Co Lenin naprawdę myślał o Stalinie?
Kiedy Stalin był u władzy, radziecka propaganda chętnie przedstawiała go jako dziedzica i najzdolniejszego ucznia Lenina. Później wygodniej było pokazywać Stalina jako brutala, przed którym wódz rewolucji październikowej przestrzegał na łożu śmierci. Obywa te wizerunki dyktowała bieżąca polityka. A jak było naprawdę?
Lenin i Stalin poznali się w 1905 roku na partyjnej konferencji, ale nie utrzymywali ze sobą bliższych kontaktów przez ponad dekadę. Spotkali się przy różnych okazjach może kilka razy. Szczególnie jedno z tych spotkań musiało być wyjątkowo udane. Po tym, jak Stalin odwiedził go w 1913 roku, przyszły wódz rewolucji pisał do Maksyma Gorkiego o „cudownym Gruzinie”. Wrażenie nie mogło jednak przetrwać długo, skoro już dwa lata później Lenin nie był w stanie sobie przypomnieć pełnego nazwiska przybysza z Zakaukazia…
Ściślejsza współpraca między dwoma budowniczymi ZSRR rozpoczęła się dopiero w 1917 roku, po przybyciu Lenina do Rosji. 3 kwietnia Stalin był jednym z witających wodza na Biełoostrowskiej stacji kolejowej. Od tego czasu, aż do śmierci Włodzimierza Iljicza, „byli sobie niezwykle bliscy, szczególnie po przewrocie październikowym” – pisze rosyjski historyk i wojskowy, Dmitrij Wołkogonow.
Najzdolniejszy uczeń
Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że Lenin wspierał karierę ambitnego Gruzina. To na jego wniosek po rewolucji październikowej Stalin wszedł w skład nowego rządu, obejmując funkcję ludowego komisarza do spraw narodowości. Podobnie było z kolejnymi awansami w tym do Biura Politycznego i Biura Organizacyjnego partii bolszewickiej, a nawet na utworzone w kwietniu 1922 roku stanowisko generalnego sekretarza Komitetu Centralnego.
Obecny i przyszły przywódca Związku Radzieckiego wspierali się także w życiu osobistym. Lenin pomagał Stalinowi w sprawach takich, jak choćby zapewnienie mieszkania i zwiększonych, „kremlowskich” racji żywnościowych. Ten ostatni odwdzięczył się za te przysługi w trakcie choroby wodza, na przykład pomagając mu uzyskiwać różne przywileje dla przyjaciół, wobec których Iljicz miał dług wdzięczności. Byli też w stałym kontakcie bezpośrednim i listownym.
Stalin świadomie starał się wzmacniać ten obraz harmonii panującej między nim a Leninem. Jak zauważa Wołkogonow, „w rozmowach z członkami politbiura nieraz wspominał o swojej ożywionej korespondencji z Leninem, o powierzonych mu przez przywódcę zadaniach. Wszystko to razem miało stworzyć wrażenie, że Lenin i Stalin pozostają ze sobą w jakichś szczególnych związkach”.
W ten sposób Iosif Wissarionowicz, widzący, że dni wodza rewolucji są policzone, starał się przygotować fundament pod swoją sukcesję. Wbrew stworzonym przez niego pozorom nie był bowiem wcale oczywistym następcą Lenina. Historyk ZSRR, Robert V. Daniels, podkreśla, że na tym etapie, choć to Stalin sprawował funkcję generalnego sekretarza, przewagę nad nim miał wciąż Lew Trocki. Znacząca była też pozycja innych członków politbiura, Grigorija Zinowjewa i Lwa Kamieniewa.
Także po śmierci Lenina Stalin starał się promować swój wizerunek jako namaszczonego dziedzica Iljicza. Podchwycili to radzieccy artyści. Catherine Merridale w książce „Lenin w pociągu” wspomina na przykład o obrazie Michaiła Sokołowa przedstawiającym Lenina wysiadającego z pociągu w 1917 roku. „Nie oglądając się na niewygodne fakty historyczne, Sokołow umieścił Stalina wśród sławetnych pasażerów” – pisze. I dodaje: „Takie przekłamania nie były niczym niezwykłym w latach 30.”.
