Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Czarna Księga

fot.domena publiczna Operacja Dunaj – interwencja członków Układu Warszawskiego w Czechosłowacji

Sierpień 2002 roku, beskidzki Rožnov pod Radhoštem. W niedużym antykwariacie niedaleko rynku kupuję książkę. Czarno oprawioną, grubą księgę formatu A5. Choć teraz zapłaciłem za nią tylko 35 koron, to był kiedyś czas, gdy była bezcenna i niedostępna. Jednak najbardziej intrygujące jest to, że była wtedy także bardzo niebezpieczna. „Sedm pražských dnů” była groźna zarówno dla jej posiadaczy, jak i dla autorów tego zbioru dokumentów.

Groźne książki

Nie po raz pierwszy w historii książka stała się niebezpieczna dla jej właścicieli. Poczynając od Machiavellego, którego główne dzieło „Książę” było w różnych okresach konfiskowane i niszczone, poprzez książki palone na stosach przez zwolenników hitlerowskiej koncepcji ludowej demokracji, aż po prześladowane przez ortodoksyjnych islamistów dzieło Salmana Rushdiego.

Także i w czeskiej historii był czas palenia ksiąg. Na początku XV wieku, zgodnie z bullą papieża Aleksandra V, praski arcybiskup Zbynek nakazał zebranie, a potem spalenie (w lipcu 1410 roku) wszystkich ksiąg Johna Wiclefa. Zdaniem arcybiskupiej komisji księgi te zawierały herezję. Co ciekawe, żarliwym obrońcą tez głoszonych przez Wiclefa był Jan Hus, czeski bohater narodowy. Jego los dopełnił się także na stosie, i to zaledwie pięć lat później.

Ostatnią prześladowaną na terenie Czech książką była tytułowa „Czarna Księga”, wydana późną jesienią 1968 roku w nakładzie 3000 egzemplarzy. Jej drugie wydanie, tym razem w stutysięcznym nakładzie ukazało się tuż po aksamitnej rewolucji, w 1990 roku. Poza przedrukiem dokumentów sprzed 22 lat, zawarto w nim także przedmowę Josefa Macka oraz obszerny opis losów księgi przygotowany przez Viléma Prečana. Obaj wymienieni naukowcy byli w 1968 roku pracownikami Instytutu Historii Czechosłowackiej Akademii Nauk, w którym powstała „Czarna Księga”.

W najnowszej historii Czechosłowacji rok 1968 to niezwykle ważna data. To rok Praskiej Wiosny, ale także rok inwazji wojsk krajów Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Rok ogromnych nadziei i rok równie wielkiego kolejnego narodowego dramatu Czechów. Niektórzy mówią wręcz o fatum związanym z cyfrą osiem kończącą dramatyczne lata w historii Czech. Potwierdzają to daty: 1938 (Układ Monachijski), 1948 (przejęcie władzy przez komunistów) i 1968 rok (agresja na Czechosłowację).

fot.zbiory autora Żądanie usunięcia wojsk inwazyjnych przekazane mieszkańcom powiatu Šumperk w formie apelu Komitetu Powiatowego Komunistycznej Partii Czechosłowacji

Plakatowa wojna

Napaść rozpoczęła się w nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 roku. Od pierwszych godzin agresji wszyscy mieli świadomość prawdziwej wyjątkowości tych wydarzeń. Niezwykłą i bardzo specyficzną cechą obrony Czechów przed agresorem były liczne i niekiedy skuteczne próby wprowadzania w błąd maszerujących kolumn wojskowych. Równie charakterystyczne było też ogromne zaangażowanie wielkich rzesz mieszkańców Republiki. Na ulicach miast, na dworcach kolejowych i wszelkich ogrodzeniach z każdą godziną pojawiało się coraz więcej plakatów i tekstów przygotowanych przez wzburzonych agresją Czechów.

