Ryszard Kapuściński spędził życie na pisaniu. Nie powstrzymał go nawet wyrok śmierci
W jednej z rozmów wspominał, że “dla ludzi, którzy przeżyli wojnę, nigdy nie kończy się ona definitywnie”. W przypadku reportażysty stwierdzenie to okazało się wyjątkowo dosłowne. Jego historia to ciąg przeżywanych i obserwowanych konfliktów zbrojnych. Pierwszy – jeszcze w dzieciństwie. Kolejne – przez dziesięciolecia. Relacjonował wydarzenia z różnych zakątków świata, a jego książki, szczególnie “Imperium” i “Szachinszach”, przyniosły autorowi międzynarodową sławę.
Pierwsza “podróż”
Pińsk, 4 marca 1932 roku. W nauczycielskiej rodzinie Kapuścińskich rodzi się chłopiec. Rodzice nazywają go Rysiek. Niestety o beztroskim dzieciństwie może zapomnieć – jego pierwszym poważnym życiowym doświadczeniem jest wybuch II wojny światowej. Rozpoczyna się pierwsza, wymuszona podróż chłopca. Wojenna tułaczka wpływa na całe życie i twórczość przyszłego autora.
Siedmiolatek wraz z matką przedostaje się z oddalonej o około 300 km wsi do rodzinnego Pińska. Zamiast sielankowych, rodzinnych wakacji – widok zniszczonych miast, zbieranie chrustu na opał i szukanie jedzenia na ulicy. W 1940 roku Maria Kapuścińska przedostaje się z dziećmi do Warszawy. Tego samego roku ojciec Ryśka ucieka z radzieckiej niewoli i odnajduje rodzinę. Do końca wojny rodzina przenosi się jeszcze cztery razy. Po zakończeniu okupacji osiadają na stałe w Warszawie. Mimo, iż młody Kapuściński jest zafascynowany przede wszystkim sportem, zdaje maturę i rozpoczyna studia historyczne.
W wieku 17 lat debiutuje w tygodniku “Dziś i Jutro”, który drukuje wiersze młodego autora. Tuż po studiach zostaje gońcem redakcji “Sztandaru Młodych”, z którą już wcześniej zdarzało mu się współpracować.
Czytaj też: Pisarz i szpieg. Komu naprawdę służył Kim Philby?
Pisanie wędrowne
Pierwszy raz Europę opuszcza w 1956 roku, po odebraniu swojej pierwszej nagrody – Złotego Krzyża Zasług, za reportaż “To też jest prawda o Nowej Hucie”. Brutalny tekst, stojący w opozycji do ówczesnej fascynacji socjalizmem młodego autora. Artykuł wywołuje wówczas takie zamieszanie, że Kapuściński musi przez kilka dni ukrywać się wśród robotników. Po latach komentuje to w “Autoportrecie reportera”:
“(…) w istocie rzeczy pisanie polega nie na tym, co się publikuje, ale na konsekwencjach. Kiedy zamierza się opisywać rzeczywistość, wtedy pisanie wpływa na rzeczywistość”.
Gdy sprawa przycichła, reportażysta wyjeżdża do Indii. Kolorowy, intensywnie pachnący, niezwykle egzotyczny dla niego kraj to prawdziwy skok na głęboką wodę. Ryszard Kapuściński nie ma wówczas pojęcia o indyjskiej kulturze i nie zna nawet angielskiego. Na jednej z ulic w Starym Delhi kupuje książkę “For Whom the Bell Tolls” Hemingwaya i uczy się z niej języka.
Niespełna rok później mężczyzna trafia do Chin. Tę podróż przerywa jednak zamieszanie w redakcji “Sztandaru Młodych”. Kapuściński wraca do Polski koleją transsyberyjską. Na miejscu zastaje zmiany w gazecie odgórnie wprowadzone przez władzę i próby zastraszania niewygodnych dziennikarzy. Odchodzi wówczas ze “Sztandaru”. Rozpoczyna pracę w Polskiej Agencji Prasowej a później w tygodniku “Polityka”.
