Mapy pomagają znaleźć drogę. Ale czy mogą kłamać?
Chyba każdy w życiu jakąś widział. Trudno wyobrazić sobie podróże czy handel między dalekimi zakątkami świata bez dobrej mapy na podorędziu. Oszustwo to ostatnie, czego spodziewamy się, otwierając papierowy arkusz. Zaufanie do kartografii czyni z map idealny nośnik… ideologii, treści politycznych, a nawet propagandy.
Bywa – szczególnie w obliczu konfliktów – że na mapach znajdziemy więcej treści politycznych niż geograficznych. Wiek XX jest tego najlepszym przykładem. Obie wojny i lata napięcia, które je poprzedzały, zaowocowały powstaniem licznych map satyrycznych i propagandowych.
Smutna satyra Europy
Jednym z bardziej znanych twórców tego typu materiałów był Walter Trier – pochodzący z Niemiec Żyd. W 1936 roku zbiegł do Londynu i współpracował z brytyjskim Ministerstwem Informacji jako grafik. Spod jego ręki wychodziły antynazistowskie ulotki propagandowe zawierające polityczne karykatury. Mężczyzna stworzył też mapę. „Mapa Europy w 1914 roku” mocno opiera się na innej satyrycznej grafice zaprojektowanej przez francuskiego rysownika: Paula Hadola.
Dzieło Triera skupia się na sytuacji geopolitycznej w Europie w pierwszych dekadach XX wieku. Przedstawia m.in. skonsternowaną, niezdecydowaną Wielką Brytanię i Francję „wykopaną” jednym ciosem z kontynentu. Austria i Niemcy ostrzeliwują inne kraje. Nad wszystkimi państwami wisi widmo Rosji.
Czytaj też: Zagadka mapy Piri Reisa
„Czego chcą Niemcy?”
Jeśli jesteśmy już przy kartografii propagandowej, grzechem byłoby pominąć firmę Stanford’s Geographical Establishment. Wydawnictwo powstało w 1848 roku i działa do dziś. Jest prowadzone w dużej mierze rodzinnie. Wśród licznych drukowanych przez nie map, nie brakuje takich, które niosą ze sobą komentarz polityczny. Można zresztą powiedzieć (w sporym uproszczeniu), że kartografia z okresu I i II wojny światowej mapami propagandowymi stoi.
„Czego chcą Niemcy” to mapa wyjątkowo sugestywna. Nie zawiera szczególnych zniekształceń politycznych czy geograficznych (pomijając najczęściej wykorzystywane odwzorowanie Merkatora, które samo w sobie mocno zaburza proporcje między kontynentami). Jest natomiast opatrzona w cytaty niemieckich polityków i intelektualistów wypowiadających się na temat ewentualnych stref wpływów. Wymienione obszary zostały zaznaczone krwistym kolorem i uznane za ambicje kolonialne Niemiec.
Mapę „Czego chcą Niemcy” można obejrzeć TUTAJ
Z zagrożenia i poczucia krzywdy
Jak wyglądały takie mapy tworzone po stronie niemieckiej? Przede wszystkim – miały bardzo rozbudowaną ikonografię, nie zawsze w całości tłumaczoną odbiorcom. Amerykańscy geografowie badający geopolitykę niemiecką doliczyli się przeszło 130 powtarzanych symboli, skategoryzowanych w 11 grupach. Skąd tak pokaźna liczba? Przyczyna jest dosyć prosta. O ile jawne przekłamania geograficzne mają krótkie nogi i są stosunkowo łatwe do wykrycia, to połapanie się w szeregu podobnych strzałek biegnących w różnych kierunkach stanowi już większe wyzwanie. Zwłaszcza bez stosownego objaśnienia.
Mapy, które nie były drukowane na plakatach i ulotkach, można było bez problemu znaleźć w czasopiśmie „Zeitschrift für Geopolitik”. Choć sama gazeta poruszała wiele kwestii politycznych, historycznych i społecznych, nie było w niej słowa na tematy wykraczające poza odgórnie przyjętą ideologię. Stąd brak chociażby map odzwierciedlających „okrążenie” Polski we współpracy ze Związkiem Radzieckim.