W Pradze powstawały barykady, dochodziło do walk, padali pierwsi zabici i ranni. Także w Libercu od kul żołnierzy radzieckich ginęli cywile. Jednoznacznie krytycznie o napastnikach wypowiadali się zarówno przedstawiciele komitetów partyjnych, związkowcy, robotnicy jak i studenci. Solidarność Czechów była autentyczna i powszechna. Tuż po agresji wolna prasa publikowała jeszcze zdjęcia i relacje z wydarzeń, odezwy i komunikaty. W ciągu tych pierwszych kilku dni była jeszcze nikła nadzieja na pomyślne dla Czechów i Słowaków rozstrzygnięcia, gdyby wzmógł się międzynarodowy nacisk na okupanta. W tym czasie mieszkańcy Czechosłowacji nie byli bowiem gotowi do zbrojnego oporu, zwłaszcza, że zgodnie z rozkazami dowództwa wojsko pozostało w koszarach. W redakcjach, biurach, komitetach, domach prywatnych rosła liczba dokumentów, świadczących o narastającym, szczególnie w dużych miastach, biernym oporze mieszkańców. W tej sytuacji dość łatwo zrozumieć motywy, dla których część naukowców Instytutu Historii Czechosłowackiej Akademii Nauk postanowiła utrwalić wszelkie ważne, ale także i te bardziej ulotne wydarzenia związane z pierwszymi dniami okupacji w Pradze.

fot.zbiory autora Fragment artykułu prasowego z 22.08.1968 przedrukowany w „Dokumentacji”

Pojawiła się wyjątkowa okazja i szansa, by dziejowe momenty opisać i przekazać potomnym. Tak powstało dzieło, którego pełny tytuł brzmi „Sedm pražských dnů. 21.-27. srpen 1968. Dokumentace”. W momentach przełomowych czas biegnie szybciej, dlatego plan wydania „Dokumentacji” był gotowy i zatwierdzony do realizacji już 28 sierpnia 1968 roku, zaledwie w tydzień po napaści.

Założenia książki przedyskutowano na naradzie u Josefa Macka, kierownika Instytutu Historii. W naradzie uczestniczyli pracownicy Instytutu, wśród nich Vilém Prečan i Milan Otáhal. Postanowiono zebrać i wydać materiały dotyczące wszelkich przejawów oporu, kształtowania się „nowej” władzy, zamierzano także umieścić teksty ulotek, ogłoszeń i komunikatów oraz teksty komunikatów przekazywanych przez wolne radio. Postanowiono także wydrukować zdjęcia ilustrujące przebieg wydarzeń na praskich ulicach. Podziw obecnych czytelników i naukowców dla mrówczej, ogromnej pracy praskich historyków będzie jeszcze większy, gdy uświadomimy sobie, że autorzy nie mieli do dyspozycji powielaczy, a fotografie wykonywano tradycyjnie, na światłoczułym negatywie. O braku komputerów nie wspominając. A mimo tego, w ciągu zaledwie kilku tygodni(!), które upłynęły od ostatecznej redakcji rękopisu (pierwszy tydzień października) do wysłania książki do odbiorców (około 26 listopada 1968) „Dokumentacja” była gotowa.

fot.zbiory autora Okładka „Czarnej Księgi”

Jak pisze Vilém Prečan:

Spieszyliśmy się; za wszelką cenę chcieliśmy być gotowi jak najszybciej. Gnała nas obawa, że za kilka dni lub tydzień później, mogło być już za późno, że może się stać coś, co uniemożliwi wydanie tej publikacji w zaplanowanej formie

Jak pokazał najbliższy czas obawy były jak najbardziej uzasadnione.

