Kim był człowiek, który zdławił powstanie Spartakusa?
Był jednym z najbogatszych ludzi w dziejach. Zarabianie pieniędzy umiejętnie łączył z zaangażowaniem w politykę. I w żadnej z tych dziedzin nie przebierał w środkach, co udowodnił, tłumiąc największe w historii starożytnego Rzymu powstanie niewolników. Na ochotnika.
Marek Licyniusz Krassus przyszedł na świat w 114 r. przed naszą erą. Pochodził z rodu noszącego przydomek dives, czyli „bogaty”. Jego przodkowie zajmowali stanowiska konsulów, pretorów, cenzorów i wodzów. Z takimi korzeniami wręcz skazany był na polityczny i ekonomiczny sukces.
Przyszły pogromca Spartakusa dorastał z dwoma braćmi. Jego ojciec, Publiusz Licyniusz Krassus, zadbał o wychowanie synów. Kształcili się w wielu dziedzinach, a Marek wyróżniał się pracowitością. Interesował się historią, retoryką i prawem; w tej ostatniej dziedzinie osiągnął później duże sukcesy. Nabywał też u boku rodzica umiejętności wojskowych, ten bowiem walczył w wielu operacjach wojennych prowadzonych wówczas przez republikę, między innymi z Luzytanami w Hiszpanii.
Jego życie toczyło się spokojnie do momentu, gdy Lucjusz Korneliusz Cynna, rzymski polityk, najpierw został konsulem, a następnie w wyniku wojny domowej przejął w Rzymie władzę. Rodzina Krassusa, która nie udzieliła mu poparcia, została poddana prześladowaniom. Ojciec i brat Marka zginęli, rodzinny majątek został skonfiskowany, a on sam musiał uciekać do Hiszpanii.
Ukrywał się tam przez kilka miesięcy, po czym, zgromadziwszy 2,5 tysiąca żołnierzy, sprzymierzył się z innym przeciwnikiem Cynny – Lucjuszem Korneliuszem Sullą. Razem z nim wrócił do Italii i w bitwie naprzeciwko rzymskiej Bramy Kollińskiej, dowodząc prawym skrzydłem wojsk Sulli, walnie przyczynił się do zwycięstwa.
Szemrany biznesmen
Zwycięstwo pozwoliło Sulli przejąć władzę w Rzymie. Teraz to on rozpętał terror, mierząc w swoich przeciwników. Jego gorliwym współpracownikiem w tym dziele był Krassus, który pacyfikował południe Italii. Wykazał się tam jako bezwzględny egzekutor. Z dużą gorliwością konfiskował majątki, a przy okazji… skupował dla siebie po niskich cenach ziemie i budynki. Wymuszał też okupy od miast italskich, a podobno nawet wyjął spod prawa pewnego niewinnego człowieka z Brucjum, tylko po to, by przejąć jego posiadłość.
Zachłanność Krassusa musiała być tak wielka, że zwróciła uwagę Sulli, bo ten ostatecznie odsunął go od udziału w rządzeniu, nie przyznając żadnego urzędu. Marek skupił się wtedy na gromadzeniu i pomnażaniu majątku. Podstawą jego bogactwa stały się posiadłości ziemskie, po części odziedziczone po ojcu, po części zaś zdobyte drogą konfiskaty. Teraz powiększał swoje dobra, kupując kolejne posesje. Znaczny dochód przynosiły mu też kopalnie srebra i handel niewolnikami.
Ważną rolę w interesach bogacza odgrywał Rzym, w którym zgromadził liczne nieruchomości. Zabrał się do tego w dość specyficzny sposób, wykorzystując fakt, że duża część zabudowy stolicy imperium była drewniana i często dotykały ją pożary. Sprytny Krassus zwietrzył w tym interes i z 500 swoich niewolników sformował… dobrze wyszkolony oddział straży pożarnej, który wyruszał na ratunek palącym się domom.
Zanim jednak jego ludzie przystąpili do gaszenia, on za niewielkie pieniądze odkupywał od zrozpaczonego właściciela objęty płomieniami budynek i grunt, na którym stał. Później zaś wznosił w tym miejscu domy czynszowe, które przynosiły spory dochód. Do budowania ich wykorzystywał specjalnie przyuczoną do tego grupę niewolników.
