Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Dlaczego bankierzy w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego gromadzili tak wielkie majątki?

Prywatni bankierzy, tacy jak Antoni Protazy Potocki, zwany "Protem", zgromadzili w czasach stanisławowskich niewyobrażalne wręcz fortuny.

fot.Józef Maria Grassi/Mathiasrex/CC BY-SA 3.0 Prywatni bankierzy, tacy jak Antoni Protazy Potocki, zwany „Protem”, zgromadzili w czasach stanisławowskich niewyobrażalne wręcz fortuny.

Sytuacja, która wytworzyła się za panowania ostatniego polskiego króla, nie miała sobie równych w całej Europie. Państwo stało się zbyt biedne nawet na to, by utrzymać własną armię. Jednocześnie zarówno sam władca, jak magnateria, szlachta i mieszczanie tonęli po uszy w długach. A bankierzy pławili się w luksusach.

Schyłek XVII wieku doprowadził do tak drastycznego spadku pozycji Rzeczpospolitej, że państwo polskie przestało być podmiotem, a stało się przedmiotem na arenie międzynarodowej. Brak realnej władzy króla, niemożność ściągnięcia podatków i brak dochodów w budżecie powodowały, że armia właściwie nie istniała. Granice Rzeczpospolitej stały się otwarte. O wszystkim decydowała siła.

W trakcie wielkiej wojny północnej, która toczyła się w latach 1700-1721, armie szwedzkie, rosyjskie, saskie, a także siły walczących stronników Stanisława Leszczyńskiego i Augusta Sasa bez żadnych konsekwencji niszczyły ziemie polskie. Grabiono, mordowano ludność, gwałcono kobiety. Ziemie wchodzące w skład Rzeczpospolitej zostały doszczętnie zniszczone. Co więcej, Rosja po pokonaniu Szwedów uzyskała dominującą pozycje w regionie i znaczny wpływ na  bezwolną już wówczas Rzeczpospolitą. W tej bowiem w czasach saskich w najlepsze trwała anarchia.

Okres stanisławowski

Sytuacja zaczęła ulegać zmianie w okresie panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego. Okres ten to czas wprowadzenia ograniczonych przekształceń gospodarczych. Ostatni król Polski próbował rozwinąć gospodarkę i zwiększyć dochody budżetowe. Nie miał jednak odwagi przeprowadzić kompleksowych reform, które na stale zwiększyłyby dochody i pozwoliły wzmocnić państwo. Doskonale wiedział, że tylko silny system podatkowy, tak jak u mocarstw ościennych, może poprawić istniejący stan rzeczy.

Stanisław August Poniatowski próbował przeprowadzić szereg reform gospodarczych.

fot.Marcello Bacciarelli/domena publiczna Stanisław August Poniatowski próbował przeprowadzić szereg reform gospodarczych.

Niestety, próba wprowadzenia wzorowanych na sąsiadach rozwiązań w feudalnej Rzeczpospolitej spowodowywałaby opór szlachty. Poniatowski obawiał się tego. Lękał się opodatkować szlachtę, by nie zostać posądzonym o próbę wzmocnienia władzy królewskiej i zmiany systemu rządów w Rzeczpospolitej, o próbę obalenia anarchii zwanej przez naród szlachecki – demokracją szlachecką. Dlatego też od początku swoich rządów wybrał drogę wspierania inicjatyw gospodarczych.

Poniatowski i popierający go oświeceni magnaci uważali, że podstawą wzrostu dochodów budżetowych powinny stać się zyski z wydobywania minerałów: miedzi, ołowiu, srebra czy soli. Nowopowołane komisje Kruszcowa, Solna, Metalowa i Skarbu koncentrowały się na poszukiwaniach górniczogeologicznych. Jednak projekty królewskie zakończyły się finansowym fiaskiem. Podobnie jak Kompania Manufaktur Wełnianych czy manufaktury łowicka i skierniewicka.

Wszystko przez to, że król i popierające go grono magnatów popełniali zasadniczy błąd. Otóż bez stałych wpływów z podatków wszelkie inicjatywy przemysłowe, nawet te najcelniejsze, były skazane na porażkę. Nie były bowiem w stanie zmienić struktury dochodów państwa. Nadzieja Poniatowskiego i jego doradców, że zyski z uruchomionych manufaktur, kopalni, czy hut będą tak duże, że zapełnią „pustą kasę” i pozwolą na przeprowadzenie reform, była mrzonką.

