Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Bitwa pod Grunwaldem. Jak przebiegało legendarne starcie polsko-krzyżackie?

Tak bitwę pod Grunwaldem wyobrażał sobie Wojciech Kossak.

fot.domena publiczna Tak bitwę pod Grunwaldem wyobrażał sobie Wojciech Kossak.

„Pycha jest gorsza od skromności” – powiedział podobno Władysław Jagiełło, patrząc na ciało wielkiego mistrza zakonu krzyżackiego, Ulryka von Jungingena. Jeszcze kilka godzin wcześniej oskarżani o arogancję wrogowie byli jednak o krok od zwycięstwa. Czy mogli wygrać?

Problemy w stosunkach z Krzyżakami zaczęły się właściwie z chwilą osadzenia ich na polskich ziemiach w 1226 roku. Zawarcie w Krewie w 1385 roku polsko-litewskiego układu unijnego dolało jednak oliwy do ognia i zaostrzyło i tak napięte relacje między sąsiadami.

Kryzys pogłębił się w 1408 roku, kiedy Krzyżacy zajęli pograniczne grody: Santok i Drezdenko. W ten sposób ich posiadłości niebezpiecznie otoczyły północne rubieże państwa polskiego. Do tego doszły problemy na Litwie i okupowanej przez zakonników Żmudzi. Zręcznie rozgrywając separatystyczne dążenia wielkiego księcia Witolda, rycerze Szpitala Najświętszej Marii Panny próbowali też rozbić unię od środka. W obliczu tych wrogich działań w Królestwie i Wielkim Księstwie Litewskim coraz wyraźniej dostrzegano konieczność odwołania się do rozwiązań siłowych. Czekano jedynie na pretekst do ostatecznej rozgrywki.

Początek wojny

Okazji ku temu dostarczyli Żmudzini, którzy wiosną 1409 roku stanęli do walki z krzyżackim okupantem. Wielki książę Witold i król Władysław Jagiełło wsparli zbuntowaną dzielnicę. Po stronie wielkiego mistrza Ulryka von Jungingena opowiedział się z kolei król Węgier Zygmunt Luksemburski. Wsparli go też rycerze z zachodu Europy. Zapowiadała się prawdziwa próba sił. Niestety, początek działań nie był dla unii pomyślny. W sierpniu Krzyżacy uderzyli na ziemię dobrzyńską i opanowali ją całkowicie. Później wojnę przerwał na krótko rozejm zawarty 8 października 1409 roku.

Krzyżacy mogli liczyć na wsparcie potężnych sojuszników. Jednym z nich był król Węgier Zygmunt Luksemburski.

fot.Albrecht Dürer/ domena publiczna Krzyżacy mogli liczyć na wsparcie potężnych sojuszników. Jednym z nich był król Węgier Zygmunt Luksemburski.

Zmagania rozgorzały na nowo z końcem czerwca roku następnego. Jagiełło i Witold przystąpili do nich tym razem zdecydowanie lepiej przygotowani. Ich strategia, przyjęta na tajnej naradzie sztabu królewskiego w Brześciu nad Bugiem, zakładała uderzenie całą siłą na Malbork. Tylko skromne siły wysłano, by ochraniały granice z Węgrami (na wypadek ataku Zygmunta Luksemburskiego) i Inflantami.

Wojska polsko-litewskie zebrały się pod Czerwińskiem. 30 czerwca 1410 roku przeprawiły się przez Wisłę i ruszyły ku granicy pruskiej. Pięć dni później, 5 lipca król przedstawił emisariuszom węgierskim warunki pokojowe: żądał od nieprzyjaciela oddania ziemi dobrzyńskiej, zrzeczenia się pretensji do Żmudzi oraz wypłaty odszkodowania. Zdawał sobie oczywiście doskonale sprawę z tego, że dla zakonu są to roszczenia nie do przyjęcia. Choć jednak był zdecydowany na zbrojną rozprawę, zależało mu na tym, by w oczach opinii międzynarodowej zachować pozory, że pragnie uniknąć wojny.