Najbogatszy człowiek imperium
Jak pokazują te przykłady, Krassus opierał swoją działalność biznesową właśnie na niewolnikach. Szkolił ich do funkcji zarządców dóbr, architektów, budowniczych, strażaków, lektorów i służby domowej. Wykorzystywał także znających się na rzeczy przedstawicieli rzymskich klas średnich: ekwitów i publikanów. Ci ostatni wręcz prowadzili większość jego interesów. Marek, jako członek warstwy senatorskiej, nie mógł bowiem zgodnie z prawem zajmować się handlem, dzierżawą i udzielaniem pożyczek. Zostawał więc nieoficjalnym udziałowcem przedsięwzięć prowadzonych przez swoich współpracowników.
W zdobywaniu majątku pomagała mu też rozbudowana siatka wywiadowcza. Za jej sprawą błyskawicznie docierały do niego wszystkie najnowsze informacje, zwłaszcza natury ekonomicznej. Nic dziwnego, że wkrótce zgromadził potężny majątek.
Odziedziczone po ojcu 300 talentów pomnożył do 7,1 tysiąca talentów. Dawało to 42 mln denarów, „a być może i więcej”, jak pisze autor jedynej polskiej biografii Krassusa, Maciej Piegdoń. Ta suma czyniła go najbogatszym człowiekiem w Rzymie, a niewykluczone, że także w całym imperium.
Pogromca Spartakusa
W międzyczasie Marek udzielał się też jako prawnik. Zdobył w ten sposób wdzięczność wielu osób, które reprezentował przed sądem. W końcu majątek i popularność pozwoliły mu wrócić do polityki. Został pretorem, a potem edylem kurulnym, wyższym urzędnikiem nadzorującym między innymi porządek i bezpieczeństwo w mieście oraz organizację igrzysk. Cieszył się w mieście dużymi wpływami. W tym czasie jego największym konkurentem politycznym był Gnejusz Pompejusz, jeden z najbliższych współpracowników Sulli.
Gdy w 73 roku przed naszą erą wybuchło kierowane przez Spartakusa z Tracji powstanie niewolników, Krassus stanął na czele sił mających je stłumić. Skorzystał ze swojego bogactwa, żeby wystawić aż sześć legionów, i przystąpił do działania. Okazało się wtedy, że ma również talent wojskowy. Przezornie unikał walnej bitwy, prowadząc wojnę partyzancką i szarpiąc armię powstańców. Jako dowódca był bezwzględny: po tym, jak podczas pewnego starcia żołnierze dwóch jego legionów porzucili broń i zbiegli, za karę kazał zdziesiątkować ich kohortę, skazując na śmierć 50 ludzi.
Gdy Spartakus doprowadził swoje siły do Brucjum na samym końcu italskiego buta, Krassus natychmiast postanowił schwytać go w pułapkę. Polecił swoim podkomendnym wybudować umocnienia, biegnące w poprzek półwyspu i blokujące powstańcom drogę na północ. Pracując dzień i noc, legioniści wykopali głęboki rów i wznieśli wał wzmocniony palisadą. Całość miała około 55 kilometrów długości i nie dawała niewolnikom możliwości manewru. Odcinała ich też od dostaw żywności. Jak pisze Maciej Piegdoń:
Ta imponująca konstrukcja pokazała nie tylko umiejętności i pracowitość karnych rzymskich legionistów, ale także znajomość strategii przez ich wodza, który potrafił ją dostosować do ciągle zmieniających się warunków kampanii (wojna pozycyjna).
Wprawdzie wódz rewolty zdołał przedrzeć się przez wał z częścią swoich sił, ale Krassus ruszył jego śladem i do kwietnia 71 roku przed naszą erą całkowicie rozbił jego armię. Spartakus zginął w walce. 6 tysięcy pojmanych niewolników Krassus kazał natomiast ukrzyżować wzdłuż via Appia, drogi z Kapui do Rzymu.
Co ciekawe, w końcowej fazie powstania w jego tłumieniu wziął udział przybyły z Hiszpanii stary wróg Krassusa – Pompejusz. Później przypisał sobie całą zasługę, spychając Marka na drugie miejsce. To on odbył w Rzymie triumf, a rzeczywisty zwycięzca – jedynie tak zwaną owację, czyli przemarsz o niższej randze.
