Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Jak wyglądała w średniowieczu ceremonia pasowania na rycerza?

Ważnym elementem pasowania było uderzenie mieczem.

fot.Edmund Blair Leighton/domena publiczna Ważnym elementem pasowania było uderzenie mieczem.

Uderzenie mieczem, a może królewski pocałunek? Prywatna ceremonia, czy wielogodzinna, publiczna uroczystość? W kościele czy na zamku? Moment pasowania na rycerza mógł wyglądać bardzo różnie. Ale jedno jest pewne: dla tych, którzy dostąpili tego zaszczytu, była to jedna z najważniejszych chwil w życiu.

Jak Geoffrey z Andegawenii został rycerzem

Gdy [Geoffrey z Andegawenii] wszedł do wewnętrznej komnaty królewskiego hallu [w Rouen], otoczony swymi i królewskimi rycerzami oraz tłumem ludzi, król […] wyszedł mu na spotkanie, czule objął go, ucałował i, ujmując go za dłoń, poprowadził do siedziska. […] Cały ten dzień minął na radosnym świętowaniu. Z pierwszym brzaskiem następnego dnia przygotowano kąpiel, zgodnie z obyczajem dotyczącym rycerzy nowicjuszy. […]

Po kąpieli Geoffrey wdział lnianą bieliznę, tunikę z sukna i złota, purpurową szatę, jedwabne pończochy i buty zdobione złotymi lwami; jego towarzysze, których przyjmowano do stanu rycerskiego razem z nim, również przybrali się w złoto i purpurę.

[Geoffrey] ze swym orszakiem możnych opuścił komnatę, by pokazać się publicznie. Przyprowadzono konie i rozdano broń. Geoffreyowi dostał się hiszpański rumak cudnej piękności, bardziej rączy niż lot ptaków. Uzbrojono go też w zbroję z podwójnie przeplatanej kolczugi, której nie przebiją żadna kopia ani oszczep, oraz obuto w żelazne buty z tej samej podwójnej siatki, do nich przytroczone były złote ostrogi; na szyi powieszono mu tarczę ze złotymi lwami; na głowie miał hełm błyszczący wieloma drogimi kamieniami, którego żaden miecz nie był w stanie przebić lub uszkodzić; dostarczono mu też jesionową włócznię z żelaznym grotem, i wreszcie z królewskiego skarbca przyniesiono stary miecz. […]

W ten sposób został uzbrojony nasz rycerz nowicjusz, przyszły kwiat rycerstwa, który mimo swej zbroi wskoczył z cudowną zręcznością na konia. Cóż więcej rzec można? Ten dzień, poświęcony honorowi świeżo pasowanych rycerzy, spędzono na grach wojennych i ćwiczeniach. Przez całe siedem dni trwały uroczystości ku czci nowych rycerzy.

W taki właśnie sposób według relacji kronikarza Jana z Tours piętnastoletni Geoffrey z Andegawenii został pasowany na rycerza. Tego aktu w 1128 roku dokonał jego przyszły teść – król Henryk I. Pod koniec dwunastego stulecia do samego świeckiego rytuału dołączył jeszcze element religijny. Kandydat musiał spędzić noc na czuwaniu w zamkowej kaplicy, oczyszczając w ten sposób duszę, tak jak kąpiel obmywała jego ciało.

Ceremonii pasowania towarzyszyło często całodzienne świętowanie.

fot.Alphonse de Neuville/domena publiczna Ceremonii pasowania towarzyszyło często całodzienne świętowanie.

O świcie ksiądz odprawiał mszę w intencji przyszłego rycerza, zaś po niej młodzieniec wraz z rodziną i znajomymi spożywał śniadanie. W końcu ubierano go w nowe szaty, specjalnie na tę okazję przygotowane. Najczęściej były śnieżnobiałe, a nie złote i purpurowe jak w opisanym wyżej przykładzie. Kandydat zakładał białą jedwabną koszulę, kalesony i tunikę, na to zaś podbitą gronostajami suknię.

