Pierwsze wolne wybory do senatu zawdzięczamy… Kwaśniewskiemu. Jak to możliwe?
Na początku marca 1989 roku los rozmów przy Okrągłym Stole zawisł na włosku. Sytuację uratowała zgłoszona przez Aleksandra Kwaśniewskiego w Magdalence propozycja wolnych wyborów do senatu. Problem w tym, że zaskoczyła ona nie tylko opozycjonistów, ale i stronę rządową.
[2 marca 1989 roku, podczas spotkania przedstawicieli rządu i opozycji w Magdalence] pod koniec dnia powrócono do dyskusji nad kontraktem wyborczym. Mazowiecki i Lech Kaczyński domagali się, by umowa była jawna i zapisana w ordynacji. Ciosek odparł, że to niemożliwe. Żywą polemikę wywołał sposób podziału miejsc w Sejmie. Delegacja PZPR zażądała dla koalicji PRON (tworzonej przez komunistów, ZSL, SD oraz prorządowych grup katolickich) 65 proc. miejsc.W imieniu Solidarności Geremek domagał się innych proporcji: PRON – 60 proc., opozycja – 40 proc. Różnica zdań wynikła z odmiennej interpretacji terminu „bezpartyjni”, którym we wcześniejszych ustaleniach przyznano 40 proc. Podbić stawkę próbował Kiszczak, proponując następujący podział: 70 proc. (336 posłów) – koalicja PRON, czyli PZPR, ZSL, SD, PAX, ChSS i PZKS; 20 proc. (92 posłów) – „czysta” opozycja; 10 proc. (46 posłów) – „bezpartyjni neutrałowie”, pośród których obie strony dzieliłyby wpływy po połowie. Geremek odwołał się z kolei do podziału 64:36.
Zaskakująca propozycja
Rozmowy znalazły się w klinczu; udało się go rozwiązać dopiero po telefonicznej rozmowie Kiszczaka z Jaruzelskim. Nową formułę zaproponował Ciosek: oficjalnie trzy partie koalicji miały otrzymać 60 proc., a 40 proc. – bezpartyjni. „Podział rzeczywisty to 65 proc. dla koalicji PRON, a 35 proc. dla opozycji”. Ustalenie szczegółów odłożono na później, ale konsensus w tej sprawie został osiągnięty.
Trudniej było uzgodnić kształt prezydentury, która w zaprezentowanej wersji wykraczała, zdaniem opozycji, poza uzgodnione ramy. Kaczyński ocenił, że przedstawiony urząd szefa państwa to model autorytarny. Frasyniuk mówił, że osoba, która ma być prezydentem (w domyśle: Jaruzelski), nie daje gwarancji demokratycznych.
Impas przełamała zaskakująca propozycja Kwaśniewskiego, by w zamian za zgodę na prezydenta wybory do Senatu były wolne. Mazowiecki mówił o tym już w styczniu, ale wtedy Ciosek nie podjął tematu. Teraz oferta wyszła od strony komunistycznej. „Układ byłby taki: druga izba wybrana w całkowicie demokratycznych wyborach, Sejm wybrany według kontraktu. Razem wybierają prezydenta?” – upewniał się Geremek. W gremium partyjnym nastąpiła konsternacja. Strona rządowa poprosiła o przerwę.
Reykowski wspomina, że partyjni koledzy krzyczeli na Kwaśniewskiego: kto mu pozwolił formułować takie propozycje? Kiszczak zadzwonił do Jaruzelskiego, żeby mu donieść o tym, co się wydarzyło. Pomysł nie był wcześniej przedyskutowany w kierowniczych gremiach PZPR. Tymczasem pomysł z wolnym Senatem bardzo spodobał się opozycji. Oznaczało to istotne zwiększenie demokratyzmu wyborów parlamentarnych i przekreślenie koncepcji elekcji prezydenta przez Sejm obecnej kadencji i przedstawicieli rad narodowych.
„Nie mamy żadnych szans”
Geremek wspominał, że po zakończeniu obrad Reykowski powiedział mu na osobności, iż propozycja Kwaśniewskiego była nie do przyjęcia. „»Nie możemy jej zaakceptować – mówił – bo dobrze wiemy, że w obecnej sytuacji, przy ogólnym niezadowoleniu, w wyborach tego rodzaju mamy nikłe szanse albo wręcz nie mamy żadnych szans«”.
Jednak komunistom tak bardzo zależało na prezydencie, że byli gotowi iść na takie ryzyko. W notatce sporządzonej po spotkaniu Krzysztof Dubiński napisał, iż opozycja gotowa była zaakceptować formułę drugiej izby, ale pod warunkiem wolnych wyborów do niej. „W takim przypadku wyraziliby również zgodę na utworzenie instytucji prezydenta” – zapisał.
Równie istotnym warunkiem było dokonanie przez tak wyłoniony parlament elekcji prezydenta. Weto negocjatorów Solidarności wobec wstępnej, skrajnie niedemokratycznej propozycji Kiszczaka uruchomiło mechanizm, który doprowadził do oferty demokratycznych wyborów do Senatu. Nie był to samorzutny krok w stronę demokratyzacji, ale element przetargu, do czego strona partyjna została zmuszona na skutek uporu przywódców opozycji, którzy nie chcieli się zgodzić na autorytarny model szefa państwa.
Na koniec dziewięciogodzinnego spotkania w Magdalence Geremek raz jeszcze oznajmił, że pakiet zmian politycznych opozycja przyjmie tylko wtedy, gdy druga izba parlamentu będzie wybierana w wolnych wyborach. Postanowiono przeprowadzić nad tym odrębną dyskusję w węższym gronie.
Ustalenia dokonane 2 marca stanowiły duży krok w stronę porozumienia, ale kierownictwo PZPR nie było zadowolone z obrotu spraw. Zorganizowana 3 marca narada na temat wyborów do Senatu nie przyniosła konkluzji. Według Reykowskiego jedni odrzucali tę koncepcję, gdyż żywili przekonanie, że partia przegra. Inni widzieli w tym szansę na mobilizację, na wyjście partii z okopów biurokracji i podjęcie prawdziwej walki politycznej. Jaruzelski nie zajął stanowiska i rzecz odłożono do posiedzenia Biura Politycznego. Wiadomość o wolnych wyborach do Senatu trafiła już jednak do mediów zachodnich. Dyskusja w Biurze Politycznym stała się bezprzedmiotowa, nie można już było się cofnąć.
Źródło:
Powyższy tekst stanowi fragment książki Jana Skórzyńskiego „Okrągły Stół. Wynegocjowany koniec PRL” (Znak Horyzont 2019).
Tytuł, lead, ilustracje wraz z podpisami, wytłuszczenia, tekst w nawiasach kwadratowych oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia częstszego podziału akapitów. Z tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej.
Jan Skórzyński
Okrągły stół
Sklep | Format | Zwykła cena | Cena dla naszych czytelników |
paskarz.pl | 49.90 zł | 24.95 zł idź do sklepu » |
Kumuma i kumuna! Kiedy wreszcie tacy naukowcy staną się obiektywni i będą się wyrażać językiem naukowym. Polska komunistyczna? Komuniści w Polsce? Tego nie było od rozwiązania KPP w 1938 r, „resztki” komunistów unicestwił tow. Stalin, tak więc skąd ten żargon?
Efektem „Dnia Wolności” był wybór gen. Jaruzelskiego, który misję tworzenia rządu powierzył gen. Kiszczakowi