Dokumenty zawarte w „Czarnej Księdze” zestawione zostały w formie dziennika. Do każdej daty przypisano, godzina po godzinie liczne dokumenty i zdjęcia. Z tekstów drukowanych w kolejnych dniach przebija najpierw zdecydowane potępienia agresora, później widoczne są próby tłumaczenia, że czechosłowackie zmiany nie są sprzeczne z ideą socjalistyczną, a wreszcie są i teksty wyrażające żal za mijającym, krótkim czasem swobody. Czarno-białe zdjęcia uzupełniają obraz praskiego, sierpniowego tygodnia. Niezwykle ciekawy jest dodatek zatytułowany „Wybór napisów z praskich ulic”. To fragment wyjątkowy jak na historyczne dzieło. Uwagę zwracają specyficzne, „szwejkowskie” teksty, w których najeźdźców starano się ośmieszyć.

fot.zbiory autora Ulotka propagandowa Wojska Polskiego.

Stworzono także nowy, czeski Dekalog, w którym zawarto aktualne dla Czechów „przykazania”: 1. Nie wiem. 2. Nie znam. 3. Nie powiem. 4. Nie mam. 5. Nie umiem. 6. Nie dam. 7. Nie mogę. 8. Nie sprzedam. 9. Nie pokażę. 10. Nie zrobię. Te zwroty miały być odpowiedzią na jakiekolwiek żądania władz okupacyjnych lub kolaborantów. Czy były używane? Częściową odpowiedź daje Leszek Pajórek, pisząc m.in.:

Mimo ogromnego wysiłku propagandowego całego aparatu politycznego 2A, wzmocnionego oficerami z Warszawy i grupą propagandy specjalnej – efekty tej działalności były znikome. Społeczeństwo czechosłowackie było niepodatne na propagandę wojsk okupacyjnych, a każdą formę współpracy traktowało jako kolaborację.

fot.zbiory autora Artykuł z gazetki polowej rozprowadzanej wśród polskich żołnierzy biorących udział w inwazji.

Po wiośnie przyszła zima

Tuż po jej ukazaniu się w Pradze, o czeskiej „Czarnej Księdze” rozpisywały się zachodnie gazety, cytowały ją zachodnie rozgłośnie czeskojęzyczne. Choć bez zgody wydawcy, przetłumaczono ją na język niemiecki i angielski. Mimo, iż „Dokumentacja” została wydana w pełni legalnie, spotkała się z gwałtowną i narastającą krytyką. Książka wzbudziła też spory niepokój i gniew towarzyszy radzieckich. Ostra reprymenda Kremla przybrała 27 grudnia 1968 roku formę noty protestacyjnej, której tekst nie pozostawiał wątpliwości i przypominał nie tak dawne czasy:

Wydanie zbioru «Sedm pražských dnů» wraz z postępującym upublicznieniem w druku antyradzieckich materiałów świadczy o tym, że prawicowe, antysocjalistyczne siły nie spotykają się z należytym odporem i postępują dalej w swej przewrotnej działalności, chcąc zaostrzyć sytuację i zniweczyć wysiłki, których celem jest normalizacja w Czechosłowacji.

W reakcji na takie upomnienie, do akcji ruszyli milicjanci, posłuszni „nowej”, choć jeszcze z Dubčekiem na czele, czechosłowackiej władzy. Najpierw odwiedzili 800 instytucji, do których w listopadzie 1968 wysłano „Dokumentację”. Znalezione książki „aresztowano”. Zgodnie z życzeniem Kremla książkę wycofywano z archiwów, urzędów i bibliotek.

Jak pisze Jerzy Tomaszewski

Czarna Księga wywołała międzynarodową sensację i protesty radzieckie; władze wszczęły śledztwo przeciw autorom, egzemplarze wycofywano z bibliotek, a nawet starano się odebrać je osobom, które książkę otrzymały…