Wojska unijne wkroczyły na ziemie zakonu już 9 lipca i cztery dni później zdobyły Dąbrówno. Gdy wielki mistrz dowiedział się o tym, wiedział już, że celem Jagiełły jest Malbork. Armia zakonna przed świtem 15 lipca forsownym marszem ruszyła w kierunku Stębarku i Grunwaldu, by przeciąć wrogowi drogę. W ten sposób 15 lipca około godziny 8 rano obie armie stanęły naprzeciwko siebie w rejonie wsi Grunwald, Łodwigowo i Stębark.

Przygotowania do bitwy

Siły, które tego dnia miały się ze sobą zetrzeć, były imponujące. Jagiełło ściągnął pod Grunwald 51 chorągwi w sile około 20 tysięcy jazdy, w tym około 1500 zaciężników. Z kolei wielki książę Witold przyprowadził 10–11 tysięcy litewsko-ruskiej jazdy, w większości lekkiej, w tym 300-konny oddział Tatarów, razem 40 chorągwi. Do tego należy doliczyć kilka tysięcy zbrojnych pachołków, czeladzi i woźniców, co w rezultacie dawało siłę około 35 tysięcy ludzi pod bronią.

Zakon nie miał tak dużych możliwości mobilizacyjnych jak państwo polsko-litewskie, ale i tak zdołał wystawić pod Grunwaldem około 16 tysięcy ciężkiej jazdy zorganizowanej w 50 chorągwiach. Liczba ta obejmuje oddziały zaciężne i gości z zagranicy. Samych braci-rycerzy krzyżackich pojawiło się jednak niewielu: zaledwie około 250 z ponad 570 czynnych w owym czasie. Do tych sił również należy doliczyć kilkutysięczną rzeszę uzbrojonej służby pomocniczej.

Lewe skrzydło wojsk unii stanowiły główne siły polskie pod dowództwem marszałka Zbigniewa z Brzezia. Prawe tworzyło rycerstwo z Wielkiego Księstwa Litewskiego, wraz z sojuszniczymi oddziałami ruskimi, mołdawskimi i tatarskimi, pod bezpośrednim dowództwem Witolda. W centrum stanęło zaciężne rycerstwo z Czech i Śląska oraz 3 chorągwie smoleńskie. Całością działań dowodził Jagiełło. Król z doborową, choć nieliczną eskortą znajdował się zapewne w pobliżu armii. Wybrał pagórek zapewniający możliwie rozległe pole obserwacji, skąd mógł kierować, nie włączając się bezpośrednio w bitewne zmagania.

Nie znamy dokładnego ustawienia większości chorągwi władców polskiego i litewskiego. Niewiele wiadomo też o rozmieszczeniu poszczególnych oddziałów krzyżackich. Można się jedynie domyślać, że dwie chorągwie wielkiego mistrza: „większa” i „mniejsza”, czyli „gończa”, towarzyszyły Ulrykowi von Jungingenowi na polu bitwy. W przeciwieństwie do króla Władysława nie ograniczał się on bowiem do kierowania z dystansu, lecz brał bezpośredni udział w walce. Stał osobiście na czele oddziałów idących do szarży.

Dwa nagie miecze

Harce rycerzy na przedpolu trwały w najlepsze już od godziny 8. Lecz choć armie były już gotowe, walne rozstrzygnięcie nie następowało. Król wciąż nie wydawał rozkazu do ataku. Przywdział zbroję, pasował wielu rycerzy, wyspowiadał się i wysłuchał dwóch mszy… a czas płynął.

Krzyżacy wręczają Jagielle dwa nagie miecze. Obraz Wojciecha Kossaka.

fot.domena publiczna Krzyżacy wręczają Jagielle dwa nagie miecze. Obraz Wojciecha Kossaka.

Długie wyczekiwanie w pełnym słońcu sprowokowało wielkiego mistrza do działania. Wysłał do nieprzyjaciela emisariuszy z prowokacyjnym podarunkiem wzywającym do walki – dwoma nagimi mieczami. Niedługo po tym poselstwie, około godziny 12, Jagiełło nakazał atak. Po odśpiewaniu „Bogurodzicy” prawe skrzydło sprzymierzonych, złożone z pułków litewskich, wspartych przez kilka oddziałów koronnych, ruszyło do natarcia. Widząc to, Krzyżacy oddali dwukrotną salwę z armat, czym zresztą nie wyrządzili żadnej szkody atakującym. Następnie sami odpowiedzieli szarżą. Uderzyli jednocześnie na prawe i lewe skrzydło wojsk przeciwnika.

