Najgłupsze słowa mądrych ludzi, czyli przepowiednie, które się nie sprawdziły
Każdy czasem żałuje swoich słów, kiedy te okazują się absolutną bzdurą. Gorzej, jeśli jest się znanym naukowcem lub autorytetem i krytykuje się nowe wynalazki, takie jak komputer czy telefon. Oto zestawienie najmniej trafnych przepowiedni dotyczących przyszłości technologii, bez których dziś nie potrafimy się obejść…
Z miejsca przypominają się słynne słowa Charlesa Hollanda Duella, komisarza Urzędu Patentowego Stanów Zjednoczonych, który w 1899 roku miał ponoć stwierdzić, że: „Wynaleziono już wszystko, co miało zostać wynalezione”. Co ciekawe, dziś nie wiadomo, czy urzędnik faktycznie coś takiego powiedział, czy może przypisano mu słowa kogoś innego (spekulacje dotyczą żartu zamieszczonego tego samego roku w „Punch Magazine”). Wygląda więc na to, że najpopularniejsza z nietrafionych przepowiedni jest podpisywana złym nazwiskiem i prawdopodobnie… nawet nie była przepowiednią!
W zasadzie wypowiedzi będące tematem tego artykułu można podzielić na dwie kategorie. Typowym przykładem pierwszej jest tekst autorstwa Karola Darwina, który, wykazując się wielką naiwnością w stosunku do ludzkości, w pracy „O pochodzeniu gatunków” napisał: „Nie widzę powodów, dla których poglądy przedstawione w tym dziele miałyby urazić czyjeś uczucia religijne”. Dziś wiemy doskonale, że mimo wszelkich starań emocje wielu osób nadal buzują na samą myśl o pechowym stwierdzeniu, jakoby człowiek pochodził od małpy. Cóż, Darwin pisał to w dobrej, choć mało realistycznej intencji.
Do drugiej kategorii nieudanych przepowiedni, a właściwie – przypadków konserwatywnego myślenia i zbytniej pewności siebie, można zaliczyć słowa Pierre’a Pacheta, profesora fizjologii w Tuluzie, wypowiedziane w 1872 roku: „Teoria drobnoustrojów Ludwika Pasteura jest śmieszną fikcją”. Jak widać nawet najwyższe stopnie naukowe nie chronią przed wypowiadaniem głupot…
Komputer? Po co to komu?
„Myślę, że na rynku może być miejsce najwyżej na pięć komputerów” – rzekł przewodniczący IBM Thomas Watson w 1943 roku. Przewidywał także, że ludzkości w zupełności wystarczy pięć tysięcy kopiarek. Na szczęście (dla firmy, w której pracował), grubo się pomylił: w 2019 roku IBM odnotowała przychody ze sprzedaży sprzętu komputerowego w wysokości 77,14 miliardów dolarów.
Można by przypuszczać, że opinia Watsona była oparta na tym, jak w jego czasach wyglądały komputery. Wiąże się z tym kolejna z przepowiedni, choć nie tak kolosalnie chybiona. W artykule opublikowanym na łamach „Popular Mechanics” w 1949 roku napisano:
Podczas, gdy kalkulator ENIAC [Electronic Numerical Integrator And Computer– Elektroniczny, Numeryczny Integrator i Komputer] posiada 18000 lamp elektronowych i waży 30 ton. […] komputery w przyszłości mogą posiadać jedynie 1000 lamp i ważyć zaledwie 1,5 tony.
Z perspektywy czasu wydaje się to dość zabawne. W 1995 roku, z okazji 50 rocznicy powstania ENIAC, 30-tonowy komputer przebudowano… w postaci układu scalonego rozmiarów niewielkiej monety!
Ale to bynajmniej nie koniec niesprawdzonych proroctw na ten temat. W 1977 roku Ken Olson, przewodniczący i założyciel Digital Equipment, powiedział: „Nie widzę powodu, dla którego ktokolwiek mógłby chcieć mieć w domu komputer”. Tymczasem zgodnie z informacjami zebranymi w serwisie SCMO w 2019 roku na świecie były 2 miliardy komputerów osobistych i około 5 miliardów smartfonów. Z kolei Bill Gates jeszcze w 1981 roku miał ponoć oznajmić, że 640 kilobajtów pamięci wystarczy każdemu (choć jest to kolejna z wypowiedzi niepotwierdzona rzetelnymi źródłami), podczas gdy dziś przeciętny telefon posiada parokrotnie więcej… pamięci operacyjnej!