Ceremonia

Ceremonia pasowania zazwyczaj miała miejsce na zewnątrz, na podwyższeniu lub dywanie, wśród fanfar z trąb i przy muzyce minstreli. Ojciec młodzieńca wraz z innymi rycerzami, wśród których często znajdował się senior, pomagali młodzieńcowi włożyć zbroję i zabrać ekwipunek. Przynoszono miecz poświęcony poprzedniej nocy przez duchownego. Chłopak nabożnie całował jego rękojeść – w jej wgłębieniu często umieszczano relikwie.

Następnie nadchodził punkt kulminacyjny uroczystości – colée, czyli uderzenie, zazwyczaj wykonywane przez ojca. Nie było to jedynie symboliczne, delikatne dotknięcie. Prawdziwe colée stanowiło potężny cios otwartą dłonią, który często zbijał młodzieńca z nóg. Nie pomagał tu nawet fakt, że chłopak był do tego wszystkiego dobrze przygotowany. Zgodnie z informacjami hiszpańskiego pisarza Ramona Llulla celem uderzenia było swoiste wsparcie pamięci – tak by nowy rycerz nigdy nie zapomniał dopiero co złożonej przysięgi.

Artykuł stanowi fragment książki Frances i Josepha Gies "Życie w średniowiecznym zamku", wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Artykuł stanowi fragment książki Frances Gies i Josepha Giesa „Życie w średniowiecznym zamku”, wydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

„Idź, godny synu! Bądź prawdziwym rycerzem, odważnym w obliczu swych wrogów” – mówi ojciec w jednym ze średniowiecznych romansów. „Bądź zatem odważny i prawy, by Bóg mógł cię kochać – i pamiętaj, że pochodzisz z rodzaju, który nigdy nie może być fałszywy” – dodaje z kolei inny rodzic. Młody człowiek odpowiadał: „Taki będę, z Bożą pomocą!”. Po zakończonej ceremonii młodzieniec czasami wchodził jeszcze do świątyni i kładł swój miecz na ołtarzu jako znak oddania się Kościołowi.

Młodzieniec stawał się teraz rycerzem, członkiem rycerstwa. Podprowadzano mu konia bojowego w pełnej uprzęży – prezent od ojca lub seniora. Gdy tylko znalazł się w siodle, dostawał kopię i tarczę i mógł trochę pogalopować dookoła. Następnie przypuszczał atak na quintain – manekina w kolczudze i z tarczą, umieszczonego na kiju. Czasem do strącenia było więcej tych sztucznych „przeciwników” – po to, by uczynić test trudniejszym i bardziej interesującym. Pokaz zazwyczaj zamykała pozorowana walka na kopie i tarcze.

Na polu bitwy

W pewnych sytuacjach można było pasować kogoś na rycerza od razu na polu bitwy. Przykładowo William Marshal otrzymał status rycerza w 1167 roku z ręki swego patrona i kuzyna Wilhelma z Tancarville, dziedzicznego szambelana Normandii.

Miało to miejsce podczas wojny między Henrykiem II i Ludwikiem VII z Francji. Jadąc z posiłkami d la hrabiego Eu pod Drincourt, szambelan zwołał normańskich baronów pod swą komendą na ceremonię pasowania. William Marshal stanął przed swoim kuzynem ubrany w nowy płaszcz. Wilhelm „przypasał mu miecz” i dopełnił zwyczaju colée.

Noc poprzedzającą pasowanie przyszły rycerz spędzał zwykle na modlitwie.

fot.Karl Jauslin/domena publiczna Noc poprzedzającą pasowanie przyszły rycerz spędzał zwykle na modlitwie.

Kilka lat później, w 1173 roku, ten sam William Marshal pasował młodego Henryka, najstarszego syna króla Henryka II, również w trakcie przygotowań do bitwy. Chłopak podał miecz panu Chepstow, mówiąc: „chciałbym, by ten honor spadł na mnie od Boga i od ciebie” i w obecności świty Henryka oraz zebranych baronów i rycerzy William przypasał mu miecz.

Tym razem zamiast uderzenia zastosowano pocałunek i – według słów biografa – „młodzieniec został rycerzem”. Ponad cztery dekady później William pasował kolejną królewską osobistość – dziewięcioletniego Henryka III, w przeddzień jego koronacji.

Źródło:

Powyższy tekst stanowi fragment książki Frances Gies i Josepha Giesa Życie w średniowiecznym zamkuwydanej nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Cała prawda o życiu codziennym w średniowieczu:

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.