Po papier toaletowy można było stać nawet kilka dni. Kolejki sklepowe za PRL-u
Rodziły się w nich przyjaźnie, wylęgał się społeczny ferment, a pomysłowi zarabiali wcielając się w „zawodowych staczy”. Nawet ubecja uważała kolejki sklepowe za nieodzowne źródło informacji o nastrojach społeczeństwa.
Kolejka sklepowa stanowiła jedną z najbardziej charakterystycznych instytucji społecznych PRL-u. Nazywano ją też nieco archaicznie „ ogonkiem ” (zgodnie ze słowami popularnej w pierwszych latach powojennych piosenki: „Poznałem cię w ogonku / Gdzie cukier sprzedawali / Obojeśmy się pchali / Nic nie dostali…”).
Kolejki ustawiały się przed sklepami od początku istnienia Polski „ludowej”, a do wyjątków należały okresy, w których władze potrafiły w pełni zaspokajać oczekiwania konsumpcyjne społeczeństwa. Oprócz pierwszych lat po zakończeniu II wojny światowej kolejki stały się zjawiskiem powszechnym w drugiej połowie lat 70., a zwłaszcza na początku lat 80., kiedy to w ogonku trzeba było „odstać swoje” nawet po „deficytowy” papier toaletowy.
Trzeba sobie radzić. Listy kolejkowe, społeczne komitety, listy społeczne
Powszechność kolejek oraz wydłużający się czas stania w nich (niekiedy nawet kilka dni!) zmusiły „kolejkowiczów” do wypracowania własnych form organizacyjnych, porządkujących funkcjonowanie kolejek.
Należała do nich przede wszystkim instytucja „listy kolejkowej”, zwanej też „listą społeczną”. Pełniła ona funkcję listy obecności, odczytywanej co pewien czas przez członków specjalnie w tym celu utworzonego „społecznego komitetu kolejkowego”, przy czym nieobecność kolejkowicza podczas odczytywania listy groziła wyeliminowaniem go ze „społeczności kolejkowej”.
Z czasem pojawiła się również instytucja zawodowych kolejkowiczów, zwanych potocznie „staczami”. Najczęściej byli to dysponujący wolnym czasem emeryci, którzy za stosowne wynagrodzenie zajmowali dla swoich „pracodawców” miejsce w kolejkach, choć zdarzali się również „stacze – wolni strzelcy”, którzy z własnej inicjatywy ustawiali się w kolejkach po szczególnie atrakcyjne towary, a następnie odsprzedawali swoje miejsca „na wolnym rynku”.
Rzucili towar. Kto miał dostęp do deficytowych produktów?
Permanentny brak w sprzedaży niemal wszystkich artykułów sprawiał, że klienci tworzyli kolejki na samą wieść, iż do sklepu dostarczono („rzucono”) towar, dopiero później starając się dowiedzieć, o jakiego rodzaju artykuł chodzi.
Nawet jednak w trudnym okresie stanu wojennego nie wszyscy obywatele musieli stać w kolejkach, ci bowiem, których stać było na odpowiedni „załącznik”, a także ci, którzy wśród swoich znajomych lub krewnych mieli handlowca (szczytem marzeń była wówczas znajomość z kierownikiem sklepu mięsnego), zawsze mogli liczyć na zdobycie deficytowego towaru „po znajomości”, czyli, jak wówczas mówiono, „spod lady”.
Publiczne forum dyskusyjne
Oprócz swej podstawowej funkcji porządkowej kolejka stanowiła także swoistą „giełdę informacji” oraz pozostające poza zasięgiem cenzury publiczne forum dyskusyjne, na którym zdesperowani długim i często bezowocnym oczekiwaniem obywatele w bezpośredni i nieskrępowany sposób wyrażali swoje opinie na temat otaczającej ich rzeczywistości.
Jak wynika z Pisma ministra bezpieczeństwa publicznego z 18 października 1951 roku w sprawie śledzenia nastrojów kolejkowych przed sklepami, tę ostatnią funkcję bardzo szybko doceniła ubecja, uważając ogonki, z jednej strony, za wylęgarnię groźnych postaw antyrządowych, z drugiej zaś – za istotne źródło informacji o nastrojach społecznych w kraju.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Abecadła PRL-u. Pozycja autorstwa Zdzisława Zblewskiego została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 2008 roku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.
Fascynujący obraz życia w komunistycznej Polsce
Jerzy Kochanowski
Rewolucja międzypaździernikowa. Polska 1956-1957
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 59.90 zł | 29.95 zł idź do sklepu » |
Przed wojną było łatwiej. Zamiast papieru używano pakuł i starych gazet potem przyszli ci chol***i komuniści i wszystko zepsuli.
Teraz już wiecie, że warto segregować papier przeznaczone do ponownego odzysku bez tego nie było by tani srajtaśmy