Obaj politycy zostali za to konsulami, choć i tu Pompejusz zajął ważniejsze miejsce. Krassus wykorzystał to stanowisko, by pokazać się od hojniejszej strony. Na zakończenie swojego urzędowania urządził dla ludu obchody ku czci Herkulesa, podczas których wyprawił ucztę na 10 tysięcy stołów! Każdemu uczestnikowi podarował też przydział zboża na trzy miesiące.
Trójgłowy potwór
Po złożeniu godności konsula pogromca Spartakusa wrócił do gospodarowania majątkiem i… dalszego zarabiania pieniędzy. Nie zrezygnował jednak także z kariery politycznej. Cały czas budował pozycję i popularność, korzystając ze swoich zasobów i przysług wyświadczanych wielu ludziom. Nawiązał współpracę z ambitnym politykiem Gajuszem Juliuszem Cezarem, którego wspierał finansowo.
W 65 roku przed Chrystusem został wybrany na ważny i prestiżowy urząd cenzora. Do jego obowiązków należało między innymi sporządzanie spisu obywateli i ich majątku, nadzór nad moralnością mieszkańców imperium oraz dbanie o sprawy finansowe państwa. Na krótko rozgorzał jeszcze jego konflikt z Pompejuszem, gdy ten ostatni wrócił ze Wschodu opromieniony sławą.
Próbę pogodzenia dwóch rzymskich mężów stanu podjął Cezar, widzący w tym także własne korzyści. Udało mu się, bo to dzięki ich wspólnemu poparciu został w 59 roku przed naszą erą wybrany konsulem. Rok później wszyscy trzej politycy zawarli zaś tajne porozumienie, nazwane pierwszym triumwiratem – albo, jak sugeruje Maciej Piegdoń… „trójgłowym potworem”. Ich celem było kontrolowanie polityki w Rzymie.
Jak smakuje złoto?
Tak się rzeczywiście stało. Mimo pewnych niesnasek między byłymi nieprzyjaciółmi, triumwirowie zrealizowali swoje plany polityczne. Przeprowadzili szereg nowych ustaw, w tym tę agrarną i dotyczącą polityki na Wschodzie. Obsadzili też zaufanymi ludźmi rozmaite stanowiska i zneutralizowali przeciwników. W 55 roku przed Chrystusem Pompejusz i Krassus ponownie zostali konsulami, a Cezarowi przedłużyli jego prokonsulat w Galii. Zapewnili sobie także zarząd odpowiednich prowincji po upływie kadencji konsulów: pierwszy dostał Hiszpanię, a drugi Syrię.
Do swojej prowincji Marek przybył na początku 54 roku przed naszą erą. Od razu rozpoczął działania wojenne przeciwko sąsiadującym z nią Partom, których państwo chciał podbić. W pierwszej kampanii odniósł pewne sukcesy, ale w kolejnej poniósł straszliwą klęskę. W 53 roku przed naszą erą, w bitwie pod miastem Carrhae w Mezopotamii, jego oddziały mimo przewagi liczebnej zostały zmasakrowane przez Partów.
Krassus, chcąc ratować niedobitki swojej armii, podjął rokowania ze zwycięskim wodzem. W trakcie rozmów doszło jednak do jakiegoś nieporozumienia i wybuchła walka, w trakcie której rzymski przywódca został zabity. Legenda głosi, że przed śmiercią torturowano go, lejąc mu do gardła roztopione złoto. I pytając, jak mu smakuje…
Zwłokom najbogatszego człowieka imperium nie dane było zaznać spokoju. Partowie odcięli jego głowę i prawą rękę, a następnie przesłali je swojemu królowi Orodesowi II. Głowa została użyta jako rekwizyt podczas wystawienia „Bachantek” Eurypidesa na jego dworze.
Inspiracja:
Inspiracją dla artykułu była książka Bena Kane’a Spartakus. Gladiator, opowiadająca o losach najsłynniejszego mistrza areny w dziejach, wydana nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Bibliografia
- Maciej Piegdoń, Polityk niespełnionych ambicji, Towarzystwo Wydawnicze „Historia Iagellonica” 2014.
- Tytus Mikołajczak, Krassus, PolskieRadio.pl 15.10.2008.
- Bernard Nowaczyk, Powstanie Spartakusa 73-71 p.n.e., Bellona 2008.
Dodaj komentarz