Trzeba tu koniecznie dodać, że „Czarna Księga” nie trafiła do otwartej sprzedaży, gdyż wyszła jako materiał źródłowy „do użytku wewnętrznego” (nie zawarto w niej żadnych odautorskich komentarzy). Prawie 2500 jej egzemplarzy rozesłano do bibliotek, archiwów, urzędów i uczelni. Egzemplarze przesłano także najważniejszym funkcjonariuszom KPCz, nie wyłączając Dubčeka, Černika i prezydenta Svobody. Choć na czterystu stronach autorzy umieścili materiały dotyczące prawie wyłącznie siedmiu sierpniowych dni, to jednak wiemy, że są to kluczowe dni, w trakcie których Czesi zostali zmuszeni w gwałtowny sposób do zaprzestania przekształceń swojej ojczyzny i powolnego, lecz nieodwołalnego ugięcia się pod presją przeważającej siły okupanta. A po kilku miesiącach, gdy rozpoczęła się tzw. „normalizacja” zabroniono nawet myśleć o reformach:

W Akademii Nauk przygotowywano „Czarną Księgę” o przebiegu inwazji. Ukazywały się jeszcze książki i czasopisma przygotowywane przed 21 sierpnia. Stopniowo jednak coraz silniejsze było poczucie zmęczenia, rozgoryczenia i rezygnacji.

Postępująca „normalizacja” niszczyła wszelkie przejawy niezależności, a z pracowników Instytutu Historii uczyniła wkrótce przestępców. Mimo tego, jeszcze w lutym 1969 roku kierownictwo IH pisało do sekretarza KPCz Černika: „sposób wydania i tryb dystrybucji publikacji «Sedm pražských dnů» jest w pełni zgodny z celami i zasadami działania, które realizuje Instytut Historii”.

Pytania po latach

Po przeczytaniu dokumentów zgromadzonych w „Czarnej Księdze” można stwierdzić, że natężenie emocji, nadziei i dokonań Czechów i Słowaków w pamiętnym 1968 roku było wyjątkowe. Wyjątkowe nie tylko w skali krajów radzieckiej strefy wpływów. W czeskich wspomnieniach o 1968 roku często daje się słyszeć nutę nostalgii: „Jaka szkoda, że sen trwał tak krótko”. Ale po latach, Czesi także stawiają sobie pytania, np. takie: jak to możliwe, że społeczeństwo, które tak mocno zachłysnęło się wolnością i zachwyciło swobodą, mogło tak łatwo poddać się?

Odpowiedzi bywają zaskakujące. Pavel Rychetský, w 1968 roku asystent na Wydziale Prawa twierdzi, że jedną z głównych przyczyn kapitulacji przed agresorem było to, że zakładnikami reżimu normalizatorów stały się dzieci! Bo też od 1970 roku faktycznie każdy występujący przeciw reżimowi skazywał siebie, ale także i swoich bliskich na prześladowania. Dzieci nie przyjmowano na studia, a nieliczni dysydenci otrzymywali najgorsze prace fizyczne. To wtedy ogłaszano – z niejaką satysfakcją, że pisarz Havel podjął pracę w browarze w Trutnovie, a księża, naukowcy i inni reakcjoniści myją okna i czyszczą ulice, by poznać smak „prawdziwej” pracy.

W jednym z czeskich pism emigracyjnych […] można było przeczytać zdanie, że Praską Wiosnę zdławiły nie czołgi, a personalni. […] Tysiące cichych ludzkich tragedii, które pozostały anonimowymi. Zwalniani nie byli skazywani na śmierć głodową, a szefowie zwalniając podawali na pożegnanie rękę. Wyrzuceni zostali pozbawieni tylko możliwości twórczej, sensownej pracy, możliwości wykorzystania swych zdolności i umiejętności, […]. Z jakąś sadystyczną satysfakcją odmawiano pracy docentowi uniwersytetu aż nie przyjął pracy palacza; dziennikarce, póki nie stała się fryzjerką, a inżynierowi z biura konstrukcyjnego nim nie zaczął układać asfaltu na szosie.

