Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Ile osób uciekło z PRL?

Chyba każdy z tamtego pokolenie zadawał sobie te pytania. Kto już wyjechał? Kto jeszcze nie? Gdzie jest? Jak się odnalazł? Piosenka Jacka Kaczmarskiego Co się stało z naszą klasą?, niegdyś bardzo popularna, opowiada właśnie o tych doświadczeniach.

„Co się stało z naszą klasą? – pyta Adam w Tel-Awiwie”

Po ogłoszeniu stanu wojennego w Polsce z kraju wyjechało prawie 1,3 miliona osób. 13 grudnia 1981 r. i tuż po zostawali na Zachodzie ci, którzy już tam byli. Nietrudno było wtedy otrzymać azyl polityczny i status uchodźcy. O azyl poprosili nawet ambasadorzy PRL w USA – Romuald Spasowski – i Japonii – Zdzisław Rurarz. Legalnie na emigrację mogli się udać działacze Solidarności. Niewielu skorzystało z tej możliwości, bo tylko nieco ponad 4 tys. osób (przeszło 6 tys. otrzymało zgodę władz na wyjazd) plus ich rodziny.

Był to również czas spektakularnych ucieczek, migracji przez „zieloną granicę” (lub przynajmniej prób), porwań samolotów na lotnisko Tempelhof w Berlinie Zachodnim. Głośna była ucieczka braci Zielińskich (13 i 15 lat) do Szwecji w 1985 r. Chłopcy ukryli się w ciężarówce, później poprosili o azyl i go otrzymali.

Władysław Kozakiewicz wyjechał na stałe do Niemiec w 1985 roku

Tak też nam się kojarzy dziś ta emigracja – z braćmi Zielińskimi, ludźmi skaczącymi z promu odpływającego ze Szwecji, chowającymi się w chłodniach tirów między połaciami mięsa. Tak zresztą bywało. Ale był to margines w tej wielkiej migracji. Droga na Zachód prowadziła zwykle przez biuro turystyczne lub zaproszenia od rodziny tam mieszkającej. Nie znaczy to, że była mniej dramatyczna. Ktoś zastanawiał się, czy rzucić studia, na które dostał się z dużym wysiłkiem, ktoś inny sprzedawał swój majątek, aby mieć pieniądze na start.

Im bardziej władza luzowała restrykcje po stanie wojennym, tym więcej było uciekinierów. To wcale nie paradoks, po prostu łatwiej było przekroczyć polskie granice. Zaczęły się wyjazdy na Zachód sportowców, artystów, specjalistów z różnych dziedzin. Prawie nigdy taka ekipa nie wracała do Polski w komplecie. Czasem wracał tylko jej kierownik lub nikt. W ten sposób pozostali na Zachodzie Dariusz Michalczewski czy Władysław Kozakiewicz.

Czytaj też: Najbardziej spektakularne ucieczki z PRL-u

„Kaśka z Piotrem są w Kanadzie, bo tam mają perspektywy. Stasiek w Stanach sobie radzi, Paweł do Paryża przywykł”.

Rzadko powodem emigracji były prześladowania polityczne. Przede wszystkim był to brak perspektyw. Stan wojenny ze swoim uciążliwym reżimem nałożył się na głęboki kryzys gospodarczy, w jaki wpadła Polska u schyłku lat 70. Nie bez znaczenia był fakt, że sytuacja sprzyjała emigracji. Wszyscy Polacy, niezależnie od powodu wyjazdu, otrzymywali na Zachodzie status uchodźcy politycznego. Wystarczyło, że zadeklarowali taki powód. Oprócz możliwości pozostania, emigranci otrzymywali też pomoc od państwa, w którym się znaleźli. To ułatwiało początek emigranckiej drogi.

Około 60% emigrantów znalazło się w Niemczech Zachodnich. Liczne grupy trafiły do Austrii, Szwecji, Francji. Popularny był również kierunek południowy: Włochy, Grecja, Hiszpania. Polacy zwykle trafiali do obozów dla uchodźców, gdzie często ubiegali się o wyjazd do Stanów Zjednoczonych czy do Kanady.

A C-9A Nightingale aeromedical airlift transport aircraft on display during an open house at the Berlin-Tempelhof Airport.

Wiele osób poczuło się rozczarowanych mitycznym Zachodem. Może nie tyle tamtejszym światem, co swoimi możliwościami w nim. Wśród emigrantów duży był odsetek ludzi wykształconych, tymczasem granice awansu społecznego dla większości były zamknięte. Na Zachodzie nie honorowano dyplomów polskich uczelni. Specjaliści długo musieli się przebijać, by dostać pracę odpowiadającą ich kwalifikacjom. Wielu z nich nigdy się to nie udało. Sportowiec Dariusz Michalczewski na początku kopał rowy i nosił skrzynki.

Czytaj też: Najbardziej spektakularna ucieczka z Pawiaka. Jak 17 osobom udało się wymknąć sprzed nosa Niemcom?

„Ewka z Przemkiem ledwie przędą, w maju będzie trzeci bachor. Próżno skarżą się urzędom, że też chcieliby na Zachód”

Krzywa migracji stale rosła. Jej skok nastąpił w latach 1986–87. Wynikało to z liberalizacji przepisów paszportowych. Po tym czasie liczba wyjazdów jeszcze wzrosła i to znacznie. W latach 1988–89 to był już prawdziwy exodus, wyjechało wtedy około połowy emigrantów lat 80. Wyjeżdżali przeważnie ludzie w wieku produkcyjnym. Nadreprezentowana była zwłaszcza grupa w wieku 25–44 lata. Za rządów Mieczysława Rakowskiego państwo całkowicie wycofało się z kontroli wyjazdów. Coraz więcej firm turystycznych organizowało podróże zagraniczne. Kto miał większe zasoby finansowe, kupował sobie wycieczkę np. do Madrytu, a po jej zakończeniu zgłaszał się na policję jako uchodźca. Wystarczyło też zrobić w polskim biurze np. rezerwację miejsca na kempingu we Włoszech i tą drogą otrzymać wizę. W 1988 r. Austria jako pierwsza zniosła wizy dla Polaków.

Profesor Dariusz Stola z Collegium Civitas szacuje, że spośród ok. 1,3 mln osób, które wyjechały za granicę, na stałe po 1990 r. zostało około miliona.

Polska (wcześniej ziemie polskie) od XIX w. jest krajem, z którego się wyjeżdża. Około 21 mln Polaków i osób polskiego pochodzenia mieszka za granicą. Kolejna fala emigracji nastąpiła po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Skala zjawiska była niemal 2 razy większa niż w latach 80. poprzedniego stulecia. Powód emigracji jest wciąż ten sam – poszukiwanie zarobków lub lepszego życia.

Bibliografia:

  1. Jacek Kaczmarski, Co się stało z naszą klasą
  2. Dariusz Stola, Milion straconych Polaków, Polska 1919-89

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.