Ilu cywilów zginęło w czasie II wojny światowej?
Bombardowania. Pacyfikacje. Masowe egzekucje. W czasie II wojny światowej cywile mieli tyle samo powodów, by bać się śmierci, co wysyłani na front żołnierze. Czy możemy choćby oszacować, ile osób straciło życie między 1939 a 1945 rokiem?
Często się mówi, że pojedynczy człowiek – kobieta czy mężczyzna – jest konkretną osobą, którą można kochać i boleśnie utracić, natomiast strata miliona czy dziesięciu milionów to tylko abstrakcja, która nie wzrusza. Mówienie o stratach wśród ludności cywilnej podczas drugiej wojny światowej z wszelką pewnością oznacza, że się ma do czynienia z liczbami tak ogromnymi, iż trudno je sobie wyobrazić.
Zadanie obliczenia strat z lat 1939–1945 stwarza wiele problemów. Nie zawsze prowadzono rejestry, a powojenne władze zmuszone były do przeprowadzania doraźnych obliczeń. Granice się zmieniały, a powojenna administracja nie zawsze interesowała się losem przedwojennej populacji. Czasem przeszkadzała polityka. Niektóre reżimy były zainteresowane maksymalnym zaniżaniem liczb; inne, przeciwnie, starały się je maksymalnie zawyżać. A przede wszystkim w tym rejonie Europy, gdzie straty w ludziach były niewątpliwie największe, najtrudniej było o rzetelną informację.
Jak liczyć… i czy w ogóle liczyć?
W oficjalnych historiach Zjednoczonego Królestwa podaje się, że ogólna liczba „zabitych lub zaginionych, uznanych za zabitych” osiągnęła 60 595. W Związku Sowieckim natomiast eksperci określali wysokość strat z przybliżeniem do miliona lub dwóch i nawet wtedy nie wolno im było tych danych publikować. Dla krajów, które dziś są niepodległe, ale w latach 1939–1945 wchodziły w skład ZSRR, do lat dziewięćdziesiątych XX wieku obliczeń nie można było robić wcale.
Jest rzeczą ważną, aby sobie uświadomić, że wiele największych kategorii nawzajem się na siebie nakłada. Na przykład straty wśród ludności żydowskiej wyniosły niemal 6 milionów. Straty wśród ludności polskiej, obliczone dla powojennego terytorium kraju, oficjalnie szacowano na niewiele ponad 6 milionów (6 027 000). Ale to przecież nie znaczy, że straty wśród ludności żydowskiej i polskiej wyniosły łącznie 12 milionów.
Liczba ta jest w gruncie rzeczy bliższa 9 milionów, ponieważ mniej więcej połowa Żydów była Polakami, to znaczy obywatelami polskimi, a znaczna liczba Polaków i polskich Żydów została obywatelami sowieckimi. Jak pokazuje powyższy przykład, ważna jest klasyfikacja według kryteriów obywatelstwa, narodowości lub przynależności etnicznej oraz religii.
Ogólną liczbę strat dla ZSRR – wśród wojska i ludności cywilnej, z terytorium sowieckiej Azji włącznie – szacuje się obecnie na 27 milionów. Do niedawna większość mieszkańców Zachodu byłaby skłonna uważać ich za „Rosjan”. W rzeczywistości stary slogan „dwadzieścia milionów rosyjskich ofiar wojny” jest nieprawdziwy pod każdym względem. To nie było ani dwudziestu milionów, ani ofiar rosyjskich, ani ofiar wojny.
Rosjanie stanowili zapewne większość ofiar wśród żołnierzy, mimo że nigdy ich tak nie klasyfikowano. Jeśli liczbę ofiar wśród ludności cywilnej sklasyfikować według kryterium narodowości, listę otwierają Ukraińcy i Białorusini. Wśród tak zwanych ofiar wojennych znaleźli się nie tylko wszyscy ludzie zabici podczas niemieckiej inwazji, ale także ci, których zabił Stalin.
Deportacje, migracje, wypędzenia…
Całą sprawę dodatkowo komplikują deportacje, wypędzenia, ewakuacje i migracje. Powojenne spisy ludności mogłyby sugerować, że ludność Ukrainy była o 12 czy 15 milionów mniej liczna, niż wskazywałyby prognozy z 1939 roku. Ale to nie znaczy, że podczas wojny zginęło 12 czy 15 milionów Ukraińców. Brak znacznej części tej liczby istotnie może być uzasadniony stratami poniesionymi podczas wojny. Ale resztę stanowią jednostki, które nigdy się nie narodziły z powodu śmierci swoich potencjalnych rodziców, oraz ludzie, którzy opuścili kraj.
Raz jeszcze powstaje pytanie: co stało się z tymi, którzy wyjechali? Odpowiedź brzmi: albo umarli, albo przeżyli. Wiadomo, że śmiertelność wśród Ukraińców deportowanych, ewakuowanych lub wysłanych do niewolniczej pracy była „wysoka”. Ale dokładnie nie da się tego wyliczyć.
Pozostaje jeszcze jedna sprawa: różnica między „ofiarami wojennymi” (czyli ludźmi, których śmierć była bezpośrednio związana z wojną) a „stratami w ludziach w czasie wojny”, a nie jest to bagatelna różnica. Byli prawdopodobnie ludzie, którzy w latach 1939–1945 ponieśli nagłą śmierć w wyniku morderstw czy wypadków drogowych. Ale to nie były ofiary wojenne.
