Elvis Presley – życie i śmierć króla rock and rolla
„Przed Elvisem nie było niczego” – mawiał John Lennon. I faktycznie. Elvis Presley był bożyszczem tłumów. Symbolem seksu. Ikoną popkultury. Jednak król rock and rolla upadł z hukiem. Kiedy w wieku 42 lat umierał, był karykaturalnym cieniem samego siebie.
Jest lato 1953 roku. Do Memphis Recording Service, filii legendarnego Sun Recording Studio Sama Phillipsa, wchodzi młody chłopak z długimi włosami, bokobrodami i gitarą. Chce skorzystać z promocji „nagraj własną płytę, dwie piosenki za cztery dolary”. Siedzącej w środku kobiecie oznajmia: „Śpiewam piosenki”. „W jakim stylu?” – pyta ona. „Śpiewam wszystko” – pada odpowiedź. „Do którego wykonawcy są podobne twoje piosenki?”. „Do żadnego”.
Kiedy już w studiu, akompaniując sobie na sfatygowanej gitarze, zaczyna nagrywać cover My Happiness grupy Ink Spots, Marion Keisker – bo to ona towarzyszyła mu w poczekalni – pośpiesznie szuka taśmy. Zanim udaje się ją ustawić, traci sporą część piosenki. Rejestruje końcówkę pierwszego kawałka i cały drugi (That’s When Your Hartaches Begin). Po latach Elvis stwierdzi, że „nagranie brzmiało, jakby ktoś tłukł w pokrywę od kubła”. Również Phillips, gdy Marion przekazuje mu kopię na taśmie, nie jest zachwycony. Stwierdza, że chłopak nie jest jeszcze gotowy.
Kilka miesięcy później, 4 stycznia 1954 roku, wraca do Memphis Recording Service, by nagrać kolejną płytę za cztery dolary. Tym razem Sam jest pod wrażeniem. W swoim pękatym segregatorze zapisuje jego nazwisko i numer telefonu. Obiecuje, że zadzwoni. Telefon odzywa się po kolejnych paru miesiącach. Chłopak całą drogę biegnie. Wpada do studia zdyszany. Phillips każe mu zagrać kawałek Whitout You, lecz młody muzyk wypada fatalnie. „Potrafię zagrać wszystko” – zapiera się. „No to graj” – słyszy. Za trzecim razem dostaje swoją szansę. Wkrótce zaczyna występować w klubach z gitarzystą Scottym Moore’em. Dwa lata później singiel Heartbreak Hotel rozchodzi się na całym świecie w nakładzie 2 milionów egzemplarzy. Elvis Presley staje się ikoną.
Życie za dwóch
Od dnia narodzin jego życie jest naznaczone tragedią. Przychodzi na świat 8 stycznia 1935 roku w sennym miasteczku Tupelo w stanie Missisipi jako pierwszy z dwójki bliźniaków jednojajowych. Dostaje imiona Elvis Aaron. Zostaje obmyty i ułożony w kołysce. Jego brat, Jesse Garon, rodzi się martwy. W maleńkiej trumience zostaje pochowany w nieoznakowanym grobie na cmentarzu Priceville. Elvis musi zatem podźwignąć ciężar dwóch żyć – swojego i brata – oraz miłości matki do dwóch synów.
Gladys Presley rozpuszcza swojego jedynaka do granic możliwości. Trzeba przyznać, dość skromnych, z uwagi na ograniczony budżet rodzinny. Nigdzie się bez niego nie rusza. Elvis wspomina później: „Moja mama nigdy mnie nie spuszczała z oczu. Nie mogłem chodzić z innymi dziećmi nad potok. Czasem, gdy byłem mały, uciekałem. Wtedy dostawałem od niej lanie i myślałem, że mnie nie kocha”. Kary cielesne to część surowego, chrześcijańskiego wychowania. Presleyowie uczą syna zwracać się do ludzi „proszę pana” i „proszę pani”, nie przerywać innym, nie kłócić się i wstawać, gdy do pokoju wchodzi ktoś starszy. Niemal co niedziela chodzą do kościoła. Cieniutkim głosem mały Elvis śpiewa religijne pieśni na kościelnych piknikach i spotkaniach odnowy wiary. Nikt nie spodziewa się, że za kilkanaście lat będą go słuchać miliony ludzi na całym świecie.
