Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Recenzja książki Katarzyny Nowak „Dzieci rewolucji przemysłowej” (Znak Horyzont 2019)

U progu rewolucji przemysłowej widok pracującego dziecka nie był niczym niezwykłym. Zdjęcie poglądowe.

fot.Lewis Hine/domena publiczna U progu rewolucji przemysłowej widok pracującego dziecka nie był niczym niezwykłym. Zdjęcie poglądowe.

U progu rewolucji przemysłowej widok siedmiolatka zmierzającego o świcie do pracy w fabryce czy kopalni nie był niczym niezwykłym. Codziennie setki tysięcy maluchów wychodziło z domów i przytułków, by harować przez kilkanaście godzin z narażeniem zdrowia i życia. Historia jakby o nich zapomniała – aż do teraz.

„Potęga przemysłowej Anglii budowana była małymi rączkami” – przekonuje w „Dzieciach rewolucji przemysłowej” Katarzyna Nowak, laureatka zorganizowanego przez Znak Horyzont konkursu „Książka historyczna nie musi być nudna”. Autorka, w oparciu o zachowane wspomnienia, raporty komisji fabrycznych i parlamentarnych oraz inne dostępne źródła, stworzyła niezwykłą opowieść o małych pracownikach, dotąd skrzętnie pomijanych przez Wielką Historię.

Za przewodników, wprowadzających czytelnika w świat gwałtownie rozwijającego się przemysłu, autorka obrała sobie same dzieci: Roberta (Blincoe), Jamesa (Burna), George’a (Elsona), Charliego (Shawa), Lizzie (Layton) i Williama. Poza tym ostatnim, który – jak dowiadujemy się na ostatnich kartach książki – jest postacią fikcyjną, wszyscy oni rzeczywiście przeszli przez piekło ciężkiej pracy w dzieciństwie. Ich historie są historiami sukcesu – w końcu udało im się wyrwać z nędzy, zdobyć wykształcenie i nawet opublikować wspomnienia – ale jednocześnie pozwalają oddać głos tysiącom tych, którzy mieli mniej szczęścia.

Docenić należy już sam dobór tematu. Nowak wkroczyła bowiem na relatywnie świeży dla nauki teren. Dzieje dzieci i dzieciństwa dopiero kilka dekad temu stały się przedmiotem zainteresowania historyków. Przełomowa w tym względzie okazała się opublikowana w 1960 roku praca Philippe’a Arièsa Historia dzieciństwa: dziecko i rodzina w czasach ancien régime’u (polskie wydanie 1995). W tym względzie najmłodsi są nawet bardziej poszkodowani niż kobiety, które już od dawna zabiegają o uznanie i promowanie badań z zakresu herstorii.

Dzięki nienachalnej fabularyzacji relacje bohaterów książki czyta się jak zajmującą powieść. „Nie są to piękne i niewinne maleństwa z wyobrażeń wykreowanych przez dziewiętnastowieczną romantyczną wizję dzieciństwa” – ostrzega jednak autorka. „Niekiedy bardzo wcześnie zaczynają zachowywać się jak dorośli (…) – kłamią, oszukują, kradną, uciekają, piją alkohol”. Niejednego zapewne to zszokuje – ale też sprawi, że będzie czuł, iż ma do czynienia nie z literacką fikcją, a z ludźmi z krwi i kości.

Losy najmłodszych budowniczych współczesnego świata poznacie dzięki książce Katarzyny Nowak "Dzieci rewolucji przemysłowej" (Znak Horyzont 2019).

Losy najmłodszych budowniczych współczesnego świata poznacie dzięki książce Katarzyny Nowak „Dzieci rewolucji przemysłowej” (Znak Horyzont 2019).

Wraz z Robertem i innymi małymi „przewodnikami” czytelnik poznaje stosunki panujące w fabrykach, przeżywa strach młodych górników, uwięzionych w ciasnych kopalnianych korytarzach, i uświadamia sobie, jak wiele obowiązków czekało jeszcze przed śniadaniem dziesięcioletnią służącą. Co istotne, Nowak ma przy tym świadomość, że czasy rewolucji przemysłowej to przecież nie tylko czasy wielkiego przemysłu. Jak pisze:

Dzieci rewolucji to nie tylko dziewczęta i chłopcy pracujący przy krosnach w wielkich fabrykach. To też ci, którzy zostali zmuszeni niskimi zarobkami rodziców lub sieroctwem do pracy w rolnictwie, w domach wyższych klas, małych warsztatach i na ulicach, sprzedając zapałki, kwiaty lub własne ciało. To wszystkie maluchy, na które wielkie przemiany sprowadziły nędzę materialną i społeczną.

