„Żadna likwidacja Żydów nie była dotychczas tak ciężka jak tych Cyganów” – Porajmos, czyli Pochłonięcie
500 tysięcy ofiar – przyjmuje się powszechnie za wynik działań nazistów przeciwko ludności romskiej. Cyganie byli uznawani za jeszcze większe zagrożenie dla idealnego społeczeństwa niż Żydzi, a zgodnie z szacunkami niektórych naukowców podczas wojny mogło ich zginąć kilkakrotnie więcej…
To, co Romowie nazwali później „Porajmos”, czyli „Pochłonięcie”, zaczęło się już w roku 1920. Wtedy to Karl Binding i Alfred Hoche zdiagnozowali cały naród Cyganów jako „niewart życia”. Powód? Zdaniem ideologów nazizmu, Romowie mieli w genach zapisaną skłonność do przestępczości. To, co współcześnie brzmi absurdalnie dla osoby posiadającej choćby podstawową wiedzę z zakresu biologii, po przejęciu władzy przez Hitlera stało się podstawą do rozpoczęcia eksterminacji. Jednak jeszcze zanim do niej doszło, Romowie padali ofiarą prześladowań.
„Przynaglony świadomością, że czystość krwi niemieckiej jest podstawą dalszego istnienia narodu niemieckiego, natchniony niezłomną wolą zagwarantowania narodowi niemieckiemu przyszłości, uchwalił Sejm Rzeszy jednogłośnie następującą ustawę, którą niniejszym podaje się do wiadomości” – od tych słów, wypowiedzianych w 1935 roku w Norymberdze, rozpoczęły się systematyczne nękania.
Pierwsze były zakazy wchodzenia do parków i publicznych łaźni, później nadszedł obowiązek rejestrowania się na policji. Bezrobotnych wysyłano do obozów pracy – oczywiście po to, by zadbać o bezpieczeństwo obywateli Rzeszy. Następnie wprowadzono nakaz noszenia kart identyfikacyjnych.
Romskie dzieci otrzymały zakaz przychodzenia do szkół. Uczono je, że należą do gorszego sortu ludzi i że powinny schodzić z drogi esesmanom. Tym sposobem – razem z czarnoskórymi i Żydami – Cyganie stali się obywatelami niepożądanymi, którzy jednocześnie zaharowywali się na śmierć, pracując na rzecz Rzeszy. Po wejściu w życie ustaw z 1935 roku Romowie nie mogli już głosować ani zawierać mieszanych małżeństw. Nie posiadali praw publicznych. W 1937 roku Heinrich Himmler wydał dekret o wiele mówiącym tytule „Walka z cygańską plagą”, a rok później podpisał dokument w którym mowa była o „ostatecznym rozwiązaniu kwestii romskiej”.
Nie skończyło się na przepisach i dekretach. Po zwycięskiej kampanii wrześniowej z Rzeszy do Polski przetransportowano około 30 tysięcy Romów. Deportację i przydział tej ludności – a także kolejnych transportów – wspierał założony w 1936 roku Instytut Badań Higieny Rasy. Tak zasilano getta i obozy pracy, które później zamieniały się w miejsca masowej zagłady.
Pracuj na rzecz oprawcy
Getta były całkowicie odizolowane od reszty świata, otoczone strzeżonymi płotami i pasami wolnej przestrzeni. Wewnątrz funkcjonowała osobna waluta, za którą nie sposób było kupić czegokolwiek poza granicami obszaru zamkniętego. Były też samowystarczalne – w takim stopniu, by więźniowie nie mieli powodów do opuszczania swojego miejsca przymusowego zamieszkania. Pracowali niemal wszyscy – w łódzkim getcie zatrudnienie w pewnym okresie osiągnęło pułap 95%! Nietrudno się domyślić, że na niewolniczej pracy Rzesza zdołała się bardzo wzbogacić.
Przymusowym robotnikom doskwierał głód. Podłej jakości żywność przywożono z zewnątrz, kierując się zasadą: „do getta powinny być dostarczane towary żywnościowe najgorszego gatunku z ogólnego obrotu gospodarczego”. Brakowało również miejsca: zamknięty obszar dla Cyganów zorganizowano w kwadracie tworzonym przez ulice Obrońców Westerplatte, Głowackiego, Starosikawskiej i Wojska Polskiego. Wystarczy spojrzeć na mapę współczesnej Łodzi: to około 5 hektarów, na których żyło ponad 5 tysięcy ludzi.
Do wysokiej śmiertelności przyczyniał się brak dostępu do świeżej wody, środków higieny (w mieście nie działała kanalizacja), czy choćby kawałka czystej kuchni. Żniwo zbierał tyfus, a także inne choroby.
Decyzję o likwidacji łódzkiego getta podjęto w 1942 roku. Około 4300 osób – kobiet, dzieci i mężczyzn – wywieziono do Chełmna nad Nerem i zagazowano. Romowie ginęli jednak nie tylko w gettach. Naziści mordowali ich często tam, gdzie udało im się ich zaskoczyć: w drodze, podczas postoju. Nie było mowy o procesach, ucieczce czy obronie. Jeden z esesmanów pisał:
Rozstrzeliwanie Żydów jest łatwiejsze od rozstrzeliwania Cyganów. Trzeba przyznać, że Żydzi idą na śmierć przygotowani – stoją spokojnie – podczas gdy Cyganie płaczą i są w ciągłym ruchu, gdy już się znajdą na miejscu egzekucji.
Czytaj też: Zapomniany Holocaust. Zagłada ludności romskiej
Choroby, głód, męczarnia
Nieliczni ocalali Romowie po latach opisali koszmar, jaki naziści zgotowali dla nich w Auschwitz-Birkenau. Rozkaz wywiezienia ludności romskiej do tego obozu padł 6 grudnia 1942 roku. W ten sposób Himmler planował dokonać swojego „rozwiązania kwestii cygańskiej”.