Jesienią 1948 roku rodzina przeprowadza się do sąsiedniego stanu Tennessee. „Byliśmy spłukani, człowieku, kompletnie spłukani. Wyjechaliśmy z Tupelo z dnia na dzień. Tato spakował cały nasz dobytek w pudła i upchnął je do bagażnika i na dach plymoutha rocznik 1939. I tak pojechaliśmy do Memphis. Coś musiało się zmienić na lepsze” – opowie po latach król rock and rolla.
Ale początkowo nic się nie zmienia.
Czytaj też: Charles Manson, Lato Miłości i kontrkultura lat sześćdziesiątych
Chłopak z gitarą
Trzynastoletni Elvis jest wyśmiewany przez rówieśników. Nazywają go „maminsynkiem”, ponieważ matka wciąż odprowadza go do szkoły (przestanie dopiero, gdy syn skończy 15 lat). Wytykają palcami i biją z powodu krzykliwych ubrań oraz długich włosów i bokobrodów. Już wtedy nie rozstaje się z gitarą. Występuje na szkolnych rewiach i piknikach. Grę doskonali pod okiem sąsiada, Jesse’ego Lee Densona. W końcu znajduje kilku kolegów, ale i tak czuje ulgę, gdy w 1953 roku opuszcza mury Humes High School. Jerry Hopkins pisze:
W The Herald, księdze pamiątkowej Humes High z 1953 roku, jest tylko jedno zdjęcie młodego Presleya, w ciemnej marynarce, białej koszuli i krawacie jasnego koloru, z trądzikiem, wydatnymi bokobrodami i włosami zaczesanymi do tyłu w klasyczny kaczy kuper, z przodu podkręconymi i spiętrzonymi w stylu pompadour i pojedynczym lokiem na czole. (…) W głosowaniach na różnych „naj” Elvis nie został wybrany ani najpopularniejszym uczniem, ani najbardziej utalentowanym, najbardziej czarującym, najwybitniejszym czy rokującym największe nadzieje. W istocie nie wygrał w żadnej kategorii.
Po odebraniu dyplomu chce się uczyć na elektryka, ale ostatecznie zatrudnia się jako kierowca w Crown Electric Company. Zarabia ok. 40 dolarów tygodniowo. Szybko udaje mu się odłożyć wymaganą kwotę na nagranie pierwszych piosenek Memphis Recording Service – w prezencie urodzinowym dla matki.
Przez trudności do supergwiazdy
Jego pierwsze kroki na muzycznej scenie są chwiejne. Potrzeba kilku miesięcy pracy w ciasnym studiu Sun Records, by z prostego chłopaka z Południa zrobić tego Elvisa Presleya. Towarzyszą mu w tym Scotty Moore i kontrabasista Bill Black. Podczas kolejnych sesji powstają m.in. nagrania I Love You Because, That’s All Right, Mama oraz Blue Moon of Kentucky (dwa ostatnie kawałki trafiły na jego debiutancki singiel). „To, co wtedy nagrano w niewielkim studiu Sama Phillipsa, było pod wieloma względami historyczne. Elvis i dwóch towarzyszących mu instrumentalistów połączyli dźwięki białego country z czarnym bluesem, tworząc gatunek nazwany rockabilly” – pisze Hopkins. Muzycy są zachwyceni brzmieniem taśm, ale zdają sobie sprawę, że „wypędzą nas z miasta, kiedy to pójdzie w eter”.
Nazwisko Presley z tygodnia na tydzień staje się coraz popularniejsze. Elvis śpiewa country, bluesa, western, bop i hillbylly. Wprawdzie są tacy, którzy twierdzą, że powinien raczej wrócić do jeżdżenia ciężarówką, ale na koncertach tria (czasem dołącza też do nich perkusista D.J. Fontana) bawią się tłumy. Magazyn „Billboard” umieszcza Elvisa na ósmym miejscu w rankingu najbardziej obiecujących nowych artystów country w 1954 roku. Powstaje jego pierwszy fanklub. Wokalista dostaje też – pierwszy z wielu – pozew o ojcostwo.
