Twoja Historia

Portal dla tych, którzy wierzą, że przeszłość ma znaczenie. I że historia to sztuka dyskusji, a nie propagandy.

Co średniowieczni kupcy robili w czasie wolnym od handlu? Oczywiście pracowali – przekonują polscy archeolodzy

Wytwórstwem na rynku zajmowali się między innymi grzebieniarze.

fot.domena publiczna Wytwórstwem na rynku zajmowali się między innymi grzebieniarze.

Jak wyglądał średniowieczny rynek? Wbrew niektórym dzisiejszym wyobrażeniom, wcale nie był jedynie placem targowym. Oprócz handlu kupcy prowadzili na nim bowiem… intensywną działalność wytwórczą. Dlaczego jednak w przerwach od swojego podstawowego zajęcia nadal pracowali?

Śladom działalności wytwórczej kupców na rynkach krakowskim i wrocławskim przyjrzeli się w tekście opublikowanym na łamach czasopisma „Archaeologia Historica Polona” Cezary Buśko i Wojciech Głowa. Przede wszystkim zwrócili oni uwagę na obecność w przestrzeni „targowej” urządzeń produkcyjnych, takich jak choćby topnia srebra i oczyszczalnia złota. W oparciu o analizy archeologiczne z ostatnich lat badacze sugerują nawet, że w Krakowie w pobliżu głównego placu mógł znajdować się folusz, a więc maszyna do obróbki sukna. Co więcej, jak referują:

W średniowiecznych warstwach krakowskiego Rynku odnaleziono duże ilości różnorodnych odpadów surowcowych oraz półproduktów. Wśród nich dominują przedmioty metalowe, takie jak drut, blaszki i taśmy, których zastosowanie jest zbyt szerokie, aby łączyć je z konkretnym wyrobem; choć są i takie, co do których identyfikacja jest możliwa, na przykład taśmowata szyna pierścienia. Możemy jednak wskazać przedmioty, w odniesieniu do których prawdopodobieństwo wykonania na głównym placu miasta jest bardzo wysokie. W przypadku krakowskiego Rynku są to wyroby iglarskie oraz pierścienie cynowe.

Do podobnych wniosków doprowadziły dwójkę archeologów badania pozostałości na Rynku we Wrocławiu. „Wrocławscy siodlarze część procesu produkcyjnego realizowali na placu rynkowym. W tym samym rejonie odkryto także odpady powstałe przy produkcji grzebieni” – przekonują.

Głowa i Buśko uczciwie przyznają, że dla potwierdzenia ich tezy brak – przynajmniej na razie – rozstrzygających dowodów, choć materiał archeologiczny, na którym się opierają, jest dość przekonujący. Rozczarowujące w tym względzie są za to źródła pisane, w których brak na temat ewentualnej działalności produkcyjnej na rynkach jakiejkolwiek wzmianki.

Część rzemieślników zajmowała się wytwarzaniem wyrobów także w czasie handlu.

fot.domena publiczna Część rzemieślników zajmowała się wytwarzaniem wyrobów także w czasie handlu.

Więcej nadziei daje badanie średniowiecznej ikonografii:

(…) pewne sugestie co do prawidłowości naszego toku myślenia przyniosły materiały zawarte w „Die Hausbücher der Nürnberger Zwölfbrüderstiftungen” (…), przedstawiające rzemieślników przy pracy. (…) Na większości z nich znajdowały się wyobrażenia zwykłych okien, doświetlających pomieszczenie, czyli zapewne warsztat produkcyjny, na przykład płatnerza. Jednak są i takie, na których trudno nie zauważyć handlowych lad, które na noc podnoszono zamykając okno kramu. Ewidentnym tego przykładem jest wyobrażenie kaletnika stojącego wewnątrz kramu, na którego ladzie leżą gotowe wyroby, a jednocześnie służy ona do przycinania skóry (…).

Badacze zadają sobie także pytanie, dlaczego właściwie kupcy mieliby zajmować się w przerwach od handlu działalnością produkcyjną. „Być może chodziło niekiedy o skrzętne wykorzystanie każdej wolnej chwili” – spekulują. Wszystko przez to, że w średniowieczu bardzo dużo czasu poświęcano na… świętowanie. Głowa i Buśko wyjaśniają:

Znaczna liczba dni świątecznych (około 117 w roku) i kościelny nakaz ich przestrzegania wstrzymywał cykl pracy, co uderzało zarówno w mistrzów (właścicieli przedsiębiorstw), jak i w pracowników najemnych. Kolejne dni robocze tracono między innymi wraz z rozpowszechnionym w Krakowie i nieskutecznie tępionym, „poniedziałkowaniem”, udziałem w uroczystościach cechowych (np. pogrzeb towarzysza cechowego) oraz rodzinnych.

Jeśli doliczymy perturbacje związane z chorobą oraz okresem zimowym, z krótszymi dniami, niesprzyjającym prowadzeniu prac na wolnym powietrzu, otrzymamy jakże skromny kalendarz roboczy (…). Jakże wymowna jest w tym kontekście prośba krakowskich rajców do biskupa o ograniczenie liczby dni świątecznych, to jest wolnych od pracy. Mieszczanie protestowali przeciw nadmiarowi świąt.

„Na rynkach średniowiecznych miast obok pokrzykiwań handlarzy usłyszeć można było stukot młotków i odgłosy innych narzędzi oraz urządzeń produkcyjnych” – konkludują archeolodzy. I zostawiają czytelnika z dylematem, czy średniowiecznym kupcom należy współczuć ze względu na podwójnie intensywne dni pracy… czy może zazdrościć liczby dni wolnych?

Źródło:

Wiadomości ze świata nauki przygotowujemy w oparciu o publikacje naukowe z ostatnich 18 miesięcy. Sięgamy do najbardziej prestiżowych periodyków historycznych, by znaleźć i opowiedzieć naszym Czytelnikom o najciekawszych, a często przemilczanych odkryciach polskich (i nie tylko) naukowców. Dzisiejszy artykuł powstał w oparciu o:

  • Cezary Buśko, Wojciech Głowa, Nuda czy konieczność? Działalność wytwórcza na rynkach średniowiecznego Krakowa i Wrocławia, „Archaeologia Historica Polona” t. 25 (2017), s. 221-249.

Jeśli jesteś wydawcą lub autorem i chciałbyś, abyśmy sięgnęli do konkretnej publikacji – skontaktuj się z nami.

 

Komentarze

brak komentarzy

Dodaj komentarz

Jeśli chcesz zgłosić literówkę lub błąd ortograficzny kliknij TUTAJ.