Czytaj też: Od władzy ludowej po paliwowy koncern. Burzliwe dzieje polskiej prasy regionalnej
Za wszelką cenę
Dziennikarz wychodził z założenia, że “słowa są niepojęte, jeśli nie przeżyło się tego, co opisują”. Kierując się tą zasadą, podejmował niemal każde możliwe ryzyko. Reportażysta przez całe swoje życie był świadkiem dwudziestu siedmiu rewolucji ustrojowych, a rozstrzelania uniknął czterokrotnie. Szczególnie niebezpieczne okazały się dla niego procesy dekolonizacyjne państw afrykańskich.
Ghana, Dahomei, Niger, Kair i Kongo. Szósta dekada XX wieku. Kapuściński pracuje jako korespondent PAP w Afryce, gdzie spędza łącznie pięć lat. Kongijska wojna domowa kończy się dla niego aresztowaniem i wyrokiem śmierci. Żołnierzom ONZ udaje się uratować dziennikarza krótko przed planowanym rozstrzelaniem.
Do tego wszystkiego, stan zdrowia również nie ułatwia mu pracy. O leczonej w miejscowym szpitalu malarii i gruźlicy nie informuje PAP, z obawy przed ściągnięciem z powrotem do kraju. Na kilka miesięcy przyjeżdża do niego żona. Kapuściński wraca w końcu do pracy jednak gorączka tropikalna, na którą zapada w 1966 roku, przebiega tak ciężko, że mężczyzna zmuszony jest wrócić do Polski. Po latach wspomina, że do kraju przyjechał wówczas ponad dziesięć kilo lżejszy.
Reportażysta był świadkiem m.in. pierwszej konferencji przywódców afrykańskich w Addis Abebie. Udało mu się przedostać do Zanzibaru po obaleniu sułtanatu – dokonała tego jedynie garstka dziennikarzy z całego świata.
Efekty swojej pracy zbiera w książkach “Gdyby cała Afryka” i “Czarne gwiazdy”. Jednak o traumatycznych przeżyciach związanych z wyrokiem śmierci autor pisze dopiero u schyłku lat siedemdziesiątych, w “Wojnie futbolowej”.
Czytaj też: Wojna angielsko-zanzibarska. Najkrótsza wojna w dziejach ludzkości
Kapuściński w kraju
Jeszcze za czasów szkolnych jest gorliwym działaczem Związku Młodzieży Polskiej. Nie wie wówczas, że jego ojciec uciekł z transportu do Katynia, a później służył w AK. Podczas studiów prowadzi wykłady filozofii w katedrze Leszka Kołakowskiego. W 1952 roku żeni się ze studentką medycyny – Alicją Mielczarek. Rok później zostaje ojcem.
Reportaże z kraju wydaje z ramienia “Polityki”. Jeden z głośniejszych: “Sztywny”, kończy się… procesem sądowym. Tekst dotyczy górników, którzy transportowali trumnę z ciałem swojego przyjaciela na Mazury. Kilkanaście miesięcy później Bohdan Drozdowski wypuszcza sztukę “Kondukt”, wyraźnie wzorowaną na artykule. Kapuściński pozywa Drozdowskiego o plagiat. Proces przegrywa, jednak w jego wyniku reportaż literacki po raz pierwszy zostaje uznany za gatunek bardziej “wartościowy” niż sucha informacja dziennikarska.
Pisarz umiera 23 stycznia 2007 roku z powodu zawału serca. Pozostawia po sobie ponad dwadzieścia książek reportażowych, tomiki poezji i tłumaczenia. Od 1956 do 2005 roku gromadzi kilkadziesiąt polskich i międzynarodowych nagród literackich. O śmierci Kapuścińskiego donoszą media na całym świecie. Po mszy żałobnej prowadzonej przez prymasa Polski, kardynała Józefa Glempa, zostaje pochowany w Alei Zasłużonych na Powązkach.
Źródła:
- Kapuściński R., Autoportret reportera, Kraków 2003
- Marzec B., Z Pińska na koniec świata [w:] “Rzeczpospolita” 18.12.2004 [dostęp: 4.05.2022]
- Wolny – Zmorzyński K., Ryszard Kapuściński w labiryncie współczesności, Kraków 2004
Dodaj komentarz