W tym momencie powstały dwa teatry walk. Jeden znajdował się pod Stębarkiem, gdzie siły Witolda i oddziały polskie walczyły przeciw ciężkiej jeździe zakonnej. Drugi uformował się bliżej Łodwigowa, na lewym skrzydle armii królewskiej. Kawaleria krzyżacka zwarła się tam z chorągwiami jazdy koronnej oraz oddziałami polskich zaciężników.

Po prawie godzinnej walce na litewskim skrzydle sytuacja stała się kryzysowa. Witold, dotychczas dzielnie stawiający czoło hufcom Krzyżaków, został zepchnięty do obrony, a następnie przymuszony do odwrotu. W pewnym momencie słabiej uzbrojeni Litwini i Rusowie rzucili się do ucieczki. Ta rejterada, czasem uznawana za pozorowaną, miała na szczęście co najmniej jeden pozytywny skutek. Związała mianowicie spore siły zakonne, które rzuciły się w pogoń za uciekinierami.

Na polu bitwy po tej jej stronie zostały tylko 3 chorągwie smoleńskie, dowodzone przez brata Jagiełły, księcia Semena Lingwena. Po przebiciu się przez wrogie szyki połączyły się one z wojskiem koronnym. Częściowo wypełniły w ten sposób wyłom powstały we flance linii polsko-litewskiej. Wkrótce w tym rejonie znalazła się też wielka chorągiew krakowska. Wraz z kilkoma innymi, w tym sandomierską, wieluńską i halicką, powstrzymała rosnący napór Krzyżaków, powracających z pogoni za oddziałami Witolda.

Witold dowodził rycerstwem z Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz ruskimi, mołdawskimi i tatarskimi oddziałami sojuszniczymi. Na ilustracji fragment obrazu Jana Matejki.

fot.domena publiczna Witold dowodził rycerstwem z Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz ruskimi, mołdawskimi i tatarskimi oddziałami sojuszniczymi. Na ilustracji fragment obrazu Jana Matejki.

Jednocześnie na tyłach pierwotnej pozycji wojsk Wielkiego Księstwa sytuacja się zmieniła. Część spędzonych z pola sił litewskich zawróciła i z impetem wpadła na rozproszone w pościgu oddziały wroga. Do akcji włączyły się zapewne także jednostki koronne, wyciągnięte na rozkaz królewski z rezerwowych rzutów.

Odwrót…?

Tymczasem po załamaniu się skrzydła litewsko-ruskiego ciężar walki przeniósł się na lewe skrzydło armii królewskiej. Obie strony wprowadziły do walki nowe chorągwie. Szarżę rycerstwa zakonnego w głąb szyków polskich poprowadził sam Ulryk von Jungingen.

Prawdopodobnie to mniej więcej wtedy, podczas jednego z natarć padła na ziemię wielka chorągiew z białym orłem w koronie na czerwonym polu. Był to najwyższy znak całego wojska królewskiego. A ponieważ według średniowiecznych obyczajów zwinięcie chorągwi było sygnałem do odwrotu, jej zniknięcie z pola widzenia walczących mogło pociągnąć za sobą katastrofalne skutki. Był to krytyczny moment bitwy. Krzyżacy, pewni zwycięstwa, w bitewnym uniesieniu zaintonowali swój hymn „Crist ist entstandin” (Chrystus zmartwychwstał).

Triumf panów pruskich okazał się jednak przedwczesny. Król na widok zachwiania się własnych szyków skierował do walki nowe odwody. Chorągiew Królestwa szybko podniesiono, a wojska polskie zaczęły w tej części pola bitwy stopniowo brać górę nad Krzyżakami. Wzrastał też nacisk na prawe skrzydło zakonne w rejonie Łodwigowa. Wyraźnie zaznaczyła się teraz liczebna przewaga sojuszników. W końcu wyczerpane bojem hufce krzyżackie zaczęły ustępować i cofać się w stronę własnego obozu.

