Sytuacja w Polsce za rządów Jaruzelskiego była tak dramatyczna, że „chrupiące bułeczki” stały się symbolem dobrobytu
„Będą w piekarniach chrupiące bułeczki” – zapewniał główny ekonomista ekipy Wojciecha Jaruzelskiego. I te bułeczki urosły w latach stanu wojennego do rangi nieosiągalnego rarytasu.
„Chrupiące bułeczki” stanowiły ulubione powiedzenie prof. Zdzisława Krasińskiego, od czerwca 1981 do lutego 1982 roku członka rady ministrów i przewodniczącego państwowej komisji cen, a następnie do listopada 1985 ministra ds. cen w rządzie gen. Wojciecha Jaruzelskiego.
Uzasadniając w swoich częstych wystąpieniach telewizyjnych konieczność wyrzeczeń w związku z kolejnymi podwyżkami cen, minister Krasiński starał się przekonać telewidzów, że wyrzeczenia te są niezbędne dla osiągnięcia przyszłego dobrobytu, którego kwintesencją miałaby stać się powszechna dostępność świeżego, a nie – jak do tej pory – rotacyjnego, pieczywa („Będą w piekarniach chrupiące bułeczki”).
On dostał chrupiące bułeczki
Ostatecznie prof. Krasiński znalazł się w wymarzonej przez siebie rzeczywistości znacznie wcześniej niż większość Polaków, bowiem w 1986 wyjechał do Stanów Zjednoczonych jako radca Ambasady PRL w Waszyngtonie.
Co ciekawe, lansowane przez niego sformułowanie nawiązywało – zapewne przypadkowo – do hasła „Suche bułki dla Gomułki”, wznoszonego przez demonstrantów w trakcie protestów robotniczych na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku.
Świeżość pieczywa symbolem dobrobytu
Warto zaznaczyć, że świeże pieczywo stanowiło symbol dobrobytu nie tylko w PRL-u. Jak zauważył, powołując się na książkę Richarda Grunbergera Historia społeczna Trzeciej Rzeszy, badacz „polityki kulinarnej” Polski Ludowej Stefan Bednarek, obietnice w sprawie powszechnej dostępności w sklepach „pszennych bułeczek” składał już w 1938 Hermann Göring, wywołując zresztą w ten sposób aplauz swoich zwolenników zgromadzonych na zlocie NSDAP w Norymberdze.
Jak ważnym, niemal strategicznym towarem było w czasach ministra Krasińskiego świeże pieczywo, może świadczyć przypadek Kazimierza Szumańskiego, nazywanego w ówczesnej prasie „bułeczkarzem z Przemyśla”.
Szumański, oskarżony o spekulacyjny obrót deficytowymi bułeczkami i rogalami, został 10 października 1985 skazany przez Sąd Rejonowy w Przemyślu na 2 lata więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz na wysoką grzywnę.
Polecana literatura:
- Bednarek S., W socjalistycznej kuchni, [w:] Nim będzie zapomniana. Szkice o kulturze PRL-u, Wrocław 1997, s. 238;
- Grunberger R., Historia społeczna Trzeciej Rzeszy, t. 2, Warszawa 1987, s. 39;
- Morawski J., Bułeczkarz z Przemyśla, „Rzeczpospolita” 2000, nr 140, s. A8.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Abecadła PRL-u. Pozycja autorstwa Zdzisława Zblewskiego została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 2008 roku.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.
Fascynujący obraz życia w komunistycznej Polsce
Jerzy Kochanowski
Rewolucja międzypaździernikowa. Polska 1956-1957
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 59.90 zł | 29.95 zł idź do sklepu » |
Przyszły nowe czasy, a pieczywo nadal mamy niejadalne.
Ale tym razem chyba z innego powodu – już nie o to chodzi, że nieświeże, tylko że składniki gorszej jakości…
Nie za dużo przesady wtym braku bułeczek?
Pana Jaruzelskiego pamiętam tylko z przerwy w teleranku :P
Pamiętam, że pan minister Krasiński cierpiał na braki wraz z narodem.
W TV skarżył się, że jemu również nie wystarczy przydział kartkowego masła i musi ten brak uzupełniać dżemem. Biedactwo.
Bezczelność tego pana była wprost obezwładniająca. Patrząc nam w oczy z telewizyjnego okienka kłamał obrzydliwie, aż się niedobrze robiło. Dno dna.
Pan minister w ramach reklamy uzdrowisk często bywał na bankietach w Kołobrzegu. Lubił dobrze wypić, bawić się i podrywać cudze zony. Pewnego dnia otrzymał solidny policzek od mojej żony gdy zachował się niestosownie wobec niej podczas tańca. Wytrzeźwiał i opuścił sanatorium ku przerażeniu dyrektora.
Nie oszukujmy się, jednym z powodów takiej a nie innej sytuacji gospodarczej w PRL były nałożone przez imperialistów sankcje gospodarcze. A teraz wylewają krokodyle łzy jaki to Jaruzelski niedobry.