Lewis Hine. Człowiek, który obnażył prawdziwe oblicze pracujących dzieci Ameryki
Rewolucja przemysłowa odmieniła świat, prowadząc do gwałtownych zmian dotykających niemal każdą dziedzinę życia. Rozwój ten pomógł zbudować wielkie fortuny i silne gospodarki, ale również przyczynił się do wielu nadużyć związanych z tanią siłą roboczą, której spory procent stanowiły dzieci.
I choć problem ten z czasem zwracał coraz większą uwagę, to do jego rozwiązania przyczynił się dopiero aparat fotograficzny. W rękach Lewisa Hine’a stał się on narzędziem, które pomogło odmienić życie milionów dzieci.
Społeczne powołanie
Lewis Hine urodził się w 1874 roku w Wisconsin. Ukończył socjologię na wyższej uczelni w Chicago, a następnie kontynuował studia na Uniwersytecie Columbia, gdzie zainteresował się tematem opieki społecznej. Po zdobyciu dyplomu podjął pracę jako nauczyciel w Ethical Culture School w Nowym Jorku.
Jego misją stało się zwiększenie świadomości ludzi na otaczający ich świat. Swoich uczniów zabierał na wycieczki fotograficzne do dzielnic zamieszkałych przez robotników oraz drobnych handlarzy. Chciał uwrażliwić społeczeństwo na trudną sytuację klasy robotniczej początku XX wieku, dlatego też zdecydował się przyjąć posadę fotografa nowopowstałej organizacji National Child Labor Committee, założonej na fali ruchu społeczno-politycznego Progressive Era.
Progressive Era
Po zakończeniu wojny secesyjnej Stany Zjednoczone wkroczyły w gwałtowną fazę industrializacji i urbanizacji. Szybki rozwój gospodarki kraju wytworzył olbrzymie zapotrzebowanie na tanią siłę roboczą. Był to problem, z którym zmagała się nie tylko Ameryka, ale również Europa.
Gwałtownie rozwijające się ośrodki przemysłowe przyciągały nowych mieszkańców, poszukujących pracy i szansy na lepsze jutro. Niestety, ten niekontrolowany rozwój prowadził do szerzenia się nadużyć względem pracowników oraz powiększania przepaści społecznych i ekonomicznych. Slumsy stały się nieodłącznym elementem każdego większego ośrodka.
Ubóstwo i stale pogarszające się warunki życia klasy robotniczej zaczęły zwracać uwagę aktywistów oraz polityków. To doprowadziło do powstania ruchu Progressive Era, który dał nazwę całej epoce działań i reform wprowadzonych na przełomie XIX oraz XX wieku w USA. A jednym z nurtujących problemów tej ery stała się kwestia pracujących dzieci.
Skradzione dzieciństwo
Na samym początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych pracowało ok. 1,75 miliona dzieci, które nie ukończyły 16 lat. Oznacza to, że co piąte dziecko w USA pracowało.
Jak zauważa Katarzyna Nowak:
Z perspektywy przemysłowców dzieci, a w szczególności sieroty, były doskonałym materiałem na robotników. Płaciło się im niewiele lub po prostu nic. Miały małe sprawne dłonie, mieściły się w tunelach i pod maszynami, były szybkie i jeszcze zdrowe. Siłą autorytetu i przemocą można je było zmusić do posłuszeństwa – prędzej niż dorośli adaptowały się do fabrycznego reżimu, bo nie znały innego życia.
Pochodzące z ubogich rodzin, pracujące za marne grosze i, w przeciwieństwie do dorosłych, praktycznie niezdolne do buntu. Same nie były w stanie zmienić swojego losu, co dostrzegli m.in. członkowie National Child Labor Committee, założonego w 1904 roku.
Problem pracujących dzieci był znany nie tylko politykom oraz aktywistom, ale również wzmiankowany w prasie. Niestety, same słowa nie trafiały do opinii publicznej i nie prowadziły do większych zmian. Potrzebne było inne narzędzie, które pomogłoby otworzyć oczy społeczeństwu.
