Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Wrogowie urządzili mu w Gąsawie krwawą łaźnię. Dlaczego Leszek Biały został zamordowany?

Śmierć Leszka Białego.

fot.Jan Matejko/domena publiczna Śmierć Leszka Białego.

Uwikłany w konflikt między Władysławem Laskonogim a jego bratankiem Leszek Biały zapewne nie przypuszczał, jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić. Zabójcy dopadli go podczas zjazdu w Gąsawie w… łaźni. Jego śmierć wstrząsnęła krajem. Ale dlaczego w ogóle do niej doszło?

W efekcie błyskotliwego zwycięstwa pod Ujściem Plwacz zajął pokaźną część Wielkopolski, w tym Poznań. Jego pokonany stryj schronił się w Gnieźnie, skąd słał rozpaczliwe apele o pomoc do Leszka i Henryka.

Princeps nie mógł już dłużej czekać. Stojąc na czele koalicji wielkiej czwórki książąt piastowskich, postanowił zrobić porządek w Wielkopolsce i na Pomorzu Wschodnim. Nie planował jednak akcji militarnej, uznał, że wystarczy silny nacisk polityczny. Zwołał do Gąsawy, wioski na północ od Gniezna, ogólnokrajowy wiec z udziałem wszystkich książąt dzielnicowych; zamierzał na nim omówić wszelkie sporne sprawy.

Sielanka w Gąsawie

Miejscowość leżała na ziemi Laskonogiego, blisko jednak terenów zajętych przez Plwacza. Książę-princeps miał teoretycznie wystąpić jako pośrednik w konflikcie między nimi. W rzeczywistości chodziło o okiełznanie Świętopełka i Odonica. Nie dysponowali oni siłami zdolnymi przeciwstawić się wielkiej czwórce piastowskiej na czele z princepsem, wydawało się więc, że pokornie ugną przed nim karku.

Leszek Biały na zjeździe w Gąsawie.

fot.Jan Matejko/domena publiczna Leszek Biały na zjeździe w Gąsawie.

Jesienią 1227 roku poczty książąt, biskupów i możnowładców z całej Polski ruszyły na zwołany przez princepsa zjazd. Z Krakowa do Gąsawy było daleko (…). Orszak złożony z książęcych doradców, duchownych, rycerzy, pachołków sunął powoli (…). Dotarcie do Gąsawy Leszek musiał przyjąć z ulgą.

Z innych dzielnic zjeżdżali już pozostali książęta – Henryk Brodaty, Konrad Mazowiecki, Władysław Laskonogi. Przybył arcybiskup gnieźnieński Wincenty z Niałka oraz sześciu biskupów, docierali liczni możnowładcy. W wiosce zaroiło się od ludzi z ich orszaków, rozstawiano namioty, wokół krzątała się służba, rozpalano ogniska, warzono strawę, zwożono piwo w beczkach, przygotowywano łaźnię.

Każdy z książąt ulokował się w odrębnym obozowisku namiotowym i zaczęły się pierwsze spotkania. Gawędzono raczej niezobowiązująco, bo na razie nie dotarli jeszcze dwaj kluczowi goście – Świętopełk i Odonic. Wieść niosła, że już wyruszyli w drogę, zajęto się więc na razie innymi kwestiami (…)

O jakimś podstępie też nikt nie myślał. Podnieść rękę na księcia podczas wiecu? Coś takiego nigdy się dotychczas w Polsce nie zdarzyło i – uchowaj Bóg – nie zdarzy! Znudzeni Piastowie umilali sobie szare dni ucztami i kąpielami w łaźni. Było zimno, więc gorąca woda i garniec miodu dawały ulgę i ukojenie.

Śmierć Leszka Białego

Podstępny pan Pomorza bez wątpienia miał w gąsawskim obozowisku swych szpiegów, którzy na bieżąco informowali go o rozwoju wypadków. Słysząc od posłańców nowe wiadomości, Świętopełk mógł zacierać ręce. W obozie pod Gąsawą coraz więcej gości, załatwiwszy swe sprawy u książąt, zwijało namioty i odjeżdżało. Ubywało tym samym rycerzy i innych zbrojnych.

Leszek zapewne sporo pił, co mogło wpłynąć na ogólne rozprzężenie wśród jego ludzi. Zagrożenia, coraz bliższego, czającego się w mroku otaczających Gąsawę lasów, nikt nie przeczuwał.

Wczesnym rankiem 12 listopada 1227 roku książę-princeps zażywał kąpieli. Niektórzy historycy przypuszczają, że odświeżał się po nocnej libacji. Jakkolwiek było, zupełnie nie zdawał sobie sprawy, że do obozowiska podkradają się już ze wszystkich stron zamachowcy zbrojni w miecze, topory, łuki, noże…

Leszek był ostatnim księciem uznawanym, przynajmniej w teorii, za władcę całej Polski.

fot.F. Cynk pinx./domena publiczna Leszek był ostatnim księciem uznawanym, przynajmniej w teorii, za władcę całej Polski.

