Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„Jakiś wariat co godzinę grał z wieży na trąbie”. Dlaczego w Krakowie wciąż grają hejnał?

Z wieży krakowskiego Kościoła Mariackiego co godzinę hejnalista wygrywa na trąbce hejnał.

fot.domena publiczna Z wieży krakowskiego Kościoła Mariackiego co godzinę hejnalista wygrywa na trąbce hejnał.

Hejnał rozbrzmiewa od setek lat. Kiedyś wyznaczał godziny otwierania i zamknięcia bram miejskich i ostrzegał przed niebezpieczeństwami. Dzisiaj nie służy niczemu. Dlaczego nigdy z niego nie zrezygnowano?

W początkach swej kariery nie był niczym szczególnym: melodie, nieraz bardzo piękne, trąbiono z setek europejskich wież kościelnych, ratuszowych czy obronnych. Z biegiem lat miasta rezygnowały z usług strażników wieżowych. Dziś Kraków jest jedynym miastem na świecie, w którym od przeszło sześciuset lat przez całą dobę regularnie co godzinę, żywy człowiek gdzieś spod nieba wysyła nad miasto muzyczny sygnał.

Nie każdy umie go odczytać. Na początku dwudziestego wieku warszawski pisarz i dziennikarz Bolesław Prus donosił spod Wawelu: Przybywszy do Krakowa stanąłem w hotelu nieopodal Rynku i byłbym spał spokojnie, ale jakiś wariat co godzinę grał z wieży na trąbie.

Zaczarowana melodia

Dlaczego mariacki (od roku 1961 z woli cenzury „krakowski”) hejnał przetrwał wszystkie burze dziejowe i atmosferyczne, trzęsienia ziemi, pustki w magistrackiej kasie, pomysły szaleńców (chciano go ongi odtwarzać dla oszczędności z magnetofonu), reorganizacje, próby przenosin do Warszawy, etc, etc?

Pomimo wielorakich burzliwych wydarzeń w dziejach miasta, hejnał od wieków nieprzerwanie rozbrzmiewa niosąc się echem na wszystkie strony świata.

fot.Jadwiga/CC BY-SA 3.0 Pomimo wielu burzliwych wydarzeń w dziejach miasta, hejnał od wieków nieprzerwanie rozbrzmiewa niosąc się echem na wszystkie strony świata.

Po pierwsze – bo jest niewątpliwie melodią zwariowanie piękną i w dodatku zaczarowaną. Dowód: z wieży w czasie grania hejnału widać całą Polskę: na wschodzie wieże kościołów Lwowa, na południu ośnieżone Tatry, na zachodzie dymiące kominy Śląska, na północy – cienką, niebieską linię…tak, tak, to Bałtyk!

Po drugie – na przestrzeni wieków zawsze znalazł się ktoś, kto docenił rangę tradycji: może przez szacunek dla byłej stolicy ogromnej ongi Rzeczpospolitej? Może dlatego, że prócz hejnału z wysokości 54 metrów nad poziomem największego rynku średniowiecznej Europy trębacze grali (czynią to do dziś) również melodie kościelne?

Faktem jest, że świętość krakowskiej melodii docenił nawet okupant hitlerowski: w Wigilię 1940 roku decyzją niemieckiego starosty hejnał po przeszło rocznej nieobecności wrócił na krakowskie niebo.

Tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy, porządkującej najważniejsze ze zjawisk i idei funkcjonujących w polskiej pamięci historycznej: Węzły pamięci niepodległej Polski.

Tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy, porządkującej najważniejsze ze zjawisk i idei funkcjonujących w polskiej pamięci historycznej: Węzły pamięci niepodległej Polski.

Hejnał grany z wyższej wieży kościoła mariackiego przyjechał do nas zza Karpat w beczce z węgierskim winem pod koniec czternastego wieku, gdy na przejętym od Piastów tronie polskim mościli sobie miejsce Andegaweni. Pierwsza informacja o jego obecności pochodzi z roku 1392, choć zapewne grany był wcześniej, być może z wież murów obronnych. Autor melodii jest nieznany.

Czemu służył hejnał?

Madziarskie słowo hajnal oznacza pobudkę lub świt. Oparta na pięciu dźwiękach melodia była ongi sygnałem do otwierania i zamykania bram miejskich. Dźwiękom złotej trąbki musieli z pokorą podporządkowywać się wszyscy czekający na wjazd i wyjazd z miasta Do obowiązków trębacza należało także sygnalizowanie pożarów czy nadciągających nieprzyjaciół.