fot.zbiory autora Strona tytułowa wydania z 1968 roku

Po agresji, ale także jeszcze na początku 1969 roku Czesi ciągle mieli nadzieję, że znajdzie się wreszcie charyzmatyczny przywódca gotowy przeciwstawić się Kremlowi, polityk podobny do Gomułki z 1956 roku. Student Jan Palach nie był politykiem, a swój protest wyraził poprzez samobójczą śmierć w płomieniach. Ale od polityków oczekiwano wtedy podobnie wielkiej determinacji i odważnego przeciwstawienia się Kremlowi. Aleksander Dubček (nazywany przez Breżniewa Saszą) nie był do tego zdolny. Trudno dziś uwierzyć, ale największe nadzieje wiązano z… Gusávem Husákiem! Niestety, już niedługo stał się symbolem „normalizacji”. Tuż po jego wyborze na stanowisko sekretarza partii, w kwietniu 1969 roku zamknięto sześć redakcji znanych czasopism. Wśród dziennikarzy ponad trzystu podpisało swego rodzaju deklarację lojalności wobec nowych władz. Protestował jeszcze tylko związek pisarzy czechosłowackich.

Proces normalizacji ułatwiała także naturalna niejako u Czechów skłonność do komunizmu oraz coraz liczniejsza grupa konformistów, którzy w komunistycznej ideologii znaleźli dobry sposób na wygodne życie. Ideowych komunistów było coraz mniej, także przez rozległe czystki dokonywane w Komunistycznej Partii Czechosłowacji.

Naukowcy i przestępcy

Po krwawym stłumieniu demonstracji zorganizowanych w pierwszą rocznicę agresji normalizatorzy rozpoczęli frontalny atak, którego celem była likwidacja wszelkich pozostałości Praskiej Wiosny. Stanowiska obejmowali wyłącznie aktywiści wierni nowej władzy. Także w Akademii Nauk Czechosłowacji mianowano nowego przewodniczącego. Został nim akademik Kožešnik. W listopadzie 1969 roku Josef Macek wziął na siebie pełną odpowiedzialność za negatywne skutki publikacji i złożył rezygnację z funkcji przewodniczącego Instytutu Historii. W marcu 1970 roku IH został zreorganizowany, zlikwidowano Zakład Historii Najnowszej Czechosłowacji. Wielu historyków straciło pracę.

Hasło do rozprawy z twórcami „Czarnej Księgi” dało Rude Pravo. Już w maju 1969 roku ukazał się pierwszy, napastliwy tekst. Natomiast pierwsze dane ze śledztwa przeciw twórcom „Czarnej Księgi” pochodzą dopiero z lipca 1970 roku. Bez podania nazwisk, jej autorów oskarżano o lżenie i poniżanie państw, partii i władz krajów socjalistycznych. Prokuratura rozpoczęła przesłuchania świadków „w sprawie publikacji IH, która mogła wywołać uczucia nienawiści do Komunistycznej Partii Czechosłowacji i ZSRR”. Po pół roku, w lutym 1971, główny śledczy, major Noga, przekazał do prokuratury wstępne wyniki śledztwa. Pisał:

(…)po przesłuchaniu wielu świadków, można stwierdzić, że za wydanie i dystrybucję księgi pełną odpowiedzialność ponoszą Vilém Prečan, Milan Otáhal i Victoria Čečkova.

Wnioskował o postawienie wymienionych osób w stan oskarżenia i rozpoczęcie procesu. W czerwcu 1971 wyłączono ze sprawy Viktorię Čečkovą, a w połowie sierpnia tego roku zakończono śledztwo. Do procesu jednak nie doszło, mimo iż w 1973 roku przestępstwo obu obwinionych przekwalifikowano na próbę dokonania przewrotu w Republice. Czyn ten był zagrożony karą do 10 lat więzienia. Postępowanie wobec Prečana zakończyło się w 1976 roku z powodu emigracji obwinionego. A Otáhal był ścigany aż do roku 1980! W trakcie przesłuchań Otáhal i Prečan uparcie trwali przy tezie, że wydanie publikacji odbyło się zgodnie z procedurami, zadaniami i zasadami obowiązującymi wówczas w IH. Najprawdopodobniej ich upór oraz fakt zniknięcia księgi z archiwów, bibliotek i instytucji pozwolił uniknąć procesu.