Moda na manufaktury

Poniatowskiemu udało się natomiast rozwinąć modę na inicjatywy przemysłowe wśród magnaterii. Popularne stało się inwestowanie w manufaktury. Był to wyraz patriotyzmu, chęci uczestnictwa w przeobrażeniach państwa. Król ze swojej strony wspierał takie działania, wprowadzając ułatwienia prawne dla inwestycji w przemysł i odpowiednie instrumenty finansowe.

Już w 1764 roku sejm konwokacyjny zniósł przywileje celne dla szlachty, wprowadzając cło generalne, czyli podatek obowiązujący wszystkich. Ustanowiono też Komisje Skarbowe, które sprawowały pieczę nad handlem. Cztery lata później wprowadzono z kolei nakaz natychmiastowego sądzenia spraw wekslowych, a w 1774 roku pozwolono stanowi szlacheckiemu zajmować się handlem bez zagrożenia utraty szlachectwa. W 1775 roku wprowadzono ustawę o wekslach, czyli niezwykle istotne prawo dla rozwoju rynku finansowego, regulujące obrót bezgotówkowy.

Jednocześnie Poniatowski reaktywował mennicę. Powrót do własnej monety okazał się niezwykle ważny dla gospodarki. Wcześniej po kraju krążyły monety z czasów saskich, fałszowane na masową skalę między innymi przez króla Prus – Fryderyka II. Podrabiane pieniądze wprowadzali też do obiegu przemytnicy, korzystający z otwartych granic. Prowadziło to kraj do ruiny, przynosząc wielomilionowe straty i dusząc jakikolwiek rozwój. Uważa się, że straty z tego tytułu dochodziły do zawrotnej sumy ponad 500 milionów złotych!

Saskie monety fałszował nawet... król Prus, Fryderyk II.

fot.domena publiczna Saskie monety fałszował nawet… król Prus, Fryderyk II.

Próbowano również uregulować stosunki handlowe z państwami ościennymi. Reformy gospodarki i rynku finansowego spowodowały realny wzrost na poziomie 2,3 %. Był to jednak impuls pozbawiony trwałych fundamentów. Magnaci nie przyczyniali się bowiem do stałego wzrostu. Związane to było z dwoma czynnikami. Po pierwsze, Rzeczpospolita cały czas była państwem feudalnym, a ograniczone, płytkie reformy ostatniego króla nie  zdołały wprowadzić jej na drogę kapitalizmu. Po drugie, tkwiący w okowach starego systemu magnaci mieli nikłą świadomość ekonomiczną. Brakowało im całościowego oglądu sytuacji.

W rezultacie inwestycje i manufaktury magnackie nie były przedsięwzięciami kapitalistycznymi, lecz po prostu pewną modą czasów stanisławowskich. Możni koncentrowali się na przedsięwzięciach w obrębie swoich majątków i tworzyli je sztucznie, nie bacząc na potrzeby rynku. Zdarzało się, że ich biznesplany przygotowywali oszuści z zagranicy, jedynie podający się za ekonomistów. Magnaci nie sprawdzali ich kwalifikacji, tylko inwestowali. Często kończyło się to fiaskiem, zwłaszcza, że manufaktury nie były budowane z wizją maksymalizacji zysku, a funkcjonowania w feudalnych strukturach.

Modzie na inwestycje uległ również Kościół. Szczególnie aktywni na polu gospodarczym byli biskupi krakowscy. To do nich należała większość zakładów wielkopiecowych w Zagłębiu Staropolskim, gdzie wytapiano z rud żelaza surówkę, wysyłaną później na rynek warszawski.

Szczególnie aktywni na polu gospodarczym byli biskupi krakowscy.

fot.Abraham Neumann/domena publiczna Szczególnie aktywni na polu gospodarczym byli biskupi krakowscy.