Właśnie najazdem Tatarów w 1241 roku usiłuje się wytłumaczyć fakt urwanej melodii hejnału: grającego na larum trębacza ugodziła w gardło strzała z łuku. Tak przynajmniej sugeruje (1928) w książce The Trumpeter of Cracow amerykański pisarz i dziennikarz Eric P. Kelly.

W 1241 roku Tatarzy dotarli pod bramy Krakowa. Wedle lokalnej legendy hejnalista, który wygrywał hejnał na alarm został ugodzony strzałą. Ilustracja poglądowa.

fot.Matthaus Merian/domena publiczna W 1241 roku Tatarzy dotarli pod bramy Krakowa. Wedle lokalnej legendy hejnalista, który wygrywał hejnał na alarm został ugodzony strzałą. Ilustracja poglądowa.

W roku 1641 w aktach miasta pojawia się wzmianka o cogodzinnym graniu hejnału na cztery strony świata przez całą dobę. W myśl obligatoryjnej wersji strażacy trąbią kolejno dla króla – dla pana burmistrza – dla gości z Warszawy i dla pana komendanta Straży Pożarnej (od powstania zawodowej straży jedyny na świecie siedmioosobowy Oddział Trębaczy i Hejnalistów Wieżowych składa się z fajermanów).

Przyczyniło się do tego rozpoczęte zaraz po odzyskaniu w 1918 roku Niepodległości poszukiwanie symboli, integrujących całe podzielone granicami rozbiorów polskie społeczeństwo. Do Mazurka Dąbrowskiego i biało czerwonej flagi Polskie Radio dodało w roku 1927 transmisję głosu wawelskiego olbrzyma – Dzwonu Zygmunta – oraz właśnie hejnału Mariackiego. Dwa razy dziennie – w południe i o godzinie 19,00 płynął on przez radio najpierw w programie lokalnym, a potem już w wersji ogólnopolskiej „od ośnieżonych szczytów Tatr po srebrne fale Bałtyku”.

Czterokrotne, cogodzinne wykonywanie hejnału ma swe praktyczne uzasadnienie: krakowscy podatnicy wiedzą, że tam, na górze, na najwyższym miejscu pracy w Polsce, nikt nie śpi. Co nie zmienia faktu, że czasem zaśpi. W roku 1923 na mariacką melodię czekali pod wieżą –bezskutecznie – o samej północy Józef Piłsudski i jego gość francuski marszałek Ferdynand Foch (hejnalista zaspał).

Wieża mariacka skrywa wiele tajemnic. Jednym z nietypowych zdarzeń było porażenie piorunem grającego hejnalisty podczas burzy śnieżnej. Inny w trakcie wygrywania hejnału zmarł na zawał.

fot.Narcyz Witczak-Witaczyński/domena publiczna Praca hejnalisty nie zawsze była bezpieczna. Jeden z nich został porażony piorunem w czasie burzy śnieżnej.

W 1901 roku w czasie odgrywania hejnału zmarł na zawał serca st. ogniomistrz Antoni Dołęga, zaś w roku 1923 w czasie burzy śnieżnej piorun przebił dach wieży i ciężko ranił dmącego w trąbkę bez względu na pogodę ogniomistrza Józefa Wegrzyna.

Hejnał jest duszą Krakowa. Ci najbardziej dla miasta zasłużeni mogą liczyć, że mu go zagrają na pogrzebie, co jest pod Wawelem (po śmierci, ale zawsze) oznaką towarzyskiej nobilitacji. Najdziwniejszym miejscem na którym go wykonano był w roku 1952… fotel dentystyczny. To trębacz nad trębacze, legendarny ogniomistrz Adolf Śmietana przymierzał sobie nowe zęby do ustnika.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w ramach monumentalnej pracy, porządkującej najważniejsze ze zjawisk i idei funkcjonujących w polskiej pamięci historycznej: Węzły pamięci niepodległej Polski. Publikacja ta ukazała się w 2014 roku nakładem Wydawnictwa Znak, Muzeum Historii Polski oraz Fundacji Węzły Pamięci.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, wyjaśnienia w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów.

Komentarze (4)

  1. Wcibski Odpowiedz

    To zrezygnowano czy nie z naszego hejnału? Pisze Pan ze zaczęto go znów grać w 1940 a wczesniej ze „nigdy z niego nie zrezygnowano”. Więc?

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.