany w główny nurt konserwatyzmu. W żadnym razie nie można zaryzykować stwierdzenia, że wizje negatywnego wpływu Żydów na sytuację w Europie odeszły do lamusa. Jednak przed wybuchem wojny wpływ antysemityzmu na politykę był jednak mocno ograniczony.

Pomimo wszystkich tych ksenofobicznych głosów na marginesie polityki, większość Żydów w Cesarstwie Niemieckim mogło czuć się jak w domu. Bardziej zagrożeni mogli czuć się we Francji, która tak niedawno stała się sceną haniebnej afery Dreyfusa (gdy żydowskiego oficera niesłusznie uznano za winnego zdrady stanu, wyrok podzielił Francję i okazał się paliwem podsycającym nastroje antysemickie). Jednak i tam w pierwszych latach nowego stulecia atmosfera wyraźnie się poprawiła.

Afera wokół nieslusznego obwinienia i skazania oficera żydowskiego pochodzenia, Alfreda Dreyfusa, za zdradę państwa stała się miernikiem francuskiego antysemityzmu. Ostatecznie sąd kasacyjny w 1906 roku uznał niewinność kapitana.

fot.Valerian Gribayedoff/domena publiczna Afera wokół nieslusznego obwinienia i skazania oficera żydowskiego pochodzenia, Alfreda Dreyfusa, za zdradę państwa stała się miernikiem francuskiego antysemityzmu. Ostatecznie sąd kasacyjny w 1906 roku uznał niewinność kapitana.

Znacznie gorzej wyglądała sytuacja Żydów w Europie Wschodniej. W latach 1903–1906 na zachodnich obszarach Rosji dochodziło do pogromów, w których tysiące Żydów zginęło lub odniosło rany. Zdarzenia te często były inicjowane przez carską policję lub państwowy aparat represji. Nienawiść do Żydów była na stałe zakorzeniona w kulturze społeczeństw w Polsce, na Ukrainie, na Węgrzech, w Rumunii czy w krajach nadbałtyckich. Nic dziwnego, że tereny te – choć wiele lat później i w innych okolicznościach geopolitycznych – stały się głównymi europejskimi cmentarzyskami społeczności żydowskich.

Projekty ulepszenia człowieka

Mroczne oblicze Europy „złotego wieku” cywilizacji i postępu wzrastało dzięki embrionowi „eugeniki”, blisko związanej z „darwinizmem społecznym”. Początków eugeniki należy szukać w pracach pewnego londyńczyka, sir Francisa Galtona, który zastosował ewolucyjne teorie swojego wuja, Charlesa Darwina, do stworzenia teorii, zgodnie z którą umiejętności i potencjał człowieka mają charakter dziedziczny, a dzięki inżynierii genetycznej można wpływać na „polepszenie” ludzkiej populacji.

Już przed wybuchem pierwszej wojny światowej w wielu krajach europejskich – między innymi w Skandynawii, Szwajcarii i Niemczech, ale także i w Stanach Zjednoczonych – poważnie zainteresowano się badaniami eugeniki, która była postrzegana jako nauka „postępowa”. Wśród gorących jej zwolenników w Wielkiej Brytanii znaleźli się na przykład czołowi myśliciele związani z liberalnym establishmentem lub przedstawiciele tworzącej się nowej lewicy, tacy jak: John Maynard Keynes, Lord Beveridge, Herbert George Wells, Sidney Webb i George Bernard Shaw. W prywatnym liście z 1908 roku, ponad trzydzieści lat przed przymusową „akcją eutanazyjną” nazistów, uznany i szanowany angielski pisarz D.H. Lawrence z dość dużym przekonaniem rozważał budowę ogromnej „komory śmierci”, do której, przy akompaniamencie cichej muzyki, wprowadzać się będzie „wszystkich chorych, niepełnosprawnych i ułomnych”, zapewniając im łagodne rozstanie z tym światem.

Teorie sir Francisa Galtona, twórcy eugeniki, spotkały się w Europie "złotego wieku" z ogromnym zainteresowaniem.

fot.Eveleen Myers/domena publiczna Teorie sir Francisa Galtona, twórcy eugeniki, spotkały się w Europie „złotego wieku” z ogromnym zainteresowaniem.

Eugenika wydawała się oferować szansę „wyrugowania” z genotypu społeczeństwa cech, które prowadziły do wzrostu poziomu przestępczości, alkoholizmu, prostytucji i innych form zachowań „dewiacyjnych”. Naturalnie wkomponowała się w klasyczną imperialistyczną ideologię „darwinizmu społecznego”, w której zakładano, że istnieją rasy wyższe i lepsze od innych. Sam Galton napisał w 1908 roku, że pierwszym zadaniem eugeniki będzie zmniejszenie liczby urodzeń w kręgach ludzi „ograniczonych”. Eliminacja „niezdrowych” dzieci z czasem – jak zakładano – pozwoli stworzyć lepsze, zdrowsze społeczeństwo o większym potencjale.