Wrzask, rumor, szczęk broni wyrwał go nagle z błogostanu. Zerwał się z kadzi jak oparzony, przez moment nasłuchiwał. Potem krzyknął coś do pachołka, rzucił się ku wyjściu. Wypadł nagi na zewnątrz w poranny ziąb. Pobiegł na oślep, w ciemności, ku miejscu, skąd dobiegało rżenie koni. (…)

Po sekundzie chwycił uzdę – paniczny strach dał mu taką siłę, że mimo tuszy wskoczył na wierzchowca niczym młody byczek. (…) Pochylił się ku końskiej grzywie i przemykając między namiotami, roztrącając jakąś grupkę walczących zbrojnych, wygalopował z obozowiska.

Gnał na południe, polami i łąkami, ku Gnieznu. Zdało mu się w pewnej chwili, że słyszy tętent pogoni. Odwrócił się, zobaczył grupę jeźdźców pędzących jego śladem; ich ciemne sylwetki odcinały się na białym tle pola pokrytego śniegiem.

Ranny, coraz bardziej słabnący, czuł, że przegrywa swą ostatnią w życiu walkę. Nie miał już siły popędzać konia bosymi, pozbawionymi ostróg stopami. Zamachowcy dopadli jasnowłosego księcia pod Marcinkowem, jakieś 2 kilometry od Gąsawy. Zziębniętego, mdlejącego Leszka dobito bez litości ciosami włóczni i mieczy (…).

Przebywający na zjeździe książę śląski Henryk Brodaty cudem uniknął śmierci.

fot.Irena Bierwiaczonek/domena publiczna Przebywający na zjeździe książę śląski Henryk Brodaty cudem uniknął śmierci.

Kryzys w państwie Piastów

Wstawał świt. W gąsawskim obozie buszowali pomorscy wojownicy, szukając łupów. Wszędzie wokół, wśród dogasających ognisk i poprzewracanych namiotów, walały się ciała zabitych, ofiar nocnej napaści – rycerzy, ciurów, dziewek obozowych. Dowódcy napastników nie byli do końca zadowoleni. Zabito asa kier – Leszka Białego – ale dwóch ważnych figur nie udało się dosięgnąć.

Wiadomo już było, że Laskonogi i Konrad Mazowiecki zdołali wyjechać z Gąsawy niedługo przed zdradzieckim atakiem. Pozostawała jeszcze odpowiedź na pytanie, co z Henrykiem Brodatym. Jego obozowisko nie zostało zwinięte, musiał więc przebywać tam w momencie napaści. (…) Śląski książę rzeczywiście był w obozie. Żywy – choć ciężko poraniony (…).

Nie wiadomo, czy Brodaty zemdlał z upływu krwi, czy był jeszcze przytomny. Wkrótce na miejsce zamachu przygalopowała inna grupa zbrojnych, najprawdopodobniej ludzie Laskonogiego zaalarmowani przez okolicznych kmieci. Zaczęli gorączkowo przeszukiwać zdewastowane obozowisko. W jednym z namiotów podnieśli z ziemi ciało zabitego rycerza, znajdując pod nim oblepionego skrzepami krwi mężczyznę, który nadal oddychał.

Henrykowi natychmiast udzielono pomocy, opatrując rany. Obrażenia były ciężkie, ale Piast miał silny, żelazny organizm. Można było żywić nadzieję, że przeżyje. Na polu pod Marcinkowem znaleziono też zwłoki Leszka Białego. Przewieziono je do Krakowa, przekazując wstrząśniętej księżnej Grzymisławie. Nie zdawano sobie jeszcze sprawy, że Leszek był ostatnim księciem uznawanym, przynajmniej w teorii, za władcę całej Polski (…).

Korzystając z zamieszania i chaosu po śmierci princepsa, zleceniodawcy zamachu przystąpili do realizacji swych politycznych celów. Walka Odonica ze stryjem rozgorzała na nowo i toczyła się ze zmiennym szczęściem jeszcze przez kilka lat. Plwacz wyparł wreszcie księcia o cienkich nogach z prowincji, odnosząc długo upragnione zwycięstwo (…).

Upokorzony Laskonogi musiał salwować się ucieczką na Śląsk. Żył tam jeszcze krótko na gościnnym garnuszku, posępny i zgorzkniały, rozpamiętujący czasy, gdy był udzielnym księciem.

Źródło:

Powyższy tekst stanowi fragment książki Marcina Szymaniaka, Polskie zamachywydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Komentarze (2)

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.