Bitwa pod Grunwaldem na obrazie Artura Orlonowa.

fot.CC BY-SA 3.0 Bitwa pod Grunwaldem na obrazie Artura Orlonowa.

Około godziny 15 wielki mistrz podjął ostatnią próbę odwrócenia grożącej mu klęski. Ruszył do natarcia na czele 15 lub 16 chorągwi zdolnych jeszcze do walki. Najpierw skierował się ku wschodowi, a następnie zawrócił łukiem w prawo, aby jeszcze raz zagrozić prawej flance wojsk królewskich.

Ostatni manewr Krzyżaków

Podczas manewru oddział Ulryka znalazł się w pobliżu stanowiska dowodzenia samego Jagiełły. Wielki mistrz nie zamierzał zajmować się niewielkim oddziałem ochraniającym króla, ale innego zdania był jeden z jego gości, rycerz z Łużyc, Dypold von Köckritz. Raczej nie domyślał się on, że ma do czynienia z polskim monarchą. Ruszył do ataku, skuszony wspaniałością królewskiej zbroi. Niestety to typowe dla turniejów rycerskich zagranie nie przyniosło dumnemu napastnikowi nic dobrego. Z konia zrzucił go sam władca, a w chwilę potem zajęli się nim sekretarz królewski Zbigniew Oleśnicki i rycerze z ochrony.

Nie udał się też zamiar obejścia sił Korony. Choć manewr był pomysłowy, von Jungingen poruszał się dość wolno, więc Polacy nie dali się zaskoczyć. Był jednak moment, w którym część polskiego rycerstwa, widząc potężny oddział konnicy nadciągającej od prawego skrzydła, sądziła, że na pole bitwy powracają… powstrzymani w ucieczce Litwini!

Do wyjaśnienia sytuacji przyczynił się rycerz Dobiesław z Oleśnicy, walczący na czele własnej chorągwi. Wybiegł naprzeciw domniemanych Litwinów, ale szybko przekonał się, że to siły wroga. Wymienił nawet ciosy kopii z wysokim dowódcą nieprzyjacielskim – być może samym Ulrykiem?

Natarciu krzyżackiemu przeciwstawiła się najpierw chorągiew nadworna, następnie wielka krakowska, a za nią inne, pozostające do tej pory w rezerwie. Wynik starcia okazał się tragiczny dla atakujących. Polegli między innymi wielki mistrz, marszałek Fryderyk Wallenrode oraz wielu komturów zakonu.

Tymczasem całość wojsk krzyżackich znalazła się w poważnym niebezpieczeństwie, bo od strony Łodwigowa trwał nacisk rycerstwa polskiego wspieranego przez oddziały zaciężne. Grozy sytuacji dopełniło pojawienie się od strony Stębarka masy jazdy litewskiej. Były to te same pułki, które po ucieczce wraz z posiłkami polskimi zniszczyły oddziały pościgowe. Ich uderzenie na lewą flankę i tyły sił zakonnych doprowadziło do praktycznego ich okrążenia.

„Więcej ciał niż na pobojowisku”

Ostatni akt bitwy miał miejsce w obozie krzyżackim. Rycerze z przetrzebionych bądź rozbitych chorągwi szukali tam schronienia. Walka trwała krótko, ale była szczególnie krwawa. Obrońców wycięto lub zagarnięto w niewolę. Jak podają przekazy: „naliczono tu więcej ciał niż na całym pobojowisku”. Bogate tabory dostojników zakonnych padły łupem zwycięzców.

Klęska zakonu była ogromna. Zginęła prawie cała starszyzna, 203 braci, nawet 8 tysięcy rycerzy, giermków i pachołków. Była to prawie połowa stanu wyjściowego armii zakonnej! Do tego należy doliczyć około tysiąc wziętych do niewoli rycerzy, nie wpominając już nawet o jeszcze większej liczbie schwytanej wszelkiej służby. Łącznie Krzyżacy mogli stracić w bitwie grunwaldzkiej 10–12 tys. ludzi. To przecież 70–80% wszystkich sił, którymi dysponowali jeszcze rankiem 15 lipca!