Szacuje się, że Romowie byli w Oświęcimiu najliczniejszą grupą po Żydach i Polakach. Pociągi zwoziły ich tu aż z 14 państw. Więźniowie identyfikowani jako Cyganie otrzymywali specjalny czarny trójkąt, który musieli nosić – oznaczał on aspołeczność, miał zwracać uwagę na całkowite nieprzystosowanie do życia wśród „normalnych” ludzi. Kwaterowano ich w części „rodzinnej” złożonej z 32 budynków wypełnionych trzypoziomowymi pryczami, z których każda miała za zadanie pomieścić całą romską rodzinę. Nikt nie pytał o liczbę spokrewnionych osób.
Słynny „doktor” Mengele obrał sobie Romów za obiekt swych bestialskich eksperymentów. Testował na nich działanie wirusów i bakterii, sprawdzał, jak znoszą ekstremalne temperatury, a także poddawał działaniu gazu musztardowego. Szczególnie cieszył się, kiedy do obozu trafiały bliźnięta, bo stanowiły doskonały materiał do „badań” nad budową mózgu, dziedziczeniem czy różnicami płciowymi.
Na wycieńczonych więźniów czyhały także liczne choroby: tyfus plamisty, szkarlatyna, rak wodny, odra i dyfteryt, z łatwością dopadające organizmy osłabione pracą ponad siły i pożałowania godną dietą.
W 1944 roku naziści podjęli decyzję o likwidacji Zigeuerlager. Mimo z początku skutecznego oporu ze strony więźniów romskich, w nocy z 2 na 3 sierpnia rzecz się dokonała: cygańska część Auschwitz-Birkenau zniknęła. Niemcom nie poszło jednak tak łatwo, jak zakładali. Komendant KL Auschwitz-Birkenau Rudolf Höss pisał: „Żadna likwidacja Żydów nie była dotychczas tak ciężka jak tych Cyganów”.
W 53. rocznicę tej straszliwej zbrodni Herbert Adler i Adolf Labinger, którym udało się cudem przetrwać ludobójstwo, odsłonili odrestaurowane tablice pamiątkowe umieszczone na ruinach jednego z baraków. Napis na nich głosi: „Miejsce pamięci Romów obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka. Tysiące mężczyzn, kobiet i dzieci, więzionych i torturowanych ofiar niemieckiego faszyzmu – zginęło w tym obozie”.
Zbrodnia nazistów na ludności romskiej nie jest tak dobrze zapamiętana, jak ta dokonana na Żydach czy Polakach. Dopiero 67 lat po tragicznych wydarzeniach Sejm RP ustanowił 2 sierpnia Dniem Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti.
A jest o czym pamiętać – w samej Polsce przed II wojną światową mieszkało około 80 tysięcy Cyganów, z czego do końca konfliktu mogła doczekać jedynie połowa. Powszechnie uważa się, że na świecie zginęło podczas wojny od 500 tysięcy osób narodowości romskiej, ale nie każdy zgadza się z takimi obliczeniami.
Romolog Vania de Gila-Kochanowski z Uniwersytetu Paryskiego podaje, że w Europie przed wojną żyło około 25 milionów Romów, z czego około 10 milionów oficjalnie identyfikowało się z tą grupą etniczną. Naukowiec sugeruje, by uznać rzeź 75% narodu, co daje ostateczną liczbę około… 7,5 miliona zabitych! Swoje prace opiera na nazistowskich dokumentach pochodzących z Niemiec, Polski, Bułgarii, Czechosłowacji i innych krajów Europy, z których wynika, że 500 tysięcy to jedynie liczba zamordowanych osób poddanych eksperymentom etnicznym i biologicznym. Mimo to jeszcze niedawno zbrodni popełnionej na Romach w ogóle nie uznawano za ludobójstwo…
Bibliografia:
- Dębski, J., Talewicz-Kwiatkowska, J., Prześladowania i masowa zagłada Romów podczas II wojny światowej w świetle relacji i wspomnień, DiG 2012.
- Gila-Kochanowski, V., Mówmy po romsku. Historia, kultura i język narodu romskiego. Szczecinek, 2003.
- Hancock, I., We are the Romani People. University of Hertfordshire Press, Hatfield, 2002.
- Kapralski, S., Problem zagłady Romów w czasie II wojny światowej. Próba ujęcia syntetycznego, [w:] O Romach w Polsce i w Europie. Tożsamość, historia, kultura, edukacja, red. P. Borek, Kraków 2009.
- Mirga, A., Holokaust i eksterminacja Romów w okresie II wojny światowej: o godne miejsce wśród ofiar, [w:] O Romach w Polsce i w Europie. Tożsamość, historia, kultura, edukacja, red. P. Borek, Kraków 2009.
- Rees, L., Auschwitz. Naziści i „ostateczne rozwiązanie”. Prószyński i S-ka, Warszawa, 2005.
Pomijam „Romów” i „nazistów” bo to już nowe standardy politpoprawności. Jednak czemu czytamy fragment jakoby Mengele szczególnie upodobał sobie Cygańskich więźniów do eksperymentów medycznych po czym na dowód mamy tekst o eksperymentach przeprowadzanych na więźniach ze wszystkich grup narodowościowych, rasowych, społecznych? U Mengele były i polskie i żydowskie bliźnięta, a działania patogenów doświadczali tak samo więźniowie innych grup. Chyba, że naziści przeprpwadzali ekskerymenty na Romach, a Niemcy na Cyganach? Czy jakoś tak?