Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

„Zdjęto chłopu kajdany razem z butami”. Ile warte było zniesienie poddaństwa chłopów w Księstwie Warszawskim?

Epoki i systemy polityczne zmieniały się jak w kalejdoskopie, a chłopi jak zawsze byli w marnej suytuacji. (fot. Józef Chełmoński, Bociany, domena publiczna).

fot.Józef Chełmoński, Bociany, domena publiczna Epoki i systemy polityczne zmieniały się jak w kalejdoskopie, a chłopi jak zawsze byli w marnej sytuacji. (fot. Józef Chełmoński, Bociany, domena publiczna).

Marcin Badeni, oceniając dekret księcia warszawskiego Fryderyka Augusta, wydany 21 grudnia 1807 roku, powiedział dokładnie: „Chłopom zdjęto z nóg kajdany, ale zarazem ściągnięto buty”.

Ukazanie się dekretu wymuszone zostało przez nie dość precyzyjnie sformułowane zapisy oktrojowanej przez Napoleona Konstytucji Księstwa Warszawskiego. Zniesiona bowiem została „niewola” chłopa, który mógł odtąd opuszczać wieś, nie określona natomiast pozostała kwestia własności uprawianego przez niego gruntu, użytkowanych zabudowań i narzędzi.

Niejasne było także, czy zniesienie poddaństwa oznacza zarazem zniesienie pańszczyzny, jak interpretowali to chłopi, czy też egzekwowanie darmowej robocizny pozostaje niezbywalnym prawem właściciela ziemskiego. Dekret grudniowy rozwiewał te wątpliwości.

Jeden rok ochrony, a wszystko dla pana

Potwierdzona w nim została wolność chłopów i swoboda zawierania umów między nimi a dworem. Co więcej, książę dekretem „ochraniał” chłopa, zapewniając mu nieusuwalność z gruntu przez dziedzica… przez najbliższy rok, ale tym samym pozwalał po upływie tego terminu rugować bez żadnych ograniczeń.

Zresztą na przyszłość wprost przewidziano możliwość usuwania chłopów z osady i włączania jej do folwarku. Równocześnie potwierdzono w pełni zasadę, że właścicielem wsi ze wszystkimi zabudowaniami i majątkiem ruchomym jest dziedzic. Chłop może oczywiście opuścić wieś, ale wcześniej „winien oddać dziedzicowi własność tegoż dziedzica gruntową składającą się z załogi [martwy i żywy inwentarz gospodarstwa] i zasiewów”.

Pragnąc lepszego losu dla swoich dzieci, chłopi marzyli by wyrwać się spod władzy pana. (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Pragnąc lepszego losu dla swoich dzieci, chłopi marzyli by wyrwać się spod władzy pana. (fot. domena publiczna)

Tak skrajnie niekorzystne dla chłopa rozwiązania oznaczały, że owszem, zyskał on osobistą wolność, ale zarazem „uwolniony” został od wszelkich obciążeń materialnych, mógł w każdej chwili zmienić miejsce pobytu, ale odejść wolno mu było z pustymi rękoma. To właśnie miał na myśli Badeni, wygłaszając swoją opinię o dekrecie.

Kim był Marcin Badeni?

Marcin Badeni (?–1824) był w Księstwie Warszawskim radcą stanu. Wcześniej zarządzał bardzo sprawnie dobrami stołowymi Stanisława Augusta Poniatowskiego, co pozwoliło mu na zgromadzenie znacznego majątku.

W Królestwie Polskim pełnił przez dwa lata funkcję wiceministra skarbu, później, od 1820 roku do śmierci, był ministrem sprawiedliwości. Słynął z ciętego dowcipu, a równocześnie uprzejmości, często ówcześnie mówiono o kimś wyróżniającym się ogładą towarzyską, iż jest „grzeczny jak Badeni”.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Leksykonu polskich powiedzeń historycznych. Pozycja autorstwa Macieja Wilamowskiego, Konrada Wnęka i Lidii A. Zyblikiewicz została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 1998 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Komentarze (1)

  1. Anonim Odpowiedz

    Mały zabojad z Korsyki był bardzo dowcipny. Chłopi byli wolni, a do tego, goli, bosi i w wianku. Rację mieli więc chłopi w zaborze Austriackim podczas antyszlacheckiego Powstania Chlopskiego z 1846 roku. Ubili trochę szlachty i już nikt nie próbował wyrzucać ich z ziemi.

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.