Najczęściej drukowane niemieckie mapy propagandowe miały pewne cechy wspólne: odnosiły się do krzywdy wyrządzonej państwu przez traktat wersalski, inne, większe kraje pokazywały jako zagrożenie, kładły nacisk na przedstawianie mniejszości niemieckiej rozproszonej w całej Europie. Dodatkowo nie brakuje na nich nazw historycznych i… odniesień do rzek. Rzeki stanowią bowiem idealną naturalną granicę państw. Stąd też np. określenie „Kraj Warty” na Wielkopolskę.
Czytaj też: Nieudany pokój. Czy to traktat wersalski doprowadził do wybuchu II wojny światowej?
Kwadratowa kula ziemska
Choć najwięcej „sugestywnych” map powstało właśnie na potrzeby propagandy wojennej, nie brakuje przykładów z innych dziedzin. A jak nie chodzi o politykę, najczęściej mowa o religii. Ostatnia, nieco lżejsza historia, dotyczy końcówki XIX wieku i powstała w wyniku niecodziennych poglądów i interpretacji biblijnej.
Geoidalny kształt naszej planety spędza niektórym sen z powiek. Jedni kartografowie głowią się nad przeniesieniem krzywizny na papier. Inni – po prostu zakładają, że ziemia jest płaska. Do tej drugiej grupy należał Orlando Ferguson, który w 1893 roku stworzył mapę kwadratowej, nieruchomej planety.
Amerykanin urodził się w 1846 roku. Przez większość część życia zajmował się handlem i prowadzeniem hotelu w Hot Springs. Nazywano go lekarzem, choć nigdy nie odebrał formalnego wykształcenia w tym kierunku. Nie prowadził też oficjalnej praktyki. Najprawdopodobniej wszystko za sprawą chorujących klientów odwiedzających jego łaźnię.
Mimo iż kulistość świata była już od dawna uznanym faktem, Ferguson postanowił podważyć to twierdzenie i stworzyć obraz płaskiej planety. Mapa „Kwadratowa i nieruchoma Ziemia” została oparta na dosłownej interpretacji Pisma Świętego. Na czterech krańcach świata znajdują się aniołowie, a całości dopełniają biblijne cytaty. Mężczyzna wydawał też broszury informacyjne, w których kwestionował chociażby istnienie grawitacji. W 1896 roku założył nawet własne czasopismo. Mimo upływu lat Ferguson wciąż bywa cytowany przez zwolenników teorii płaskiej ziemi.
Źródła:
- Brown K. J., Dawne mapy. Podróż w przeszłość, Warszawa 2019.
- Hadol P., Trier W., Karte von Europa im jahre 1870 / Karte von Europa im jahre 1914, www.metmuseum.org [dostęp: 30.08.2022].
- Jackson N., Library of Congress Receives Rare Map Depicting Earth as Flat, www.theatlantic.com [dostęp: 30.08.2022].
- Klin T., Mapy „sugestywne” jako narzędzie propagandy na rzecz ekspansji w niemieckiej myśli geopolitycznej w latach 1919–1945 [w:] “Studia nad Faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi XXXI”, Wrocław 2009.
Fatalny artykuł. Nie wie pani o czym pisze. Czasy współczesne, możliwość „publikowania” dla każdego, również dla tego o najsłabszej wiedzy na dany temat i brak odpowiedzialności za falsyfikowanie wydarzeń, historii doprowadziła do wysypu fałszerstw co niweczy masowo możliwość wyedukowania młodych ludzi na rzetelnych podstawach. To co pani wypisuje to dramat. Kuglarstwo, żarty rysunkowe, tzw mapy które dla każdego myślącego nie są żadnym fałszerstwem bo są przygotowane w sposób jednoznaczny, który ma pokazać żartobliwą lub stronniczą wizję fragmentu historii, a nie jej faktyczny obraz. Im dalej w przeszłość naszej cywilizacji tym siła pilnowania rzetelności była większa. Karano karami śmierci za fałszowanie ważnych dokumentów, pieniędzy i historii. Tak, historię traktowano jako naukę jak każdą inną, która podlegała zasadom badawczym, kryteriom ocen, weryfikacji badawczej, tak jak i kartografia. Teraz mamy to co mamy, szkodliwe rozpowszechnianie idiotyzmów jak to, że Biblia „dosłownie” opisuje kształt świata w postaci kwadratowej formy. Proponuję zapoznać się w takim razie z Biblią.
Boże miej w opiece te dzieciaki, które użyją tych „rewelacji” w jakichś swoich wypracowaniach i jeszcze później będą to komuś przekazywały.
A bilblia,koran itp. makulatura niby miały by być wiarygodne?