Zamieszkany, sprzedany i… wyeksportowany. Niezwykła historia Old London Bridge

fot.domena publiczna Old London Bridge – stary most londyński. Przez długi czas była to jedyna przeprawa przez Tamizę.
Sformułowanie „mieszkać pod mostem” kojarzy się jednoznacznie i nikomu tego nie życzymy. Natomiast czy wyobrażalibyście sobie zamieszkanie na moście? I to we własnym domu, pod konkretnym adresem? Średniowieczny Londyn oferował takie możliwości!
Taką „mieszkalną” możliwość w średniowieczu dawałby wam Old London Bridge – stary most londyński. Przez długi czas była to jedyna przeprawa przez Tamizę (aż do momentu powstania mostu Westminster). Zresztą akurat przeprawy przez tę rzekę w tym konkretnym miejscu miały długą tradycję. Sięgała ona aż czasów starożytnych. Oto bowiem już około 46 roku powstało tutaj stałe, acz jeszcze drewniane przejście. Ta drewniana konstrukcja była później regularnie niszczona przez najeźdźców (np. Duńczyków). Swoje robiły też wezbrane wody rzeki. Ostatecznie przeprawa spłonęła w 1136 roku. Ale że tak istotny ośrodek jak Londyn potrzebował mostu przez Tamizę, dość szybko zaczęto myśleć o budowie trwalszego, kamiennego.
Budowę zaczęto finalnie w roku 1176. Pracami kierował mnich, Piotr z Colechurch. Most ukończono 33 lata później, w roku 1209, już po śmierci głównego architekta. Była to solidna konstrukcja. Tworzyło ją 19 kamiennych sklepień o różnej rozpiętości. Zostały one oparte na opływowych podporach i wyposażone w izbice. Przeprawa była zdecydowanie odporniejsza od poprzedniczki, ale wywoływało to pewien dodatkowy efekt w odniesieniu do rzeki – Tamiza w tym miejscu ulegała sporemu spiętrzeniu, które wynosiło aż 2 metry! W efekcie żegluga w okolicach mostu stawała się nie lada wyzwaniem, którego podejmowali się tylko nieliczni śmiałkowie.
Londyn w wersji mini na moście
Jednak najciekawsze w kontekście Old London Bridge było nie to, co pod nim, ale co znajdowało się na nim: cała mieszkalna dzielnica! W samym jej centrum stała kaplica św. Tomasza, do której można się było dostać nie tylko z mostu, ale i z powierzchni wody (w 1737 roku została ona zamieniona na magazyny). Z obu stron mostu znajdowały się zamykane na noc obronne bramy. Przez kilka wieków, bo aż do roku 1660, przy wjeździe umieszczano ścięte głowy skazańców: wszelkiego rodzaju złoczyńców oraz zdrajców.
Przyjrzyjmy się teraz zabudowie mostu. Tak: zabudowie. Na całej jego długości znajdowały się różnego rodzaju budynki. Były to nie tylko domy mieszkalne, 5- czy 7-kondygnacyjne, ale i wszelkiego rodzaju magazyny, a nawet młyny. Z wydawanych jeszcze za króla Jana pozwoleń na budowę finansowano bieżące utrzymywanie mostu w należytej kondycji.

fot.Abraham Hondius/domena publiczna Old London Bridge w XVII wieku.
Sam pomost miał długość 285 metrów oraz szerokość 8 metrów, ale przejazd miał szerokość 4 metrów, ponieważ pozostałą przestrzeń zajmowały wspomniane budynki. Część z nich była bardzo wąska: miała zaledwie 2 metry szerokości. Te większe zostały rozbudowane o dodatkowe 2 metry dzięki dodatkowym wspornikom wychodzącym poza krawędź mostu. Możliwość przejechania przez most utrudniały dodatkowo ulokowane na nim kramy. Sam układ budowli na przeprawie zmieniał się też wielokrotnie na skutek pożarów oraz efektów naporu lodu na most.
Most po raz drugi, most po raz trzeci…
Z biegiem czasu Old London Bridge zaczął jednak niszczeć. Jeszcze w XVIII wieku, aby mu trochę ulżyć, postanowiono usunąć z niego obciążające go budynki. Ale dla władz Londynu było jasne, że dni mostu są policzone. Trzeba było pomyśleć o nowej konstrukcji. Inżynier John Rennie zaprojektował nowy, składający się z 5 przęseł most z granitu. Jednak to nie on ostatecznie go zbudował, a jego noszący takie samo imię syn.
Z przyczyn obiektywnych nowy most należało zbudować w innym miejscu: 30 metrów w górę Tamizy. Tym razem budowa trwała krócej, bo jedynie 7 lat: od roku 1824 do 1831. Uroczystego otwarcia dokonali król Wilhelm IV oraz królowa Adelajda. Nie przewidziano jedynie jednego: aby zbudować dojazd do tego mostu, należało wydać aż 3 razy tyle pieniędzy, co na budowę przeprawy.