Rok później Presley, już jako podopieczny słynnego pułkownika Toma Parkera, podpisuje kontrakt z wytwórnią RCA Victor na kwotę 40 tysięcy dolarów. Zrzeka się przy tym praw do swojej twórczości. Później odbije mu się to czkawką, kiedy stanie się z tego powodu komercyjnym produktem. Teraz jednak RCA wznawia jego pięć singli wydanych wcześniej przez Sun Records. W styczniu 1956 roku wytwórnia wypuszcza Heartbreak Hotel, a Elvis staje się sławny na cały świat. W marcu wychodzi jego debiutancki album długogrający Elvis Presley. Pierwsza trasa koncertowa okazuje się spektakularnym sukcesem.
Wkrótce Elvis pojawia się też na wielkim ekranie. Gra główną rolę w westernie Kochaj mnie czule (Love Me Tender). Jego wizerunek pojawia się na koszulkach, swetrach, a nawet wodzie kolońskiej i szminkach. W grudniu nikt już nie ma wątpliwości, że nastały rządy króla rock and rolla.
Czytaj też: Skłócona z życiem – okoliczności śmierci Marilyn Monroe
Żołnierski blues
Łącznie wydaje 23 albumy studyjne (zdecydowanie więcej, jeśli policzyć wszystkie ścieżki dźwiękowe do filmów, płyty koncertowe oraz single) i występuje w ponad 30 filmach. Na świecie nie ma drugiego takiego jak on. Dziewczęta na jego widok wpadają w histerię. Młodzi mężczyźni kochają go i nienawidzą jednocześnie. Złośliwi nadają mu przydomek Elvis the Pelvis (Elvis Miednica). „W latach 50. charakterystyczne potrząsanie biodrami uważano za nieobyczajne ruchy. W telewizji zakazano nawet pokazywać Elvisa w pełnych planach, tylko od pasa w górę” – mówi antropolog kultury Mariusz Czubaj. Jeden z nowojorskich duchownych nazywa Presleya „wirującym derwiszem seksu”.
I właśnie wtedy, u szczytu kariery Elvis… idzie do wojska. 9 stycznia 1957 roku, w jego urodziny, kapitan komisji rekrutacyjnej w Memphis oznajmia, że: „Pod względem fizycznym ma kategorię A, najwyższą z możliwych”. Rok później, 24 marca 1958 roku, stawia się w punkcie werbunkowym. Razem z resztą rekrutów jedzie do szpitala Kennedy’ego na badania krwi i testy psychologiczne. Podczas zaprzysiężenia otrzymuje numer służbowy US53310761. Po wszystkim wsiada do autobusu linii Greyhound i odjeżdża do bazy Fort Chaffee w Arkansas. Po 22-tygodniowym szkoleniu zostaje wysłany w ramach rotacji do stacjonującej w Niemczech Zachodnich Trzeciej Dywizji Pancernej. Ma tam służyć jako zwiadowca-kierowca jeepa.
Na służbie czerpie z życia pełnymi garściami. Uwodzi nastoletnie fanki. Jedna z nich, Elisabeth Stefaniak, powie później: „w tygodniu Elvis miał co najmniej dwie dziewczyny, w weekendy więcej…”. W tym tłumie młodych kobiet pojawia się zaledwie 14-letnia wówczas Priscilla Beaulieu. Zauroczony nią Presley stwierdza: „To najładniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek widziałem. Ma cudowne błękitne oczy i jest śliczną brunetką. W Niemczech spotykałem się z wieloma dziewczętami, zarówno Niemkami, jak i Amerykankami, ale Priscilla przewyższa je wszystkie”. Minie jednak aż osiem lat, zanim w 1967 roku staną na ślubnym kobiercu i skonsumują związek (a przynajmniej tak będzie utrzymywać Priscilla).
W Niemczech Elvis po raz pierwszy ma też kontakt z substancjami na bazie amfetaminy. Hopkins pisze:
W wojsku stosowano je w celu zwiększenia wydajności organizmu, jako środek zapobiegający zmęczeniu u lotników i żołnierzy innych specjalności w sytuacjach wymagających wzmożonej koncentracji i czujności. Elvisowi powiedziano, że są nieszkodliwe, dodadzą mu energii i pomogą nie zasnąć na warcie. W tamtym czasie wydawało się to bez znaczenia.
