Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„Nie myślałem, że to jest nagrywane”. Tak się tłumaczył prezydent Wałęsa, po tym jak chamsko zwyzywał swoich niedawnych sojuszników

Lech Wałęsa podczas II Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach (fot. Piotr Drabik, lic. CCA-SA 2.0)

fot.Piotr Drabik, lic. CCA-SA 2.0 Lech Wałęsa podczas II Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach (fot. Piotr Drabik, lic. CCA-SA 2.0)

Co wypada prezydentowi? I czy może mówić cokolwiek, tylko dlatego, że nie wie o włączonym dyktafonie? Do pewnego stopnia Lecha Wałęsę można usprawiedliwić – przekonuje Lidia Zyblikiewicz.

Popaprańcy. Mianem tym określił Lech Wałęsa w lutym 1994 roku polityków prawicy, którzy przegrali 19 września 1993 roku walkę wyborczą o fotele poselskie i senatorskie. Zapytany o ewentualne wsparcie przez prawicę jego przyszłej kampanii w wyborach prezydenckich w 1995 roku, odpowiedział:

(…) Z tymi popaprańcami, którzy przegrali wybory, ja też bym przegrał (…) A gdybym startował ponownie na fotel prezydenta, to po to, żeby wygrać.

Później Wałęsa tłumaczył się na konferencji prasowej w Sejmie 17 lutego 1994 roku:

Nie myślałem, że to jest nagrywane [wywiad dla Polskiej Agencji Prasowej], bo to był pisemny wywiad. W związku z tym poleciało jedno słowo niezbyt zręcznie i nie w tym miejscu. I dlatego oczywiście będą tego konsekwencje, ale myślę, że ci, którzy noszą te różne wehikuły, czasami palą je, to można ich tak nazwać.

Pogarda czy lekceważenie?

Do pewnego stopnia usprawiedliwia prezydenta fakt, iż wcześniej, w marcu 1992 roku, użył on takiego samego określenia, gdy mówił o sobie na spotkaniu z dziennikarzami:

Nigdy nie byłem baronem. Słynne rody od pokoleń były kształcone, obyte i do czegoś doszły. My – ze mną włącznie – jesteśmy takimi rozparzeńcami, takimi popaprańcami.

Najwyraźniej nie uważał więc tego określenia za bardzo obraźliwe, choć nie sposób zaprzeczyć, iż zawiera się w nim dużo lekceważenia.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.