Obawy dotyczące degeneracji rasowej poprzez powszechne środki pomocy społecznej zachęcające do prokreacji wśród przedstawicieli „gorszej” części społeczeństwa przełożyły się na pojęcia, które zagościły w programach narodowego rozwoju. W 1911 roku niemiecki magazyn ogłosił konkurs, zachęcając czytelników do przesyłania kompleksowych odpowiedzi na pytanie: „Z jakimi kosztami dla państwa i społeczeństwa wiąże się opieka nad ludźmi zdegenerowanymi?”. Zwycięzcą został pewien pracownik schroniska dla ubogich z Hamburga (uwzględnił w swoim opracowaniu prawie wszystkie koszty ponoszone przez organizacje pomocy społecznej).

„Higiena rasowa”

Z czasem coraz większą popularność w kręgach medycznych zaczął zyskiwać pomysł sterylizacji „gorszych” przedstawicieli społeczeństwa. Niemiecki lekarz Alfred Ploetz powiązał eugenikę z pojęciem „higieny rasowej”, tworząc Niemieckie Towarzystwo Higieny Rasowej (niem. Deutsche Gesellschaft für Rassenhygiene), organizację, która do 1914 roku miała zaledwie 350 członków i cztery oddziały w miastach niemieckich. W tym samym roku towarzystwo zażądało wprowadzenia państwowego regulowania zabiegów „aborcji lub sterylizacji tam, gdzie procedury takie są medycznie uzasadnione”.

Artykuł stanowi fragment książki Iana Kershawa "Do piekła i z powrotem. Europa 1914-1949", wydanej nakładem wydawnictwa Znak.

Artykuł stanowi fragment książki Iana Kershawa „Do piekła i z powrotem. Europa 1914-1949”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak.

Zaledwie na kilka tygodni przed wybuchem wojny rząd Rzeszy przygotował projekt ustawy, w którym odrzucano możliwość społecznej lub eugenicznej podstawy do sterylizacji lub aborcji, dopuszczając takie działania tylko i wyłącznie wtedy, gdy pojawiało się „bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia”. Zanim ustawa trafiła pod obrady parlamentu, Niemcy znalazły się w stanie wojny. Gdyby nie wojna, zarówno eugenika, jak i antysemityzm – nie mówiąc już o „higienie rasowej” – pewnie nie odegrałyby tak wielkiej roli w kształtowaniu nastrojów Europejczyków, jak stało się to w zupełnie nowych warunkach. Nie zmienia to faktu, że fundamenty umożliwiające tak drastyczne zbrodnie w Europie powstały właśnie w erze „złotego wieku”.

Europę z okresu przed pierwszą wojną światową można by porównać do kotła z buzującym wrzątkiem. Mogło się wydawać, że temperatura wody utrzymywana jest pod kontrolą, ale kocioł mimo wszystko groził wybuchem. Wrogość i nienawiść – bazujące na koncepcjach nacjonalistycznych, różnicach religijnych, nierównościach klasowych i walkach etnicznych – wyczuwalne były w praktycznie każdej społeczności. Szczególnie niebezpiecznym obszarem w tym kontekście były Bałkany i ziemie wchodzące w skład imperium rosyjskiego.

Pierwsze rzezie i wysiedlenia

Po nieudanej rewolucji w Rosji w 1905 roku, profaszystowskie bandy, często wspierane przez policję, mściły się na swoich wrogach. Najbardziej cierpieli Żydzi. Tylko w październiku 1905 roku doszło do 690 pogromów, podczas których zamordowano ponad 3000 Żydów. Do najtragiczniejszego w skutkach zdarzenia tego rodzaju doszło w Odessie, gdzie zginęło 800 Żydów, 5000 zostało rannych, a ponad 100 000 wysiedlono. Kontrrewolucyjne represje doprowadziły do skazania na śmierć 15 000 przeciwników reżimu carskiego.

W październiku 1905 roku w Odessie spór o manifest październikowy cara Mikołaja II przerodził się w zamieszki uliczne i doprowadził do pogromu Żydów.

fot.Ilya Repin/domena publiczna W październiku 1905 roku w Odessie spór o manifest październikowy cara Mikołaja II przerodził się w zamieszki uliczne i doprowadził do pogromu Żydów.

Jeszcze gorzej jednak wyglądała sytuacja w imperium ottomańskim, rozciągającym się na ziemiach Bliskiego i Środkowego Wschodu (od XV wieku znajdujących się we władaniu Turków), choć obecnie przeżywającym trudne chwile tuż przed rozpadem. Niektórzy historycy oceniają, że podczas brutalnych represji sułtana Abdülhamida II w latach 1894–1896 w Imperium Osmańskim zgładzono ponad 80 000 Ormian.

Rzeź ta była konsekwencją obaw, jakie wzbudzał wzbierający nacjonalizm ormiański, napędzany niezadowoleniem z sytuacji gospodarczej, różnicami religijnymi i antagonizmem klas. Aktywną rolę w tych zdarzeniach odegrała turecka policja. W Imperium Osmańskim tego rodzaju masakry zdarzały się regularnie, ponieważ już w 1909 roku zamordowano następne 15 000–20 000 Ormian.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Iana Kershawa Do piekła i z powrotem. Europa 1914-1949, która została wydana nakładem Znaku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Piekło dwóch wojen światowych opisane przez wybitnego historyka:

 

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.