Czytaj też: Janis Joplin, pierwsza dama kontrkultury
Elvis Is Back!
Wiosną 1960 roku wraca do Stanów i wydaje kolejny bestsellerowy album Elvis Is Back. Ta i kolejne płyty Something for Everybody i Pot Luck królują na amerykańskich listach przebojów, ale gwiazda Presleya zaczyna przygasać. Kolejne krążki sprzedają się coraz gorzej. Nie pomaga im z pewnością fakt, że król rock and rolla na kilka lat przestaje koncertować. Kontynuuje za to karierę filmową i wydaje kolejne albumy ze ścieżkami dźwiękowymi do produkcji, w których się pojawia. Tempo pracy jest mordercze, dlatego coraz częściej sięga po środki pobudzające.
W 1968 roku wraca na scenę. Nie ma wyboru. Filmy mają drętwe scenariusze, więc zbierają chłodne recenzje. Widzowie już nie walą tłumnie do kin, a on ma na utrzymaniu córkę, Lisę Marie Presley. W styczniu 1970 roku w Las Vegas występuje w białym kombinezonie z wysokim kołnierzem i szerokimi nogawkami. To taki jego wizerunek przejdzie do historii – nie zaniedbanego mężczyzny w średnim wieku z pokaźną nadwagą, którym stanie się niespełna dekadę później.
Umarł król, niech żyje król!
Na początku lat 70. gwiazda Presleya jeszcze raz rozbłyska. „Billboard” obwieszcza: „Elvis wraca na scenę i nadal ma to coś w sobie”. „Rolling Stone”: „Jest nieziemski, to było jego własne wskrzeszenie”. „Newsweek”: „Najbardziej zdumiewa jego umiejętność utrzymania się na fali popularności”. 14 stycznia 1973 roku daje pierwszy w historii koncert transmitowany na cały świat przez satelitę. Ogląda go ponad 1,5 miliarda widzów. Ale to już łabędzi śpiew króla.
Koncerty są coraz gorsze – tak jak stan zdrowia Elvisa. Na początku 1977 roku dziennikarz Tony Scherman pisze: „Elvis Presley stał się karykaturą. Nie jest już tak energiczny, jaki był wcześniej. Ma ogromną nadwagę. Jego umysł jest niszczony przez leki, które codziennie zażywa. Jest wyczerpany, co widoczne jest na jego występach”. Jego małżeństwo już nie istnieje. On sam coraz częściej zamyka się w swoim pokoju w posiadłości Graceland w Memphis.
W lipcu wychodzi jego ostatni album Moody Blue. Miesiąc później, 16 sierpnia, Ginger Alden, jego ostatnia kochanka, znajduje go nieprzytomnego na podłodze łazienki. „Nie zapomnę chwili, kiedy go zobaczyłam. Twarz miał szkarłatną, oczy wypełnione krwią” – będzie później opowiadać reporterom. Elvis trafia do szpitala Baptist Memorial Hospittal, ale lekarze nie mogą już mu pomóc. O 15.30 stwierdzają zgon. Oficjalnie król rock and rolla umiera na zawał, ale patolodzy znajdują w jego organizmie szereg leków – w tym kodeinę i barbiturany.
Tuż po pogrzebie w „National Enquirer” ukazuje się zdjęcie zwłok Presleya w otwartej trumnie. Natychmiast pojawiają się plotki, że Elvis żyje i tylko upozorował swoją śmierć. Na jaw zaczynają też wychodzić kontrowersyjne fakty – przez lata wokalista miał sypiać z nieletnimi, podobno zgwałcił też Priscillę, kiedy jeszcze była jego żoną. Mówi się, że był uzależniony nie tylko od narkotyków, ale również od jedzenia i seksu. Najbardziej absurdalne teorie głoszą, iż króla porwali kosmici…
Bibliografia:
- Elvis Presley. Legendarny król rock’and’rolla, Polskie Radio.pl (dostęp: 24.07.2022).
- Jerry Hopkins, Elvis. Król rock’n’rolla, Wydawnictwo Dolnośląskie 2013.
- Leszek C. Strzeszewski, Elvis, Polskie Wydawnictwo Muzyczne 1986.
Dodaj komentarz