Wygląda na to, że o niektórych potrzebach zwyczajnie nie wiemy, póki ktoś nie zaoferuje nam sposobu na ich zaspokojenie. W „The New York Times” można było na przykład znaleźć artykuł poświęcony laptopom, kiedy te stanowiły całkowitą nowość: „Ogólnie, ludzie nie chcą ciągnąć ze sobą komputera na plażę czy do pociągu” – stwierdzał autor. – „[…] nie mogę sobie wyobrazić przeciętnego użytkownika zabierającego jedną z nich [maszyn] na wycieczkę na ryby”.
Dowiedz się więcej: Kobiece wynalazki, które zmieniły świat. Dlaczego nie pamiętamy o tych wielkich odkrywczyniach?
Nic nie zastąpi posłańca
Rewolucja komunikacyjna również stała się inspiracją dla wielu interesujących opinii. „Amerykanie potrzebują telefonu, ale my nie. Mamy wystarczająco dużo posłańców” – powiedział w 1876 roku sir William Preece, główny inżynier British Post Office. Takie zdanie na temat telekomunikacji nie przeszkadzało mu pracować nad wynalazkami w dziedzinie komunikacji; zajmował się na przykład doskonaleniem systemu sygnalizacji kolejowej, czym znacznie zwiększył bezpieczeństwo na torach.
Zanim definitywnie potwierdzono możliwość swobodnej rozmowy na odległość, niewielu wierzyło, że rozwój takiej technologii ma sens. „Ten »telefon« ma zbyt wiele wad, by być na poważnie przyjęty jako środek komunikacji. Urządzenie nie ma dla nas praktycznie żadnej wartości” – głosiła notka wewnętrzna w Western Union w 1876 roku.
Podobnie było z radiem. „Bezprzewodowe grające pudełko nie ma wyobrażalnej wartości komercyjnej. Kto chciałby zapłacić za wiadomość wysłaną do nikogo konkretnego?” – pisali w 1920 roku wspólnicy Davida Sarnoffa, pioniera radia i telewizji w USA, odpowiedzialnego za sformułowanie prawa wartości sieci telekomunikacyjnej.
Równie sceptycznie podchodzono zresztą do telewizji. „Problem telewizji jest taki, że ludzie muszą siedzieć i utrzymywać oczy przyklejone do ekranu; przeciętna amerykańska rodzina nie ma na to czasu” – dowiadywali się czytelnicy „The New York Times”. Wynalazca triody, jednego z kluczowych elementów wczesnego telewizora, również nie wierzył w powodzenie „pudełka z obrazkami”. Lee De Forest, genialny radiotechnik, w 1926 roku tak pisał o pomyśle umieszczenia go w domach: „Podczas, gdy teoretycznie i technicznie można stworzyć telewizję, komercyjnie i finansowo jest to niemożliwe”. Jeszcze w 1946 roku wtórował mu Darryl Zanuck z 20th Century Fox: „
Telewizja nie będzie w stanie utrzymać się na jakimkolwiek rynku dłużej niż na sześć miesięcy. Ludzie szybko znudzą się patrzeniem w pudło ze sklejki każdego wieczora.
Tymczasem liczba telewizorów przypadających na osobę w domu zaczęła spadać dopiero niedawno. W 2013 roku szacowano, że na świecie jest około 1,4 miliarda urządzeń.
Prawdziwy hattrick chybionych przepowiedni zaliczył w 1899 roku brytyjski naukowiec William Thomson. Jednym tchem wyrecytował aż trzy głupoty: „Radio nie ma przyszłości. Latające maszyny cięższe od powietrza nie są możliwe. Prześwietlenia okażą się oszustwem”. A skoro mowa o samolotach…
Czytaj też: Niesamowite, widowiskowe i… szalone. Niezrealizowane pomysły wielkich wizjonerów
Za szybko dla mózgu
Z rozwojem transportu wiąże się wiele bardzo ciekawych przepowiedni. Pierwsza z nich, pochodząca z 1851 roku, autorstwa doktora Dionysiusa Lardnera mówi, że: „Podróż koleją z dużą prędkością nie jest możliwa, ponieważ pasażerowie, nie mogąc oddychać, umrą z braku tlenu”. Obawy o ludzkie życie przy prędkości większej niż osiągane podczas jazdy konno wyraził również pewien specjalista biorący udział w debacie opisywanej później przez „The New York Times”. Jak twierdził:
Trzeba jeszcze ustalić, z jaką prędkością mózg jest w stanie podróżować. Jeśli nie jest w stanie samodzielnie osiągnąć prędkości ośmiu mil na godzinę, to samochód jadący osiemdziesiąt mil na godzinę porusza się bez udziału mózgu, nie trzeba długo myśleć nad wieloma tragicznymi konsekwencjami.