Na tej samej zasadzie dwie spośród najliczniejszych kategorii śmiertelnych ofiar wśród ludności cywilnej z lat 1939–1945, czyli ofiary Holokaustu i ofiary GUŁagu, które zginęły w latach wojny, mają niewielki bezpośredni związek z wojną. Były to ofiary wewnętrznych represji i, ściśle rzecz biorąc, powinno się je liczyć osobno.
Czy na pewno 62 miliony?
Mimo trudności próby oszacowania strat są podejmowane. I musi się je podejmować, jeśli się chce skonstruować jakiś ogólny obraz wojny. Łatwo znaleźć popularne źródła, w których podaje się liczbę 37 000 000 – w porównaniu z 25 000 000 – ofiar wśród żołnierzy i ogólną liczbę 62 000 000 ofiar całej drugiej wojny światowej.
Jedno z ostrożniejszych źródeł podaje liczbę 14 201 000 ofiar wśród żołnierzy, 24 042 000 ofiar wśród ludności cywilnej i ogólną liczbę 38 243 000 ofiar, włączając w to Stany Zjednoczone, Chiny i Japonię. Jeśli odjąć od tego liczby odnoszące się do Ameryki Północnej, Dalekiego Wschodu i Wspólnoty Brytyjskiej, otrzymuje się wiarygodne zestawienie liczby „ofiar śmiertelnych związanych z wojną” w Europie:
Wojskowi 9 326 000
Ludność cywilna 16 625 000
Łącznie 25 951 000
Na dalsze analizy wpływa zazwyczaj określenie kraju lub przyczyny śmierci. W sektorze ludności cywilnej w tej drugiej kategorii umieszcza się „zabitych w obozach koncentracyjnych”, „zabitych podczas bombardowań”, „zmarłych z innych przyczyn związanych z działaniami wojennymi”. Może to przynajmniej stanowić wstęp do dyskusji.
Da się jednak dokonywać uściśleń, nie odwołując się do całkowicie nowych źródeł. Sensowny jest na przykład dalszy podział liczby strat wśród ludności cywilnej dla poszczególnych krajów na kraje, które prowadzą długoletnie rejestry, i na kraje, w których się używa prognoz demograficznych. Natomiast w wypadku Związku Sowieckiego nie ma chyba sensu powtarzać liczb podanych przez Normana Naimarka w jego tabeli opartej na retoryce Chruszczowa i lepiej podawać zaktualizowane liczby przytoczone przez niego w przypisie.
Średniej wielkości kraj europejski
W rezultacie rzeczywista liczba dla ZSRR wzrasta do ogólnej liczby 27 000 000 ofiar, w tym 8 668 000 wśród żołnierzy i 18 332 000 wśród ludności cywilnej. Ostatecznie, nie zapominając o wzajemnym nakładaniu się poszczególnych kategorii, wśród tych 18 milionów ofiar należących do sowieckiej ludności cywilnej znalazłoby się około 2 milionów Żydów, 1–2 miliony Polaków, 2–3 miliony Rosjan, 2–3 miliony Bałtów, 3–4 miliony Białorusinów i 5– 8 milionów Ukraińców. W sumie wydawałoby się, że straty wśród ludności cywilnej Europy przewyższają straty wśród wojskowych raczej w stosunku 3:1 niż 2:1:
Straty odnotowane w rejestrach
(Niemcy, Włochy, Austria, Finlandia, Zjednoczone Królestwo, Francja, kraje Beneluksu, Norwegia) 2 961 000
Straty szacowane na podstawie prognoz
(ZSRR, Rumunia, Węgry, Polska, Czechosłowacja, Jugosławia, Grecja, Bułgaria, Albania) 25 327 000
Łącznie 28 288 000
Żadnych z tych obliczeń nie można uznać za ostateczne, również dlatego, że wiele z ich elementów składowych jest wciąż kwestionowanych i poddawanych rewizji. Mimo to stanowią najlepsze praktyczne źródło informacji, gdy konstruuje się ogólny obraz.
Dwadzieścia osiem milionów to liczba ludności średniej wielkości kraju europejskiego lub amerykańskiego stanu. To liczba zapierająca dech w piersi, jeśli się o niej myśli w kategoriach pojedynczych ludzkich istot i ludzkiego cierpienia. Ale z perspektywy demografa to zaledwie drobny punkcik na ekranie. Liczba ludności Europy – wliczając europejską część Rosji – przez większość dziesięcioleci minionych wieków rosła o co najmniej 3 miliony rocznie – według szacunków ze 180 milionów w roku 1800 do około 500 milionów w roku 1939.
W takim kontekście strata 28 milionów w latach 1939–1945 zaledwie nieznacznie przewyższa utratę przyrostu naturalnego za okres sześciu lat. Nie zalicza się więc do największych katastrof na kontynencie – w odróżnieniu od czarnej śmierci, która zabrała około jednej trzeciej populacji. Po roku 1945 wzrost liczby ludności ponownie się rozpoczął i w roku 2000 ogólną liczbę mieszkańców kontynentu szacowano na 728 milionów.
Źródło:
Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w książce Normana Daviesa „Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo”, która ukazała sie nakładem wydawnictwa Znak Horyzont.
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. Dla zachowania integralności tekstu usunięto przypisy, które znajdują się w wersji książkowej.
Dowiedz się, jak wyglądała II wojna światowa w Europie:
Norman Davies
Europa walczy 1939-1945
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 79.00 zł | 53.72 zł idź do sklepu » |
A w którym roku Polska osiągnęła liczbę ludnosci z 1939 roku.
niewiem
Około roku 1978 dopiero.
Brak slow i …Boga !?
Bromberg to Bydgoszcz, proszę Szanownej Redakcji.
Bardzo słaby artykuł i to liczby od słabego Historyka. od dawna oscylują w okolicach 80 milionów.