Prečan stwierdził w liście do Husáka wysłanym dokładnie w trzy lata po agresji:

Jeśli dojdzie do rozprawy sądowej, to sądzona będzie księga zawierająca dokumenty, zebrane co prawda w pośpiechu, ale nie sfałszowane, będą sądzone fakty, które wtedy poznaliśmy, i do których mieliśmy dostęp. Będą sądzeni historycy za to, że wykonywali to, co im nakazywało sumienie i obowiązek zawodowy.

Tuż przed swoim wyjazdem z kraju na emigrację, Vilém Prečan spotkał na ulicy przypadkowo kolegę z Instytutu, który w powstaniu „Czarnej Księgi” miał swój udział. Jednak w śledztwie odżegnał się od wszystkich i wszystkiego, co miało związek z „Dokumentacją”. Znamienne słowa Prečana zakończyły próby tłumaczenia się jego rozmówcy z postępowania w czasie śledztwa:

Jeśli człowiek będzie miał wielkie szczęście w życiu, to zdarzy mu się okazja uczestniczyć w czymś wielkim i pozostawić po sobie coś dobrego i trwałego. Nie mam do ciebie żalu, ale jest mi przykro, że wyparłeś się tego, co być może byłoby najlepszym w twoim życiu.

Na koniec nie sposób powstrzymać się od refleksji i pewnego „polskiego” skojarzenia. To, że niedawno tę cenną i wyjątkową swego czasu czeską książkę można było kupić za 35 koron jest swoistym chichotem historii. Ale bezwzględny czas i krótka zbiorowa pamięć podobnie obeszły się z polską książką o Poznańskim Czerwcu 1956. Wydana w 1981 roku cieszyła się ogromną popularnością nie tylko w stolicy Wielkopolski. Omalże wyrywano ją sobie z rąk, bo po wielu latach niedomówień i przemilczeń, wszyscy byli spragnieni dostępu do niezafałszowanego opisu wydarzeń. Jednak teraz, po kilkunastu latach budowania demokracji, Polacy przywykli do prawdy oraz nasycili się treściami do 1980 roku zakazanymi lub przemilczanymi. Podobnie jak nasi południowi sąsiedzi, dość rzadko i często niechętnie wracamy pamięcią do mrocznych, choć wcale nie tak odległych czasów.

„Czarną Księgę” polecam wszystkim zainteresowanym historią współczesną. Zachęcam do lektury, bo to naprawdę niezwykły dokument niezwykłych czasów. Na pewno pozwoli głębiej poznać i zrozumieć fenomen czeskiej Praskiej Wiosny. Być może też wyraźniej dostrzeżemy złożone dylematy małego, sąsiedniego narodu, z którym rzadko było nam po drodze.

Bibliografia:

  1. Sedm pražských dnů 21.-27. srpen 1968. Dokumentace, Praha 1968
  2. Poznański Czerwiec 1956, pod red. Jarosława Maciejewskiego i Zofii Trojanowiczowej, Poznań 1981
  3. Anna Paner, Jan Hus, Kraków 2002
  4. Leszek Pajórek, Polska a Praska Wiosna, Warszawa 1998
  5. Jerzy Tomaszewski, Czechosłowacja, Warszawa 1997
  6. Andrzej Krawczyk, Praska Wiosna 1968, Warszawa 1998
  7. Wydawnictwo podziemne, Normalizacja po czesku, 1982

Wszystkie reprodukowane ulotki, plakaty i artykuły pochodzą z udostępnionego mi prywatnego archiwum polskiego żołnierza, który w 1968 roku osobiście niósł „pomoc zagrożonej kontrrewolucją” Czechosłowacji.

 

Komentarze (1)

  1. mepps Odpowiedz

    a dzis taki bydlak,jak jaruzelski,jest pochowany z honorami wojskowymi na powazkach a jego corka zajmuje dom zabrany prawowitym wlascicielom!

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.