W tym celu, NCLC postanowiło zatrudnić Lewisa Hine’a. Jego zadaniem było zbadanie i udokumentowanie życia dzieci pracujących. Następnie prace te były prezentowane podczas serii wykładów wygłaszanych przez Hine’a na terenie różnych stanów, jak również szeroko rozpowszechniane w gazetach, publikacjach i na plakatach poświęconych ówczesnym problemom społecznym.
Zdjęcia warte tysiąca słów
Hine podróżował po całym kraju, dokumentując pracę dzieci nie tylko w fabrykach, ale również kopalniach, zakładach przetwórstwa rybnego, na plantacjach i farmach oraz pracujących jako sprzedawcy gazet i tzw. “chłopców na posyłki”.
Jego zdjęcia pokazywały pracujących nieletnich, nadzorowanych przez osoby dorosłe. Wiele ukazywało dzieci opuszczające zakłady pracy w nocnych godzinach, po niezwykle długich i wyczerpujących zmianach.
Fotografie Hine’a wyróżniały się nietypową wówczas kompozycją, prezentując świat z perspektywy dziecka. Efekt ten uzyskał umieszczając aparat na wysokości oczu swoich bohaterów. Dzięki temu odbiorcy zdjęć zyskali możliwość wczucia się w ich trudną sytuację, dostrzeżenia świata ich oczami. I nie był to kolorowy obraz.
Lewis swoje zdjęcia uzupełniał szczegółowymi raportami z rozmów przeprowadzonych z dziećmi i ich rodzicami. Znajdowały się w nich informacje o godzinach pracy, marnych zarobkach czy odniesionych ranach, które nierzadko prowadziły do kalectwa. Wystarczy przytoczyć tutaj historię chłopca, którego dwa palce prawej ręki zostały zmiażdżone przez zębatki maszyny przędzalniczej. Treści te stanowiły emocjonalne uzupełnienie fotografii.
Hine stworzył w ten sposób mocny przekaz złożony ze słów i obrazu, który zaczął przemawiać do amerykańskiego społeczeństwa. W ciągu kilku lat, od rozpoczęcia jego współpracy z National Child Labor Committee, zwiększyła się liczba stanów prawnie regulująca minimalny wiek pracy i wprowadzająca obowiązek szkolnictwa dla dzieci.
Sam Lewis stał się jednym z prekursorów fotoreportażu. W latach 30-tych zajął się dokumentowaniem prac budowlanych nowojorskich drapaczy chmur, takich jak Empire State Building czy Rockefeller Center. I to właśnie podczas budowy tego drugiego wieżowca wykonał swoje najsłynniejsze zdjęcie, przedstawiające pracowników w trakcie przerwy na lunch, którą odbywali na stalowej belce konstrukcyjnej.
Bibliografia
- R. Freedman, Kids at Work: Lewis Hine and the Crusade Against Child Labor, Perfection Learning, 1998.
- T.J. Duerden, Lewis Hine. Photographer and American Progressive, McFarland & Co Inc, 2018.
- K. Sampsell-Willmann, Lewis Hine as Social Critic, University Press of Mississippi, 2009.
- K. Nowak, Dzieci rewolucji przemysłowej, Znak Horyzont, 2019.
- https://www.britannica.com/biography/Lewis-W-Hine, 05.06.2020.
Pracujące dzieci wcale nie przeszły do historii. Dziś w Azji i Afryce, ale również w Ameryce Południowej i Środkowej, dzieci pracują nadal. Natomiast w Europie czy Ameryce Północnej, gdyby tylko stworzyć odpowiednie ustawy praca dzieci wróciła by w każdej chwili. Dziś dzieci nie pracują tylko dlatego że nastąpiła automatyzacja procesu produkcyjnego więc można zredukować ilość pracowników.