Koszt polskiego zwycięstwa okazał się natomiast nadspodziewanie mały. Poległo tylko 12 znaczniejszych rycerzy, nie licząc oczywiście odpowiednio liczniejszych wojowników skromniejszego pochodzenia. Na pewno większą daninę krwi złożyły oddziały litewskie i ruskie, trudno ją jednak oszacować. W sumie armia jagiellońska poniosła zapewne trzykrotnie lub czterokrotnie mniejsze straty niż wojska nieprzyjaciela.

"Po bitwie pod Grunwaldem" obraz Alphonse'a Muchy.

fot.domena publiczna „Po bitwie pod Grunwaldem” obraz Alphonse’a Muchy.

Po bitwie państwo krzyżackie pogrążyło się w chaosie, choć siłom polsko-litewskim nie udało się zdobyć Malborka. A ponieważ w międzyczasie sytuacja militarna i polityczna zaczęła się zmieniać na niekorzyść unii, trzeba było myśleć o zawarciu pokoju.

Porozumienie kończące wojnę podpisano 1 lutego 1411 roku w Toruniu. Na jego mocy Żmudź wprawdzie została przyznana Litwie, ale tylko na czas życia Jagiełły i Witolda. Ziemia dobrzyńska wróciła za to do Polski. Zakon ponadto zobowiązał się wypłacić 100 tysięcy kop groszy czeskich jako odszkodowanie za zwolnionych jeńców i zwrot zamków krzyżackich. Inne sporne sprawy terytorialne postanowiono oddać pod sąd arbitrów.

Jak widać, wszelkie żądania Jagiełły postawione Krzyżakom 5 lipca 1410 roku zostały spełnione, choć nie bezwarunkowo. Przyszłość pokazała jednak, że pokój toruński był nie tyle końcem, co początkiem drogi prowadzącej do złamania potęgi państwa krzyżackiego.

Bibliografia:

  1. Marian Biskup, Wojny Polski z Zakonem Krzyżackim 1308–1521, Marpress 1993.
  2. Jana Długosza Roczniki czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego, ks. 10 i ks. 11 (1406–1412), red. Józef Garbacik, Krystyna Pieradzka, PWN 1982.
  3. Kronika konfliktu Władysława króla polskiego z Krzyżakami w roku pańskim 1410, Muzeum Warmii i Mazur 1984.
  4. Stefan Maria Kuczyński, Wielka Wojna z Zakonem Krzyżackim w latach 1409–1411, Wydawnictwo MON 1966.
  5. Andrzej Nadolski, Grunwald 1410, Bellona 2010.
  6. Andrzej Nadolski, Problemy wybrane, Templum 2010.
  7. Edward Potkowski, Grunwald 1410, KAW 1994.

O zwycięstwach polskiego oręża przeczytasz w książce:

 

Komentarze (5)

  1. Anonim Odpowiedz

    ..goscie Zakonu raczej malo ciekawie wspominali Grunwald…podobnie jak pozniejsza bitwe pod Koronowem….krol Jagiello zachowal sie jednak po rycersku…i po daniu slowa puscil wolno….

  2. True Odpowiedz

    Po bitwie Krzyżakom odechciało się bić już po rycersku, ale na niehonorowych dziadów znaleźli sposób i pod Chojnicami zmasakrowali polskie rycerstwo.

  3. szamotulski Odpowiedz

    upadek chorągwi krakowskiej odnotował tylko Jan Długosz, a żadne źródło krzyżackie o tym nie wspomina, dlatego twierdzenie że to wtedy Krzyżacy śpiewali Chrystus zmartwychwstał jest zwykłym wymysłem historyków. O wiele bardziej prawdopodobne jest że wokalne popisy Krzyżaków miały miejsce po odparciu natarcia wstępnego, o którym autor zapomniał wspomnieć.

Odpowiedz na „szamotulskiAnuluj pisanie odpowiedzi

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.