fot.Samuel Scott/domena publiczna Most tuż przed usunięciem z niego domów w połowie XVIII wieku.
W międzyczasie Old London Bridge został rozebrany. Nowy most miał szerokość 15 metrów, ale i to wobec rosnących potrzeb okazało się niewystarczające. A zatem w latach 1902–1904 dokonano jego poszerzenia do 20 metrów. I tutaj nie wzięto pod uwagę jednego czynnika: masy „ulepszonej” w ten sposób przeprawy. A ta zaczęła osiadać w tempie 3 cm na 8 lat. Do tego jeszcze nierównomiernie. Skutek? Po raz kolejny trzeba było zacząć się zastanawiać nad budową nowej konstrukcji.
Amerykański sen londyńskiego mostu
Niezwykle interesująca jest natomiast dalsza historia dotychczasowego mostu. Otóż w roku 1967 rada miasta Londynu podjęła decyzję o jego… sprzedaży. Kupił go amerykański milioner Robert P. McCulloch, który wyasygnował na ten cel 2,46 miliona dolarów. Ale po co Amerykaninowi angielski most? Możliwe, że do transakcji doszło tak naprawdę przez pomyłkę. Milioner miał być przekonany, że tak naprawdę nabywa Tower Bridge. W każdym razie po zakupie McCulloch zarządził rozbiórkę mostu, za który rzeczywiście zapłacił. Kamienie zostały następnie załadowane na statki i przetransportowane na drugą stronę Atlantyku.

fot.Stephencdickson/CC BY-SA 4.0 Rozbiórka Old London Bridge.
Cztery lata później znalazły swój nowy „dom” – kanał Bridgewater w Lake Havasu City, w stanie Arizona. Ale most nie został odbudowany w 100% w taki sam sposób, ponieważ szkielet nowej konstrukcji był żelbetowy. Tak czy inaczej stała się ona wielką atrakcją turystyczną. Tymczasem w Londynie w 1967 roku rozpoczęto budowę obecnie istniejącego London Bridge, który po ukończeniu w roku 1972 został otwarty w 1973 roku. Dokonała tego oficjalnie królowa Elżbieta II. Jego budowę sfinansowano w 100% z pieniędzy miasta, które wydało na niego 4 miliony funtów.
Co ciekawe, niewiele brakowało, abyśmy potrzebowali czwartego wcielenia mostu, ponieważ w roku 1984 uderzył w niego brytyjski okręt HMS Jupiter. Konstrukcja jednak przetrwała. Znajdujące się na niej korpusy latarni wykonane zostały z przetopionych napoleońskich dział. I tak oto dziedzictwo jednych wrogów przyczyniło się do zniszczenia pierwszego z londyńskich mostów, a łupy po innych pomogły uświetnić kolejną jego wersję.
Bibliografia
- A. Bochen (red.), Drogownictwo polskie. Złota Księga Drogownictwa i Mostownictwa, Quixi Media sp. z o. o., Bydgoszcz 2011.
- A. Niemierko, XI Wyprawa Mostowa. Część IV: Mosty południowej Anglii i Londynu, „Drogownictwo”, nr 1/2010.
- A. Stańczyk, Mosty średniowiecza, „Drogownictwo”, nr 6/2010.