Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Kim byli bikiniarze?

Bikiniarze byli tak charakterystyczną subkulturą za żelazną kurtyną, że do dziś popkultura o nich pamięta. Da zdjęciu obsada rosyjskiego musicalu im poświęconego (fot. Tatyana Pankratova, lic. CCA-SA 3.0)

fot.Tatyana Pankratova, lic. CCA-SA 3.0 Bikiniarze byli tak charakterystyczną subkulturą za żelazną kurtyną, że do dziś popkultura o nich pamięta. Da zdjęciu obsada rosyjskiego musicalu im poświęconego (fot. Tatyana Pankratova, lic. CCA-SA 3.0)

Sami mówili o sobie: „bikiniarze”. Wyzywano ich jednak od „bażantów” i „fagasów”, a władze widziały w nich tylko młodocianych przestępców wymagających resocjalizacji. Czym było bikiniarstwo? W co wierzyli bikiniarze? I jak ich zapamiętano?

Mianem „bikiniarza” określano przedstawiciela polskiej subkultury młodzieżowej z lat 50., wyrażającego swój nonkonformistyczny stosunek do rzeczywistości głównie przez charakterystyczny, jaskrawo kolorowy ubiór.

Jego ważnymi elementami były zamszowe buty („zamszaki”) na grubej podeszwie, tzw. słoninie, kolorowe, prążkowane skarpetki, piratki, oryginalna fryzura, zwana „jaskółką” lub plerezą, a także jaskrawy, często malowany ręcznie krawat, zazwyczaj dość umownie przedstawiający tropikalną plażę na atolu Bikini (stąd nazwa subkultury).

Cechą charakterystyczną bikiniarzy, przez nieprzychylne im osoby nazywanych także „bażantami”, „dżolerami” lub „figusami” („fagasami”), była głęboka niechęć do wszelkiej polityki, postawa hedonistyczna, ironiczno-krytyczny stosunek do wszelkiego rodzaju norm społeczno-obyczajowych oraz gorące, często naiwnie bezkrytyczne uwielbienie dla zachodniej, a zwłaszcza amerykańskiej kultury masowej, przede wszystkim zaś dla jazzu, którego głównym propagatorem był nieformalny lider polskiego „bikiniarstwa” Leopold Tyrmand.

Generalnie bikiniarze wykazywali duże zainteresowanie wszystkim, co „zachodnie”, dlatego też kiedy 3 stycznia 1954 roku w sprzedaży pojawił się nowy ilustrowany tygodnik „Dookoła świata”, prezentujący w lekkiej formie uproszczony, niekiedy wręcz cukierkowy obraz „zagranicy”, szybko zaczęto nazywać go złośliwie „Głosem Bikiniarza”.

Pasaż imienia nieformalnego lidera polskich bikiniarzy Leopolda Tyrmanda (fot. Adrian Grycuk, lic. CC BY-SA 3.0 pl)

fot.Adrian Grycuk, lic. CC BY-SA 3.0 pl Pasaż imienia nieformalnego lidera polskich bikiniarzy Leopolda Tyrmanda (fot. Adrian Grycuk, lic. CC BY-SA 3.0 pl)

Kampania antybikiniarska

W pierwszej połowie lat 50. władze komunistyczne wypowiedziały zdecydowaną wojnę „bikiniarstwu”, traktując przedstawicieli tej subkultury jak młodocianych przestępców wymagających resocjalizacji; uganiali się za bikiniarzami działacze komunistycznej organizacji Związek Młodzieży Polskiej (tzw. zetempowcy), starając się zmusić ich do rezygnacji z „antyspołecznej” postawy życiowej.

Kampania antybikiniarska nie przyniosła jednak większych rezultatów, dlatego w połowie lat 50. została zaniechana, a władze skoncentrowały się na próbach resocjalizacji wdechowców oraz chuliganów.

Jacek Kuroń o Bikiniarzach:

Bikiniarze – mówiliśmy my, zetempowcy – przyjmują „amerykański styl życia”, a naprawdę próbowali po prostu ubierać się, czesać i tańczyć jak młodzi ludzie w USA.

Plaża atolu Bikini, od którego swoją nazwę zaczerpnęli bikiniarze (fot. domena publiczna)

fot.domena publiczna Plaża atolu Bikini, od którego swoją nazwę zaczerpnęli bikiniarze (fot. domena publiczna)

Chłopcy nosili kolorowe koszule w kratę, spod koszuli wystawał podkoszulek, też kolorowy, tylko w prążki. Kolory mogą się ze sobą gryźć, choć były różne modne zestawy: szczypiorek na jajecznicy, czyli zielone na żółtym na przykład. Apaszka też była strasznie amerykańska, odpowiednio kolorowa, albo krawat, obowiązkowo bardzo szeroki, w zasadzie malowany ręcznie. Szczególnie modne były z wysepką i palmą, pod palmą naga dziewczyna, często nad tym pojawiał się taki grzybek (niby atomowy), bo miał to być atol Bikini. Stąd zresztą ta nazwa – bikiniarze.

Na koszulę odpowiednio szeroka, wywatowana marynarka samodziałowa lub rzadziej welwetowa. Spodnie obcisłe, bardzo wąskie w kostce, przykrótkie, tak żeby widać było prążkowane, kolorowe skarpetki. Wysokie buty na grubej podeszwie ze słoniny lub gumy. Dziewczyny ubierały się w wąskie spódnice z długim rozporkiem z boku.

Bikiniarze lubili jazz, tańczyli boogie-woogie czy może raczej wszystko, co szybkie w stylu boogie-woogie-podobnym. Do tego odpowiednie dla płci fryzury, których opisać się tu nie podejmuję.

(J. Kuroń, Wiara i wina. Do i od komunizmu, Niezależna Oficyna Wydawnicza, Warszawa 1989, s. 44–45).

Polecana literatura:

  1. Manturzewski, W zaklętym kręgu drętwej mowy. Idzie figus Targową ulicą…, „Po prostu”, 30 października 1955, nr 35(344);
  2. Kuroń, J. Żakowski, PRL dla początkujących, Wrocław 1998, s. 63;
  3. Heppner, O wrogach systemu – bikiniarz w powojennej Polsce, „Topos” R. 2 (1994), nr 1/2, s. 32–37.

Źródło:

Powyższy tekst ukazał się pierwotnie jako jedno z haseł Abecadła PRL-u. Pozycja autorstwa Zdzisława Zblewskiego została opublikowana nakładem wydawnictwa Znak w 2008 roku.

Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, podział akapitów oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst poddano podstawowej obróbce redakcyjnej.

Komentarze (2)

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.