Ta różnorodność jest doskonale oddana w książce. Każdy z bohaterów ma inne zajęcie: Robert pracuje w fabryce, James zdobywa pożywienie, żebrząc, George jest kominiarzem, Charlie – garncarzem, William – górnikiem, a Lizzie służącą. Do każdej z historii Nowak dodaje garść faktów – opisuje walkę o wprowadzenie chroniącego dzieci prawodawstwa, opisuje czyhające na najmłodszych zagrożenia.

Trzeba przyznać, że w niektórych miejscach aż chciałoby się, by tego kontekstu było więcej. Ponieważ temat jest dla polskiego czytelnika względnie nowy, a opisywane realia – obce, przydałby się książce choćby dłuższy i bardziej szczegółowy wstęp. Nie wydaje się też, by tu i ówdzie dokładne liczby czy statystyki – w miejsce pojawiających się w tekście mało konkretnych „setek tysięcy” – zaburzyły wartkość narracji i formułę „reportażu historycznego”.

Najlepiej bodaj pod względem informacyjnym wypada rozdział „Pięćdziesiąt milionów ton” – być może dlatego, że nie jest on oparty o rzeczywistą relację, lecz o szereg fragmentarycznych źródeł, zgrabnie zebranych w miniaturę o losach dzieci w kopalniach.

Problem pracy dzieci był długo ignorowany przez opinię publiczną Wielkiej Brytanii. Zdjęcie poglądowe.

fot.Lewis Hine/domena publiczna Problem pracy dzieci był długo ignorowany przez opinię publiczną Wielkiej Brytanii. Zdjęcie poglądowe.

Bardziej dociekliwemu czytelnikowi może też zabraknąć porównania z innymi krajami. Jak to było w Polsce? Jak we Francji? W Niemczech? A jak w Stanach Zjednoczonych, w których jeszcze na początku XX wieku fotograf Lewis Hine uwieczniał przejmujące portrety pracujących nieletnich? Ograniczenie do Wielkiej Brytanii – kolebki rewolucji przemysłowej – jest zrozumiałe, ale zarazem budzi jeszcze większą ciekawość i poczucie niedosytu.

Można tylko mieć nadzieję, że powstaną kolejne tomy „Dzieci rewolucji przemysłowej”. W końcu wiele jest tu jeszcze do odkrycia. Nie chcemy żyć w świecie, w którym „połowa świata nie wie, jak żyje druga połowa” (jak w książce konkluduje fikcyjny inspektor). A temat jest wciąż aktualny: „ta historia jeszcze się nie skończyła”, gorzko przypomina sama autorka.

 Plusy:

  • rzadko poruszany temat
  • rzetelna baza źródłowa
  • wciągająca narracja

Minusy:

  • ograniczenie do Wielkiej Brytanii
  • brak szerszego wprowadzenia w temat

Zgrzyty:

  • brak

Metryczka:

Autor: Katarzyna Nowak
Tytuł: „Dzieci rewolucji przemysłowej”
Wydawca: Znak Horyzont
Oprawa: miękka
Liczba stron: 301
Rok wydania: 2019

Poznaj historie najmłodszych uczestników rewolucji przemysłowej:

Komentarze (1)

  1. Wojtek Odpowiedz

    Jakimż to miodem niepotrzeby napawa taki artykuł, że dawno, że daleko, i że zaduma wystarczy. A dziś setki tysięcy dzieci są niewolnikami razem z rodzicami np. w Pakistanie, wystarczy wygóglować: Pakistan fabryki cegieł współczesne niewolnictwo. Historia sprzed 4 lat: dwójka zakochanych ucieka, siepacze właściciela łapią ich i przykładnie przywiązują do Toyoty Land Cruisera, włóczą za autem aż trupy są nie do poznania. 4 lata to już historia, czy jeszcze nie?

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.