Potrzeba kredytu

Ogólnokrajowy trend wymagał jednak dużego kapitału. Pieniędzy na inwestycje potrzebowali król, magnaci, szlachta, a nawet biskupi. Tymczasem słaba Rzeczpospolita miała zbyt dziurawy budżet, by wzorem Prus założyć narodowy bank emisyjny. Szlachta nie chciała płacić podatków nawet na wojsko. Nie rozumiała też, że dzięki wpływom z obciążeń fiskalnych można byłoby założyć bank narodowy, który przyczyniłby się do rozwoju kraju. Gospodarka potrzebowała przecież kredytu, i to ogromnego.

Brak banku narodowego spowodował, że rynek ten zawłaszczyli prywatni bankierzy. Dlatego też w Rzeczpospolitej czasów stanisławowskich wyrosły fortuny bankierskie niemające sobie równych w skali europejskiej. Finansiści pożyczali pieniądze polskiemu królowi, magnatom, szlachcie. Jednocześnie bogacili się na handlu czarnomorskim. Byli liwerantami, czyli dostawcami wojsk rosyjskich, a po Sejmie Wielkim także tworzonej armii polskiej. Dzierżawili też monopole, loterię, a nawet kopalnie soli w Wieliczce.

Interesy bankierów były globalne. Utrzymywali kontakt z kolegami z Amsterdamu, Frankfurtu, Wiednia, Włoch, czy londyńskiego City. Nic dziwnego, że pod koniec lat 80–tych XVIII wieku wartość majątku pięciu największych banków: Piotra Teppera, Karola Szulca, Fryderyka Kabryta, Prota Potockiego i Macieja Łyszkiewicza wynosiła aż 180 milionów złotych. Dla porównania, roczny budżet Korony w latach 1788–1790 osiągnął nieco ponad 24 miliony, a budżet Warszawy – 250 tysięcy złotych. W 1789 roku ci potentaci potrafili pożyczyć Rzeczpospolitej 5 milionów złotych, nie przerywając ani na jeden dzień swoich operacji finansowych. Majątek samego Teppera szacowano na ogromną sumę około 60 milionów złotych.

W czasach stanisławowskich zadłużeni byli wszyscy, także magnateria.

fot.Jan Matejko/domena publiczna W czasach stanisławowskich zadłużeni byli wszyscy, także magnateria.

Warto podkreślić, że ogromna zależność władcy, magnatów i ziemian od prywatnych bankierów była możliwa tylko w takim państwie jak I Rzeczpospolita. W ościennych krajach najsilniejszą pozycję zachował aparat administracyjno-skarbowy, będący na usługach władców. Tymczasem w szlacheckiej Polsce to bankierzy byli najmocniejszymi filarami handlu i oparciem dla państwa.

Wzrost znaczenia Żydów

Czasy stanisławowskie były też początkiem wielkich fortun żydowskich. Żydzi w Polsce od zawsze zajmowali się biznesem, głównie handlem i operacjami finansowymi. Wraz z przeobrażeniem gospodarki i rozwojem kapitalizmu w XVIII stuleciu ich pozycja znacznie wzrosła.

Zadłużali się bowiem nie tylko magnaci. Gotówki potrzebowali wszyscy. Zamożne sfery ówczesnej Rzeczpospolitej, szlachta, magnaci i mieszczanie wzorem władcy nabywali na potęgę zbytkowne dobra konsumpcyjne wytwarzane za granicą, głównie w Anglii i Francji.

Tej pozycji nie może zabraknąć na Twojej półce. Poznaj historię Polski, widzianą z perspektywy brytyjskiego historyka.

Tej pozycji nie może zabraknąć na Twojej półce. Poznaj historię Polski, widzianą z perspektywy brytyjskiego historyka.

W tym okresie budowano, rozbudowano i przebudowywano wiele nowoczesnych, luksusowych rezydencji. Potrafiło to zrujnować każdy budżet, moda była jednak powszechna. Ci, którzy nie mogli sobie pozwolić na inwestycje, włączali się w ogólnokrajową modę dzięki bankowym wekslom, mając nadzieję na zarobek.

Wkrótce wytworzyło się przekonanie, że prywatne banki są wszechpotężne, a ich bytowi nic nie jest w stanie zagrozić. W rezultacie kontrakty na weksle oferowane przez banki w Dubnie były bardzo popularne. Szlachta wręcz rozchwytywała oferowane weksle. Bankierom w czasach stanisławowskich nie brakowało gotówki.