Niebezpieczny brutal
Przekonanie, że Lenin cenił Stalina, a nawet wyznaczył go na swojego następcę, było rozpowszechnione do 1956 roku. W to, że dwaj przywódcy nigdy się nie kłócili wierzyli nawet zachodni komuniści! Upublicznione w toku odwilży zapiski Lenina, z których wyraźnie wynikało, że coś w jego relacji ze Stalinem musiało się popsuć, stanowiły prawdziwy szok.
„Towarzysz Stalin po objęciu stanowiska sekretarza generalnego skupił w swych rękach ogromną władzę i nie mam pewności, czy zawsze potrafi z tej władzy korzystać z należytą ostrożnością” – ostrzegał chory przywódca w grudniu 1922 roku w „Liście do Zjazdu”, nazywanym również jego testamentem. Swoje notatki uzupełnił na początku stycznia 1923 roku o charakterystykę jeszcze bardziej radykalną:
Stalin jest zbyt brutalny i wada ta, która jest całkiem do zniesienia w naszym środowisku i w stosunkach między nami, komunistami, staje się nie do zniesienia na stanowisku sekretarza generalnego. Wobec tego proponuję towarzyszom, by zastanowili się nad sposobem przeniesienia Stalina z tego stanowiska i wyznaczyli na to miejsce innego człowieka, który niezależnie od wszystkich innych względów miałby tę przewagę nad tow. Stalinem, że charakteryzowałby się większą tolerancyjnością, większą lojalnością, większą uprzejmością, bardziej życzliwym stosunkiem do towarzyszy, mniej kapryśnym usposobieniem itd.
Te przedśmiertne uwagi Lenina, opublikowane w gazecie „Kommunist”, dopełniły wizerunkowego upadku Stalina, zapoczątkowanego przez raport Chruszczowa z lutego 1956 roku. Odtąd obowiązywała inna wykładnia relacji łączących przywódców. Robert Service, jeden z biografów Lenina, zauważa, że „strącając z piedestału Stalina, Chruszczow czuł się jednak zobligowany na tym wyższy cokół wynieść Lenina”.
Od tej pory historycy mogli swobodnie opisywać liczne, jak wkrótce wyszło na jaw, przypadki nieporozumień między dwoma prominentnymi bolszewikami. A Lenin zyskał nimb człowieka, który przewidział tragiczne konsekwencje przekazania całej władzy w ręce Stalina. Uwierzono nawet, że powrót do jego nauk i ich nowe odczytanie przywróci niewinność postalinowskiemu Związkowi Radzieckiemu.
Okrzyk rozpaczy?
Obydwa te przedstawienia relacji łączących pierwszego przywódcę bolszewików z jego następcą mają w gruncie rzeczy charakter propagandowy. Bardziej, niż rekonstrukcji rzeczywistych poglądów Lenina, dotyczyły osoby samego Stalina. Zgodnie z potrzebą chwili sięgano po różne – czy to pozytywne, czy negatywne – momenty ich współpracy i w oparciu o to budowano wizerunek Iosifa Wissarionowicza jako genialnego przywódcy lub zbrodniarza. A jak było naprawdę?
Filozof i badacz marksizmu, Leszek Kołakowski, przekonuje, że zapiski umierającego Iljicza „odbijają jego bezradność w obliczu trudności państwa i narastającej walki o władzę w hierarchii partyjnej”. Zwraca też uwagę, choć nie wprost, na pewną hipokryzję Lenina. W ostatniej chwili krytykując system, którego podwaliny sam podłożył, i człowieka, którego wypromował, próbuje do końca zachować pełną kontrolę nad tym, co się dzieje ze Związkiem Radzieckim. „Wezwania te, przestrogi i nagany nie miały wielkiego znaczenia. […] Niezależnie od tego, jakie były właściwe intencje polityczne tego dokumentu, „Testament” , dziś odczytywany, brzmi jak okrzyk rozpaczy” – konkluduje.