Gdyby Henry Ford posłuchał w 1903 roku prezydenta Michigan Savings Bank, być może dziś nie jeździlibyśmy samochodami popularnej marki. „Koń pozostanie z nami, ale automobil to nowalijka, moda” – głosił bankier w kontekście inwestowania w rozwój motoryzacji. A kiedy już samochody na dobre opanowały drogi, a marka Volvo wprowadziła trzypunktowy pas bezpieczeństwa, „The New York Times” okrzyknął to rozwiązanie „pogwałceniem praw człowieka”. Jak widać, specyficzne pojęcie „wolności” nie jest domeną naszych czasów… Szacuje się, że do dziś pasy bezpieczeństwa ocaliły około miliona żyć.
Równie sceptycznie odnoszono się do samolotów. Na łamach „The New York Times” pisano:
[…] latające maszyny które naprawdę polecą, mogą wyewoluować przez połączony wysiłek matematyków i mechaników za jeden do dziesięciu milionów lat – zakładając, oczywiście, że uda się w międzyczasie wyeliminować takie niewielkie problemy i ambarasy, jak istniejąca relacja między masą i siłą nieorganicznych materiałów.
Sam Wilbur Wright miał w chwili załamania kolejnym nieudanym eksperymentem rzec do brata: „Człowiek nie poleci przez następne 50 lat”. W 1902 roku dyrektor Obserwatorium Morskiego Stanów Zjednoczonych, Simon Newcomb zdawał się podzielać zdanie wynalazcy. „Lot maszyną cięższą od powietrza jest niepraktyczny i nieistotny, jeśli nie całkowicie niemożliwy” – stwierdził.
Tymczasem w 1903 roku bracia Wright po raz pierwszy polecieli maszyną napędzaną silnikiem spalinowym. Wprawdzie unosili się jedynie przez 12 sekund, ale definitywnie ucięli wszelkie spekulacje na temat samolotów. Dwa lata temu (26 czerwca 2018 roku) odnotowano kolejny rekord lotów pasażerskich jednego dnia: w powietrzu znalazło się 19285 samolotów!
Rozszczepianie atomu bez większych konsekwencji
Nawet najsprawniejsze umysły w historii ludzkości zaliczały wpadki. Ba, było ich nawet całkiem sporo. Max Born, laureat nagrody Nobla i jeden z twórców podstaw fizyki kwantowej, oznajmił w 1928 roku: „Fizyka, jaką znamy, skończy się za sześć miesięcy”. Wkrótce okazało się, że fizyka dopiero się rozkręca…
Nie bez skazy był nawet Albert Einstein. W 1932 roku rzekł: „Nie ma najmniejszych przesłanek wskazujących, by energia atomowa była kiedykolwiek osiągalna. To by oznaczało, że atom da się celowo rozszczepić”. W 1939 roku dokładnie tego dokonali Lise Meitner i Otto Robert Frisch na podstawie badań Otto Hahna i Fritza Strassmanna. Odkrywca jądra atomowego Ernest Rutherford, zapoznawszy się w świeżym osiągnięciem, stwierdził:
Energia uzyskiwana z rozszczepiania atomu jest bardzo niewielka. Ktokolwiek, kto spodziewa się źródła energii z transformacji tych atomów, mówi o bajkach z księżyca.
Tymczasem praca Meitner i reszty zapoczątkowała największy i najbardziej niebezpieczny wyścig zbrojeń w historii ludzkości, a także… dała podstawy dla kolejnych bzdurnych wypowiedzi. Tym razem – z ust polityków i wojskowych.
„Bomba nigdy nie eksploduje. Mówię to jako specjalista od materiałów wybuchowych” – perorował Admirał William Leahy pracujący w programie broni nuklearnej Stanów Zjednoczonych. Podobne zdanie miał Winston Churchill, który w 1939 roku stwierdził autorytarnie, że „Energia atomowa może być tak dobra jak współczesne ładunki wybuchowe, ale raczej nie da się przy jej pomocy stworzyć czegoś znacznie bardziej niebezpiecznego”. Nie trzeba chyba przypominać, jak bardzo obaj się mylili…
Bibliografia:
- Braithwaite, R., Armagedon i Paranoja. Znak Horyzont, Kraków, 2019.
- Cock-Starkey, C.C., Famous last words. An Anthology. The Bodleian Library, 2016.
- Gardner, D., Future babble. Why expert predictions fail – and why we believe them anyway. McClelland & Stewart, 2010.
- Meigs, J.B., Inside the Future: How PopMech Predicted the Next 110 Years, Popular Mechanics (dostęp: 16.10.2020).
Dodaj komentarz