Żydzi dorabiali się głównie na działalności handlowo-lichwiarskiej. Finansowali zachcianki zamożnych sfer Rzeczpospolitej. Czerpali też zyski z kontraktów na jarmarkach. W czasach Poniatowskiego wiele ośrodków dostało pozwolenia na ich organizowanie. Stronnictwo królewskie wychodziło z założenia, że  przyczynią się one do rozwoju miasteczek, miast, a nawet całych regionów poprzez intensyfikację handlu wewnętrznego. Dla Żydów była to okazja do osiągnięcia dużych zysków. Szlachta, mieszczanie właśnie od nich pożyczali pieniądze na zakupy.

Żydzi czerpali zyski między innymi z jarmarków.

fot.A. Kollman/domena publiczna Żydzi czerpali zyski między innymi z jarmarków.

Przedstawiciele wyznania mojżeszowego byli również podwykonawcami kontraktów nieżydowskich bankierów warszawskich.  Zarabiali też w monopolach królewskich. Sytuacja gospodarcza pozwoliła im na zgromadzenie majątków i rozszerzenie kontaktów, które po upadku Rzeczpospolitej przyczyniły się do budowy prawdziwych fortun i zwiększenia ich ogólnej pozycji ekonomicznej. W innych okolicznościach byłoby to niemożliwe.

Do fortuny w czasach stanisławowskich doszedł między innymi promowany przez króla bankier Szmul Jakubowicz. Jego czwarta żona Judyt Jakubowiczowa, w czasach stanisławowskich bywalczyni obiadów czwartkowych, po śmierci swojego męża przejęła zgromadzony majątek i skutecznie go powiększyła. Znaczący majątek zgromadził i syn Szmula, Berek Szmulewicz, bankier, dostawca wojska, dzierżawca kopalni soli w Wieliczce. Bogaczami stali się także Jakub Epstein, Samuel Leopold Antoni Freankel, Neumarkowie (Ignacy, Jakub, Salomon).

Bibliografia:

  1. Artur Einsenbach, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785–1870 na tle europejskim, PIW 1988.
  2. Artur Eisenbach, Danuta Rzepniewska, Zadłużenia własności ziemskiej w okresie 1795–1806. Dłużnicy i wierzyciele sum bajońskich, [w:] Społeczeństwo polskie XVIII i XIX w., t. 4, red. Witold Kula, Janina Leskiewicz, PWN 1970.
  3. Wiktor Kornatowski, Kryzys bankowy w Polsce 1793 roku. Upadłość Teppera, Szulca, Kabryta, Prota Potockiego, Łyszkiewicza i Heyzlera, Wydział Prawa UW 1937.
  4. Rafał Wiktor Kowalczyk, Tsunami finansowe w Europie. Od zachodu do wschodu, od wschodu do zachodu, przeobrażenia w gospodarkach krajów wschodzących i upadających potęg XVIII stulecia – wieku przełomu – Francja, Holandia, Prusy, Rzeczpospolita [w:] Україна та Польща: минуле, сьогодення, перспективи, Науковий збірник, Луцьк 2012.
  5. Rafał Wiktor Kowalczyk, Polityka gospodarcza i finansowa Księstwa Warszawskiego 18071812, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2010.
  6. Ignacy Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich, Krajowa Agencja Wydawnicza 1937.

Komentarze (3)

  1. europejski43 Odpowiedz

    Ciekawe jaki procent bogatych bankierow stanowili Zydzi i jaki procent obywateli Polski, stanowili wowczas Zydzi ? Pytam, przede wszystkim, autora tego ciekawego artykulu,

  2. Zajcew Odpowiedz

    To jest ważny temat do badań dla tych co uważają że należy ograniczyć sile państwa na rzecz wolności banków i rynku finansowego…
    W tym działalności międzynarodowej takich organizacji jak Bank Światowy…
    Dodatkowo ostatnie kryzysy zaczynajace się w USA…
    Państwo musi być silne i w pelni rozwinięte aby moglo podolac demokracji i poczuciu sprawiedliwość…

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.