Istotnie nie można traktować krytycznej opinii o Stalinie z „Listu do Zjazdu” jako decydującej. Trzeba pamiętać, że nie tylko sekretarz generalny staje w notatkach Lenina pod pręgierzem. Wódz wypowiada się zjadliwie o Trockim, który cechuje się jego zdaniem „przesadną pewnością siebie”. Nie ma też nic dobrego do powiedzenia o Zinowjewie i Kamieniewie. Wszystkie te zarzuty są dość ogólnikowe, a na dodatek – jak złośliwie zauważa Service – można by je odnieść także do niego samego.
Co więcej, negatywna opinia na temat Stalina pojawia się w momencie, w którym ten ostatni przeciwstawia się Leninowi w sprawie organizacji powstającego właśnie Związku Radzieckiego. W 1922 roku w partii trwała burzliwa dyskusja na temat kwestii handlu zagranicznego i ustroju nowego tworu państwowego. Lenin uważał, częściowo zresztą słusznie, że Stalin jest przywódcą opcji opozycyjnych wobec jego własnych poglądów. Wcześniej cenił go jako karnego i lojalnego współpracownika, ale pod koniec 1922 roku rosnąca autonomia sekretarza wzbudziła w nim złość (a może zazdrość?).
Wiadomo też, że pod koniec Lenin planował działania obliczone na usunięcie Stalina ze stanowiska. Fragmenty „testamentu” byłyby zatem nie tyle wyrazem jego poglądów, co narzędziem bieżącej walki. I wyrazem niechęci wodza, który nie zawsze był w stanie pohamować swoje emocje. Zasadniczo jednak jego stosunek do następcy był bardziej zniuansowany. Należałoby raczej powiedzieć, że Lenin traktował Stalina instrumentalnie. Swoją ocenę jego dokonań uzależniał od własnych celów politycznych i bieżących potrzeb. I w zależności od nich był gotów wychwalać go pod niebiosa lub mieszać z błotem.
By obraz ten był pełen, warto dodać jeszcze jeden detal. Oprócz tego, że Lenin oceniał Stalina jako polityka, obcował z nim także na stopie osobistej. Ale tu jego wrażenie mówi więcej o nim samym niż o „cudownym Gruzinie”. Urodzony w dobrej rodzinie i dobrze wykształcony Iljicz, choć mienił się rewolucjonistą i przyjacielem ludu, nie mógł bowiem znieść… „prostactwa” swojego współpracownika. Jak pisze Service:
O innych cechach Stalina [Lenin] miał już jednak znacznie niższe mniemanie. Jego przyzwyczajenia i nawyki uważał za gminne i obrzydliwe. „Przypomina Azjatę – jedyne, co umie, to cmoktać!” – warknął kiedyś na widok ćmiącego fajkę Stalina.
Bibliografia:
- Robert V. Daniels, The Soviet Succession: Lenin and Stalin, „The Russian Review” nr 3 (1953).
- Leszek Kołakowski, Główne nurty marksizmu, alternatywy 1976.
- Catherine Merridale, Lenin w pociągu, przeł. Grzegorz Siwek, Znak 2016.
- Robert Service, Lenin. Biografia, przeł. Marcin Urbański, Iskry 2003.
- Beryl Williams, Lenin, przeł. Agnieszka Turzyńska, Ossolineum 2002.
- Dmitrij Wołkogonow, Lenin. Prorok raju, apostoł piekła, przeł. Maciej Antosiewicz, Amber 2006.
Przeczytaj więcej o dojściu bolszewików do władzy w książce:
Catherine Merridale
Lenin w pociągu
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 49.90 zł | 24.95 zł idź do sklepu » |
Dodaj komentarz